Jest wieczór wracam właśnie ze spotkania na mieście. Samochodem co rzadko mi się zdarza bo muszę polegać na życzliwości innych. Właśnie przejeżdżamy pod kinem Wisła, radio gra piosenkę Bajmu, ze ścieżki dźwiękowej do W Pustyni i w Puszczy. Nagle mam znów 14 lat.
Ok dzisiejszy wpis raczej bez ilustracji bo zwierz po prostu nie ma zielonego pojęcia czym zilsutrować własne wspomnienia (dobrze to brzmi jakby zwierz miał problem przy jakiejś publikacji ;) . TARDIS z nagłówka pochodzi stąd
Mam 14 lat bo dokładnie tyle miał zwierz kiedy obowiązkowo poszedł z klasą na W Pustyni i w Puszczy. Pamięta to wyjście – dwie klasy ściśnięte w niewielkiej salce. Chyba nie było na niej nauczyciela bo nikt tak naprawdę filmu nie oglądał. Na pewno nie oglądał go zwierz wielce zainteresowany wówczas (z wzajemnością) kolegą z sąsiedniej klasy. Zresztą te szczątki które zwierz jakoś pamięta nie wywarły na nim większego wrażenia. Ale jednak kiedy muzyka zabrzmiała i zgrała się z miejscem zwierz przypomniał sobie nagle – lotem błyskawicy- nie tylko to kino, ale i cały dzień i to co raz bardziej odległe uczucie kiedy ma się kilkanaście lat i cały świat sprowadza się do codziennej szkolnej egzystencji. Z tej podróży w czasie zwierz wyszedł z bardzo banalną refleksją, że wspomnienia kim byliśmy i co robiliśmy przyczepiają się na stałe do filmów seriali, książek czy płyt które nam towarzyszą. Niektóre rozmazane, niektóre tak wyraźne, że zawsze kiedy sięgamy po dany film czy książkę przenosimy się w czasie. To znane zjawisko ale zdaniem zwierza niedoceniane. W naszych kulturalnych wspomnieniach zapisujemy się najłatwiej i najłatwiej nam potem wrócić do nas samych – z poprzedniej lektury czy z poprzedniego oglądania. Ta prosta refleksja skłoniła zwierza do wpisu może nieco bardziej osobistego (nie ukrywajmy w każdym z nas jest trochę narcyzmu a ze zwierza się wręcz wylewa) i postanowił zwierz napisać wam o swoich dziesięciu wspomnieniach które na zawsze przykleiły się do filmów książek i seriali. I takich które natychmiast przenoszą zwierza do bardzo konkretnego czasu i miejsca.
Drużyna Pierścienia (film) – kiedy film miał się pojawić w kinach zwierz robił absolutnie wszystko by dostać się na jakiś pokaz przedpremierowy. Nawet brał udział w specjalnym konkursie. Nie wygrał, a na film poszedł z klasą. To na pewno było gimnazjum. Niedaleko zwierza (OK stosunkowo niedaleko) otwarto wtedy galerię handlową a w niej Cinema City. Kino dopiero wchodziło do Polski więc popcorn sprzedawano w pudełkach nie kwadratowych jak teraz ale w takich wielkich okrągłych jak z amerykańskiego filmu (popcornu było tam tak dużo, że mogły się najeść trzy osoby na raz). Klasa grzecznie usiadła i zaczął się film. Zwierz znalazł się pomiędzy dwiema osobami – jedna prawie nie pamiętała książki, druga nigdy jej nie czytała. Pierwsza co chwilę pytała jak było w książce- druga dziwiła się niepomiernie wszelkimi zwrotami akcji. Nigdy zwierz nie zapomni kiedy w jednej z ostatnich scen, gdy Sam próbuje dostać się do łódki Frodo (i wygląda na to, że się utopi) koleżanka która nigdy nie widziała filmu krzyknęła „Boże, kolejnego stracili”. Do dziś kiedy zwierz widzi film i tą scenę, mentalnie żegna się z Samem, który dla mojej koleżanki zakończył swoją przygodę w tym momencie.
Grey’s Anatomy odcinek „Stand by Me” – sam odcinek – niesłychanie dramatyczny kończy się tym, że Derek – ukochany głównej bohaterki załamany swoim niepowodzeniem w pracy wyrzuca pierścionek zaręczynowy który kupił wcześniej (dla ukochanej). To już połowa piątego sezonu i zwierz widział w serialu wszystko ale wtedy właśnie był w jakimś samym szczycie swojego zafascynowania rozwojem fabuły (może dlatego, że dopiero czwarty sezon oglądał na bieżąco) i to co będzie dalej było dla niego strasznie ważne. Niestety to była właśnie ta obowiązkowa trzytygodniowa przerwa w nadawaniu serialu, która zbiegła się z przerwą zwierza na studiach. Nigdy nie zapomni zwierza jak co czwartek podchodził do komputera sprawdzając czy może jest już następny odcinek. Zwierz nie przypomina sobie nigdy potem by spędził tak dużo czasu zastanawiając się jak rozwinie się serialowa fabuła. Jednocześnie, zwierz doskonale pamięta, że było to jakoś w marcu kiedy za żadne skarby nie chciało się zrobić ciepło i wiosennie i zwierz doskonale pamięta tą swoją frustrację związaną z przedłużającą się zimą połączoną ze swoją frustracją połączoną z brakiem odcinka. Co ciekawe – jak zwykle w takich przypadkach kiedy wyemitowano następny odcinek serialu, zwierzowi było zupełnie wszystko jedno co się w nim znajdzie. Pamięta też zwierz że przez te trzy tygodnie ferii naprawdę powinien pisać pracę roczną. Z tego co wie nie napisał wtedy ani słowa. Te jasne wspomnienie tamtej irytacji przychodzi do mnie ilekrość widzę kawałek odcinka. Podobnie jak uczucie, że powinnam pracować.
Batman (film Tima Burtona) – kiedy zwierz miał kilka lat (ale był naprawdę mały) w telewizji popołudniu leciał Batman – być może leciał z kasety, którą wypożyczył mój brat. Batman w telewizji bardzo zwierza zachęcił do chwili kiedy pojawił się Joker. Zwierz – małe dziecię- zaczął wtedy rozpaczliwie płakać i był przerażony. Matka zwierza – widząc jego przerażenie (zwierz do dziś boi się wszystkich filmów gdzie ktoś ma zdeformowaną twarz) oraz zdecydowany entuzjazm pozostałych członków rodziny (to w końcu był Batman) zabrała zwierza na spacer. Zwierz doskonale ów spacer pamięta (odbył się w okolicach pawilonów na Jana Pawła – która to wówczas jeszcze chyba imienia Jana Pawła nie nosiła) i swój lęk że po powrocie do domu będzie nań czekał Joker. Zwierz kilkukrotnie upewniał się czy już można wracać do domu. Co ciekawe to wspomnienie wraca do zwierza ilekroć ogląda dziś Batmana (podpowiedź – całkiem często) – głównie dlatego, że za każdym razem zwierz jest zdumiony jak bardzo się tego filmu nie boi. Co nie zmienia faktu, że kiedy ktoś mówi o tym co może być w filmie straszne dla dziecka, zwierz przypomina sobie Batmana i wie, że strasznych rzeczy może być bardzo wiele.
Ostry Dyżur (Hell And High Water) – wszyscy którzy widzieli E.R a nawet ci którzy nie widzieli kojarzą ten odcinek. Bo to odcinek wręcz symboliczny – to po nim Clooney stał się jednoznaczną gwiazdą serialu i zwrócił na siebie uwagę producentów filmów – zwłaszcza tych potrzebujących aktora który może zagrać herosa. A chodziło o odcinek w którym Ross ratuje chłopca uwięzionego w kanale burzowym. Widzicie swego czasu Polsat pokazywał kolejne odenki prawie na bieżąco, ale dość późno wieczorem. Rodzice nie pozwalali zwierzowi oglądać ich wieczorem ale nagrywali i pokazywali o ludzkiej godzinie następnego dnia. Jednak kiedy ten odcinek się zaczął do pokoju zwierza zaczęła docierać jego dramatyczna lista dialogowa. Zwierz spędził całą godzinę (odcinek wraz z reklamami) słuchając odcinka jak słuchowiska, jednocześnie nie do końca wiedząc co się dzieje. Zwierz musiał czekać do następnego dnia by się dowiedzieć jak właściwie cała sytuacja wyglądała. Kolejny dzień w szkole cały czas myślał wyłącznie o tym odcinku wyobrażając sobie całą fabułę. Potem kiedy go w końcu zobaczył – a jakże był nieco zawiedziony. Dopiero będąc zupełnie dorosłym zwierzem natrafiłam na informację, że ten konkretny odcinek ER obejrzało 48 milionów widzów. A zwierz pamięta go głównie dlatego, że siedział w swoim pokoju na łóżku i go nie widział tylko słyszał. Zresztą w ogóle ER natychmiast przenosi mnie do czasłów kiedy razem z bratem czailiśmy się w przedpokoju i oglądaliśmy serial w odbicu lustra (brat miał zawsze lepsze miejsce, więc zwierz mało widział ale to było bardzo „niebezpieczne” bo rodzice mogli nas w każdym momencie przyłapać)
Pianista – na film zapędzono wszystkie klasy z mojego liceum. Dosłownie wszystkich. Z jakichś nieznanych zwierzowi powodów wysiedliśmy z autobusu dużo za wcześniej i kawał trasy pokonaliśmy na piechotę. Kiedy w końcu dotarliśmy do kina z kilkunastu pędzonych do kina klas została tylko połowa ludzi. Reszta się gdzieś po drodze rozpierzchła. Trudno się im dziwić – to był wrzesień – jeszcze ciepło i letnio. Całe kino było wypełnione różnymi klasami, pilnowanymi przez nauczycieli na skraju załamania nerwowego. 3/4 każdej sali zajmowało się wszystkim tylko nie oglądaniem filmu. Kiedy jednak film zaczął się robić co raz bardziej przygnębiający ludzie milkli. Gdzieś tak w połowie produkcji zwierz zdał sobie sprawę, że kolejne (nie robiące na nim żadnego wrażenia) sceny budzą wzruszenie współoglądających. W pewnym momencie wokół zwierza wszyscy chlipali co było przynajmniej dla zwierza zjawiskiem zupełnie nowym (może poza Królem Lwem zwierz nigdy nie widział by ludzie chlipali w kinie). Po wyjściu z seansu zwierz nasłuchał się od swoich zachwyconych i lekko zdziwionych znajomych, jaki to był doskonały film. Zwierz przywołuje sobie to wspomnienie nie tylko ilekroć ogląda Pianistę (nie tak często) ale ilekroć odnosi wrażenie że oglądał zupełnie inny film niż ten który widzieli ludzie siedzący obok niego w kinie. Ale jednocześnie zwierz zawsze jak ogląda ten film ma wrażenie że powinien być za oknem jakiś ciepły wrzesień.
300 – zwierz bardzo lubi ten film i widział go wiele razy ale za każdym razem przypomina sobie to pierwsze oglądanie, w kinie. Było to w roku, kiedy zwierz był na pierwszym roku studiów historycznych. Jeśli kiedykolwiek próbowaliście studiować historię to pewnie wiecie, że na pierwszym roku studiów jedyne o czym się myśli to „Jak na Boga zdam historię starożytną”. Wszyscy dostają absolutnego kręćka, bo istotnie jest to najtrudniejszy egzamin na studiach. Zwłaszcza dla tych (np. zwierza) którzy zdecydowanie nie interesują się historią starożytną. Wyobraźcie sobie teraz dziesięcioro mocno znerwicowanych i zdecydowanie przeładowanych informacjami studentów na seansie 300. Filmu, który choć bierze inspirację z wydarzenia historycznego, zdecydowanie produkcją historyczną nie jest. Zwierz do dziś pamięta te szepty – docierające do niego z różnych punktów długiego rzędu. Szepty pełne faktograficznych korekt i poprawek. Zwierz potem wybrał się w dość podobnej grupie na film o rosyjskich żołnierzach w Afganistanie. Grupa przez lata się wyspecjalizowała i zajmowała się teraz historią wojskowości. Nigdy zwierz nie dowiedział się tyle o broni używanej przez wojska rosyjskie w Afganistanie co w czasie tego seansu. Ogólnie ilekroć zwierz ogląda teraz filmy historyczne z radością myśli, że prawdopodobnie na sali nie ma poza nim jeszcze 10 historyków. A przynajmniej się do siebie nie odzywają.
Troja – zwierz pisał wam, że chciał wygrać bilety na Drużynę Pierścienia. Wtedy się nie udało, ale udało się wygrać kilka lat później bilety na Troję (trzeba było napisać wiersz- to zwierz też pamięta). Zwierz jednak nie zorientował się, że film grają w Promenadzie – kinie oddalonym od zwierza tak bardzo że dojazd doń trwa godzinę. Więcej – sam pokaz był dopiero o 12 w nocy, co w ogóle oznaczało wyprawę naprawdę skomplikowaną. A jednak zwierz pojechał (darmowe bilety do kina to wtedy jeszcze była w życiu zwierza rzadkość). Film był jak zwierz pamięta koszmarny, nudny ale przede wszystkim – przeraźliwie długi. Skończył się koło 2 w nocy a wraz z powrotem zwierz dotarł do łóżka coś koło 3-4. Było wtedy już ciepło i poranek powoli barwił niebo na różowo. Zwierz doskonale pamięta, jak padł nosem w poduszkę w swoim pokoju oświetlonym szarym światłem poranka. Budzik rzecz jasna zadzwonił o siódmej budząc zwierza do szkoły. Do dziś ilekroć zdarza się zwierzowi oglądać Troję to wcale nie myśli o filmie ale właśnie o tym dziwnym uczuciu kładzenia się spać gdy za oknem jes już zupełnie widno.
Tom i Jerry: Wielka ucieczka – OK to bardziej tajemnica niż coś związanego z filmem ale zwierz i tak wam opowie. Kiedy zwierz był w szkole podstawowej oświadczono nam że udajemy się do kina. Zwierz był zachwycony. Cała klasa została wpakowana w autokar i…zawieziona gdzieś strasznie blisko. Nie było to żadne kino które zwierz znał (paradoks – mimo niewielkiego doświadczenia kinowego zwierz mniej więcej orientował się wówczas gdzie w okolicy są kina) – co więcej jeśli pamięć zwierza nie myli – nie było to w ogóle kino tzn. wydawało się, że to bardziej salka projekcyjna. Pokazano nam film (zwierz nie pamięta go zbyt dobrze ale tytuł rzecz jasna przetrwał w pamięci przez lata) a potem wypuszczono. Zwierz ma wspomnienie że to była w ogóle siedziba dystrybutora. Co więcej wydaje się to o tyle prawdopodobne, że zwierz zapamiętał logo Warner Bros – co się zgadza bo właśnie to jest producent filmu. Co nie zmienia faktu, że w okolicy zwierza nie ma takiego budynku jaki zapamiętał, ani nie ma siedziby WB. Ta zagadka męczy zwierza od lat i czasem kiedy spaceruje sobie po Żoliborzu ma nadzieję, że za zakrętem zobaczy ten budynek który tak dobrze pamięta. Serio to męczy zwierza od lat.
Pięcioro dzieci i coś/ Dziecko Rosmary – to wspomnienie podwójne bo w sumie związane nie z jedną a z dwiema rzeczami. Zwierz doskonale pamięta jak jego rodzina postanowiła zobaczyć Dziecko Rosmary – było to wtedy kiedy zwierz był w pełni świadomy, że wszelkie horrory ni są gatunkiem stworzonym dla niego. Zwierz grzecznie podziękował za seans i poszedł do pokoju czytać Pięcioro Dzieci i coś. Zwierz doskonale pamięta jak czytał książkę jednocześnie nasłuchując odgłosów z telewizora i trochę się bojąc tego co może się czaić w związku z horrorem w telewizji w jego pokoju. Oczywiście wpływało to na kulturę zabawnej i naprawdę bardzo dobrej książki, która trochę przesiąkła zwierzowym lękiem. Ostatecznie zwierz musi wam przyznać, że musiał książkę przeczyta dopiero po raz drugi by jakoś otrząsnąć się z nieprzyjemnych skojarzeń jakie w nim wywoływała. Co nie zmienia faktu, że nie jest w stanie obejrzeć Dziecka Rosmary nie myśląc o książce dla dzieci, oraz o swoim niezbyt dorosłym lęku. Co jest jednym z najdziwniejszych połączeń jakie można sobie wymyślić.
Raport Mniejszości – ci którzy znają zwierza nieco lepiej wiedzą, że był w jego życiu czas kiedy niekoniecznie trafiał na lekcje angielskiego – to nie była jego wina – w jedną stronę od skrzyżowania była szkoła językowa w drugą kino. Serio kto by trafił do szkoły językowej! Zwierz nie zrywał się AŻ TAK często ale wystarczyło by obejrzał kilka filmów. Każdy taki seans był niesłychanie stresujący bo zwierz musiał wyliczyć kiedy kończyły się zajęcia i dotrzeć do domu w miarę o odpowiedniej godzinie. Zwierz obejrzał w ten sposób kilka filmów. Jednym z nich był Raport Mniejszości. Zwierz siedział z komórką pod ręką kiedy telefon zadzwonił. Zwierz wypadł z sali go odebrać i… zatrzasnął za sobą drzwi na salę kinową. Nie mógł wrócić więc pozostał powrót do domu. Najciekawsze jest jednak to, że zwierz wypadł z sali dokładnie w chwili kiedy ten doskonały film zaczął się psuć. Co jest ciekawe bo zwierz miał o filmie bardzo wysokie mniemanie póki nie zobaczył tego co mu przepadło. Nie mniej nie jest w stanie oglądać filmu bez uczucia stresu które mu wtedy towarzyszyło – stresu, że ktoś wie, że zwierza nie ma na zajęciach. Co okazało się zbędne bo wiele lat potem zwierz dowiedział się, że jego rodzice w pewnym momencie byli świadomi, że może niekoniecznie dociera na lekcje angielskiego. Co nie zmienia faktu, że ilekroć zwierz mija kino do którego zwiewał, nagle znów ma kilkanaście lat i poczucie, że powinien być gdzie indziej.
Dobra tyle wspomnień. Nie są one jakieś poruszające (zwierz was przeprasza ale ma wrażenie, że jego żywot kinowy wcale nie jest taki pociągający) ale nawet pisząc ten wpis zwierz miał to kilka, to kilkanaście lat – przypominając sobie bardzo wyraźnie wszystko co wiązało się z kolejnymi seansami czy oczekiwaniem na odcinek (gdyby ta lista była dłuższa zwierz dopisałby jeszcze sporo odcinków na które czekał). Czasem zwierz się zastanawia czy to nie jest jeden z tych elementów popkultury o których zapominamy. To jedne z najlepszych i najjaśniej świecących drogowskazów pamięci. Czasem nie można sobie tylu rzeczy przypomnieć, ale książka czy film potrafi człowieka przenieść w czasie lotem błyskawicy (o muzyce nie wspominając). Zwierz może przesadza (ma co może zauważyliście niezłą pamięć) ale jest dużo łatwiej przywołać wspomnienia gdzie się było, co się robiło i co najważniejsze – kim się było kiedy ma się je o co zaczepić. Co ciekawe – i zwierza zawsze rozczulające – te wspomnienia rzadko zgrywają się z treścią filmów. Czasem komedie romantyczne pamięta się zupełnie nie romantycznie a najbardziej wzruszający seans w życiu to horror albo coś równie niedorzecznego. Zwierz uwielbia tą wartość dodaną popkultury – dzięki której orientuje się we własnym życiu i od czasu do czasu może mieć przez kilka minut 14 lat.
Ps: Zwierz nie byłby sobą gdyby nie zadał wam pytania o wasze jakieś wyjątkowo mocne wspomnienia związane z filmem czy książką. nie musi to być nic specjalnego – zwierz tak po prostu jest wścibski
Ps2: Żeby nie było, że zwierz nie donosi wam o filmowych czy serialowych nowościach. Zwierz obejrzał kilka odcinków Last Man on Earth. Zaczęło się fenomenalnie od doskonałej zabawy motywem „co byś zrobił gdyby wszystko było wolno”. Jednak po kilku odcinkach serial jest dość nieznośny bo facet zamiast od razu spotkać jedyną ładną blondynkę która przeżyła najpierw spotkał uciążliwą brunetkę. To zwierz podziękuje.