Home Seriale Jeden rabin całuje tak czyli o „Nikt tego nie chce”

Jeden rabin całuje tak czyli o „Nikt tego nie chce”

autor Zwierz
Jeden rabin całuje tak czyli o „Nikt tego nie chce”

Sporo się w ostatnich latach mówi o kryzysie komedii romantycznych. Można się nawet spotkać z refleksją, że ten gatunek, oparty na miłosnych perypetiach prowadzących do happy endu, przestał działać w nowej rzeczywistości, gdzie relacje damsko-męskie wydają się dużo bardziej skomplikowane i zniuansowane niż jeszcze dekadę temu. Te wszystkie narzekania nie dostrzegają, że schemat komedii romantycznej kwitnie, ale przeniósł się do świata seriali, gdzie wydłużenie akcji i możliwość wprowadzenia i rozwinięcia postaci drugoplanowych daje twórcom szansę na wyrwanie się z wąskich ram filmowego gatunku.

 

„Nikt tego nie chce” to dobry przykład, na scenariusz, który pewnie dwie dekady temu zaowocowałby filmem a nie serialem. Z resztą akurat pamiętam, że w 2000 roku był film „Zakazany owoc”, który miał jako jedne z głównych wątków romans rabina z niewierzącą kobietą. Tam też pojawiał się wątek presji rodziny czy kwestii jak to będzie wyglądać w religijnym miejscu pracy. Tyle, że było to niemal ćwierć wieku temu i problemy rozwiązały się w przeciągu niecałych dwóch godzin.

 

Nobody Wants This. (L to R) Kristen Bell as Joanne, Adam Brody as Noah in episode 102 of Nobody Wants This. Cr. Stefania Rosini/Netflix © 2024

 

Teraz mamy jednak serial, w którym prowadząca podcast o związkach i seksie (od kiedy scenarzyści odkryli, że prowadzenie podcastu może być zawodem, to bardzo lubiany trop) spotyka na przyjęciu rabina. Oboje są sobą natychmiast zauroczeni. Ona szuka poważnego i dojrzałego związku by wyjść ze świata złych randek z facetami z Tindera. On właśnie zakończył wieloletni związek z idealną dziewczyną i chciałby jednak zadecydować o czymś sam. Iskry między nimi latają tak, że automatycznie łapiemy wachlarz by się nieco ochłodzić. Pytanie tylko, czy uczucia i przyciąganie bohaterów wystarczą by pokonać sporą przeszkodę, jaką jest jego wyznanie i zawód.

 

Przyznam od razu, że rozumiem czemu serial stał się małym fenomenem na Netflix. Od dawna nie widziałam komedii romantycznej z tak perfekcyjnym castingiem, aktorów w głównych rolach. Adam Brody i Kristen Bell, mają fantastyczną chemię, taką która jest w stanie ponieść każdą, nawet najbardziej schematyczną scenę, rodem z powieści romantycznych. Nawet jeśli osobno bohaterowie potrafią nas irytować czy nie zawsze budzą sympatię, to każda scena pomiędzy nimi ma w sobie tyle emocji i szczerości, że rzeczywiście – możemy uwierzyć, że tych dwoje powinno być razem. To wcale się aż tak często nie zdarza – często jakaś aktorska para wygląda dobrze na papierze a w filmie i serialu nic się między nimi nie dzieje. Tu zaś mamy rzeczywiście wrażenie, że tych dwoje jest na świecie po to by dzielić ekran. Kto wie, może fakt, że oboje występowali swego czasu w tych młodzieżowych dramach od stacji CW sprawiło, że nauczyli się jak wpatrywać się w drugą osobę na ekranie tak by widz uwierzył we wszystko.

Nobody Wants This. Adam Brody as Noah in episode 101 of Nobody Wants This. Cr. Stefania Rosini/Netflix © 2024

 

Serial jest też przez wiele osób chwalony za to, że choć bohaterowie znajdują się co chwilę w dość standardowych sytuacjach (nieporozumienie, zazdrość o byłą, spotkanie z rodzicami) to dzięki serialowej formule, mają czas pogadać o tym co czują i dlaczego. Jeśli we współczesnej komedii romantycznej najbardziej przeszkadza wam to, że wszyscy się kochają, ale nikt z nikim nie rozmawia, to zdecydowanie „Nikt tego nie chce” będzie jedną z tych produkcji, która odpowie na wasze zapotrzebowania. Z resztą czytałam gdzieś, że to serial dla kobiet z pokolenia millenialsów, które w romansie najbardziej chcą, by facet nie przestraszył się tego, że mają coś do powiedzenia.

Nie znaczy to jednak, że produkcja jest pozbawiona wad. I teraz, mam poczucie, że nie wszystkim będą przeszkadzać w równym stopniu, ale na całe szczęście ja tu rządzę i mogę wyrzucić z siebie wszystko co mi przeszkadzało czy powodowało pewien dyskomfort w czasie oglądania. Ustawiłam to od problemów największych do najmniejszych i takich, których obecność najbardziej jestem w stanie sobie wyjaśnić zasadami panującymi w konkretnym gatunku serialowym.

 

Nobody Wants This. (L to R) Michael Hitchcock as Henry, Kristen Bell as Joanne, Justine Lupe as Joanne, Stephanie Faracy as Lynn in episode 101 of Nobody Wants This. Cr. Stefania Rosini/Netflix © 2024

Zacznę od rzeczy fundamentalnej. Noah, główny bohater, jest rabinem. Nie jest po prostu wierzącym żydem, tylko rabinem, człowiekiem związanym ze swoim wyznaniem na gruncie prywatnym i zawodowym. Co więcej, jest rabinem ambitnym pragnącym piąć się w górę w hierarchii swojej synagogi. Serial przedstawia Noah jako człowieka, którego zawodowe ambicje i możliwości stają w sprzeczności z tym, że chce się spotykać z Joanne, która żydówką nie jest. Problemem nie jest różnica w światopoglądzie, ale prosty fakt, że wiążąc się z Joanne Noah może nie dostać awansu czy stracić zaufanie swojej społeczności. Konwersja Joanne byłaby dla niego wygodnym sposobem by uspokoić i szefostwo, i rodzinę.

 

W tym wszystkim serial dość swobodnie przeskakuje nad tym, że osoba tak blisko związana z religią, nie jest tylko człowiekiem wykonującym specyficzny zawód, czy obchodzącą święta, albo praktykującą zwyczaje religijne. Ktoś tak głęboko wierzący jak Noah korzysta z wiary jako przewodnika w swoim życiu, traktuje istnienie Boga jako oczywistość, chce żyć zgodnie z przykazaniami. Swój światopogląd wywodzi z wiary. To nie jest tylko specyficzny zawód, ale bardzo ważna cecha człowieka, która determinuje jego życie. Zwłaszcza, że mówimy tu też o judaizmie, który (choć bohater należy do reformowanej synagogi) nakłada jednak na swoich wyznawców całkiem sporo wymogów. Związek osoby tak głęboko wierzącej, z osobą, która jak Joanne, nie tyle nie przynależy do wyznania, ale w ogóle w Boga nie wierzy, prowadzi do wielu problemów, nad którymi serial nie chce się pochylać. Moim zdaniem to dość dobrze pokazuje, że twórcy niekoniecznie są w stanie sobie wyobrazić relacje kogoś naprawdę głęboko wierzącego i osoby zupełnie nie wierzącej. Stąd religijność Noah jest potraktowana bardzo łagodnie, żeby nie powiedzieć – pretekstowo. Tym co stoi na przeszkodzie bohaterom nie jest paradoksalnie wiara, ale kwestie zorganizowanej religii. A to nie jest to samo.

 

Nobody Wants This. Kristen Bell as Joanne in episode 101 of Nobody Wants This. Cr. Stefania Rosini/Netflix © 2024

 

Druga sprawa, to kwestie związane z samym judaizmem. Przede wszystkim – absolutnie nie wierzę, by Joanne, mieszkanka dużego miasta w Stanach Zjednoczonych, nigdy nie słyszała słowa „Szalom” i nie wiedziała co to jest „Szabat” oraz była zaskoczona słysząc słowo „Sziksa”. I nie dlatego, że uważam, iż każdy powinien to wiedzieć, ale dlatego, że żydowska kultura jest niezwykle obecna w Stanach Zjednoczonych. I to nawet nie chodzi o spotkanie z samą społecznością -ale żydowskie wątki pojawiają się w filmach, serialach, książkach. Jasne części słów w jidysz nauczyłam się od babci, części na kursach, ale najwięcej z amerykańskich seriali i filmów. Gdyby Joanne mieszkała gdzieś na dalekim południu, to jeszcze mogłabym w to uwierzyć, ale jej tak całkowita i totalna ignorancja wydaje mi się zupełnie niewiarygodna. Zwłaszcza, że jest naprawdę sporo więcej rzeczy, których o judaizmie może nie wiedzieć.

 

To jest jednak drobnostka, w porównaniu z moim drugim zarzutem. Oto rodzina Noah jest najbardziej stereotypową żydowską rodziną jaką można napisać. Wymagająca, surowa, ale też chcąca kontrolować życie swoich dzieci. Oczywiście wredna. Do tego ojciec, który wie w którym momencie wyjść z pokoju i nic nie powiedzieć, żeby nie denerwować matki. Brat, trochę nieudacznik, ale pragnący bardziej się wkręcić w biznes ojca. Bratowa, która próbuje być idealną matką i przypodobać się teściowej. Przyznam – takiego nagromadzenia stereotypów dotyczących żydowskiej rodziny nie widziałam od lat. Rozumiem, że w krótkiej historii odwoływanie się do stereotypu pozwala na szybką opowieść i stworzenie dowcipnych scen, ale w serialu jednak można byłoby postawić na bardziej zróżnicowany portret. Zwłaszcza, że nie mamy do czynienia np. z tradycyjnie Nowojorską rodziną żydowską.

 

Nobody Wants This. (L to R) Jackie Tohn as Esther, Tovah Feldshuh as Bina in episode 101 of Nobody Wants This. Cr. Stefania Rosini/Netflix © 2024

 

Bardzo mnie to zasmuciło, podobnie jak fakt, że wszystkie większe konflikty w serialu rozgrywają się pomiędzy kobietami. Joanne spiera się z matką Noah, z jego bratową, z własną siostrą. Kobiety w tym serialu są w ciągłych konfliktach, sporach, wzajemnych animozjach. Więcej, siostra Joanne natychmiast dogaduje się z bratem Noah, w tempie, w którym nie są się w stanie porozumieć żadne dwie kobiety w tym serialu. To jest taka rzeczy, która może widzowi umknąć, ale zawsze mnie przygnębia, gdy podtrzymuje się wizję, świata, gdzie kobiety zawsze muszą mieć problem z innymi kobietami. Nawet jeśli ich nie znają.

 

Na koniec mam refleksję, że serial trochę przeskakuje nad tym w jakim wieku są bohaterowie. Zarówno Adam Brody jak i Kirsten Bell są już po czterdziestce (cudowne jest to, że aktorzy są w tym samym wieku, to rzadko się zdarza). Tymczasem patrząc na to jak mówią o swoim życiu czy przyszłości, można dojść do wniosku, że żyją dylematami i planami oraz pespektywami osób co najmniej dekadę młodszych. Żeby było jasne – nie chodzi o to, że ktoś po czterdziestce ma się kłaść do grobu, czy jest starcem. Po prostu każda dekada życia się trochę od siebie różni i nieco zaskoczyło mnie to jak bardzo serial tego nie oddaje. Zwłaszcza, że ponownie – wchodzą tu też kwestie religijne. Porządny rabin, który ma żonę powinien mieć dzieci. A skoro bohaterka jest po czterdziestce, to na tą decyzję o macierzyństwie wcale nie ma dużo czasu. A jeśli w ogóle nie chce mieć dzieci, to może się okazać, że jest w tym jakaś sprzeczność w przypadku związku z kimś kto jest religijny (i to w religii bardzo pozytywnie patrzącej na duże rodziny). Nie mówię, że to ma być motyw przewodni, ale widać, jak bardzo twórcy przeskakują nad takimi życiowymi elementami takiej historii. Plus, przyznam, trochę mnie irytują bohaterki typu Joanne, które są niezbyt sympatyczne, ale oczekują, że wszyscy będą sympatyczni wobec nich.

 

Nobody Wants This. Kristen Bell as Joanne in episode 101 of Nobody Wants This. Cr. Hopper Stone/Netflix © 2024

 

Jednym z największych problemów współczesnej komedii romantycznej, jest brak dobrych powodów, by wykreować pomiędzy bohaterami takie różnice czy powody do wzajemnej niechęci, by przeprowadzona potem droga do zgody czy związku, była wiarygodna. Twórcy „Nikt tego nie chce” znaleźli potencjalnie idealny punkt wyjścia – przeszkody są wiarygodne, trudne do pokonania i wymagają poświęceń. Problem w tym, że tak duże przeszkody, niosą za sobą konsekwencje, z którymi serial nie jest w stanie sobie poradzić zachowując jednocześnie lekkość komediowej opowieści o niedopasowanych kochankach. I tak to co mogło wnieść najwięcej realnego życia do tej historii pozostaje jedynie słabo naszkicowanym tłem, które nie zbliżą się nawet do realnych dylematów osób wierzących i niewierzących. Być może te kwestie pogłębi spodziewany drugi sezon, choć patrząc na to co zobaczyłam dotychczas – obawiam się, że pozostaniemy raczej w świecie stereotypu. I teraz pytanie czy uratuje to chemia między aktorami czy jednak poczujemy zmęczenie materiału.

 

PS: Mam wrażenie, że jeden odcinek zawiera spory błąd rzeczowy. Bohaterka ma ze swoim ukochanym obchodzić swój pierwszy Szabas na obozie dla żydowskiej młodzieży, ale oboje się spierają i ona wraca do miasta. W następnej scenie widzimy, jak on wrócił do miasta, by się z nią spotkać i pokazać jej zwyczaj rozpoczęcia Szabasu. Mam problem, bo czasowo mi się to nie zgadza, wygląda bowiem na to, że bohater podróżował w Szabas. Jestem ciekawa czy tylko ja mam problem z tym jak to się układa w czasie, czy inni oglądający zupełnie to zignorowali albo znaleźli jakieś wyjaśnienie, dlaczego bohatera nie obowiązuje w tej scenie jedna z podstawowych zasad dotycząca świętowania. Z resztą ciekawe jest, że serial jednocześnie zakłada, że nasza bohaterka nic nie wie o judaizmie ale wymaga od widza by dość dobrze orientował się w judaizmie reformowanym (np. na tyle dobrze by rozumieć, że reformowany rabin będzie nosił jarmułkę tylko w czasie wystąpienia w Synagodze ale już nie na randce).

0 komentarz
8

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online