Jan Wiśniewski autor powieści ” Ziemia moich braci” rozpoczyna narrację od cytatu zaczerpniętego z Księgi Rodzaju w której Bóg zakazuje narodowi wybranemu osiedlać się w miejscu skażonym jego krwią i cierpieniem. Po takim wstępie łagodnie przechodzi do opisu dzisiejszej Warszawy a dokładniej ulicy Dzikiej przy której tajemniczy inwestor postawił właśnie zupełnie nowy budynek mieszkalny. Do nowego mieszkania wprowadza się Anna młoda dziennikarka z mężem i dwójką dzieci. Początkową sielankę młodego małżeństwa z klasy średniej szybko burzą jednak tajemnicze wydarzenia. Już pierwszej nocy po zamieszkaniu zaczynają się w mieszkaniu dziać dziwne rzeczy zaś samą Annę nawiedzają sny które zdecydowanie nie mają wiele wspólnego z jej własną przeszłością, co więcej jej dzieci co raz częściej wspominają o swojej nowej przyjaciółce którą spotykają na korytarzu i która nie chce jednak wejść do mieszkania. Co więcej niemal jak na biblijnego Hioba na Annę zaczynają spadać co raz to nowe nieszczęścia.
Od początku pomysł by współczesna warszawska rodzina była nawiedzana przez żydowskie duchy wydaje się dość kuriozalny, jeszcze gorzej dzieje się gdy bohaterowie pragną uzyskać pomoc u cadyka egzorcysty ( sic!) oraz poznają tożsamość tajemniczego dewelopera, który okazuje się być w pełni świadomy jak straszliwe siły opanowały mieszkańców nowo postawionej budowli. Zaś ostatnie fragmenty książki w których pojawiaj się duchy powstańców każą się zastanawiać czy nie mamy do czynienia z parodią gatunku.
Trzeba przyznać autorowi, że dobrze odrobił swoją pracę domową z zakresu żydowskiej tradycji – w książce pojawiają się nawiązania do wszystkich duchów, demonów i stworzeń o jakich mówią zwłaszcza chasydzkie wierzenia. Nie mniej jednak nieco zbyt często autor popada w długie dygresje ( z nieznanych przyczyn w książce niemal cały jeden rozdział poświęcony jest Golemowi choć nie pojawia się on w powieści) które nieco za bardzo przypominają wypisy z leksykonu kultury żydowskiej.
” Ziemia moich braci” choć prezentuje sobą raczej niskim poziom literacki ( autor ma trudną do zrozumienia miłość do zaimków) jest jednak dość odważną próbą potraktowania tragicznej historii warszawskich Żydów w nowy sposób. Autor wychodzi z założenia że skoro tyle powieści wykorzystuje motyw indiańskiego cmentarza to czemu nie wykorzystać faktu, że w stolicy prawie nie ma ulicy na której by ktoś nie zginął. Sam pisarz w niedawnym wywiadzie stwierdził ” Niektórzy zarzucają mi że wykorzystuję pamięć o Zgładzie do pisania historii o duchach. Moim zdaniem jednak najważniejsze jest by ludzie zdawali sobie sprawę gdzie żyją i po jakich ulicach chodzą. Jeśli mają się tego dowiedzieć dzięki moim książkom nie ma w tym nic złego. Nawet jeśli nie jest to podręcznik historii”. Jedno można z całą pewnością stwierdzić. ” Ziemia moich braci” z cała pewnością podręcznikiem nie jest.
Autor zapowiedział na wiosnę przyszłego roku premierę swojej drugiej książki którą tym razem na zamiar utrzymać w klimacie powieści gore. Jej tytuł to jak udało się nam dowiedzieć ” Ostatnia koszerna rzeźnia na Pradze”
POWYŻSZA RECENZJA JEST RZECZ JASNA TYLKO WYNIKIEM ZWIERZOWEJ WYOBRAŹNI. TAK NAPRAWDĘ CAŁA KSIĄŻKA NIE ISTNIEJE A ZWIERZ CHCIAŁ PO PROSTU WZIĄĆ UDZIAŁ W KONKURSIE ORGANIZOWANYM PRZEZ HORROR STORY.
ZWIERZ PRZEPRASZA ZA SWOJĄ CHORĄ WYOBRAŹNIĘ ALE COŚ TAKIEGO PRZYSZŁO MU DO GŁOWY ( CO GORSZA JAKO PIERWSZE!)