Hej
Jeśli potrzebujecie miernika popularności artysty który nigdy nie kłamie, który nie wymaga drogich badań, który uwzględnia różnice wieku i niekiedy płci należy wystawić artystę przed tłum fanek i posłuchać jak długo i głośno będą piszczały. Jeśli odpadną wam uszy to albo wskrzesiliście Beatlesów albo postawiliście prze rozentuzjazmowanym tłumem Roberta Pattisona ze zmierzchu. W obu przypadkach pisk będzie nie do wytrzymania. Zwierz podejrzewa że jakieś 60 % zespołów rockowych gra wyłącznie po to by wywołać ekstazę damskiej widowni w przypadku zespołów popowych będzie to jakieś 90% ( choć trzeba powiedzieć- jak dobrym wykonawcą popu by się nie było jeśli chodzi o uwielbienie fanek rockmeni biją wszystkich na głowę — tak już jest było i będzie ). Ale wcale nie mam zamiaru pisać o pisku fanek — sam zwierz nigdy na niczyj widok nie piszczał i nie miał zamiaru. Nie mniej podejrzewa że po świecie rozrywki pęta się wielu twórców którzy cicho marzą by wywoływać taki sam entuzjazm wśród swoich odbiorców jak spoceni długowłosi gwiazdorzy rocka. Jeśli mają tyle szczęścia by mieć cokolwiek wspólnego z komiksami albo z szeroko pojętym sf zawsze mogą po swoją odrobinę uznania mierzoną w decybelach udać się na Comic Con. Comic Con najprawdopodobniej nie mówi nic większości z moich czytelników. Zwierz wytłumaczy więc po kolei niosąc jak mówił poeta oświaty kaganiec. Niemal codziennie ( ok. raz na miesiąc ale zwierz lubi przesadzać) w USA odbywa się jakiś zlot miłośników s‑f lub fantasy — zaprasza się na nie kilku serialowych aktorów i jakiego autora książki czy komiksu. Z całego kraju zjeżdżają się wielbiciele którzy przebierają się za swoich bohaterów wymieniają unikalnymi kartami do gry w MTG ( kto rozwinie skrót;) a potem oklaskują faceta który koloruje plansze w Spider-Manie albo zagrał drugoplanową rolę w Battle Star Galattica. Takie zjazdy są popularne ale najczęściej nie przyciągają uwagi nikogo poza zainteresowanymi czyli młodymi mężczyznami którzy zdecydowanie zbyt dużo wiedzą o elfach i zbyt mało o realnym życiu;) Przez długie lata ( konwencja po raz pierwszy odbyła się w latach 70) Comic Con gromadził kilka tysięcy zainteresowanych — przede wszystkim członków branży którzy na marginesie dobrej zabawy sprzedawali sobie wzajemnie prawa autorskie, wymieniali się doświadczeniami i tak dalej. Aż nastały lata 2000 — ilość uczestników wydarzenia zaczęła masowo rosnąć a w ciągu ostatnich trzech lat nie dość że sprzedano wszystkie bilety to jeszcze sprzedano je na długo przed tym zanim zaczęła się konwencja ( na Comic Con w tym roku nie dostaniecie już biletów na dwa najciekawsze dni czyli sobotę i niedzielę). Co się stało? Otóż Comic Con wyrósł na wydarzenie kluczowe w chwili w której zorientowano się że czytelnicy komiksów i wielbiciele sf to nie tylko dziwni ludzie ale jedna z najbardziej wypływowych grup wśród widzów zwłaszcza młodych. Nie dość że są wierni i entuzjastyczni ale na dodatek ich poparcie i uznanie dla nowego serialu filmu ( zwłaszcza ekranizacji komiksu) jest doskonałym miernikiem tego czy film spodoba się szerszej publiczności. Jeśli bowiem coś spodoba się na Comic Con to można mieć pewność że nie poniesie klęski w kinach. Co więcej to publiczność niesłuchanie wdzięczna — można im pokazać trailer zmontowany z pięciu scen i będą cię nosić na rękach. Obecnie jednym z najważniejszych wydarzeń na konwencji jest wieczór na którym omawia się nowe produkcje filmowe i telewizyjne pokazując najczęściej nigdzie nie dostępne dla zwykłej publiczności trailery — dzień później o tym co i jak pokazano donoszą niemal wszystkie serwisy zajmujące się podawaniem informacji o filmach. Oczywiście zwierz wietrzy jeszcze jedną przyczynę popularności Comic Con — to tam ludzi na widok których publiczność zwykle nie wybucha nadmiernym entuzjazmem mogą posłuchać radosnego pisku widowni która uwielbia ich za spiczaste uszy, wysuwane szpony czy fakt że nakręcili ich ukochany serial. Biorąc pod uwagę że co raz więcej pierwszoplanowych gwiazd kina rozrywkowego przyjeżdża do San Diego można dojść do wniosku że zaszło bardzo ciekawe zjawisko. W samej kulturze popularnej zaczyna się pewien rozłam. Istnieją bowiem lepsi uczestnicy masowej kultury i ci nieco gorsi. Ci lepsi mają szansę na Oscary, Złote Globy i dziesięcio stronicowe wywiady w czasopismach, ci gorsi grają w popularnych filmach ale nie mają szans na uznanie inne poza uznaniem fanów. I właśnie ta druga grupa pielgrzymuje głównie na Comic Con posłuchać słodkiego pisku fanek i mniej słodkiego ale jakże wiernego pisku fanów:)