Hej
Korzystając z faktu że między nami a Anglikami jest godzina różnicy a w niedzielną noc strażnicy youtuba śpią zwierz obejrzał sobie całą ceremonię rozdania nagród BAFTA ( z małymi wyrzutami sumienia bo za dzień lub dwa jedna z płatnych przez ojca zwierza telewizji pokaże ją zwierzowi) zanim znikła z internetu. Zwierz uwielbia BAFTY z kilku powodów.
Po pierwsze dlatego, że brak na nich zadęcia. Prowadzącym od lat jest angielski komik Jonathan Ross który nie jest ani chamski, ani przesadnie układny ale zwyczajnie dowcipny i który spełnia rolę zapowiadacza choć nie zawsze ( w tym roku musiał rzucić się pędem w poprzek sceny gdy Rosamund Pike pomyliła kolejność i o mało nie przeczytała nazwiska zwycięzcy przed obowiązkowym klipem który pokazywał wszystkich nominowanych), ponieważ pełni tą rolę już od jakiegoś czasu media nie są pełne spekulacji jak sprawi się w następnym roku. Drugim powodem dla którego zwierz lubi BAFTY to fakt, że przyznawane są one środowisku filmowemu w którym wszyscy się znają – spoglądając na salę człowiek odnosi wrażenie że rzeczywiście każdy grał z każdym a gra w sześć stopni oddalenia od Kevina Bacona nie miałaby sensu skoro na sali siedzi Colin Firth*. Wprowadza to sympatyczną atmosferę – bo widać że środowisko raczej się lubi a przynajmniej czuje się dobrze kiedy samo siebie nagradza – jak ładnie to ujął w tym roku Kevin Spacey ” Uwielbiam tu przyjeżdżać i patrzeć jak gratulujecie sami sobie”.
Po trzecie jak zwierz znaczył w tytule – wygrać BAFTA jest miło ale nie wygrać to nie tragedia. Ponieważ Brytyjczycy są z natury dobrze wychowani nie przeszkadzają dziękującym jakąś orkiestrą ( w tym roku wykorzystała to Helena Bonham Carter wygłaszając bardzo długie bardzo dowcipne przemówienie) zaś sami dziękujący rzadko zaczynają łkać i głos im się raczej nie łamie za to są dowcipni i dziękują monterom lodówek czy reżyserom dzięki którym nie musieli danego dnia iść do lekarza tylko na spotkanie z producentem ( ostatnie zdanie jest znacznym skrótem dwóch mów Colina Firtha). Nikt tu jednak nie płacze na scenie i nie wyciąga wcześniej napisanej karteczki z listą wszystkich współpracowników. Ponieważ nie jest to super ważna nagroda wielu nominowanych nie przyjeżdża co utwierdza zwierza w przekonaniu że nagrody mogły by być całkiem ciekawe gdyby podziękowania zamiast nagrodzonych wygłaszali ich wyluzowani ( jak Darren Aronofsky dziękujący zamiast Natalie Portman) albo koszmarnie zestresowani ( aktorzy filmu Social Network dziękujący w imieniu swojego reżysera) współpracownicy.
Plusem BAFT jest też ich długość – tu podziękowania autorów kostiumów czy zdjęć pokazuje się w trzyminutowym skrócie by całość nie trwała dłużej niż dwie godziny z kawałkiem – bądź co bądź było by niegrzecznie zajmować dłużej czas telewidza. Pokazuje się za to np. niezwykle fajną nagrodę za pierwszy film reżysera/ scenarzysty/ producenta. Zwierz jest wielkim fanem takiego wyróżnienia bo pozwala ono nagrodzić filmowca który nie jest jeszcze znany i prawdopodobnie nigdy nie dostałby nagrody w głównej kategorii a już widać po nim talent. Trzeba też stwierdzić że fakt iż ową nagrodę dostał twórca filmu ” Four Lions” o czterech nieudacznikach próbujących zostać terrorystami Al-Kaidy w Wielkiej Brytanii ( dodajmy że jest to komedia) świadczy że Brytyjska Akademia filmowa ma nieco inny wyznacznik tego co poprawne politycznie niż akademia Amerykańska.
Zwierz tegoroczne BAFTY lubi z jeszcze jednego powodu. Nagrodę za wkład kina brytyjskiego w kinematografię dostała seria filmów o Harrym Potterze w uznaniu faktu że cały film nakręcono w Wielkiej Brytanii, z angielskimi aktorami i w oparciu o istniejące na miejscu środowisko filmowe i infrastrukturę. Pomijając fakt że zwierza zawsze zachwycają nagrody które potrafią docenić wkład popkultury w tworzenie czegoś co można nazwać dziedzictwem narodowym to zwierz lubi kiedy oprócz producentów i autorów na scenie pojawia się pisarz ( w tym przypadku pisarka) któremu wszyscy dziękują. Bo to obrazek przywracający zwierzowi wiarę że nawet na ceremonii rozdania nagród filmowych jest miejsce dla pisarzy.
Podsumowując – BAFTA to idealny przykład tego jak powinny wyglądać ceremonie rozdania nagród krajowego przemysłu filmowego – powinni się z tego schematu uczyć zwłaszcza aktorzy polscy i polskie środowisko. Bo BAFTY nie udają że są czymś więcej niż przyjacielskim klepaniem się po plecach, niż nagrodą którą strasznie fajnie dostać ale też w sumie nie tak smutno stracić. Przede wszystkim jednak widać, że ceremonie rozdania nagród nie muszą być dość nudnym cyrkiem ( a miejscami wszystkie nim są) tylko całkiem sympatyczną i sprawną imprezą którą aż miło oglądać i nawet nie trzeba zarywać całych nocy. Choć oczywiście zwierz może się mylić i chodzi tylko o to że ma słabość do Brytyjczyków i ich popkultury.
* Gra została wymyślona gdy Kevin Bacon nieopatrznie stwierdził kiedyś że pracował ze wszystkimi w Hollywood albo z kimś kto zna wszystkich. Studenci jednego z uniwersytetów zaczęli grać w grę polegającą na łączeniu każdego aktora z Kevinem Baconem przy pomocy najmniejszej liczby połączeń ( baza zawierająca każde połączanie pod tym adresem ). Ponieważ Colin Firth grał z Baconem w ” Gdzie leży prawda” a w kinie angielskim wszyscy wszystkich znają to gra nie miałaby sensu.