hej
Po nabraniu siły ( całe 6 godzin snu) zwierz zrywa się tego popołudnia świeży i gotowy by podzielić się z wami uwagai dotyczącymi wczorajszych Oscarów. Spokojnie nie zasypię was teraz listą wygranych bo przeciez już wiecie kto wygrał. Zwierz postara się dać wam jednak lekki i miejmy nadzieje przyjemny wgląd w doświadczenie jakim było oglądanie tegorocznej gali Oscarowej
1.) Kryzys na czerwonym dywanie – jak mówią ekonomiści po długości spódnic da się określić czy mamy kryzys czy prosperity. Zwierz ma tą samą tezę która przenosi się na strojność sukienek nominowanych aktorek. W tym roku było prosto skromnie i bardzo czerwono ( min. dlatego dywan nie jest czerwony tylko różowawy). Zwierz zapewne jako jedyny uważa że najfajniejszą sukienkę miała Cate Balnchett. Zwierz dowiedział się też w czasie transmisji, że można ubrać się skromnie w garnitur od Toma Forda – najlepszy oksymoron jaki zwierz słyszał od dawna
2.)Prowadzący/Prowadząca – po pierwsze nie było monologu. Tak poza krótką sekwencją filmową młodym aktorom nie dano możliwości popisania się talentem komediowym – nie wiadomo czy chodziło o skrócenie gali czy o realny brak talentu do wystąpień publicznych. Ogólnie zwierz po obejrzeniu gali nie rozumie dlaczego nie dano jej prowadzić wyłącznie Anne Hathaway która ładnie się przebierała i zachowywała się na scenie swobodnie. James Franco wyglądał przez całą galę na straszliwie zestresowanego tak, że człowiek zastanawiał się czy ktoś kto go do tego zmusił nie trzyma połowy jego rodziny w jakimś lochu. W każdym razie ja bym założyła ligę obrony Jamesa Franco przed jego agentem.
3.) Jeśli nie zostałeś nominowany albo jeszcze żyjesz możesz dać nagrodę – Akademia jest naprawdę urocza – poza przypominaniem nam co roku że Kirk Duglas jeszcze żyje ( ich też to dziwi ) jest gotowa każdemu niesłusznie nie nominowanemu dać prawo do wręczanie nagród jak np. Mili Kunis. Ogólnie rozdający nagrody byli w tym roku niekiedy ciekawsi od nagradzanych ( przy czym zwierz zaczął się zastanawiać jak to się dzieje że odkąd zwierz pamięta Jeff Bridges zawsze wygląda tak samo)
4.) Czy Chris Nolan ma to w kontrakcie? – wszyscy z Incepcji ( a ta wygrała w kategoriach technicznych) którzy odbierali nagrody dziękowali Chrisowi Nolanowi. Nie było by to dziwne ( reżyser z wizją)ale kiedy dziękują mu ludzie od mixu dźwięku człowiek zaczyna się zastanawiać czy oni tego nie mieli w umowie
( albo czy w tym lochu nie siedzą także ich bliscy)
5.) Najważniejszego i tak nie zobaczyliście – jak co roku biedni wynalazcy zostali potraktowani 3 minutowym skrótem ich własnej gali na którą Akademia łaskawie przysyła ładna aktorkę ( wychodząc z założenia że coś się tym brzydszym ludziom od życia należy). Szkoda bo w tym roku nagrodzono ludzi którzy są np. odpowiedzialni za wprowadzenie ruchomego cienia do animacji komputerowej czy udoskonalenie animacji twarzy aktorów którą później zamienia się na animację komputerową. Innymi słowy ludzie którzy robią wszystko by kino wyglądało jak rzeczywistość.
6.) Nie śpiewaj na Oscarach. Nigdy! – to zaskakujące jak tak poważna gala nie umiała sobie w tym roku poradzić z taką drobnostką jaką jest dźwięk? A może to śpiewający nie umieli sobie z tym poradzić? W każdym razie występy Oscarowe były w tym roku czymś bolesnym. Zazwyczaj są czymś bolesnym. Gdzie się podział stary dobry playback?
7.) Wieczór pod hasłem Inside joke – trzeba powiedzieć że jeśli publika miała się w tym roku z czegoś śmiać to jedynie bardzo bardzo popkulturalna. Oczywiście Anne Hathaway śpiewająca prześmieszną piosenkę z wyrzutami pod adresem Hugh Jackamana będzie bawiła tylko tych którzy pamiętają że dwa lata temu Jackaman zaprosił ją na scenę na dwu minutowy występ. Podobnie uroczy jak zwykle Robert Downey Jr rozmawiający z Jude Lawem na scenie o pewnym kryminalnym incydencie z 2001 roku rozbawi tylko tych którzy o tym pamiętają. Jedynym który opowiadał żarty śmieszne był Billy Crystal który pojawił się na chwilę na scenie by przypomnieć nam za jakimi galami naprawdę tęsknimy
8.) Jeśli zwierz się nie myli to nie ma zabawy – zwierz pomylił się trzy razy. Prawdę powiedziawszy nawet on jest w szoku prawidłowym obstawieniem krótkometrażowego filmu dokumentalnego czy montażu dźwięku. Pomylił się co prawda w nieco ważniejszej kategorii ( źle obstawił reżysera) ale nieco mu żal że uważna obserwacja sezonu przed Oscarowego właściwie owocuje posiadaniem listy zwycięzców. I choć zwierz cieszy się bardzo że nagroda trafiła do Colina Firtha czy Natalie Portman to jednak brak mu było dreszczu zaskoczenia i chwili zdziwienia.
9.) Social Network na żywo – po raz pierwszy w historii oglądania zwierz miał możliwość jednoczesnego komentowania tego co widzi – komentował więc i po polsku i po angielsku i nareszcie nie czuł się sam jak palec przed tym wielkim ekranem. Tak więc im bardziej gala zbliżała się ku końcowi tym bardziej zwierz się zastanawiał czy może nie powinno wygrać Social Network ;) Nie mniej mówiąc szczerze takie komputerowe oglądanie Oscarów pokazuje jak bardzo niekiedy opinie zwierza różnią się od opinii mas
10.) Świat to taki smutny kraj – w chwili kiedy pokazano klipy z filmów nieanglojęzycznych stało się jasne że o ile w Hollywood ludzie szukają zapomnienia o okrutnym świecie o tyle na pozostałych kontynentach się nim katują. Sam zwierz widząc te zajawki pomyślał że te inne kraje musza być jakoś strasznie smutne skoro wszystkie filmy wyglądają jak pocztówka z najgorszego ze światów.
11.) Hipostazujemy kobiecość uwikłaną w kulturowy konflikt – Tak moi drodzy prawdziwa noc Oscarowa nie może się obyć bez zwierza rzucającego kapciem w telewizor w którym mądrzy krytycy i filozofowie kina ( plus w miarę jeszcze strawny Juliusz Machulski) zamieniają oglądanie bardzo sympatycznej gali coś w pomiędzy sympozjum naukowym ( to co znalazło się w tytule punktu to amalgamat użytych sformułowań) a seansem nienawiści pod adresem kina które im się nie podobało. W tym roku uznali że najlepszy był Social Network i zamiast omówić kto dostał nagrodę czy wytłumaczyć kilka zapewne nie zrozumiałych dla części widowni rzeczy które działy się na scenie zajmowali się głównie opowiadaniem jak bardzo złym filmem jest ” Jak zostać królem” i o ile lepiej Jessie Eisenberg grał od Colina Firtha. Zwierza zawsze zastanawiają dwie rzeczy – pewność siebie tej czwórki która uważa że zawsze zna się lepiej niż wszystkie gremia ( np. nagrodę Firthowi dawali wszyscy jak jeden mąż przy olbrzymim poparciu widowni zaś Eisenberg nawet nie był rozważany jako poważna konkurencja), po drugie kompletne ignorowanie widowni – kiedy słyszy się że Jak zostać królem to głupia czytanka a nagroda dla niego to jedynie prezent zaręczynowy dla księcia Williama to zwierza ogrania wściekłość. Bo nawet jeśli tym trzem panom film się nie podobał to należy pamiętać o rzeszach które film doceniły, sama stacja powinna zadać by na sali był ktoś kto przemówi głosem widza a nie krytyka. No ale zamiast tego wieczór upłynął jak co roku pod szyldem snobizmu i chyba lekkiego nie zrozumienia charakteru tych nagród.
A wygrani? Jak zwykle wzruszeni zadowoleni niekiedy klnący niekiedy omal nie tańczący uśmiechnięci i stremowani, może trochę wykalkulowani ale co najważniejsze – dokładnie tacy jakich ich sobie zwierz wymarzył.
Ps: tytuł postu nawiązuje do tego że po otwarciu koperty z wyrokiem za najlepszą aktorkę drugoplanową zamiast odczytać Kirk Duglas trzy razy dodał coś mówiąc- A i jeszcze… i przyprawiając te pięć kobiet o leciutki zawał serca;)