Home Ogólnie Caring is not an advantage czyli Sherlock, Ślub i dużo Słów

Caring is not an advantage czyli Sherlock, Ślub i dużo Słów

autor Zwierz

Hej

 Zwierz z lekkim opóźnie­niem wraca do recen­zowa­nia Sher­loc­ka. Zan­im jed­nak zanurzymy się w lekko chao­ty­czny świat morder­stw i przy­go­towań do zaślu­bin zwierz zabierze was do cza­sów, kiedy zakończyło się inne seri­alowe czeka­nia. Kiedy rok temu Miran­da jeden z ulu­bionych sit­comów zwierza wró­cił na antenę po dłuższej prz­er­wie, jeden z odcinków seri­alu naw­iązy­wał do klasy­cznego schematu sit­co­mowych odcinków, w których nikt nie rusza się z mieszka­nia. Bohater­ka po pros­tu siedzi w poko­ju a kole­jni bohaterowie przy­chodzą na chwilkę. Odcinek nie porusza do przo­du akcji, niewiele doda­je do „kanonu” seri­alu, ale moż­na się przyjrzeć bohaterom w nieco innych niż zazwyczaj warunk­ach. Takie odcin­ki zna­jdziecie w każdym sit­comie, a podob­ne do nich — choć najczęś­ciej związane z opuszcze­niem mias­ta — w więk­szoś­ci seri­ali dra­maty­cznych. Ktoś kry­tyku­ją­cy autorkę napisał wtedy, że nie wypa­da robić takiego odcin­ka, kiedy sezon ma ich zaled­wie sześć. Ostat­ni odcinek Sher­loc­ka każe zadać sobie jeszcze raz to pytanie. Czy wypa­da naw­iązy­wać do starej telewiz­yjnej trady­cji odcin­ka, w którym wszys­tko jest inaczej, kiedy ma się ich w sezonie zaled­wie trzy? Zwierz ma zami­ar w swo­jej notce udowod­nić, dlaczego trzej panowie sce­narzyś­ci uznali, że mogą to zro­bić i dlaczego nie jeden fan może mieć poważne wąt­pli­woś­ci. Przede wszys­tkim jed­nak zwierz zafun­du­je wam mnóst­wo spoil­erów, co jak wiado­mo jest ostrzeże­niem zbęd­nym acz koniecznym.

Wpis jest pełen spoil­erów także wiz­ual­nych ale ten jeden to tak by pocieszyć tych bezspoilerow­ców. (gif stąd)

Zaczni­jmy od teorii (albo raczej inter­pre­tacji zwierza) samej natu­ry odcin­ka. Widzi­cie zwierz im dłużej przyglą­da się temu, co zobaczył w trzec­im sezonie tym bardziej jest pewien, że tak naprawdę nasi twór­cy patrzą na Sher­loc­ka zupełnie inaczej niż my. Pod­czas gdy wid­zowie widzą każdą ser­ię, czy każdy odcinek osob­no, kłócąc się między sobą czy są one, co raz gorsze czy co raz lep­sze, nasi twór­cy wyda­ją się kon­sek­went­nie opowiadać jed­ną his­torię. Wyobraź­cie sobie ter­az, że kole­jne odcin­ki nie są przedzielone upi­ornie długim okre­sem czeka­nia tylko pojaw­ia­ją się w telewiz­ji, co tydzień. Więcej — kiedy zaku­pi­ona w przed­sprzedaży (nie oszuku­jmy się — jaki fan tego nie kupił, kiedy tylko mógł) kopia trze­ciego sezonu Sher­loc­ka do nas dotrze — obe­jrzyj­cie wszys­tkie osza­łami­a­jące 9 odcinków na raz. Zobaczy­cie bard­zo dłu­gi — miejs­ca­mi rwą­cy się film, z przeskoka­mi cza­sowym. Ale będzie to jed­na his­to­ria. His­to­ria o tym jak spotkali się John Wat­son i Sher­lock Holmes (w tej kole­jnoś­ci). Nie będzie to his­to­ria detek­ty­wisty­cz­na. Będzie to his­to­ria oby­cza­jowa, opowieść o pewnej zna­jo­moś­ci, dzieje jed­nej przy­jaźni.  Stąd też tam gdzie w seri­alu nie było­by miejs­ca na taki odcinek, w snu­ciu jed­nej opowieś­ci to miejsce się znajduje.

 W tym odcinku sprawą na ścian­ie Sher­loc­ka jest ślub Johna. 

Prob­lem jed­nak leży raczej nie w tym, że w odcinku mamy więcej słów niż morder­stw ale na tym z czym nas on zostaw­ia. A zostaw­ia nas z wiedzą. Widzi­cie tym, co przy­cią­ga do Sher­loc­ka Holme­sa — i nas i samego Dok­to­ra Wat­sona jest brak fak­tów ostate­cznie potwierd­zonych. Oto mamy tą egzo­ty­czną istotę, obdar­zoną genial­nym mózgiem, o której wiemy tak naprawdę niewiele. Skąd tacy ludzie się biorąc, co Sher­lock naprawdę myśli, co czu­je, z czego się cieszy, co go bawi, o kim fan­tazju­je, kogo kocha, kogo nien­aw­idzi, dlaczego rozwiązu­je zagad­ki, dlaczego pod­nosi kołnierzyk i nosi za małe koszule (to ostat­nie wciąż jest zagad­ką). Im mniej o nim wiemy tym jest ciekawszy. Dwa ostat­nie lata udowod­niły, że widz czy fan może spędz­ić sporo cza­su dopisu­jąc to, czego nigdy mu nie powiedziano z czys­tej przy­jem­noś­ci fan­tazjowa­niu o tak egzo­ty­cznej isto­cie. Sing of Three daje nam zaś wiedzę — nie jest to wiedza na tem­at wszys­t­kich cech Sher­loc­ka, ale z całą pewnoś­cią niek­tórych. Widz­imy, że nie trud­no go upić, wiemy, że kocha tańczyć, że zden­er­wowany ma prob­lem z prze­mową, że kiedy myśli w jego głowie odzy­wa się starszy mądrze­jszy brat, że nie wyrzu­cił do koń­ca pewnej kobi­ety z zaka­marków swej pamię­ci. Odcinek jest wręcz nafasze­rowany tymi mniejszy­mi i więk­szy­mi infor­ma­c­ja­mi. Z jed­nej strony — nie ma fana, który nie piszcza­ł­by z radoś­ci widząc jak sce­narzyś­ci odpowiada­ją na pyta­nia, których nigdy nawet głośno nie zadał. Z drugiej — im więcej wiemy o Sher­locku tym więcej się nam odbiera. To pewien paradoks, ale Sher­lock Holmes to postać, której zawsze mamy się domyślać i lep­iej zbyt wiele o niej nie wiedzieć. Pod tym wzglę­dem, to odcinek jed­nocześnie cud­owny i smut­ny.  Bo jeszcze kil­ka fak­tów więcej, a Sher­lock stanie się po pros­tu jeszcze jed­nym genial­nym człowiekiem. Genial­ni ludzie są co praw­da ciekawi ale nawet w połowie nie tak fas­cynu­ją­cy jak posta­cie, o których nie wiemy praw­ie nic.

 

Najwięk­szym prob­le­mem seri­alu jest to, że tak naprawdę nie chce­my wiedzieć o bohat­er­ach zbyt wiele na pewno.  No może poza tym co w gifie nr.1

To powiedzi­awszy — a powiedzieć to trze­ba było, by okazać się nie tylko ucz­ci­wym recen­zen­tem, ale także osobą, która doskonale wie, że aby ser­i­al mógł iść dalej musi utrzymy­wać także mniej zap­a­tr­zoną w niego wid­own­ię — zwierz baw­ił się doskonale. Dlaczego? Przede wszys­tkim zwierz nie jest wiel­ki fanem detek­ty­wisty­cznych zagadek — jego ulu­bione frag­men­ty Sher­loc­ka zawsze doty­czyły życia pomiędzy kole­jny­mi zada­ni­a­mi. Przys­tanąć na chwilę i przyjrzeć się bohaterom. To marze­nie zwierza od pier­wszego sezonu. Przede wszys­tkim mamy, więc Johna — człowieka, który był samot­ny a ter­az jest otoc­zony przez ludzi, którzy go kocha­ją. Zwierz musi powiedzieć, że niesły­chanie podo­ba mu się John, który doskonale wie, że kocha Sher­loc­ka, że to jego najlep­szy przy­ja­ciel, a jed­nocześnie kosz­marny typ, z którym nie da się wytrzy­mać. Miło zobaczyć na ekranie męską postać, która jest świado­ma swoich uczuć i nie jest to przed­staw­ione w kome­diowy lub karykat­u­ral­ny sposób. John jest w tym odcinku, lekarzem i żołnierzem — osobą, która może ura­tować nie jed­no życie. Ale jed­nocześnie John jest człowiekiem, który chci­ał­by mieć ciastko i zjeść ciastko. Chce w swoim życiu i Mary i Sher­loc­ka — i chy­ba tylko on w prze­ci­wieńst­wie do wszys­t­kich łudzi się, że małżeńst­wo nic nie zmieni. Jego postawa zresztą nie dzi­wi, każdy chci­ał­by być kochany. To ciekawe, bo przyzwycza­il­iśmy się widzieć świat bohaterów seri­alu kręcą­cy się wokół Sher­loc­ka. Tym­cza­sem wyda­je się, że tak naprawdę od pewnego cza­su wszys­tko krę­ci się wokół Johna. Przy czym Mar­tin Free­man jest tak niesamowicie dobry w swo­jej roli, że to jest odcinek, który zdaniem zwierza powinien się nazy­wać Wat­son. Zresztą, kiedy pod sam koniec Sher­lock tłu­maczy, że są pewne rzeczy, których się nie robi Johnowi Wat­sonowi w dniu ślubu, to rozu­miemy, że genial­ny detek­tyw genial­nym detek­ty­wem, ale ważniejszy od niego jest człowiek, które­mu Sher­lock może zaufać.

Najwięk­szym życiowym prob­le­mem Johan Wat­sona jest to, że w jego samot­nym życiu nagle zro­bił się tłok (gif stąd)

Co ciekawe twór­cy seri­alu, ponown­ie udowod­nili, że nie uczynią Mary taka postacią, jakiej wszyscy się spodziewali.  Zami­ast jędzy czy damy w opałach dostal­iśmy Mary doskon­ałą, że przez krótką chwilę widz­imy ich wszys­t­kich rozwiązu­ją­cych najwięk­sze tajem­nice krymi­nalne Lon­dynu ramię w ramię. Jej inteligenc­ja, żądza przygód i dow­cip nie powin­ny nas dzi­wić – jak inaczej miała­by być ide­al­ną wybranką Johna. Jed­nocześnie Mary rozu­mie, że Sher­lock potrze­bu­je Johna a John Sher­loc­ka. Rozu­mie też, że rozdzie­le­nie ich dwóch na całą trójkę sprowadzi smutek i nieszczęś­cie. Co więcej w prze­ci­wieńst­wie do Johna doskonale potrafi roz­gryźć Sher­loc­ka — przy­na­jm­niej w tych momen­tach, kiedy próbu­je ukryć swo­je prawdzie emoc­je. Oczy­wiś­cie sce­narzyś­ci spec­jal­nie roz­gry­wa­ją w tym odcinku kil­ka scen tak byśmy zobaczyli rozbrykane dziecko pod opieką dwój­ki troskli­wych rodz­iców (wszys­tko na poczet błyskotli­wego zakończenia), ale wszyscy chęt­nie w tą grę gra­ją w tym Sher­lock. Jed­nak odkłada­jąc na bok ten nieco zbyt wyraźny dla widza zabieg — Mary i Sher­loc­ka zawsze łączyć będzie tros­ka o Johna. I znów wracamy do punk­tu wyjś­cia. Jeśli Sher­lock i John mieli­by się nigdy więcej ni zobaczyć to nie z powodu Mary. Zresztą to ciekawe, bo choć wszys­tko krę­ci się wokół Johna to w całej tej sytu­acji tylko Mary ma możli­wość dzi­ała­nia. Przy­na­jm­niej do ostat­niej sce­ny, kiedy pojaw­ia się jedyny nieprzewidziany czyn­nik, który może naprawdę skończyć wspani­ałe cza­sy rozwiązy­wa­nia dzi­wnych spraw., Przy czym ponown­ie zwierz musi zapi­ać z zach­wytu nad castingiem.  Aman­da jest po pros­tu w swo­jej roli ide­al­na i nikt zwierza nie przekona, że obsad­zono ją jedynie, dlat­ego, że jest żoną Mar­ti­na — choć jest w taka sce­na, kiedy John tańczy z Mary i człowiek tak strasznie widzi, że to Mar­tin tańczy z Amandą, i to jest bard­zo dobry moment odcinka.

 

Mogliśmy dostać tak wiele złych postaci w miejsce tej wspani­ałej wręcz ide­al­nej Mary. Tego się zwierz nie spodziewał kiedy czekał na sezon trze­ci. (gif stąd)

Jed­nocześnie sce­narzyś­ci pozwala­ją sobie na to by ponown­ie spo­jrzeć na towarzyst­wo naszego egzo­ty­cznego due­tu. Na Mol­ly, która zna Sher­loc­ka na tyle dobrze by anty­cy­pować wszelkie potknię­cia na drodze naszego bohat­era do koń­ca jego długiej i kwiecis­tej mowy ślub­nej. Na zawsze lojal­nego Lestra­da który nie może liczyć nawet na dzięku­ję (ani na to, że Sher­lock zapamię­ta jego imię), czy na pochwałę ale przy­chodzi, poma­ga i odpowia­da na każdego smsa (zwłaszcza tego w którym zna­jdzie słowo proszę), w końcu na panią Hud­son, która przynosi poran­ną herbatę, wspom­i­na męża sze­fa kartelu narko­tykowego ale też przy­pom­i­na na każdym kroku, że małżeńst­wo jest początkiem czegoś nowego. Przy czym nikt nie chce jej słuchać, głównie, dlat­ego, że wszyscy wiedzą, że sporo w tym prawdy. A na koniec sam Mycroft, spoko­jny w swoim pustym domu przy­pom­i­na­ją­cy Sher­lock­owi, że jeśli da sobie zła­mać serce tym, co może nastąpić to na własne życze­nie. I przez cały odcinek zas­tanaw­iamy się (chy­ba trochę razem z Sher­lock­iem) czy nie trze­ba było pójść za radą Mycrof­ta i nie dać się wciągnąć w jakiekol­wiek związ­ki z drugą osobą. Tak jak Mori­raty przestrze­gał Sher­loc­ka, ze ludzie po pros­tu umier­a­ją, tak samo starszy brat niemal tymi samy­mi słowa­mi przestrze­ga go, że ludzie biorą ślu­by i odchodzą. Zresztą sce­narzyś­ci już dru­gi raz sugeru­ją nam, że tak naprawdę Sher­lock całe życie stara się jed­nocześnie być taki jak Mycroft i nie być taki jak jego starszy brat.

Najwięk­szym prob­le­mem Sher­loc­ka jest fakt, że chci­ał­by być jak Mycroft a jed­nocześnie — zupełnie nie chci­ał­by jak on wylą­dować bez niko­go bliskiego (sko­ro już wie jak to jest mieć przyjaciela)

A na koniec sam Sher­lock. Zden­er­wowany przyję­ciem, znakomi­ty w układa­niu planu przy stole i składa­niu ser­wetek. Zaz­dros­ny o byłego najlep­szego przy­ja­ciela Johna, a jed­nocześnie zszokowany, gdy dowiadu­je się, że Wat­son to jego wybrał na drużbę. Sher­lock, który z jed­nej strony jest w stanie na każdym kroku Johna skry­tykować, ale i spraw­ić mu najwięk­szy możli­wy kom­ple­ment.  I to w sposób tak jas­ny i oczy­wisty jak rzad­ko zdarza się nawet w najbardziej sen­ty­men­tal­nych seri­alach. Sher­lock, jako ser­i­al jest his­to­ria miłos­ną i nikt tego nigdy nie ukry­wał. Sher­lock kocha Johna, John kocha Sher­loc­ka, słowa padły — co symp­to­maty­czne dopiero wtedy, kiedy jeden z nich postanow­ił wsiąść ślub. Odkłada­jąc na bok cały slash, oraz ste­ki domysłów, jakie pow­staną zain­spirowane jed­ną sceną (zna­jąc ten fan­dom dłoń na kolanie to coś, co moż­na inter­pre­tować niemal jak pocałunek) to ser­i­al, który ma prosty przekaz. Moż­na kochać drugą osobę. To nic dzi­wnego. Nie trze­ba z nią syp­i­ać, nie trze­ba się w niej zakochi­wać, ale moż­na pokochać drugą osobę. Jeśli się nad tym zas­tanow­ić kul­tura pop­u­lar­na wcale nas tak częs­to o tym nie zapew­nia. Wyz­na­nia miłoś­ci między bohat­era­mi starszych książek brzmią dla nas dziś śmiesznie albo sta­ją się poży­wką dla speku­lacji odnośnie ori­en­tacji sek­su­al­nej bohaterów. Tu zaś — jeśli idziemy ponown­ie tropem sce­narzys­tów — wszelkie speku­lac­je zosta­ją odsunięte. Dwóch mężczyzn może się kochać, będąc przy­jaciół­mi, współloka­tora­mi, part­nera­mi w walce ze zbrod­nią. Oczy­wiś­cie to jest melo­dra­maty­czne i sen­ty­men­talne, ale z drugiej strony (zwierz dziś jak Tewie Mleczarz) — czy nie miło cza­sem usłyszeć bohaterów mówią­cych coś, co o nich wiemy. Przy czym taki niero­man­ty­czny romans skończyć się musi. Sher­lock oczy­wiś­cie jest jak słusznie stwierdza John “dra­ma queen”, ale nawet biorąc to pod uwagę, ten rodzaj miłoś­ci rzad­ko może konkurować z tymi, bardziej przez społeczeńst­wo i kul­turę obłaskaw­iony­mi — miłoś­cią małżeńską czy ojcowską. W ostate­cznym rozra­chunku Sher­lock może dołączyć do grona ludzi, którzy kiedyś byli ważni. Coś, o czym chy­ba nikt nie chce myśleć.

Wzbra­ni­amy się, bo dając nam coś sce­narzyś­ci jed­nocześnie coś nam zabierają. 

Czy trzech panów sce­narzys­tów miało pra­wo dać nam taki odcinek? Zwierz powie szcz­erze, że nie jest pewien. Z jed­nej strony — zwierz nie dzi­wi się tym wszys­tkim, dla których głów­na sprawa odcin­ka (z bard­zo ciekawy­mi zdaniem zwierza dedukc­ja­mi) była jed­nak tylko kwiatkiem do kożucha — ele­mentem dodanym do seri­alu oby­cza­jowego, na którym prze­cież się nie pisali te kil­ka lat temu. Choć jeśli mamy być zupełnie szcz­erzy — była to sprawa zde­cy­dowanie bardziej przy­pom­i­na­ją­ca te z poprzed­nich sezonów niż w odcinku pier­wszym, zaś wiz­y­ta w głowie Sher­loc­ka była naprawdę intere­su­ją­ca, podob­nie jak samo śledzt­wo. Z drugiej strony — zwierz ma wraże­nie, że prze­cież zawsze dochodzi w his­torii, którą się snu­je do momen­tu, kiedy bohaterowie po pros­tu muszą pewne rzeczy powiedzieć. W his­torii Johna i Sher­loc­ka dos­zliśmy do momen­tu gdzie pewne słowa paść muszą. Dlaczego? Cho­ci­aż­by, dlat­ego byśmy już nie musieli na nie czekać. By cała his­to­ria nie krę­ciła się wokół tych wszys­t­kich niedopowiedzeń (zwierz wie, że to stoi trochę w sprzecznoś­ci z tym, co pisał wcześniej — ale tym różni się per­spek­ty­wa twór­cy i fana). Zresztą Sher­lock chy­ba jest takim seri­alem, w którym twór­cy sami, jako fani piszą to, co zawsze chcieli usłyszeć od bohaterów a nigdy tego nie dostali. Zwierz wyobraża sobie, że i Gatiss i Mof­fat oraz bardziej tajem­niczy Thomp­son tak naprawdę napisali coś, o czym sami fan­tazjowali. Napisali swo­je fan fic­tion, więc my będziemy mieli włas­nych mniej do napisa­nia. W sum­ie tylko im tej sytu­acji zaz­droś­cić. I chy­ba to właśnie jest uczu­cie, z którym zwierz skończył oglą­dać odcinek. Bo tak naprawdę wszyscy mamy wer­sję tego odcin­ka w głowie. Tylko nie mamy wtyk w BBC.

Ps: Moi drodzy tak wyglą­da­ją recen­z­je Sher­loc­ka pisane z marszu w godz­inę po sean­sie — jak widzi­cie zwierz jest nieco mniej dokład­ny i zdyscy­plinowany — ale pamię­ta­j­cie poprzed­nią recen­zję zwierz pisał dwa tygodnie.

ps2: Zwierz jest stras­zli­wie ciekawy ostat­niego odcin­ka sezonu, bo jeśli ser­i­al wró­ci na tory wyz­nac­zone przez kanon, to będzie zde­cy­dowanie więcej łez smutku niż szczęścia.

91 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online