Home Ogólnie Kiedy wszyscy są szczęśliwi nikt nie jest zadowolony czyli Zwierz o Złotych Globach

Kiedy wszyscy są szczęśliwi nikt nie jest zadowolony czyli Zwierz o Złotych Globach

autor Zwierz

Hej

Złote Glo­by to bard­zo specy­ficz­na uroczys­tość roz­da­nia nagród.  Roz­da­je się stat­uet­ki ludziom z telewiz­ji i z kina. Odd­ziela się komedię od dra­matu. Nie nagradza się w kat­e­go­ri­ach tech­nicznych.  Nikt do koń­ca nie wie, jakie cele przyświeca­ją Hol­ly­woodzkiemu Sto­warzysze­niu Dzi­en­nikarzy Zagranicznych, które przez więk­szość roku pozosta­je orga­ni­za­cją niebudzącą niczy­jego zain­tere­sowa­nia. Roz­dawane w okre­sie przed Oscarowym Glo­by cza­sem bywa­ją miernikiem tego, co stanie się na Oscarach, ale co raz częś­ciej, zda­ją się być dowo­dem na to, że dzi­en­nikarze afil­iowani przy Hol­ly­wood mają dość dzi­wny albo, jak kto woli eklek­ty­czny gust. Prawdę powiedzi­awszy ostat­nio więcej moż­na było wywnioskować z BAFT (z dodatkiem SAG Awards i innych nagród branżowych). Czemu więc namięt­nie oglą­damy Złote Glo­by? Zwierz przyz­na, że dla niego naj­ciekawsza jest sama for­muła roz­da­nia nagród, gdzie sadza się aktorów przy sto­likach, daje się im alko­hol i pozwala roz­maw­iać w prz­erwach na reklamy. Trze­ba z resztą powiedzieć, że krótkie migaw­ki pokazu­jące nam, kto właśnie poder­wał się by przy­witać się ze stary­mi zna­jomy­mi są dla zwierza naj­ciekawsze. Kto nie chce rzu­cić okiem jak Matt Damon plotku­je z Ben­em Affleck­iem a Olivia Wilde słucha Jare­da Leto jak­by ten właśnie praw­ił jakieś prawdy objaw­ione. Oczy­wiś­cie nagrody, są ważne no, ale jak­by spis zwycięzców moż­na rano przeczy­tać. Zwierz w tym roku nie oglą­dał całych Globów na żywo (widzi­ał ich znaczną część) i może dobrze, bo może spo­jrzeć na całość i ocenić, co nam to roz­danie nagród mówi. Zgod­nie z zasadą takie wpisy są ilus­trowane zdję­ci­a­mi aktorek w sukienkach – tych, które zwierz uważa, za najlep­sze, naj­gorsze czy z jakiegoś powodu ciekawe. To, co? Zaczynamy?

Tęskniąc za Ger­vaisem – zwierz musi powiedzieć, że nie należy do fan­klubu Tiny Fey i Amy Poehler w wyda­niu kon­fer­an­sjer­skim. O ile obie panie bard­zo lubi, jako aktor­ki, sce­narzys­t­ki i pro­du­cen­t­ki ciekawych seri­ali i komedii, to ich kon­fer­an­sjer­ka zawsze budz­iła w zwierzu mieszane uczu­cia. Po pier­wsze – trochę za dużo w niej wyśmiewa­nia obco brzmią­cych nazwisk, – co jest wredne w przy­pad­ku bry­tyjs­kich aktorów afrykańskiego pochodzenia. Zwierz nie cier­pi, kiedy ktoś pub­licznie naśmiewa się z czy­je­goś nazwiska i choć sam pow­tarza częs­to, że kari­era Chi­wetela Ejio­fo­ra przyniosła mu nowe trudne wyzwa­nia językowe, to jed­nak ten żart (podob­nie jak żart z zabawnie brzmią­cych przed­staw­icieli prasy zagranicznej) wydał się zwier­zowi sto­sunkowo mało zabawny. Co do pod­gryza­nia zebranym na sali to nieste­ty aktor­ki zda­ją się nie czuć tego rodza­ju komedii – uwa­gi o Mattcie Damonie czy Clooneyu nawet, jeśli zabawne na papierze wygłos­zone brzmi­ały jakoś płasko. Czego nie moż­na powiedzieć o dow­cip­ie zde­cy­dowanie im bliższym – jak np. żar­towanie z Julii  Louise Drey­fuss, która została jed­nocześnie nomi­nowana za rolę w filmie i seri­alu.  Czy dość słuszny przy­tyk, że akto­ra, który schudł do roli nosi się na rękach, kiedy kobi­ety właś­ci­wie zawsze musza być nien­at­u­ral­nie szczupłe. No i rzeczy­wiś­cie genial­na uwa­ga o tym, że Meryl Streep udowad­nia, że jest mnóst­wo znakomi­tych ról dla Meryl Streep po sześćdziesiątce, co jest świet­nym przy­tykiem do opę­tanego młodoś­cią Hol­ly­wood. Zwierz musi powiedzieć, że miał też małe wąt­pli­woś­ci co do gagu z „synem” Tiny Fey (granym przez Amy Poehler) – nie dlat­ego, że gag nie był zabawny (no i kosztem Wein­steina co może wszys­t­kich na Sali kosz­tować pracę ;) ale dlat­ego, że jed­nak sko­ro już jest ta kre­tyńs­ka trady­c­ja Miss Gold­en Globe (wybiera się biedne aktorskie dziecko i każe się mu harować przez cały wieczór jako hostes­sa) to mogli­by dać dość spłos­zonej córce Kev­ina Bacona kil­ka chwil spoko­ju. Niby dobry żart, ale mam wraże­nie, że jed­nak czy­imś kosztem.  Tak, więc zwierz cały czas miał wraże­nie, że porusza­my się w pewnym rodza­ju humor, jaki pozostaw­ił sobie nieprzeprasza­ją­cy za nic Ger­vais, ale nieste­ty bez jego aut­en­ty­cznego braku poszanowa­nia dla kogokol­wiek na Sali nie gra to już tak dobrze. I widać to było cho­ci­aż­by wtedy, kiedy co lep­si prezen­terzy (zawsze nieza­wod­ny Robert Downey Jr czy genial­na Emma Thomp­son przy­pom­i­na­ją­ca, jak bard­zo Bry­tyjczy­cy różnią się od amerykanów) kradli show, spraw­ia­jąc, że pub­li­ka baw­iła się zde­cy­dowanie lep­iej niż dotychczas.

 

Taka dzi­w­na telewiz­ja – wyda­je się, że najbardziej zaskaku­jące tego wiec­zoru były decyz­je doty­czące wys­tępów telewiz­yjnych. Nagrod­zona za rolę w Danc­ing on Edge Jaquiline Bas­set nie umi­ała się wysłow­ić chy­ba aut­en­ty­cznie prze­ję­ta fak­tem, że w końcu ją nagrod­zono. Najlep­szą aktorką w mini seri­alu została uwiel­biana przez zwierza Elen Moss (za Top of the Lake), za najlep­szą rolę dru­go­planową w mini series/movie nagrodę ode­brał chy­ba nawet ku włas­ne­mu zaskocze­niu John Voight (widać było, że podob­nie jak wielu aktorów, którzy swo­ją najwięk­szą sławę mają za sobą, był pewien, że skończy się na zwycza­jowej nom­i­nacji). Jed­nocześnie obok takich nieoczy­wistych decyzji mieliśmy też abso­lutne pew­ni­a­ki. Break­ing Bad na odchod­nym zostało nagrod­zone stat­uetką dla najlep­szego seri­alu dra­maty­cznego, a Bri­an Cranston za swo­ją rolę. I słusznie, bo choć zwierz kibi­cow­ał House of Cards to prze­cież będzie jeszcze kole­j­na seria (no i Robin Wright zabrała stat­uetkę, więc coś jed­nak w rękach zostało). Nie dzi­wią tez nagrody dla Behind The Can­de­labra, – o którym niesły­chanie pozy­ty­wnie wyrażano się też po Cannes. Nagrody dostał film i gra­ją­cy główną rolę Michel Dou­glas. Sukces pro­dukcji pokazu­je, że właś­ci­wie rozróż­ni­an­ie fil­mu telewiz­yjnego od kinowego nie zawsze jest słuszne. Ten film jest gdzieś dokład­nie w połowie i gdy­by przyjąć inne kry­te­ria spoko­jnie mógł­by star­tować w kat­e­gorii fil­mowej. Nato­mi­ast zaskocze­niem jest nagro­da dla seri­alu kome­diowego – Brook­lyn Nine Nine (za rolę kome­diową nagrod­zono też Sam­ber­ga) to jeden z tych nowych seri­ali, których jakoś nikt w sieci nie wynosi pod niebiosa. Trochę to dzi­wne zagranie, zwłaszcza, że sko­ro, nagrodę za rolę żeńską w seri­alu kome­diowym dostała Amy Poehler moż­na było iść tym tropem i dać stat­uetkę uznanym (a wciąż trochę niedoce­ni­anym przez różne gremia) Parks and Recra­tions. Nie mniej patrząc na te wyni­ki, zwierz ponown­ie nie widzi, żad­nego jas­nego obrazu telewiz­ji. Ogól­nie widzi mało telewiz­ji, którą mógł­by nazwać swoją.

 

Nie ma się, z czego śmi­ać – niemal dosłown­ie, kat­e­go­ria kome­dia i musi­cal została w tym roku niemal całkowicie zapełniona przez filmy, którym do komedii daleko. Wilk z Wall Street nie jest komedią co najwyżej satyrą czy kome­dio dra­matem. August Osage Coun­ty jest taką komedią jak potknię­cie kogoś niosącego trum­nę, Her podob­nie nie wypa­da jakoś super kome­diowo. Prawdę powiedzi­awszy zwierz miał wraże­nie, że to jak ta kat­e­go­ria wyglą­da świad­czy o tym, że nomin­u­ją­cy strasznie nie chcą nomi­nować fil­mu „pop­u­larnego” i dzię­ki temu komedią sta­je się wszys­tko, co nie jest śmiertel­nie poważne, – choć w sum­ie, tu też moż­na polem­i­zować.  Ostate­cznie komedią roku zostało Amer­i­can Hus­tle (ponown­ie kome­dia w bard­zo luźnym tego słowa znacze­niu), stat­uetkę naresz­cie ode­brał Leonar­do DiCaprio, (którego należy za tą rolę nagrodz­ić, żeby go w końcu uwol­nić od koniecznoś­ci zab­ie­ga­nia o stat­uet­ki). Nagrody ode­brały też Amy Adams, (która zdaniem zwierza będzie taką drugą nagrodową Meryl Streep, bo niemal co rola to wyróżnie­nie albo nom­i­nac­ja) i Jen­nifer Lawrence. Nagro­da dla Lawrence wzbudz­iła sporo kon­trow­er­sji. Wyda­je się, że miłość do oso­by aktor­ki miesza się z przeko­naniem, że dosta­je ona za dużo, za częs­to i za szy­bko. Zwier­zowi trud­no coś powiedzieć (Amer­i­can Hus­tle jeszcze nie widzi­ał), ale musi przyz­nać, że takie uznanie kry­ty­ki rzad­ko przynosi miłość widzów. Miejmy jed­nak nadzieję, że Jen­nifer, która pokazu­je, że mło­da aktor­ka nie musi wybier­ać między kinem ambit­nym a rozry­wkowym dobrze poprowadzi swo­ja kari­erę. To taka miła dziew­czy­na.  Zwier­zowi jed­nak oso­biś­cie żal, że nie nagrod­zono Lupi­ty Nyong’o, za rolę w 12 Years a Slave bo właś­ci­wie nie ma oso­by, która by nie pod­kreślała jak fan­tasty­czny jest to debiut.

 

A kiedy ty ostat­nio byłeś umier­a­ją­cym na AIDS wychudłym transsek­su­al­istą? – Zwierz nie chce oce­ni­ać ani roli nagrod­zonego Jare­da Leto (serio niech ktoś mu prześle memo odnośnie starzenia się facet jest po 40 nic po nim nie widać i jeszcze ma takie ocz­ka ufnie patrzące) ani wymyśla­jącego swo­ją kari­erę na nowo Matthew McConaughey’a. Zwierz nie widzi­ał fil­mu, więc nie chce oce­ni­ać. Ale praw­da jest taka, że kiedy nagrodę odbiera jeden aktor, który gra transsek­su­al­istę dru­gi, który schudł do roli na granicę tego, co zdrowe a obaj gra­ją posta­cie umier­a­jące na AIDS to dow­cip o tym jak przekon­ać akademię żeby dała ci Oscara sam się pisze w głowie zwierza. To znaczy zrozum­cie, zwierz naprawdę dopuszcza możli­wość, że to byli najlep­si w tym roku aktorzy, ale nie zmienia to fak­tu, że to są tak strasznie role „pod nagrody”. Zwierz może jest złośli­wy, bo uważa, że jest jakimś skan­dalem, że Fass­ben­der jeszcze nie dostał ani Oscara ani Złotego Globu. A powinien. Serio. Powinien. Na złotej tacy czy co.

Pobawmy się w Salomona – wyda­je się, że w tym roku roz­dawnict­wo nagród prze­b­ie­gało pod znakiem „dla każdego coś miłego” i tak nagro­da za sce­nar­iusz trafiła do Her (zwierz zresztą uważa, że słusznie bo wychodzi na to, że to film opar­ty przede wszys­tkim na dialo­gach), komedią zostało Amer­i­can Hus­tle, Najlep­szym reży­serem Alfon­so Cuaron a najlep­szym filmem 12 Years a Slave. Inny­mi słowy roz­dano nagrody tak by wszyscy poczuli się wyróżnieni, coś dostało się też tym fil­mom o których sporo mówiono, że mają szan­sę być czarnym koniem – All is Lost dostało stat­uetkę za muzykę, Blue Jas­mine może się pochwal­ić  nagrodą Cate Blanchett za najlep­szą rolę żeńską. Nie ma jed­nak, co liczyć, że ta sytu­ac­ja powtórzy się w przy­pad­ku Oscarów. Pomi­ja­jąc fakt, że Akademia ma skłon­ność do zapom­i­na­nia o wszys­tkim, co miało pre­mierę wcześniej niż pod koniec roku (pa pa Blue Jas­mine), to wyda­je się, że taki wynik jest trochę za mało medi­al­ny. Jak nie ma fawory­ta to nie ma tego wyś­cigu po stat­uet­ki. Zwierz czy­tał przed roz­daniem nagród, że 12 Years a Slave ma ponoć małe szanse na wygraną Oscarową, bo zbyt okrut­nie rozlicza się z niewol­nictwem. Ale kto wie może dobry film jest w stanie pokon­ać uprzedzenia wynika­jące z niechę­ci do niech­lub­nych rozdzi­ałów włas­nej his­torii. Zwłaszcza, że Steve McQueen tak ład­nie się wzrusza na scenie.

Czy naprawdę potrze­bu­je­my tej kat­e­gorii? – Zwierz cały czas zas­tanaw­ia się czy ma sens dawać nagrodę za piosenkę. To znaczy ma sens, kiedy jak np. w przy­pad­ku Frozen mamy właś­ci­wie do czynienia z musi­calem. Ale serio wszyscy wiemy, że U2 potrafi pisać piosen­ki. Dawać im za to Zło­ty Glob to jak utwierdzać Bono w przeko­na­niu, że jest Bogiem. Zwierz ma też prob­lem z kat­e­gorią ani­mac­ja, bo widać wyraźnie, że ta kat­e­go­ria nie ma sen­su. Filmy ani­mowane, jeśli są dobre powin­ny stawać w szran­ki z fil­ma­mi aktorski­mi. Inaczej zamienia się to w fes­ti­w­al przyz­nawa­nia nagród Dis­ney­owi i Pixarowi. Ewen­tu­al­nie moż­na otworzyć kat­e­gorię i poszukać czegoś niekoniecznie po ang­iel­sku – sko­ro w przy­pad­ku fil­mu nie anglo­języ­cznego moż­na porówny­wać filmy ani­mowane z aktorski­mi (wygrało ku uciesze zwierza Wielkie Pię­kno), to, dlaczego robić takie rozróżnie­nie w sytu­acji, kiedy braku­je filmów do nomi­nowa­nia? To nie jest zły pomysł nagradzać filmy ani­mowane, ale trze­ba coś z ta kat­e­gorią zro­bić. Zwierz nie jest specem, więc nie wie, co ale w takim ksz­tał­cie troszkę nie ma sensu.

 

Glo­by ofic­jal­nie rozpoczy­na­ją sezon zarwanych nocy. Choć na całe szczęś­cie BAFTY są o ludzkiej godzinie, Oscary zaś – jak to Oscary, trwa­ją za dłu­go i rzad­ko zdarza się, że na sce­nie sta­je ktoś, za kogo naprawdę trzy­mal­iśmy kciu­ki. Zwierz jest jed­nak trochę od tych roz­dań nagród uza­leżniony, więc spodziewa­j­cie się kole­jnych relacji – miejmy nadzieję, że już nieco bardziej bezpośred­nich (zwierz planu­je komen­towanie na żywo Oskarów na swoim face­booku i już dziś was o tym uprzedza). Co zaś się tyczy jutrze­jszego wpisu, to dziś zwierz bywa (dokład­niej bywa na salonach, bo roz­da­ją Pasz­porty Poli­ty­ki), co oznacza, że nie jest w stanie zaręczyć czy wyro­bi się z napisaniem wpisu (taki towarzys­ki zwierz!) Ale nie oznacza to, że wpisu nie będzie, co najwyżej nieco później. Przy czym zwierz prag­nie wam powiedzieć, że to nie jest tak, że on cią­gle bywa. Raczej tak, że jak nie bywa tylko siedzi w domu i pije kawę to wam o tym nie pisze;)

 

Ps: Ale wiecie strasznie marnie w tym roku było z sukienka­mi. Od daw­na niebyło roku bez niczego naprawdę, naprawdę ciekawego.

Ps2: Wraca­ją seri­ale co oznacza, że znów będzie Sleepy Hol­low. I od razu jakoś się zwier­zowi łatwiej żyje z tym nowym/starym czekaniem na Sherlocka.

14 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online