Napisałabym że zrywam się przed świtem nie myśląc o śniadaniu ale to kłamstwo i potwarz bo ja zawsze myślę o śniadaniu, zwłaszcza o tym co mi je Lemon, moja gospodyni przyobiecała w Krakowie. No tak to już ten weekend, czas ruszyć na Serialcon, najbardziej pozytywne fanowskie wydarzenie sezonu. Jeśli was tu nie było, to żałujcie ale koniecznie przeczytajcie wpis zwierza
W tym roku Serialcon właściwie wystartował po raz pierwszy, bo po pierwsze pod nową nazwą, po drugie – w nowej formule. Tym razem już nie w Artetece ale w kilku budynkach, ale na pocieszenie pod auspicjami krakowskiego Off Camera Festival. To już moi drodzy nie przelewki bo krakowski festiwal wyrobił sobie w ostatnich latach porządną markę stając się jednym z najważniejszych i najciekawszych festiwali filmowych w Polsce. Musicie zrozumieć, że dla zwierza wychowanego w kulcie filmowych festiwali, cicho marzącego o tym, że kiedyś w przyszłości przespaceruje się po schodach w Cannes, taki aktywny udział w festiwalu filmowym to coś wspaniałego. Serio zwierz nigdy nie przypuszczał, że swój pierwszy imienny identyfikator w ramach festiwalu filmowego będzie odbierał dlatego, że ogląda seriale. Inna sprawa, dołączenie Serialconu do Off Camery trochę zabrało mu taki czysto fanowski wymiar. To już nie impreza na wianek (zwierz swój miał) czy Cosplay, ale raczej coś bliższego konferencji, może nie naukowej ale w każdym razie już bliższej takich nieco bardziej oficjalnych wydarzeń. Zwierz przyzna wam szczerze, że to całkiem fajna zmiana, bo tak jak jest mnóstwo konwentów tak Serialcon jest tylko jeden. Zresztą co ciekawe, jak zwierz nieco się skarżył że na Pyrkonie nie było na co iść, to tutaj właściwe cały dzień jest na co chodzić. Wręcz wydaje się, że spotkanie jest za krótkie.
Zwierz zaczął Serialcon od swojej prelekcji o amerykańskich remake brytyjskich seriali. Wiecie to ciekawe zwierz jest zawsze przekonany, że nikt nie przyjdzie. Znajomi mówią zwierzowi żeby się nie denerwował i że będą tłumy ale coś w zwierzu każe mu zawsze podejrzewać, że będzie mówił do pięciu osób. To nie jest złe przeczucie, bo to jakoś ułatwia radzenie sobie ze stresem. Okazało się jednak że w Sali jest spory tłum i wszyscy chcą posłuchać zwierza. Sama prelekcja była raczej udana, choć oczywiście, zwierz zapomniał jak się wymawia połowę anglojęzycznych nazwisk i musiał prosić o pomoc siedzącą w pierwszym rzędzie Myszę. Poza tym jednak udało się idealnie zmieścić z wykładem w godzinę co zwierz poczytał jako sukces bo zwykle albo mu zostaje za dużo czasu albo wręcz przeciwnie kończy mu się czas w połowie. Zresztą co ciekawe, zwykle jest zdecydowanie mniej czasu na wystąpienia i zwierz nie wiedział że będzie mówił dłużej. Podobnie było w przypadku prelekcji zwierza i Myszy, obie byłyśmy przekonane że mamy zaledwie godzinę a okazało się, że mamy mówić przez półtorej godziny. Okazało się, że przy odrobinie dobrej woli udało nam się przez półtorej godziny zabawiać pełną salę (serio nawet w drzwiach stali) słuchaczy, prelekcją o tym czy na pewno wybrać fandom czy też po prostu oglądać serial.
Potem zwierz był zwierzem tak bardzo jak się dało. Miał iść na prelekcję Myszy o Zombie (wieść gminna niesie że była to doskonała prelekcja) ale znajomi (których zwierz zapytał o salę do której musi zmierzać) poinformowali go, że ma panel! Zwierz zupełnie zapomniał! Na całe szczęście znalazł odpowiednie miejsce i mógł porozmawiać o tym, czy procedurale się kończą czy też wręcz przeciwnie mają się całkiem dobrze. Zwierzowi rozmawiało się całkiem miło, zwłaszcza że to temat intrygujący a współpaneliści mieli bardzo dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Jedyne co zwierza rozbawiło to fakt, że siedzieliśmy w podziemiach i atmosfera przypominała nieco spotkanie jakiegoś tajnego kręgu. Zwierz musi powiedzieć, że lubi uczestniczyć w ciekawych panelach, bo wtedy zaczyna się myśleć. Np. po tym panelu zwierz zaczął się zastanawiać jakie jeszcze zawody poza detektywami i policjantami ewentualnie lekarzami mogłyby zainteresować twórców seriali proceduralnych.
Na ostatni panel zwierz dotarł prawie spóźniony. Tym razem do starej dobrej Arteteki. Tu w kawiarni Pauza (zwierz mógł coś zjeść!) odbył się prowadzony przez Myszę, panel Serialowe Love. Rozmawiano o miłości do seriali i bohaterów i o tym jak to właściwie jest być fanem. Ponownie sala pękała w szwach bo takie to wydarzenie na którym fani słuchają fanów rozmawiając o fanach. To jest absolutnie urocze w przypadku Serialconu gdzie nikt nie musi się do końca tłumaczyć z uwielbienia dla seriali, ani dla fascynacji bohaterami. A to oznacza, że możemy rozmawiać na nieco innym poziomie. Nikomu nie musimy się tłumaczyć z naszych pasji, więc możemy pogadać o nich głębiej i ciekawiej. Jednocześnie, fajnie jest że tuż obok nas są ludzie niekoniecznie związani z fandomem i mogą zobaczyć, że nie jesteśmy totalnie szaleni i nie gryziemy.
Fot. Agata Chwedoruk
Wieczorem zwierz wraz z Riennaherą i Lemonem udały się na bankiet. Bo widzicie skoro jesteśmy na festiwalu filmowym to zostałyśmy zaproszone na taki prawdziwy bankiet festiwalowy. Zwierz pisał kiedyś o tego typu imprezach. Nawet jeśli jedzenie jest dobre (a było pyszne) nawet jeśli alkohol jest cudny (piłyśmy drinki Lemon Zawodowiec i Pear Brosnan! I to na dodatek z wódą Kura. No cudnie to brzmi) to bez miejsca do siedzenia nie da rady. Dlatego kiedy zwierz znalazł kawałek kanapy (może to brzmieć śmiesznie ale wszystkie meble na imprezie pochodziły z drogiego sklepu meblowego, który reklamuje Mads Mikkelsen) porzucił znajomych i usiadł. Nie siedział długo sam bo natychmiast okazało się, że na imprezie jednak jest całe mnóstwo osób które chętnie porozmawiają (o ile się siedzi). Ostatecznie zwierz wyszedł po pewnym czasie nie dlatego, że źle się bawił ale jego organizm przypomniał mu że przecież zaczęliśmy dzień o 5:30 (to nawet nie jest prawdziwa godzina). Zwierz więc padł kończąc tym samym pierwszy dzień Serialconu.
Fot. Kamila Zarembska
Następny dzień zwierz zaczął od pisku. Okazało się, że na Instagramie pojawiło się zdjęcie jego książki. WYDRUKOWANEJ. Jej jakie super uczucie. Natomiast potem zwierz miał absolutnie przedziwne uczucie kiedy z mikrofonem w ręku udzielał wywiadu na środku rynku w Krakowie. Serio co to w ogóle jest? Jak zwierz się tu znalazł. Uczucie jest z jednej strony cudowne, ale z drugiej – kurczę chciałoby się wcześniej wiedzieć, że wcale nie jest tak trudno do tego dotrzeć. Człowiek by się nieco mniej martwił za młodu. Zresztą zwierz strasznie wam poleca w przyszłym roku pojechać na Serialcon. Ponoć będzie ponownie w jednym budynku (takie są wewnętrzne informacje ale nic pewnego) ale na pewno będzie wiosną w Krakowie. Tymczasem Kraków jest absolutnie fenomenalny. Zwierz mieszkał tym razem tuż obok Galerii Kazimierz i miał okazję zobaczyć kawałek miasta, którego wcześniej nie znał zbyt dobrze. Kraków jest tu trochę obdrapany, niezbyt piękny ale niesamowicie swojski i zielony. Zwierz w ogóle nie kojarzy Krakowa z zielenią więc było mu jakoś tak miło i fajnie w tej soczystej zieleni wczesnej wiosny. Ogólnie zwierz woli Kraków tam gdzie kończą się atrakcje turystyczne i zaczyna się miasto. Atrakcje zwierz lubi, ale lubi też rozpadający się Kraków z dala od centrum. Poza tym zwierz miał okazję nocować w mieszkaniu Lemona i musi wam powiedzieć, że jest pod wrażeniem. Było to chyba pierwsze mieszkanie jakie zwierz widział, które wyglądało tak, że prawie każdy fragment można sfotografować iw rzucić na pintresta albo instagrama. Serio to cudowne cacuszko. Ale jednocześnie – nie jest to mieszkanie w którym nie ma życia. Lemon opowiada że jeszcze robota nie skończona, ale zwierz już jest zachwycony. Zwłaszcza że to piękne mieszkanie zostało „wyjęte” spod brązowej farby i całej masy boazerii. Zwierz trochę zazdrości takiej wyobraźni i umiejętności zagospodarowania przestrzeni.
Fot. Kamila Zarembska
Ale nie tylko Kraków jest cudowny, zwierz jest przekonany że nie znajdziecie w Polsce sympatyczniejszego konwentu niż Serialcon. To znaczy, jest cudowny Copernicon dla fanów fantastyki (głównie bo nie tylko) ale jeśli nie jesteście pewni czy fantastyka jest dla was, to naprawdę warto pojechać na Serialcon. Będziecie się dobrze bawić, posłuchacie ciekawych referatów i będziecie mogli znaleźć ludzi którzy kochają seriale podobnie jak wy. Organizatorzy o was zadbają, będzie przesympatycznie i jeszcze zobaczycie Kraków. Brzmi dobrze. A zwierz kończy bo teraz słucha prelekcji o współlokatorach w serialach. Potem biegnie na panel o serialach kostiumowych a potem do domu. Bo wiecie – zaraz Olsztyn! Serio zwierz podróżuje jak narwany. No ale sami wiecie. Wiosna.
Ps: Zwierz kocha podróżować ale serio dlaczego pociągi są tak wcześnie. Zwierz od pewnego czasu musi wstawać o jakichś nieboskich porach. Zwierzowi marzą się takie piękne połączenia które pozwolą wszędzie zdążyć i się wyspać. Ale nie wszystko jest wcześnie. I tak przełom maja i czerwca odbywa się pod hasłem totalnego niewyspania.
Ps2: Zwierz przeprasza że wpis jest taki mało spójny ale zwierz pisze go dwa dni i być może część napisał pod wpływem wódki pod nazwą Kura. Więc sami rozumiecie.