Hej
Zwierz musi się wam wytłumaczyć. Nie ma bowiem w zwyczaju recenzować książek, a tym bardziej książek, które nie są nowościami – wręcz przeciwnie wyszły dobrych parę miesięcy temu. Dlaczego więc zdecydował się napisać dwa słowa o Serialowym Przewodniku Krytyki Politycznej? Głównie dlatego, że uważa iż jest to publikacja, która stanowi świetny przykład na to jak się w Polsce pisze o kulturze popularnej i jak się pisać nie powinno.
Od razu na wstępie trzeba ustalić jedno. Książka Krytyki Politycznej jest pozycją ideologiczną. Nie jest to zarzut, bo i sami autorzy ani też nabywcy nie są tego nieświadomi. Ktokolwiek sięga po wydawnictwo Krytyki Politycznej wie, jaki z grubsza kierunek ideowy ma czasopismo, wiec też jakich treści może się spodziewać, oraz na co autorzy położą nacisk. Oczywiście zwierz, jak każdy chyba wielbiciel kultury zawsze ma problem z ideologiczną analizą wytworów kultury. Jak wszyscy wiemy nie trzeba się jakoś szczególnie starać by każde dzieło stało się prawicowe, lewicowe, konserwatywne czy rewolucyjne – wystarczy jedynie odrobina dobrej woli i odpowiednio dobrane sformułowania. Stąd też zwierz, jak być może wielu czytelników nie jednokrotnie niemal na złość autorom starał się znaleźć tezy do postawionych przez nich przeciwne – i to nie dlatego, że się z autorami nie zgadzał, ale z czystej przekory. Nie mniej ktokolwiek zarzuci książce, że wykazuje ona pewną stronniczość, zaś jej autorzy znajdują w serialach przede wszystkim to co chcą w nich znaleźć powinien dwa razy zastanowić się czy nie został ostrzeżony.
Największym jednak problemem jaki zwierz ma z Przewodnikiem to fakt, że tak naprawdę niewiele on mówi o zjawisku popularności amerykańskich seriali, a z socjologicznego punktu widzenia, niewiele mówi o tym jak można przyglądać się zachodniemu społeczeństwu przez ich pryzmat. Spójrzmy na omówione seriale zachodnie – Seks w Wielkim Mieście, Dirt, L Word, Dexter, Californication, Big Love, Rzym The Wire, Rodzina Soprano, Trawka, South Park, Czysta Krew – oto większość omawianych tytułów. Dla przeciętnego czytelnika nie mają ze sobą nic wspólnego. Ale dla widza serialowego – ten zestaw łączy od razu jeden silny związek. To wszystko są seriale produkowane dla telewizji kablowych takich jak HBO, Showtime, F/X czy Comedy Central. Wśród seriali produkowanych na potrzeby stacji ogólnodostępnych pojawia się jedynie – Przyjaciele ( ale ponownie podejmowani w kontekście Polskim co oznacza, że emitowani przez Canal +), House, Office, Kronik Sarah Connor i zakończonej już Archiwum X . Taka dysproporcja wydaje się zwierzowi absolutnie karygodną pomyłką, czy więcej – zupełnym niezrozumieniem natury seriali. Autorzy kolejnych artykułów zaznaczają, że ich seriale wcale nie były takie popularne ( co wydaje się o tyle nadużyciem, że chyba nie przekładają wyników na liczbę realnych odbiorców programu) ale z drugiej strony starają się wnioskować na ich podstawie na temat społeczeństwa amerykańskiego. Zdaniem zwierza to trochę tak jakby chcieli o stanie polskiego społeczeństwa wnioskować wyłącznie z lektury Gazety Wyborczej, podczas kiedy tak naprawdę trzeba sięgnąć po Fakt. Ich rozważania choć niejednokrotnie ciekawe, jednocześnie nawet nie ocierają się o naprawdę ciekawą analizę jaką można przeprowadzić na podstawie tych seriali, które choć artystycznie gorsze ( a więc nie przystające do tezy o wzroście wartości amerykańskiego serialu) są przede wszystkim kierowane do szerokiej publiczności. A tak inteligent próbuje wnioskować o społeczeństwie słuchając drugiego inteligenta.
Drugi poważny problem zwierza to kwestia braku zdefiniowania pojęcia serialu. Wydawało by się, że taka definicja jest dla „Przewodnika” absolutnie kluczowa. Tymczasem autorzy wydają się uważać, że jest to sformułowanie nie wymagające dookreślenia, zdefiniowania czy wyróżnienia. I tak do jednego worka trafia Klan, Majka czy Dexter – które to łączy jedynie fakt, że są pokazywane w odcinkach. Zwierz nie chce zarzucać autorom ignorancji ( a może powinien biorąc pod uwagę jak często deklarują, że seriali nie oglądają) ale jest absolutnie przekonany, że nikt nie wydałby w dzisiejszych czasach przewodnika pod tytułem ” Powieść” bez chociażby najmniejszej próby zdefiniowania czy chodzi mu o Annę Kareninę, Mikołaja Doświadczyńskiego Przypadki, czy Grę w Klasy.
Z resztą książka nie tylko ma problem z doprecyzowaniem co jest przedmiotem jej zainteresowań. Problemem jest też koszmarna wręcz niespójność artykułów – z jednej strony mamy bardzo różne wywiady – niektóre dygresyjne – jak ten z Kingą Dunin na początku, niektóre bardzo ciekawe – jak z Dorotą Chamczyk, a niektóre zupełnie bez sensu – jak wywiad z Kasią Adamik. W tym ostatnim, prowadząca wywiad o Ekipie Agnieszka Wiśniewska koncentruje się praktycznie wyłącznie na wyrzucaniu reżyserce, że w filmie jest za mało kobiet, a ambasador z afrykańskiego kraju jest śmieszny. Zwierz nie mówi, że zarzuty nie są zasadne ale wywiad jest tak napastliwy i nie merytoryczny, że zwierz poczuł się głupio już go czytając.
Oprócz tego mamy artykuły poświęcone konkretnym tytułom. I tu ponownie – trudno dociec o co autorom chodzi – Julia Kubisia w artykule ” Kto się boi Sary i Lucy” narzeka, że oba seriale zostały zdjęte z anteny ponieważ ludzie nie są gotowi na silne postacie kobiece. Wszystko to pięknie ale ktokolwiek oglądał Dirt i Kroniki Sary Connor zauważy też, że oba seriale były projektami przede wszystkim dość trudnymi w odbiorze. Dirt w sporej części składał się z majaczeń chorego na schizofrenię fotografa, zaś oglądając Korniki nie można było stracić ani jednego odcinka tak gęstą miały akcję. Innymi słowy brakuje choć zdania o innych powodach zdjęcia produkcji. Z kolei czytając o Czystej Krwii, Big Love, a także Dexterze zwierz zastanawiał się czy autorzy artykułów mają mu cokolwiek więcej do powiedzenia niż streszczenie ideologii serialu, na poziomie dość łatwym w percepcji dla przeciętnego widza. Poza streszczeniem zwierzowi sytuacji bohaterów, autorzy jakoś nie są w stanie wyciągnąć wniosków co naprawdę o amerykańskim społeczeństwie mówi serial i czy jest postulatem czy zapisem realnych przemian. Widać to zwłaszcza w tekście o Czystej Krwi który jest po prostu tekstem o niczym.
Jest w tym zbiorze jeszcze jeden rodzaj tekstów – takich które świadczą o tym, że autorzy naprawdę oglądają serial z pełnym zaangażowaniem. Z całą pewnością jest to Słowo na L – poświęcony mu artykuł, chyba najlepszy w zbiorze ma jedną cechę której brakuje innym. Nie jest tylko analizą z wysokości krytycznego fotela, ale przede wszystkim zapisem pasji serialowego widza. Widać, że ktokolwiek pisał ten tekst serial oglądał z zaangażowaniem ( co symptomatyczne – w rozmowie z Kingą Dunin jedynie w przypadku tego serialu nie mówi się o bohaterkach tylko używa imion postaci co świadczy, że obie osoby oglądają serial z zaangażowaniem) , o które niekoniecznie można wierzyć w przypadku innych autorów artykułów w tym zbiorku. Jest to przy tym artykuł mający ręce i nogi czego np. nie da się powiedzieć o luźnej rozmowie dwóch panów o serialu Star Trek – w którym radośnie powołują się na różne odcinki chyba nieco niemo zakładając, że przecież wszyscy wiedzą o co chodzi. Biada temu kto nie siedzi w świecie seriali po uszy, by po tej rozmowie zrozumiał, jak ważnym dla kultury amerykańskiej serialem jest Star Trek.
Warto jeszcze dodać, że autorzy podchodzą do Polskich seriali zupełnie bez sympatii, i chyba nawet bez chęci zrozumienia. Kasi Adamek obrywa się za Ekipę, Kiepskim obrywa się za bycie Kiepskimi, zaś Jaś Kapela udaje, że nie rozumie dlaczego Niania w Polskim wydaniu jest dziewczyną z Pragi, a nie żydówką z Brooklynu. Zwierz musi przyznać, że przy całej swojej cierpliwości dla ideologiczności zbiorku – chyba właśnie te uwagi i pretensje wobec polskich seriali wzbudziły w zwierzu największy sprzeciw. Uwaga Jasia Kapeli o pochodzeniu Frani zdenerwowała zwierza najbardziej. Zwierz musi przyznać, że w tej nie koniecznie najlepszej próbie przełożenia realiów amerykańskich na polskie zwierz uważał tą zmianę za najtrafniejszą. Doszukiwanie się w tym przejawów antysemityzmu budzi w zwierzu wrzenie. No ale jak już zwierz wspomniał wcześniej nie powinien się takim uwagom dziwić, więc w sumie trudno uznać to za minus książki jako takiej.
Przeczytanie Przewodnika po kilku miesiącach ukazało jeszcze jedną jego wadę – być może największą i trudną do obrony. Już dziś jest to książka koszmarnie wręcz nieaktualna. Artykuły opierają się na tym co wiemy o bohaterach w chwili, w której je pisano- co oznacza jedną, niekiedy dwie serie opóźnienia. Dziś o bohaterach wiemy co innego, inaczej patrzymy na ich losy i inaczej możemy oceniać ich znaczenie. Trudno dziś czytać uwagi na temat doktora Housa ( którego koniec wraz trwającą ósmą serią ogłoszono przed wczoraj w nocy) wiedząc do zaplanowali dla niego dalej autorzy serialu. Podobnie uwagi o Czystej Krwi wydają się być mocno nie na miejscu od czasu kiedy dowiadujemy się, że nasza bohaterka jednak nie do końca reprezentuje świat ludzi. Wydaje się, że ponownie autorzy zbioru nie dostrzegli, że aby mądrze pisać o serialach zawsze trzeba albo pokusić się o szerszy kontekst, albo odwoływać się do produkcji już zamkniętych. Inaczej dostajemy książkę, którą właściwie za pół roku będzie można odłożyć na makulaturę.
Na samym końcu uwaga ostatnia ale z punktu widzenia zwierza niezwykle ważna. Wszystkie te serialowe uwagi są zawieszone w pewnej historycznej próżni. Nie wiele dowiemy się o tym skąd się seriale wzięły, jaką przechodziły ewolucję, jak w końcu działa amerykańska telewizja – tak różna od naszej. Gdzieś tam wspomina się że kiedyś było gorzej, że dziś jest lepiej, pada kilka bardzo niekonkretnych, żeby nie powiedzieć nie adekwatnych przykładów. Seriale współczesne nie są w tej książce żadną ewolucją, można wręcz dojść do wniosku, że przed Doktorem Housem była tylko Dynastia. Co do samych stacji telewizyjnych nadających seriale nie dowiadujemy się prawie nic – choć przecież ich profil stanowi jeden z głównych kluczy do zrozumienia dlaczego przedstawiony w nich świat wygląda tak, a nie inaczej. O ile jeszcze w przypadku telewizji polskiej autorzy rozumieją specyfikę TVN to jakby nie zdawali sobie sprawy, że FOX to nie to samo co ABC czy NBC.
Dobra tekst dochodzi do czwartej strony w pliku Word więc zwierz kończy zanim zostanie oskarżony o to, że jego wpisów nie da się już czytać. Zwierz naprawdę żałuje, że Seriale nie są książką lepszą. Zwłaszcza, że chciałby móc dyskutować z nią na poziomie ocen, a nie wykonania. Miło jest słuchać, że Doktor Who jest serialem wybitnym, albo kłócić się ze stwierdzeniem, że Amerykańskie The Office jest lepsze od brytyjskiego. Ale nie ma to sensu w przypadku publikacji tak bardzo nie trafionej. Bo jeśli to przewodnik dla tych co seriali nie oglądają – to zdecydowanie jest za bardzo szczegółowy i ogólny jednocześnie. Jeśli dla tych co seriale oglądają – cóż nie zawiera rozważań na odpowiednio profesjonalnym poziomie. I tak zostaje książka dla nikogo. A szkoda. Wielka szkoda. Bo naprawdę wciąż brakuje w Polsce dobrego opracowania serialowej materii.
Ps: Jutro będzie o Idach a potem czeka nas świat memów. Żeby nie było jak zarzucono zwierzowi zbyt filmowo.??