hej
Nikt chyba nie ma wątpliwości że Hollywood kocha książki. Gdyby nie one współczesne kino wyglądało by zupełnie inaczej. Spoglądając na listę hitów ostatnich lat można dojść do wniosku że jeśli ktoś chciał zarobić na nakręconym filmie wystarczyło że poszedł do księgarni i wybrał coś z listy bestsellerów. Co prawda z książek Hollywood korzystało od samego początku ( choć chyba raczej z oszczędności niż z podziwu dla ich osiągnięć) to jednak w ciągu kilku lat zjawisko nieznacznie się zmieniło bo co raz częściej realizuje się filmy na podstawie książek które jeszcze stoją w dziale nowości czy takie które są częścią nie zakończonego jeszcze cyklu. Czasem kończy się to oczywiście porażką ( kto dziś pamięta Eragona który był wielkim hitem przy tomie pierwszym, na podstawie którego powstał średni film a którego tom trzeci zalega na półkach wielu księgarni) ale najczęściej mamy olbrzymi sukces. Tak przemysł filmowy kocha książki ale książki zupełnie nie kochają Hollywood. Z nieznanych zwierzowi przyczyn kiedy jakiś film odniesie sukces wcześniej czy później pojawia się pomysł by napisać książkę, albo opartą o scenariusz, albo kontynuującą pewne wątki albo opisującą co było dalej. Książki te właściwie zawsze są złe. Gorzej – są fatalne – jeśli są oparte na scenariusz nigdy nie pojawia się w nich nic więcej niż na ekranie – autorzy skupiają się na prowadzeniu akcji i nigdy nie dodają nic o uczuciach bohaterów dowodząc tym samym że trzeba było obejrzeć film. z kolei ci którzy pisali o tym co było dalej zazwyczaj – cóż – zachowują się tak jakby na wszelki wypadek nie zobaczyli oryginału i pożyczyli tylko z niego tytuł. Musicie zwierzowi wierzyć na słowo bo do kilku z tych książek zajrzał i nikomu nie poleca by próbować go naśladować. Spytacie – po co zajrzał do tych książek choć wszyscy wiedzą że nie są one dobre. Otóż z tego powodu z którego ktoś je wydał – bo film tak mi się spodobał że chciałam jakiegokolwiek dodatku do akcji. Ku niezmiennemu zaskoczeniu zwierza zawsze w tych książkach jest mniej niż na ekranie co jest o tyle dziwne że przecież słowem da się wyrazić zdecydowanie więcej niż grą aktorską ( nie linczujcie zwierza ale w przypadku większości aktorów trzeba jakoś interpretować co sobie myślą a w książce po prostu ci o tym piszą – oczywiście nie w każdej ale w wielu). W sumie zwierz nigdy nie rozgryzł dla kogo są te książki bo fani jeszcze raz obejrzą film zaś ludzie którzy nie widzieli filmu nie mają powodów by czytać złe książki bez dobrej narracji i ciekawych bohaterów. Zastanawiacie się zapewne skąd takie uwagi zwierza – jak przecież sami wiecie zwierz zawsze pisze o rzeczach związanych z jego życiem. Otóż zwierz kupił sobie dziś najlepszy przykład tego jak można napisać książkę w oparciu tym razem o serial. Książka ma tytuł ,, Mad Men Uubuttoned” i jest w sumie książką historyczną o latach 60 ale nie do końca – wydarzenia opisywane są ściśle związane konkretnymi elementami serialu, zaś bohaterowie są tu traktowani na równi z prawdziwymi postaciami. Książka nie jest oczywiście powieścią i ma charakter popularnonaukowy ale daje zwierzowi dokładnie to czego chciał – czegoś więcej niż widzi na ekranie. Zwierz nie radzi wam jej kupować bo jest bardzo droga i trzeba być prawdziwym fanem Mad Men żeby czerpać z niej radość ale dowodzi że istnieje jednak jakiś sposób by książki pokochały Hollywood choć nie jest to tak silna miłość jak w tym przypadku jak zwykle mocniejsza z jednej strony
PS: Chcecie wiedzieć jaki serial jest najpopularniejszy – darujcie sobie badania oglądalności – aby naprawdę ustawić seriale w odpowiednim rządku należy wejść na stronę sidereel i sprawdzić ile linków jest do danego odcinka – wahania ilości linków świadczą o wahaniu popularności serialu. Zwierz stosuje ten system który o dziwo działa!