Hej
Zwierz naprawdę nie wie co się dzieje w tym tygodniu – z jakichś nie znanych mu przyczyn poczuł nagłą straszną anglofilię i nie jest w stanie oglądać niczego co nie pochodzi z tego pięknego kraju. Zwierz podejrzewa że to jedna z licznych popkulturalnych faz które atakują zwierza niespodziewanie by pozostawić go po tygodniu zupełnie obojętnym za to nasyconym wiedzą. Co nie zmienia faktu że od tygodnia Amerykanie są „be” zaś Brytyjczycy „cacy”
Tym razem zwierz pragnie wam polecić coś absolutnie cudownego – program który spełnia w 100% rolę misyjną telewizji publicznej jednocześnie będąc jedną ze śmieszniejszych produkcji jakie zwierz miał okazję oglądać. Choć Zwierz jest prawie pewien że pisał o tym programie wyszukiwanie mówi co innego więc zwierz zaryzykuje powtarzanie się bo i tak jest warto. A chodzi zwierzowi o program QI – skrót od Quite Interesting ( i jak sami zapewne zauważyliście anagram IQ). Program ma teoretycznie zupełnie nie ciekawy przebieg. Oto prowadzący – w tej roli zawsze genialny Sthepen Fry zadaje zgromadzonym przy okrągłym stole gościom ( zazwyczaj oprócz występujących w kilku odcinkach komików przy stole znajduje się jeszcze jakaś gwiazda) pytania. Ale to początek. Pytania są tak trudne że znalezienie na nie odpowiedzi wymaga albo niezwykle rozległej wiedzy z różnych dziedzin albo niezwykle bystrego myślenia. Z resztą podanie prawidłowej odpowiedzi wcale nie jest konieczne – wręcz przeciwnie zdarza się to bardzo rzadko – zdecydowanie częściej padające odpowiedzi są nie tylko nie poprawne ale i zupełnie absurdalne. Prowadzący może wedle własnej woli rozdawać punkty tym którzy jego zdaniem pomylili się najmniej, lub tym którzy ku jego zdumieniu poradzili sobie z pytaniem świetnie. Każdy odcinek koncentruje się wokół innego problemu zazwyczaj dobranego w dość konwencjonalny sposób – rozmawia się więc o truciznach, magii czy filmie.
Co więc takiego interesującego w tym programie? Po pierwsze jest śmieszny. Ale nie trochę śmieszny tylko bardzo śmieszny. Zwierzowi zdarzyło się kilka razy płakać ze śmiechu przed ekranem. Dlaczego? przede wszystkim znaczenie ma tu świetna obsada – zarówno zatrudnieni do złego odpowiadania komicy są bardzo bardzo pomysłowi jak i Stephen Fry świetnie nadaje się do roli prowadzącego taki program ponieważ jesteśmy gotowi uznać że nie czyta z kartki tych wszystkich wydumanych informacji tylko naprawdę jest takim szalonym erudytą. co więcej często w trakcie trwania programu ujawnia się jego olbrzymia ponadprzeciętna wiedza co jeszcze dodaje produkcji smaku. Jeśli chodzi o humor to nie jest to grzeczny dowcip programów edukacyjnych ale to co w komedii angielskiej najlepsze czyli balansujący na granicy absurdu i dobrego smaku dowcip który pewnie by nigdy nie przeszedł w połowie amerykańskich telewizji. Widać po programie że ma być śmieszny i atrakcyjny dla widzów a dopiero w drugim rzędzie ma kogokolwiek czegokolwiek nauczyć. A uczy z powodzeniem bo postawieni przed tymi zupełnie nie dorzecznymi problemami zaczynamy używać nie tylko wiedzy ale i inteligencji a to zawsze dobre do wywołania połączenie. Zwierz przygląda się temu programowi z zachwytem bo przecież coś takiego w Polsce by zupełnie nie przeszło. W ogóle sam pomysł teleturnieju w którym zadaje się niesłychanie trudne pytania i w którym nie ma zwycięzców wydaje się być zupełnie ale to zupełnie nie telewizyjny ale przy tym się sprawdza.
Dlaczego? Zwierz chwalił już humor i inteligencję oraz świetnie obsadzonego prowadzącego i chyba warto jeszcze dodać olbrzymi dystans – wygląda na to że BBC już dawno zrozumiało zasadę której TVP chyba nigdy się nie nauczy. Jeśli chce się prowadzić dobrą misję trzeba to robić subtelnie bez pompy – inaczej widz zorientuje się że jest edukowany i przełączy na walki w klatce – tacy już jesteśmy – nie lubimy być edukowani w chwilach przeznaczonych na rozrywkę. Z resztą tu nawet podobne chwyty wypadają zupełnie inaczej – jest taki program na TVP2 ( na licencji Holenderskiej bodajże) ” Kocham cię Polsko” – tam zaprasza się sławy i zadaje im się strasznie łatwe pytania jednocześnie namawiając do tego by się wygłupiały. Ale te wygłupy są wcześniej są im rozpisane, wyreżyserowane i pozbawione całego humoru. Z
Z kolei zapraszane do QI gwiazdy mają okazję popisać się wiedzą która niekiedy naprawdę bywa zupełnie zaskakująca. Zwierz do dziś jest pod wrażeniem występu w tym programie Daniela Radcliffa ( filmowego Harrego Pottera) który okazał się naprawdę sporo wiedzieć o magii co by wskazywało że Hogwart jest niezłą szkołą nawet jeśli gra się tylko w filmie. Z
wierz chyba musi się już wstrzymać z pochwałami bo teraz nadchodzi smutna część wywodu zwierza. Program chyba nie był nadawany w Polsce i zwierz zna go jedynie z internetu – gdzie co lepsze kawałki można zobaczyć na youtube w wersji oryginalnej co w tym przypadku nawet zwierzowi niekiedy przeszkadza bo zasób słów anglików niekiedy przerasta zasób słów zwierza zwłaszcza kiedy omawia się tak dziwne zagadnienia jak przepisy Pliniusza Starszego na epilepsję.
Zwierz pragnie was zapewnić że ta chwilowa skłonność do polecania produkcji BBC powinna mu przejść na najbliższych dniach. Przynajmniej zwierz ma nadzieje bo inaczej cała pensja pójdzie na zakupy na Amazonie gdzie można sobie po obejrzeniu to wszystko kupić ( to mi przypomniało że można już się ustawiać w kolejce po DVD Sherlocka – ponoć jest na nim jeden nie nadany w telewizji odcinek)
Ps: Zwierz obejrzał sobie nowy klip Lady Gagi i nadal nie wie czy to jedna z lepszych rzeczy jaką ostatnio nazwano teledyskiem czy wielkie nie wiadomo co z marną ale cholernie chwytliwą piosenką. Zwierz wie ze chyba powinien się zdecydować albo oddać identyfikator ” popkulturalny” przed wejściem na bloga
ps2: Rozpoczął się z hukiem zwierzowy sezon telefonowy co oznacza, że zwierz żyje w świecie melodyjek na czekanie ( kilkadziesiąt telefonów dziennie). Przodują – zamordowany Mozart ( choć takie wykonania mogą doprowadzić do jego powtórnego przyjścia), zabójcze dla Elizy i nieśmiertelna muzyka z Żądła. Niech ktoś powie ludziom że sygnał zajętego telefonu jest lepszy od tego czym torturuje się zwierza.