Hej
Z seriali które w ostatni czwartek wyemitowały stacje telewizyjne w USA największe wrażenie zrobił na zwirzu premierowy odcinek czwartej serii ,, The Big Bang Theory” – serial ten nie przeznaczony dla wszystkich widzów ( ci którzy nie wiedzą jak witają się vulkanie w Star Trecku nie będą bawić się równie dobrze jak ci którzy tą wiedzę uważają za zupełnie naturalną) ma w sobie nieskończone pokłady humoru – zarówno tego mniej jak i bardziej wyrafinowanego. Nie mniej trudno nie żywić sympatii do bohaterów tego sitcomu – choć ilekroć zwierz ogląda przygody wybitnie inteligentnych i świetnie wykształconych choć upośledzonych społecznie geeków dochodzi do wniosku że taki serial w Polsce powstać by nie mógł. W Stanach wyższe wykształcenie i praca na uczelni może nie gwarantuje szacunku społecznego ale trudno mi sobie wyobrazić serial o Polskich młodych doktorach pouczanych przez kelnerkę z ambicjami aktorskimi. Zwierz nie wie który system podchodzenia do edukacji jest lepszy – nasz który wznosi na wyżyny każdego kto zaliczył odpowiednią liczbę literek przed nazwiskiem czy amerykański gdzie literki te świadczą o jakiejś dziwności i są przynajmniej w kulturze popularnej świetnym punktem wyjścia do stworzenia bohatera nudnego, fajtłapowatego choć po części uroczego ( pamiętacie Rossa z Przyjaciół? Jego doktorat wsztkich śmieszył). Niezależnie od tych dywagacji zwierz kocha bohaterów TBBT i ma nadzieje że dorobią się jak największej ilości serii. Zwłaszcza że tego samego dnia ruszyła ósma seria sitcomu którego popularności zwierz zupełnie nie rozumie. Chodzi mi o bardzo bardzo popularny serial ,, Dwóch i pół”. Jak zwierz pisał wcześniej Charlie Sheen zarabia najwięcej spośród wszystkich serialowych aktorów a producenci nie są gotowi go zwolnić nawet jeśli czas pomiędzy kolejnymi seriami spędza głównie na odwykach, obowiązkowych pracach społecznych i na salach sądowych. Zwierz bardzo chciał się nawet wkręcić w ten popularny serial ale im bardziej chciał tym bardziej mu się nie udaje. Zwierz zastanawia się czy różnie między braćmi i problemy z wychowaniem nastolatka istotnie mogą być tak zabawne by dało się je rozciągnąć na tyle serii. Zwłaszcza że obie postacie jakoś są średnio sympatyczne zaś towarzyszący im syn jednego z nich z uroczego dzieciaka wyrósł na niezbyt miłego i nierozgarniętego nastolatka. Dlaczego zwierz zestawił te dwie produkcje? Ponieważ za obiema stoi Chuck Lorre jako scenarzysta. Fakt ten jest przyczyną lekkiej konsternacji zwierza – jak ta sama osoba może napisać serial który zwierz uwielbia i uważa za jeden z najlepszych w ostatnich latach i taki którego zwierz zupełnie nie trawi. Czy zwierz jest aż tak rozdwojony? A może łatwo mu utożsamiać się z wykształconymi geekami i nie znajduje nic wspólnego między sobą a dwójką braci w średnim wieku. A może oznacza to że Chuck Lorre jest prawdziwym geniuszem współczesnego sitcomu skoro potrafi napisać dwa seriale które trafiają do różnych grup? Zwierz idzie się zastanawiać o co w tym chodzi, ale nie zbyt intensywnie bo dziś wieczorem postanowił sprawdzić co Olivier Stone chce mu powiedzieć o dzisiejszym Wall Street – zwierz jest wielkim fanem pierwszego filmu ( mimo że gra tam Sheen) i jest niezwykle ciekawy tego ciągu dalszego. Recenzja prawdopodobnie jutro.
PS: Zwierz pisząc swój wpis o bieganiu nie zadawał sobie sprawy że dziś przez miasto przebiegnie maraton warszawski – nie mniej musiał coś czuć w kościach:)