Home Film Nieboskie wybory czyli o „Konklawe”

Nieboskie wybory czyli o „Konklawe”

autor Zwierz
Nieboskie wybory czyli o „Konklawe”

Nieczęsto zdarza mi się obejrzeć film, po którego obejrzeniu pierwsze co przychodzi mi do głowy to słowo „porządny”. Jest to określnie podstępne, bo z jednej strony chwali kunszt twórców, z drugiej strony sugeruje, że choć wszystkie elementy pasują i są właściwie ułożone to czegoś w całości brakuje. Nikt nie nazwie średniowiecznej katedry przez, do której światło wpada przez kolorowe witraże porządną I takie właśnie jest filmowe „Konklawe”. Niesamowicie porządny film.

 

„Konklawe”, co pewnie nikogo nie zaskoczy zaczyna się od śmierci papieża. Nie jest to co prawda „nasz” papież, ale ponieważ przy jego łóżku znajduje się polski arcybiskup można dojść do wniosku, że jest to dość jednoznaczne nawiązanie. Skoro papież nie żyje trzeba wybrać następnego. Oznacza to rozpuszczenie wici po całym świecie i sprowadzenie ponad stu kardynałów, którzy zasiądą w Kaplicy Sykstyńskiej i będą głosować tak długo aż nie wybiorą jednego z nich. Ale zanim zacznie się głosowanie trzeba wszystko urządzić. Za zorganizowanie konklawe jest odpowiedzialny dziekan kolegium kardynalskiego. W naszej historii jest to kardynał Thomas Lawrence, który, gdyby dano mu szansę najchętniej rzuciłby wszystko i wyjechał z dala od Watykanu.

 

To właśnie wątpiący, łagodny Lawrence staje się naszym przewodnikiem po świecie ambicji, które niewiele wspólnego mają z wiarą a wiele z instytucją, gdzie można awansować na pierwszego po Bogu. Szybko poznajemy głównych kandydatów pragnących tronu piotrowego. Kardynał Adeyemi jest konserwatywny i homofobiczny, ale ma poparcie tych, którzy chętnie wybraliby kogoś spoza włoskiej elity, z kolei kardynał Tedesco, nie tylko jest konserwatystą, ale przede wszystkim Włochem. Co jego zdaniem jest wystarczającymi kwalifikacjami. W kolejce ustawił się także ambitny kardynał Tremblay z Kanady, wokół którego pojawia się mnóstwo wątpliwości. Na koniec przyjaciel Lawrenca, kardynał Bellini – liberalny Amerykanin nawołujący do przemiany w Kościele.

 

Chcąc nie chcąc Lawrence staje się nie tylko swoistym gospodarzem Konklawe, ale też opiekunem całego procesu wyboru papieża. Choć sam ma mnóstwo wątpliwości i sam nawet nie wie czy jeszcze wierzy w Boga, to wciąż stara się dochować zasad wyborów i nie doprowadzić do tego by na czele Kościoła stanął człowiek, który nie ma odpowiednich cech charakteru. Szybko jednak okazuje się, że znaleźć właściwego kandydata w świecie kościelnej polityki jest niezwykle trudno. Tak jak każdy kardynał ma wybrane imię jakie przyjmie, gdy zostanie wybrany na papieża, tak i każdy ma swoje tajemnice, ułomności i ambicje. Początkowo może się wydawać, że Lawrence jest tylko biernym obserwatorem zdarzeń, ale im dłużej trwa konklawe tym częściej i on i widz zadaje sobie pytanie – czy człowiek, który przeżywa kryzys wiary mógłby zostać papieżem.

 

 

Jak pisałam na początku „Konklawe” to film niesłychanie porządny. Wszyscy grają tu wspaniale. Nie zdziwiłabym się, gdyby Ralph Fiennes zebrał kilka nominacji za swoją rolę- pozbawioną nadmiernych ozdobników, ale na swój sposób charyzmatyczną. Z resztą każdy gra tu bardzo dobrze. Stanley Tucci, sprawdza się doskonale jako liberalny kardynał, którego od początku darzymy sympatią, Sergio Castellitto fantastycznie pokazuje twarz kościelnej konserwy, a Isabella Rossellini świetnie przypomina, że ten świat męskiej ambicji nie mógłby istnieć bez olbrzymiej grupy kobiet, które zarządzają wszystkim tym o czym kardynałowie myśleć nie chcą. Dialogi są ciekawe, bywają błyskotliwe i zapadające w pamięć.

 

Do tego Edward Berger, zafundował nam film absolutnie przepiękny, często przyciągający uwagę fantastycznymi zdjęciami albo niewielkimi, niemal dokumentalnymi obserwacjami. Moja ulubiona sekwencja filmu, to ta w której kardynałowie dopiero przyjeżdżają na konklawe, zbijają się w przyjacielskie grupki, witają się, plotkują, a przede wszystkim palą papierosy. Tu kamera zamienia się w niemal dokumentalną obserwację tych ludzkich chwil, ludzi, którzy poświęcili swoje życie Kościołowi. Gdy kardynałowie przekroczą próg budynku, pozostanie za nimi tylko kilka niedopałków. Takich fantastycznych ujęć jest więcej i rzeczywiście – pod względem wizualnym to jeden z tych satysfakcjonujących filmów, który błyskotliwie gra kolorami – czernią, bielą i oczywiście purpurą. Do tego drugoplanowymi bohaterami historii są watykańskie przestrzenie przypominające o wielkości instytucji, która dziś zapada się pod ciężarem własnych bardzo ludzkich słabości.

 

 

Skoro tyle w tym filmie dobrego to czemu zarzucam mu, że nie ma w nim światłości katedr? Trochę ze względu na zakończenie, które moim zdaniem stara się nas jakoś zszokować plot twistem a w istocie wybiera dużo mniej ciekawą refleksję niż ta, która nasuwa się nam przez większość filmu. Może jestem w mniejszości, ale wydaje mi się zawsze ciekawsze, gdy kluczowa dla narracji okazuje się bardziej wiara i moralność niż element zaskoczenia. Druga sprawa – w tym filmie nawet to co emocjonalne jest uporządkowane. Tak bardzo, że oglądając film byłam w stanie powiedzieć, że Robert Harris pisał swoją książkę w okolicach 2016 roku. Skąd to wiedziałam? Cóż byłby to spoiler, ale można powiedzieć – jest to opowieść, która pod pewnymi względami jest bardzo echem konkretnych dyskusji w konkretnym momencie. Nie raz łapałam się na tym, że postaci są raczej zapisem pewnych postaw i argumentów niż ludźmi z krwi i kości. I choć nie przeszkadza to w dobrym seansie, to brakuje tu elementów, które byłby odrobinę mniej zaplanowane, mniej wyważone, mniej ułożone zgodnie z zasadami narracji. A tu nawet taki kardynał Czechowa się znajdzie, który, jeśli musi się pojawiać w pierwszym akcie, to w trzecim dość spodziewanie wystrzeli.

 

Choć „Konklawe” wydaje mi się pod pewnymi względami filmem niespełnionym (bo obiecującym dużo głębszą refleksję niż ta z którą ostatecznie nas zostawia) to jednocześnie – przypomina jak niewiele jest obecnie takich produkcji. Właśnie „porządnych” – dobrze nakręconych, tradycyjnie poprowadzonych, z jasno zarysowanymi postaciami i niezbyt długą fabułą. To jest jeden z tych filmów, które sprawiają przyjemność w czasie oglądania, bo czujemy, że nie musimy się o nic martwić, że reżyser doskonale wie co i jak chce nam powiedzieć. To film, który korzysta z filmowych środków, które są przejrzyste i czytelne, zaś aktorzy nie starają się podkradać sobie wzajemnie filmu. Myślę, że dla wielu widzów był to jeden z bardziej satysfakcjonujących ostatnimi czasy seansów. I to nie powinno dziwić. Neogotyckie katedry są bardzo ładne i porządne, nawet jeśli żadna z nich nie jest tak piękna jak światło wpadające do wnętrza Saint-Denis.

Ps: Tekst jest być może nieco bardziej oszczędny, ponieważ niestety jego pierwszą wersję zgubiłam gdzieś na komputerze i musiałam wszystkie swoje przemyślenia odtwarzać z pamięci, co może wydawać się proste ale zwykle niestety takie nie jest. Do tego byłam pewna, że ten tekst już opublikowałam, co dodatkowo sprawia, że jestem zaniepokojona, czyżbym już przez sen pisała i publikowała treści na blogu…

0 komentarz
1

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online