Dziś zwierz ma dla was propozycję notki o sprawie niesłychanie skomplikowanej, a jednocześnie – niesłychanie ważnej. Takiej przy której posiadanie jednoznacznej opinii wcale nie jest takie proste. Porozmawiamy bowiem o kontrowersjach wokół serialu który nie istnieje – zapowiadanego przez HBO serialu Confederate.
O samym serialu wiemy niewiele. Informacja prasowa która wzbudziła olbrzymie kontrowersje informowała o tym, że serial będzie opowiadać o alternatywnej wersji historii Stanów Zjednoczonych w której wojnę secesyjną wygrało Południe. Doprowadziło to do powstania państwa (nie obejmującego całych Stanów – tylko ich południową część) w którym nadal panuje niewolnictwo, będące w XX wieku już zupełnie inaczej funkcjonującą instytucją niż w czasie trwania wojny. Serial obiecywał pokazywać całą historię z różnych perspektyw: od niewolników, przez posiadaczy niewolników po mieszkańców Północy. Sytuacja w serialu ma opowiadać o napięciach prowadzących do trzeciej wojny secesyjnej. Tą informację prasową uzupełniły informacje podane przez scenarzystów i producentów, zaznaczyli oni, że chcieliby w serialu opowiedzieć o rzeczywistości, w której zmienionych zostało kilka faktów historycznych – inaczej potoczyła się nie tylko wojna secesyjna ale także pierwsza i druga wojna światowa. Dodatkowo planują opisać też drugą wojnę secesyjną, zakładając, że gdyby historia potoczyła się inaczej to jeden konflikt nie rozwiązałby napięć.
Pomysł na alternatywne historie dotyczące wojny secesyjnej nie jest nowy, ani też szczególnie oryginalny. Jeśli wejdziecie w Wikipedii na stronę spisującą wszystkie alternatywne historie, to szybko się okaże, że fantazjowanie na temat innego zakończenia wojny secesyjnej jest drugim w kolejności pomysłem na fikcyjną zmianę znanego nam biegu dziejów. Pierwsze miejsce zajmują rozważania nad innym zakończeniem II wojny światowej. W obu przypadkach autorzy fikcji mają poczucie, że rozmawiają nie tylko o momentach przełomowych dla historii świata czy narodu ale też mówią o konfliktach w pewien sposób żywych w pamięci czytelników, wciąż budzących emocje. Zresztą ogólnie można dostrzec, że historie alternatywne najczęściej dotyczą tych momentów historii co do których jest poczucie, że w tym momencie historia mogła pójść w zupełnie innym kierunku. Warto też zaznaczyć, że w przypadku zwycięstwa Południa ilość opowieści jest naprawdę spora a do długiej listy piszących należałoby dodać nawet Winstona Churchilla który w latach trzydziestych popełnił tekst „If Lee Had Not Won the Battle of Gettysburg”.
W przeciwieństwie do bardzo wielu alternatywnych historii które już znamy Confederate różni się od nich jednym istotnym faktem – nie istnieje. Poza pomysłami scenarzystów i notką prasową nie mamy żadnego scenariusza, żadnego odcinka. Nie mamy imion postaci, aktorów, ba – poza samym pomysłem nie mamy nawet wiadomości co się właściwie ma w serialu dziać. A jednak serial już stał się przedmiotem internetowego bojkotu – kiedy to hashtag #NoConfederate stał się jednym z najpopularniejszych hashtagów w sieci. Te nawoływania by serial w ogóle nie powstał stały się na tyle głośne, że musieli się do nich odnieść zarówno pomysłodawcy serialu, jak i szefostwo stacji, jak i każdy szanujący się magazyn poświęcony kulturze (i nie tylko) w Stanach.
Tu warto się po kolei i metodycznie przyjrzeć wszystkim zarzutom stawianym serialowi. Wypiszmy je w punktach dla porządku. Zwierz odniesie się do nich korzystając zarówno ze swojej wiedzy i poglądów jak i z informacji które znalazł w sieci, kiedy starał się przeczytać wszystko co na ten temat napisano.
1.Producentami i scenarzystami serialu mają być odpowiedzialni David Benioff i D.B Weiss, producenci Gry o Tron. Zdaniem krytyków nie powinni brać się za ten wycinek historii bo jako biali mężczyźni w średnim wieku nie będą w stanie jej dobrze opowiedzieć
Obok, rzeczywiście białych, Benioffa i Weissa za produkcję i scenariusze serialu odpowiedzialni będą Malcolm i Nischelle Spellman – małżeństwo czarnoskórych scenarzystów, którzy wcześniej pracowali przy Empire i Good Wife. Co oznacza, że będzie to kolaboracja twórców białych i czarnoskórych. Jednocześnie, nie da się ukryć, że jeśli serial będzie wychodził poza doświadczenie niewolnictwa, a będzie się koncentrował też na doświadczeniu mieszkańców Południa (nie każdy południowiec był właścicielem plantacji) to obecność białych scenarzystów jest jak najbardziej uzasadniona (zakładając że żyjemy w świecie gdzie kolor skóry determinuje jakimi sprawami i zagadnieniami można się zajmować w swojej twórczości – założenie dziwne w Europie ale w Stanach jednak bardziej skomplikowane). Krytycy nie są tym faktem uspokojeni wskazując że: a) nie ma wątpliwości, że dla władz HBO większe znaczenie mają Benioff i Weiss b) w udzielonym wywiadzie producenci żartowali, że zatrudnili czarnoskórych scenarzystów z lenistwa, co można odczytać jako przyznanie się, że czarnoskórzy scenarzyści mają być listkiem figowym dla całej produkcji. Jaka jest prawda? Trudno powiedzieć bo w tym momencie mamy słowa twórców (zapewniających o równej współpracy) kontra mocne przekonanie krytyków, że w te słowa ufać nie ma co. Przy czym nie można odebrać krytykom prawa do powątpiewania, że najbardziej znani producenci HBO oddadzą kreatywną kontrolę nad swoim serialem komuś innemu. Bo rzeczywiście większą siłę przebicia mają raczej zaufani producenci i scenarzyści stacji, którzy już wcześniej zafundowali jej wielki hit. Zwierz musi tu dodać jeszcze od siebie, że ma problem z tym jak krytycy traktują czarnoskórych scenarzystów – w kilku wypowiedziach zwierz znalazł ton, z którego wynikało, że na pewno są oni wykorzystywani, przez białych. Co prowadzi do dziwnej sytuacji, w której czarnoskórym scenarzystom odmawia się trochę prawa o decydowaniu o swoim zaangażowaniu w sprawę i postrzega się ich tylko w roli służebnej albo osób wykorzystanych.
.
Serial ma w ramówce HBO zastąpić Grę o Tron co oznacza, że z dramatycznej historii zrobi się kolejny rozrywkowy serial, który będzie emocjonował ludzi zamiast zmusić ich do myślenia nad realnymi problemami.
Zwierz ma problem z tym argumentem bo z jednej strony – tak jasne cierpienie ludzi nigdy nie powinno być rozrywką dla innych grup. Ale to powiedziawszy – zwierz musiałby mocno sprzeciwiać się np. Opowieści Podręcznej w której cierpienie i ucisk kobiet stanowi motyw przewodni. Serial nadawany jest w formacie podobnym do produkcji rozrywkowych a jednak, wbrew temu co można by przypuszczać, stał się przedmiotem poważnych rozmów o prawach kobiet a jego symbolika została wykorzystana w protestach zarówno w Polsce jak i w Stanach. Co prawda za Opowieściami Podręcznej stoi doskonała książka ale ogólnie – trudno uznać że format serialu przesądza o rozrywkowości treści. Pytanie też czy naprawdę uznajemy serial za medium które nie pobudza do myślenia i dyskusji. Tu pojawia się jednak trudna kwestia pytania jak serial będzie reklamowany, jakie będzie miał miejsce w ramówce, no i w sumie – o czym naprawdę będzie. Na te pytania nie możemy odpowiedzieć. Jednocześnie to jest pytanie dużo szersze o to czy ucisk jakiejś grupy może się pojawić w historii rozrywkowej. Z jednej strony – automatyczna odpowiedź brzmi „nie” ale jednocześnie – czy Django powinno powstać czy nie? Moim zdaniem – tak, ale zdaniem części osób nie. Czy powinny powstawać filmy o Zagładzie? W końcu nie da się nakręcić filmu o Zagładzie bez przemocy (tzn. da ale bardzo specyficzny). Jednocześnie to jest kwestia tego, czy pokazywanie spraw problemowych powinno pozostać tylko w gestii „poważnych filmów” czy też, jednak można zaufać scenarzystom, że wyjdą poza emocjonowanie się przemocą czy opresją wobec jakiejś grupy.
Odbiorcami HBO są głównie biali ludzie z klasy średniej. Oglądając serial poczują się lepiej myśląc o sobie jako o ludziach otwartych i potępiających np. Niewolnictwo ale w istocie nic to nie zmieni tylko utrwali obraz czarnoskórych jako ofiar.
O ile argument o tym, że kolejny film czy serial o niewolnictwie umacnia pewne stereotypy jest rzeczywiście istotny i nie należy go ignorować o tyle kwestia tego kto będzie odbiorcą serialu wydaje mi się kluczowa. Otóż wydaje się, że obecnie serial o tym kawałku historii w sposób oczywisty powinien być kierowany do białych ludzi. Nikt inny nie ma z nim problemu. Nie przekonamy czarnoskórego widza, że niewolnictwo jest złe, on to wie. Natomiast wygląda na to, że wciąż całkiem spora grupa białych Amerykanów ma problem z tym by jednak dostrzec, że skutki niewolnictwa ciągną się daleko poza wojnę secesyjną. Czy oglądanie historii alternatywnej swojego kraju może im w tym pomóc? Wydaje mi się, że trochę jednak tak. Dystans historyczny zwalnia z poczucia odpowiedzialności i ułatwia wmówienie sobie, że ci dawni ludzie zachowywali się inaczej niż my bo byli inni. Wyglądali inaczej, wiedzieli co innego, byli „z dawnych czasów”. Zabieg pokazując ludzi współczesnych zachowujących się w taki „dawny sposób” to moim zdaniem jeden ze sposobów by pokazać, że to nie jest kwestia stroju, przeszłości itp. Jasne można powiedzieć – ale po co alternatywna historia. Otóż wydaje mi się, że wciąż jest to dla ludzi bardziej atrakcyjne niż oglądanie produkcji o aktualnych problemach społecznych. Historia alternatywna to dobry środek by atrakcyjnie dla czytelnika skomentować aktualne problemy społeczne. W końcu fantastyka naukowa to właśnie robiła najlepiej.
Serial wyprodukuje mnóstwo szkodliwych i krzywdzących scen z udziałem czarnoskórych postaci które będą multiplikowane w Internecie ze szkodą dla czarnoskórej społeczności.
Ponownie nie mamy tu za bardzo punktu odniesienia. Można sobie wyobrazić serial w którym najczęściej powielanymi przez fandom obrazami będą te o przekazie antyrasistowskim i antyniewolniczym. Rozmawiamy tu o produkcji, z której nie ma żadnego kadru, nie wiemy co bardziej rozniesie się po sieci. Jednocześnie, bardzo wiele wypowiedzi dotyczy tego z jakich obrazów twórcy będą musieli skorzystać. I tu problem jest taki, że ta część rozmowy toczy się wokół czegoś co nie istnieje. Teoretycznie nie mając żadnego punktu odniesienia możemy rozmawiać o szkodliwości tego co będzie niósł ze sobą serial ale jednak wydaje się to krytyką o krok za daleką. Przy czym patrząc na fandomy seriali które niosą za sobą dużo kontrowersyjnych obrazów – takich jak Opowieści Podręcznej czy Człowiek z Wysokiego Zamku, jak na razie fandom zdecydowanie koncentruje się bardziej na obrazach związanych z tym co niesie przez pozytywny niż na obrazach przemocy. Jednocześnie bardzo widać założenie pojawiające się wśród części krytyków, że widzowie przyjdą oglądać film tylko i wyłącznie by zobaczyć cierpienie czarnoskórych, i będzie to dla nich gówna atrakcja. Trudno mi odnieść się do takiego zarzutu, bo z mojego punktu widzenia wydaje się on być dość absurdalnym uproszczeniem. Z drugiej strony – nigdy nie rozmawiałam z nikim kto byłby świadkiem takiego odbioru serialu w Stanach. Być może więc są zjawiska które nie dochodzą do Europy a są obecne i dostrzegalne w innym środowisku. Tego nie mogę wykluczyć.
Dla wielu mieszkańców Ameryki wizja że Południe zwyciężyło w wojnie secesyjnej jest atrakcyjna więc będzie to dla nich serial który nie tyle zmieni ich postawę ale raczej będzie im pokazywał jak pięknie może być.
Patrząc z polskiej perspektywy argument że dla wielu Amerykanów wizja wygranej południa jest atrakcyjna przemawia właśnie za produkcją serialu. Otóż nie da się zburzyć czyich marzeń i wizji jeśli się do nich nie odniesiemy. Tak na Południu wciąż żywa jest (wśród części mieszkańców) tradycja rozmyślania jakby to było pięknie gdyby losy wojny potoczyły się inaczej. Wszystko byłoby lepiej, czarnoskórzy by się nie buntowali, jankesi by nie narzucali swoich praw, życie toczyłoby się dalej spokojnie i pięknie w cieniu drzew na plantacjach. Zdaniem zwierza nic tak nie rozwiewa tych marzeń i snów niż skonfrontowanie ich z realiami współczesności, przez pokazanie jak bardzo nie byłoby to piękne, zarówno dla czarnoskórych jak i białych mieszkańców Południa. Zdaniem zwierza taki serial byłby doskonałym punktem wyjścia do dyskusji z pewną wizją, która rośnie w głowach a z którą kultura popularna (poza literaturą) obecnie mało się konfrontuje. Nie ma piękniejszego kraju niż ten wyobrażony. Dopiero metodyczne podejście do takich marzeń pozwala pokazać, że nie byłoby tak pięknie. Myślę, że patrząc z polskiej perspektywy – naszych problemów z różnymi pomysłami na historię, które teraz wychodzą z zakamarków duszy, zrobienie serialu który np. pokazywałby co by było gdyby Polska sprzymierzyła się z Hitlerem i teraz rządziłby nami taki nowoczesny ONR, albo serialu w którym PRL kończy się nie przy okrągłym stole ale krwawą rewolucją mógłby być bardzo ciekawy i zdrowy dla ludzi, którzy mają w głowach te piękne alternatywne wizje historii z którymi trudno się konfrontować (oczywiście powstanie takich produkcji w Polsce jest absolutnie niemożliwe, przez nasze podejście do własnej historii i brak stacji która by to dobrze wyprodukowała).
Ponieważ w Stanach wciąż są napięcia rasowe a problem niewolnictwa nadal nie został przepracowany przez społeczeństwo to nie powinno się poruszać tego tematu w rozrywkowym serialu.
Zwierz od razu przyzna – pewnie dziś sami scenarzyści by się kilka razy zastanowili zanim powiedzieliby głośno słowo Konfederacja. Nie zmienia to faktu, że krytyka serialu zaczęła się przed tragicznymi wydarzeniami w Charlottesville, choć po zamachu nabiera ona kolejnego wymiaru. Niewątpliwie pokazuje, jak silne są na Południu Stanów tendencje nacjonalistyczne oraz jak bardzo są one związane z pamięcią o wojnie secesyjnej. W końcu demonstracje i kontrdemonstracje odbyły się w związku z usunięciem pomnika generała wojny secesyjnej. I to jest naprawdę mocny argument. Bo rzeczywiście wygląda na to, że poziom napięć jest tak wysoki, że alternatywna historia może go tylko pogłębić albo być wodą na młyn dla radykalnych środowisk. Z drugiej strony, jest pytanie – czy to, że o czymś nie będziemy rozmawiać znaczy, że ludzie nie będą o tym myśleć. Zwierz ma poczucie, że to co teraz obserwujemy w Stanach jest pewnym pokłosiem faktu, że ludzie o rasistowskich poglądach wycofali się z życia publicznego, nie rozmawiano o tym, zamykano się we własnej bezpiecznej społeczności. I przez to środowiska mogły bezpiecznie rosnąć, a spora część społeczeństwa mogła mówić „naprawdę ten rasizm na południu to już jest coraz mniejszy”. Wyciągnięcie dyskusji do światła dziennego – wprowadzenie jej do tak ważnego elementu kultury popularnej jakim jest niedzielny serial w HBO może pozwolić na to by wyjąć te tematy z zamrażarki, znów wprowadzić narrację która polemizuje z tezami tych radykalnych grup, przestać udawać że skoro nie chcemy by ludzie o czymś mówili i coś myśleli to znaczy, że naprawdę zmienią poglądy. Bo uciszanie tych radykalnych grup, niestety – co widzimy – sprawiło tylko, że czekały one w ukryciu aż przyjdzie ktoś przy kim poczują się bezpieczne. To za mało. Ludzie nie mogą tylko wiedzieć, że się nie używa pewnych słów, muszą inaczej myśleć. A nie myślą. I coś trzeba z tym zrobić, bo widać, że dotychczasowe działania jednak są za mało skuteczne (nie tylko w Stanach).
W przypadku serialu o Konfederacji nie ma porównania z istniejącymi historiami alternatywnymi – bo Człowiek z Wysokiego Zamku opowiada o sprawach przepracowanych (Niemcy przeprosili za wojnę i wypłacili reparacje) zaś Opowieści Podręcznej są też szkodliwe bo nie za bardzo zmieniają sposób myślenia ludzi.
To jest argumentacja którą wysunęła April Regin autorka hashtagu #NoConfederate. Zdaniem zwierza ta argumentacja świadczy o czymś o czym zapominamy. Aktywiści walczący obecnie z HBO myślą o serialach głównie przez pryzmat historii i napięć politycznych w swoim kraju, czyli w Stanach Zjednoczonych. Dla nich Człowiek z Wysokiego Zamku nie rozgrzebuje ran – bo tak naprawdę, taka wizja nie rozgrzebuje żadnych ran amerykańskich. Trochę co innego możemy pomyśleć u nas na kontynencie, gdzie jednak argument o wypłacanych przez Niemców reparacjach wydaje się słaby gdy rozmawiamy – czy to wystarczy by historia mogła stać się rozrywką, czy przedmiotem alternatywnych fantazji. Z kolei może z perspektywy amerykańskiej Opowieść Podręcznej nie zmienia sposobu myślenia i jest tylko fantazją o przemocy wobec kobiet. Ale z Polskiej perspektywy to niemal komentarz polityczny do tego co dzieje się na żywo. I tu dochodzimy do bardzo ważnego zagadnienia. Obecnie seriale są niesamowicie międzynarodowe jeśli chodzi o odbiór. A to oznacza, że to co w Stanach jest polityczne w Polsce polityczne nie będzie i – jak wskazuje Opowieść Podręcznej – na odwrót (choć też uznaje się to za dobry komentarz do tego że konserwatywni politycy zawsze mając problem z prawami kobiet). Osobiście zawsze mam problem z tym by uznawać jedno cierpienie za lepsze od drugiego. Zwłaszcza, że choć rzeczywiście konsekwencje niewolnictwa wciąż są odczuwalne to nie ma już czarnoskórych Amerykanów którzy byli niewolnikami. Tymczasem wciąż mamy bardzo wielu ludzi, którzy II wojnę światową pamiętają. To są jednak drastycznie różne perspektywy. Co zresztą zdaniem zwierza doskonale pokazuje, jak bardzo ludzie nawet z bardzo dobrymi intencjami mogą mieć zawężoną perspektywę przez to, że koncentrują się na jakimś wybranym zagadnieniu i poświęcają mu całe życie.
W przestrzeni popularnych mediów istnieje ograniczona ilość miejsca na treści związane z faktami historycznymi i ich alternatywnymi wersjami więc może lepiej wykorzystać to niewiele miejsca na opowiedzenie historii mniej znanej która mogłaby zmienić optykę widzów w bardziej efektywny sposób.
To najmniej emocjonalny argument i najbardziej odnoszący się w ogóle do problemu – jakie momenty historii wybierać – te najbardziej znane, które można wykorzystać jako punkt odniesienia do jak największej grupy, czy też te których nie znamy, możemy je odkryć i pokazać coś zupełnie innego. Trzeba przyznać, że to argument dobry i skłaniający do myślenia dlaczego tak wiele historii, bardzo ciekawych, innych i zmuszających do myślenia jest nieopowiedzianych podczas kiedy w kółko wracamy do tych samych motywów. I czy na pewno można zwalniać twórców z odpowiedzialności kreatywnego szukania opowieści innych niż te które już znamy. Zwłaszcza jeśli mogą coś wnieść do naszego postrzegania historii, jej bohaterów i jej skutków dla współczesności. Innymi słowy – czy opowiadanie sobie po raz kolejny o wojnie secesyjnej nie jest przejawem jakiegoś twórczego lenistwa, gdzie bierze się coś o czym już tyle dyskutowano i rozmawia się jeszcze raz podczas kiedy tyle ciekawych opowieści jeszcze czeka by znaleźć swój czas. I mogłaby to być opowieści dużo mniej kontrowersyjne. Warto tu dodać, że w ogóle to otwiera nas na ten sposób myślenia gdzie telewizje czy media są w jakiś sposób odpowiedzialne za poszerzanie naszych perspektyw i znajdowanie takich historii, które autentycznie zmienią naszą wiedzę o świecie i o człowieku.
Znając treść Gry o Tron można wnioskować, że twórcy serialu nie są w stanie pokazać nam niczego mądrzejszego niż przemoc, seks i nagie kobiece biusty.
To kolejny argument, który zwierz rozumie. Jeśli wnioskować po Grze o Tron ile jest w twórcach łagodności i zrozumienia dla skomplikowanych mechanizmów społecznych to raczej nie wróży to dobrze. Można założyć, że twórcy zrobią coś zupełnie innego niż dotychczas, ale jednocześnie – jedyne dowody jakie mamy pokazują, że raczej ich wyrobiony sposób opowiadania historii nie nastraja pozytywnie. Co prawda – im bardziej scenarzyści oddalają się od tego co było w prozie Martina tym mniej w serialu seksu i przemocy wobec kobiet (ostatni sezon porzuca całkowicie oba tropy – jak na razie), ale rzeczywiście – to mniej więcej to samo pytanie czy chcielibyśmy, żeby Quentin Tarantino zrobił film o Zagładzie. Niby możemy założyć, że znajdzie odpowiednie tony ale jednocześnie widzieliśmy jego poprzednie filmy i chyba wiemy czego się spodziewać. Przy czym tu ponownie wracamy do pierwszej kwestii – czyj to będzie tak naprawdę serial, jak będzie go traktować HBO i co będzie chciało za jego pośrednictwem osiągnąć.
Zwierz przyzna wam szczerze – mimo, że polemizuje ze środowiskami krytykującymi pomysł serialu, jest w stanie zrozumieć większość argumentów. Wie, że ich źródło pochodzi z doświadczenia którego zwierz sam nie posiada. Jest też gotów się zgodzić, że w kraju w którym niektórzy zadają sobie pytanie czy Południe na pewno przegrało wojnę opowiadanie historii alternatywnej niekoniecznie jest najlepszym sposobem na komentarz społeczny. Choć zwierz szczerze przyzna, że on sam byłby decydowanie ciekawszy wizji Północy, nie ciągniętej w kwestiach rasowych „w dół” przez opór Południowych Stanów. Być może to wszystkim dałoby do myślenia odnośnie kosztów utrzymania wszystkich stanów razem. Ogólnie jednak to dyskusja która jest bardzo zakorzeniona w kulturze i społeczeństwie Stanów Zjednoczonych. Z polskiej perspektywy nie sposób wydać jednoznacznej opinii m.in. dlatego, że dla nas wojna secesyjna jest elementem wyłącznie historii a nie naszego życia społecznego. Nie jesteśmy w stanie z naszej perspektywy stwierdzić do jakiego stopnia serial byłby zdolny coś zmienić a do jakiego stopnia zaszkodzić. Bo to niekoniecznie są racjonalne mechanizmy.
To powiedziawszy. Mam poważny, olbrzymi i fundamentalny problem z krytyką i próbą blokowania powstania serialu, który chwilowo jest tylko pomysłem. To jest moim zdaniem zjawisko niebezpieczne. Rozumiem blokowanie produkcji, które jednoznacznie deklarują, że będą coś propagowały – oczywiście z listy postaw godnych potępienia. Rozumiem brak zgody na pomysł serialu w którym czarnoskórzy są niewolnikami i nie ma żadnego konfliktu wszystkim żyje się lepiej niż dotychczas. Ale to nie jest ten przypadek. To jest przypadek w którym stawia się opór pewnemu pomysłowi, mimo że twórcy jednoznacznie deklarują, że nie będzie on propagował nienawistnych ideologii. Trudno mi nie widzieć w tym zjawiska które może stać się niebezpiecznym precedensem. Dziś opór stawiają grupy z którymi mogę się zgodzić. Ale czy ktoś mi zaręczy za jakiś czas podobne protesty nie spotkają produkcji którą uważam za słuszną i ciekawą? Jednocześnie, ponownie – jeśli będziemy prewencyjnie powstrzymywać pewne produkcje od powstania to czy na pewno zmienimy sposób myślenia? Czy raczej będzie tak jak widzimy to w Stanach – pod złudnym przekonaniem, że wszystko jest w porządku będą się kłębiły we własnym sosie środowiska, których nie sposób kontrolować ani nawet z nimi dyskutować. To udawanie, że tych ludzi nie ma może sprawić, że dość boleśnie przekonamy się, że jest ich bardzo wielu.
Czy w ogóle takie ograniczenia w przypadku twórczości artystycznej nie są jednak niebezpieczne i nie prowadzą nas do podobnego miejsca co nasze przepisy o obrazie uczuć religijnych? Które jak na razie nie prowadzą do długich dyskusji nad przedstawieniami, których nikt z dyskutujących nie widział? Gdyby chociaż Confederate miało jakiś scenariusz. Wtedy rozmawialibyśmy o faktach, scenach, postaciach. Ale go nie ma. Rozmawiamy więc o wyobrażeniach i na ich postawie wnioskujemy o niewłaściwości jakiegoś serialu. Może zwierz wychowany jednak w kraju gdzie ludzie wiedzieli o czym nie można pisać jest nieco inaczej nastawiony do takiego sposobu ograniczania twórczości. Chociażby dlatego, że wie jak bardzo to nie zmienia myślenia twórców – tylko każe im czekać na inne czasy.
Wolność twórcza to olbrzymia wartość. Zwierzowi trudno ją po prostu porzucić. Co więcej, zwierz uważa, że serial o Konfederacji to może nie jest dobry pomysł. Podniesione przez krytyków kwestie są słuszne i powinny się pojawić w ostrej krytyce serialu. Serialu, który może być krytykowany, bojkotowany czy poddawany rozkładaniu na części pierwsze. Ale powinien móc powstać. Chociażby po to by go potem zniszczyć w dokładnych analizach w Internecie. Albo doprowadzić do kasacji niską oglądalnością. I jeśli już skończą się nam wszystkie argumenty związane z wolnością artystyczną, to w tym momencie powinien powstać by nie stać się kolejnym argumentem czy pomnikiem dla „uciskanych” grup. Jeśli serial nie powstanie, to teraz będzie symbolem cenzury i ograniczeń. Symbolem z którym nie będzie można dyskutować ani go skrytykować. Tak więc czy HBO powinno robić serial o tym, że Południe wygrało wojnę secesyjną ? Raczej nie. Czy podoba mi się akcja krytyki i bojkotu serialu na poziomie pomysłu? Nie. Czy można jednocześnie mieć w głowie dwie sprzeczne myśli na ten sam temat? Tak. I chyba czasem to jest jedyne wyjście.
Ps: O sprawie pisała też Megu na blogu Catus Geekus, a że pisała przed zwierzem to powinniście zajrzeć.
Ps2: Ja wiem, że wpis jest długi ale to jest ten wpis przy którym jednak należy przeczytać całość. Bo zwierz już widzi argumenty wynikające z czytania pobieżnie.