Hej
Zwierz ciągle czyta że nikt nie czyta, że czytelnictwo upada, że nawet tak skromne wynurzenia jak zwierzowe przerastają czytelników, że słowa przerastają ludzkość i że tylko krok dzieli nas od całkowitego upadku literatury. Zwierz słucha i kiwa głową jednocześnie zastanawiając się czy przypadkiem wraz z tym upadkiem czytelnictwa nie mamy do czynienia z nieznanym wcześniej podziwem dla autorów.
Refleksja ta naszła zwierza wczoraj kiedy jako gość HBO siedział na spotkaniu z R.R.Martinem – autor przyjechał do Polski z 8 godzinnym opóźnieniem i zaledwie wpadł na jeden krótki wywiad. Wywiad którego słuchało w napięciu ok. dwustu osób na oko zwierza i to tylko dlatego że wejścia były limitowane. Gdyby nie były pewnie zabrakło by dla widzów miejsca. Oczywiście część z nich przyszła bo Martin nie jest tylko autorem książki ale także autorem podstawy do popularnego serialu.
No ale właśnie wydaje się że to media zupełnie nie czytelnicze czynią dziś autorom największą przysługę. Kiedy nagradza się filmy o Harrym Potterze zaskakująco często na scenie obok aktorów i producentów pojawia się też sama J.K Rowling, z kolei nikt nie jest w stanie wskrzesić Tolkiena ale dzięki ekranizacjom stał się jeszcze popularniejszy niż dotychczas nawet wśród tej teoretycznie nie czytającej młodzieży. Z resztą nie trzeba wydać powieści fantasy by ekranizacja poniosła status autora – nawet jeśli ” Jedz, Módl się i Kochaj” to jedynie poradnik jak znaleźć męża pod inną szerokością geograficzną niż NY to dzięki ekranizacji autorka stała się niesłychanie znana, podobnie jak Fielding która choć fabułę do swojej Brigiet Jones ściągnęła niemal słowo w słowo z Dumy i Uprzedzenia mogła się cieszyć sławą kogoś kto nie tylko wymyślił nowy gatunek literacki ale także dostarczył materiału do kinowego hitu. Trzeba się też poważnie zastanowić czy ktokolwiek pisałby dziś o Wiśniewskim gdyby nie fakt że jego „Samotność w Sieci” przerobiono na pusty jak wydmuszka film.
No tak powiecie ale niewiele z tego wynika – ekranizuje się autorów już znanych z resztą niewiele im z tego przyjdzie bo ludzie poprzestaną na filmach. Z jednej strony to prawda – choć zdarzają się przecież ekranizacje debiutów (w Polsce z sukcesem nakręcono ” Wojnę Polsko-Ruską” w Stanach bez sukcesu „Eragona”) z drugiej niekiedy nawet pisarzowi znanemu ekranizacja nie zaszkodzi. Czy ktokolwiek w Polsce wznowiłby ( czy wydał po raz pierwszy) Samotnego Mężczyznę ” Ischerwooda gdyby nie cudowny film Toma Forda ? I ile osób sięgnęło by po w sumie mało rozrywkową ” Pokutę” Iana McEwana gdyby na jej okładce nie widniał fotos z filmu? Dziś wystarczy dodać do książki plakat z filmu by jej sprzedaż podskoczyła. Można się na to boczyć ale teoretycznie przy odpowiednim oplakatowaniu literatury można ludziom sprzedać wszystko – i choć drażni to bibliofilii to przecież każdy sposób podniesienia czytelnictwa powinien nas w tym momencie żywotnie obchodzić
Oczywiście można się zastanawiać nad jakością czytelników którzy sięgają po książkę tylko dlatego, że widzieli film ale nie można ich zupełnie pomijać.
Wracając jednak do samych pisarzy. Kultura popularna nie wymaga od nich by pisali dobrze. Stephanie Mayer będzie miała na czytelniczym spotkaniu więcej fanów niż Herta Muller. Ale jednak tam będą wpatrzeni w pisarkę tak jakby była nieco lepsza od nich. Tak przy najmniej wpatrywali się uczestnicy spotkania z Martinem – których bardziej od serialu interesowało kiedy pojawi się następny tom, ile będzie trzeba czekać na koniec serii i jak się to wszystko skończy. A gdy autor stwierdził że może by i mógł wyjawić koniec ale musiałby nas zabić sala zareagowała radosnym ponagleniem. Przecież to w sumie nie taka wielka cena.
Zwierz pragnie na końcu zauważyć że wie iż z Polskim czytelnictwem nie jest najlepiej. I tak wie że wielu pisarzy nie dostaje ani grosza i mówi do pustej sali. Chodzi o to że zwierz z zasady jest adwokatem diabła.
Ps: Jeśli zwierz przeczyta gdzieś jeszcze że ebooki są zagrożeniem cywilizacji to mu głowa pęknie. Od kiedy nośnik jest ważniejszy od treści? Jak ludziom tak zależy na europejskiej tradycji to niech piszą na cielęcej skórze.