Hej
Musicie wiedzieć że zwierz ma jedną słabość ( ok ma kilka słabości min. do bardzo drogich markowych samochodów przy których zachowuje się jak typowa blachara ale to nie jest temat tego postu) – są nią konkursy. Zwierz uwielbia grać i czasem zdarza mu się wygrywać. I tak codziennie gra w konkursie płytowym na stronie rmf classic mając nadzieje że a nóż coś wygra. I rzeczywiście raz zwierz płytę wygrał jak na złość była to płyta z pieśniami religijnymi uzupełnianymi fragmentami recytacji modlitw przez papieża – chyba znacie już zwierza na tyle dobrze by wiedzieć że nie była to wymarzona wygrana. W innych konkursach wiodło się zwierzowi różnie ale raz na jakiś czas wygrywa płytę, zaproszenie do teatru czy film na DVD a raz wygrał nawet telefon. Zwierz pisze tu oczywiście o konkursach w których udział wymaga od uczestnika inteligencji plus minus na poziomie szympansa czyli odpowiedzi na kilka konkursowych pytań które znaleźć można w kilka minut w internecie. Nie oznacza to że zwierz nie lubi innych konkursów no ale trudno uznać za element popkultury konkursy poetyckie w których zwierz namiętnie startuje ( z bardzo mieszanymi wynikami). Zwierz nie lubi uważać że jest w swych pasjach i słabościach sam dlatego temat zgłębił i doszedł do wniosku że nasza kultura jest kulturą konkursu. Włączasz telewizor a tam gdy akurat nie powtarzają starych odcinków seriali lub nowych odcinków telenowel trwa konkurs na to kto wygra pieniądze po zgadnięciu idiotycznego hasła, w reklamach zachęca się nas do wysłania smsa który pozwoli nam na wygranie samochodu lub na wymyślenie smaku na chipsy co pozwoli nam wygrać olbrzymie sumy, wszelkiego rodzaju radia cały dzień dzwonią do ludzi którzy teoretycznie powinni pracować i zadają im kretyńskie pytania. Sam zaś internet sami wiecie – łatwiej wziąć udział w konkursie niż nie wziąć. Co więcej z roku na rok nagrody są co raz większe i co raz bardziej wartościowe. Skąd w nas ta pasja? Możecie uznać że zwierz nieco przesadza ale ma wrażenie że tak naprawdę w mniejszym lub większym stopniu wszyscy uważamy że coś nam się należy. Jeśli nie mamy pieniędzy to powinniśmy je wygrać, jeśli pragniemy pojechać do Rzymu dlaczego nie powinniśmy wyjechać za cudze pieniądze, i czy nie lepiej jeździ się samochodem za który nie zapłaciliśmy ani grosza. Oczywiście nigdy nie wygrywamy tych wspaniałych nagród. Robią to jacyś mityczni inni którzy zapewne nigdy nie miną nas na ulicy. Odjeżdżają naszymi samochodami, wyjeżdżają na nasze wycieczki a podnosząc słuchawkę telefonu wypowiadają jakieś kretyńskie hasło i wygrywają 50 tys. zł ( wolimy nie myśleć że część z nich zajmuje się wygrywaniem zawodowo i zamiast wysłać tego jednego jedynego smsa inwestują grube pieniądze wysyłając ich tysiące – to psuje naszą wizję świata w którym każdy może mieć szczęście). Przez pewien czas jednak to my jesteśmy szczęśliwymi właścicielami wszystkich tych możliwych do wygrania dóbr. To oczekiwanie na ogłoszenie wyników nie tylko urozmaica nam życie ale pozwala snuć wizje w których nasza egzystencja zostanie przez taki konkurs odmieniona. A co dzieje się potem? Zazwyczaj zostajemy z niczym i niechęcią wobec tych którym się udało albo wygrywamy płytę z nagraniami modlitw papieża. I choć wcale jej nie chcieliśmy czujemy się wybrani. Bądź co bądź coś wygraliśmy co oznacza że w tym świecie jesteśmy po dobrej stronie . Wygranych
PS: Zwierz rzadko pisze o książkach bo czyta rzeczy koszmarne snobistyczne. Ale tym razem poleci wam kryminał ,, Morderstwo w Alii Róż” Zwierz zakupił ów kryminał ponieważ miał przyjemność chodzić na wykład jego autora ale im dłużej czyta tym bardziej mu się podoba więc może wam też się spodoba.