Home Ogólnie Into that good space czyli zwierz o Interstellar (bez spoilerów)

Into that good space czyli zwierz o Interstellar (bez spoilerów)

autor Zwierz

Hej

Wiecie prawdę powiedzi­awszy nie ma nic gorszego niż pisać recen­zję na tyle wcześnie, że jeszcze nie wiemy co myślą inni. To trochę tak jak wtedy kiedy wychodzi się ze zna­jomy­mi z teatru i wszyscy boją się cokol­wiek powiedzieć jako pier­wsi.  Zwłaszcza, jeśli nie ma się jed­noz­nacznej opinii na tem­at fil­mu. Zwierz więc pisze te słowa z pewnym stra­chem nieob­cym niko­mu komu przy­chodzi pisać kry­ty­cznie o autorze powszech­nie lubianym. Zan­im więc zaczniecie czy­tać wyjaśni­jmy sobie kil­ka rzeczy, które może poz­wolą wam lep­iej zrozu­mieć zdanie zwierza. Po pier­wsze zwierz nie ma ser­ca – pewien rodzaj sen­ty­men­tal­iz­mu na niego nie dzi­ała, nie jest to jed­nak zjawisko powszechne u wszys­t­kich widzów. Po drugie – wbrew temu co mogą sądz­ić niek­tórzy zwierz lubi Nolana jako reży­sera, nie lubi go jako sce­narzysty (choć też nie zawsze). Po trze­cie – zwierz rzeczy­wiś­cie jest mało czuły na „urodę” pro­dukcji – trochę jak w przy­pad­ku Incepcji – zwierz wiedzi­ał doskonale, że oglą­da coś niezwykłego ale ponieważ nie czuł związku z his­torią słabo to na niego dzi­ałało. Ter­az wiecie z kim gada­cie. Zwierz postanow­ił zro­bić jeszcze jed­no. Nie zawrzeć w tekś­cie spoil­erów.  To będzie trudne bo najwięk­sze zas­trzeże­nia zwierz ma do zakończenia ale praw­da jest taka że im mniej się wie tym w sum­ie jest zabawniej.

  Zwierz pow­strzymy­wał się nieziem­sko ale udało mu się napisać recen­zję bez spoil­erów. Za to z liczny­mi uwaga­mi doty­czą­cy­mi produkcji.

Nie idź do kina na arcy­dzieło – zwierz powie wam szcz­erze – początkowo miał do Inter­stel­lara olbrzy­mi dys­tans. Wiecie ostat­nie Bat­many Nolana nie należą do ulu­bionych pro­dukcji zwierza, Incepc­ja mu się nie podobała. Tak więc w sum­ie sym­pa­tia jaką zwierz miał dla reży­sera po Prestiżu i jego wcześniejszych fil­mach powoli wysy­chała. Ale potem ruszyła intrygu­ją­ca kam­pa­nia pro­mo­cyj­na. Nowe trail­ery, szczątkowe wiado­moś­ci doty­czące właś­ci­wiej fabuły fil­mu, zapewnienia wszys­t­kich że to film wybit­ny.  W dyskus­jach zaczął pojaw­iać się Kubrick i jego Odyse­ja Kos­micz­na: 2001. Wiecie zwierz zal­icza ten film do jed­nych z najlep­szych jakie widzi­ał (co niko­go nie dzi­wi bo to jeden z najlep­szych filmów jakie nakrę­cono) więc pojaw­ie­nie się tych porów­nań jeszcze rozbudz­iło cieka­wość zwierza. Sam Nolan zapowiadał, że zde­cy­dował się na najbardziej angażu­jącą widza pro­dukcję w his­torii. Wszyscy zapew­niali, że trze­ba to zobaczyć w kinie (najlepiej tak jak zwierz w IMAX). Napię­cie się­gało zen­i­tu. Zwierz odliczał dni do pokazu. I wiecie to to był błąd. Bo nieste­ty Nolan nie nakrę­cił arcy­dzieła. I naprawdę nie jest jego winą, że zwierz na arcy­dzieło czekał.  Jest za to winą ludzi którzy są odpowiedzial­ni za rozkrę­canie zain­tere­sowa­nia filmem. Bo oczy­wiś­cie część ludzi powiesz że idą na arcy­dzieło i arcy­dzieło zobaczą (tzn. będą przeko­nani, że widzieli) ale część osób (wcale nie tak nielicz­na) – jak zwierz, poczu­je się zaw­iedziona. I zwierz jest przeko­nany, że część jego rozczarowa­nia wyni­ka z tego jak bard­zo nakrę­cono jego oczeki­wa­nia wcześniej.  Zwierz zwyk­le nie daje się na takie sztucz­ki łapać ale nie widzi wsty­du w tym jak się to zdarzy. Trze­ba tylko pamię­tać by nie dać się zła­pać bo to aut­en­ty­cznie psu­je seans.

Zwierz musi przyz­nać, że kam­pa­nia pro­mo­cyj­na była znakomi­ta. Człowiek czuł, że to film o czymś więcej. Tym więk­szy zawód gdy pro­dukc­ja okaza­ła się paradok­sal­nie bard­zo banalna 

Dyskret­ny urok niedopowiedzeń – Film  Nolana zaczy­na się znakomi­cie. Naprawdę znakomi­cie. Głown­ie dlat­ego, że nar­rac­ja skła­da się z niedopowiedzeń. Dosta­je­my frag­men­ty infor­ma­cji, skraw­ki, drobin­ki. Wszys­tko wkładamy do pojem­nicz­ka w głowie, świado­mi, że musimy je zapamię­tać, bo przy­dadzą się w przyszłoś­ci. I rzeczy­wiś­cie te pier­wsze niedopowiedzenia spraw­ia­ją, że film jest niesły­chanie wcią­ga­ją­cy. O cho­ci­aż­by fakt, że wiemy, że coś się stało z ziemią, że coś przyszło i zniszczyło naszą doty­chcza­sową cywiliza­cję skazu­jąc ludzkość na klęskę gło­du. Ale jakie to dokład­nie były wydarzenia. Kiedy wszys­tko się zaczęło, jak dokład­nie się potoczyło. Dlaczego cała Amery­ka sieje, co to za tajem­nicza choro­ba niszczy plony, skąd wzięły się burze kurzu. Nic nie wiemy, wszys­tko jest nam opowiedziane frag­men­tarycznie. Zwierz uwiel­bia, kiedy sce­narzyś­ci to robią. Wrzu­cić widza w sam środek his­torii. Nie powiedzieć mu wszys­tkiego. W końcu tak jest też w życiu, zna­j­du­je­my się w jakiejś sytu­acji nie mając częs­to wszys­t­kich danych. To jest niesły­chanie wcią­ga­jące. I dopó­ki film kar­mi się niedopowiedzeni­a­mi – oglą­da się go znakomi­cie. Gorzej, kiedy Nolan zaczy­na wypeł­ni­ać luki – wtedy nieste­ty czeka nas (albo tylko zwierza) przede wszys­tkim rozczarowanie. Co więcej – tu już zwierz musi powiedzieć, że to nie musi być odczu­cie powszechne – najwięk­sza tajem­ni­ca tego fil­mu – jest dla zwierza oczy­wista od początku. Co nieste­ty sprowadz­iło się do tego, że wielkie oświece­nie bohat­era zwierz potrak­tował, jako potwierdze­nie swo­jej zna­jo­moś­ci schematów wyko­rzysty­wanych w nar­racji niż jako rzeczy­wiś­cie nowość. Ale zna­jomy zwierza powiedzi­ał mu, że to nie jest takie oczy­wiste. Więc nie uzna­jmy tego za powszechnik.

Im mniej wiemy o wydarzeni­ach na zie­mi — o dokład­nym roz­wo­ju zdarzeń, o tym co łączy odległe plany cza­sowe tym lep­iej nam się ten film oglą­da. Bo pyta­nia się tu staw­ia doskonale. Gorzej z odpowiedziami.

Kos­mos ostate­cz­na grani­ca – ponieważ zwierz chce zawrzeć w swoim wpisie wszys­tkie uwa­gi – nie tylko kry­ty­czne – to musi powiedzieć od razu że w filmie Nolana strasznie podobała mu się myśl, że naszym najwięk­szym błę­dem jako ludzkoś­ci było zarzuce­nie badań kos­micznych. Zwierz co praw­da nie potrze­bu­je wykre­owanej przez Nolana wiz­ji potenc­jal­nej zagłady gatunku ludzkiego by o tym pomyśleć, ale po pros­tu uważa że ludzie rzeczy­wiś­cie powin­ni wró­cić do spoglą­da­nia w Kos­mos. Bo to jest chy­ba nat­u­ralne dla ludzi, że chcą odkry­wać. Patrzeć dalej, dowiady­wać się czegoś nowego. I póki to jest myśl prze­wod­nia Nolana póty zwierz całym sercem go popiera. Prob­lem pojaw­ia się wtedy kiedy właśnie ta potrze­ba szuka­nia i odkry­wa­nia prze­gry­wa z nieco inny­mi motywac­ja­mi bohaterów i pewną niepoko­jącą kon­sek­wencją reży­sera by wszys­tko doprowadz­ić do miejs­ca gdzie raczej mogą nas zaprowadz­ić emoc­je ale nie rozum. I wtedy właśnie reżyser widza bezpowrot­nie traci serce zwierza. Bo zwierz isto­ta jed­nak rozum­na lubi kiedy w kon­tekś­cie kos­mo­su zadawane są pyta­nia wielkie – takie doty­czące ist­nienia jako takiego. Tu zaś wszys­tko sprowadza się do prostej jed­nos­tkowej emocjon­al­noś­ci. To tem­at tak bard­zo ziem­s­ki. A my jesteśmy prze­cież w kosmosie.

Ponown­ie, zwierz podob­nie jak Nolan uważa że powin­niśmy wró­cić ku gwiaz­dom — tylko jak już tam polec­imy moglibyśmy się uwol­nić od pewnych ziem­s­kich schematów

Straszne rzeczy dzieją się ze sce­narzys­ta­mi którzy igra­ją z cza­sem – zwierz naduży­wa tego zda­nia ale nigdy dość pow­tarza­nia, że zabawy z cza­sem w nar­racji filmwej czy książkowej to zabawa dla zaawan­sowanych. Tu Nolanowi wychodzi różnie – są w tym filmie pomysły doskon­ałe – właśnie uwzględ­ni­a­jące kwest­ie cza­su i jego względ­noś­ci – które powin­ny przy­paść do gus­tu wszelkim wiel­bi­cielom rozważa­nia podróży kos­micznych jakie ludzie rzeczy­wiś­cie mogli­by pod­jąć. Oczy­wiś­cie Nolan twierdzi że korzys­ta z teorii naukowych ale powiedzmy sobie szcz­erze – są to teorie w wyda­niu a Hol­ly­wood. Tzn. coś tam się zgadza ale pewnie nie jeden fizyk rozbił­by sobie cza­szkę od facepalmów. Przy czym ponown­ie moż­na się kłó­cić czy to jest błąd reży­sera tzn. jasne w fil­mach nikt nie tłu­maczy fizy­ki tak jaka ona jest bo wtedy w więk­szoś­ci filmów wszyscy musieli­by się roze­jść do domów zami­ast przeży­wać fajne przy­gody. Nie mniej poza całkiem udany­mi i ciekawy­mi nar­ra­cyjnie pomysła­mi na wyko­rzys­tanie cza­su, są nieste­ty w tym filmie zabie­gi nieco mniej ory­gi­nalne a nawet nieste­ty – w odczu­ciu zwierza – bazu­jące na grani­cy karykat­u­ral­nych. Przy czym co ciekawe – mamy tu obok rzeczy ory­gi­nalne (choć nie aż tak strasznie jak­by chci­ał reżyser) z pomysła­mi zupełnie nie ory­gi­nal­ny­mi. Co praw­da kole­ga zwierza twierdz­ił, że jego daleko idą­cy scep­ty­cyzm doty­czą­cy pewnych wątków podróży w cza­sie wyni­ka z fak­tu, że za dużo się naoglą­dał Dok­to­ra Who. To może jest praw­da. Dok­tor Who nauczył zwierza że napisanie paradok­su cza­sowego to nie jest zawsze najlep­sze rozwiązanie dla scenarzysty.

Ludzkość nie powin­na się prze­j­mować — w końcu wysyłamy w kos­mos naszego najspoko­jniejszego astronautę

Niespodzian­ka! – W filmie jest niespodzian­ka. Taka prawdzi­wa. Serio zwierz był pod wraże­niem, że dało się ją schować. Brawa. Prob­lem jed­nak pole­ga na tym, że kiedy już owa niespodzian­ka się pojawi (jej obec­ność jest zresztą w jak­iś sposób zasyg­nal­i­zowana wcześniej jak niemal wszys­tko w filmie – dlat­ego pier­wsza połowa jest taka faj­na) reżyser nie za bard­zo wie co z nią zro­bić. I tak dosta­je­my w filmie wątek, który wyda­je się być z nieco innego porząd­ku. Zwierz nie chce za dużo powiedzieć, ale oglą­da­jąc go miał wraże­nie jak­by nie pasował do pewnej wielkiej his­torii i zde­cy­dowanie lep­iej by było opowiedzieć go zupełnie gdzie indziej. Co zresztą jest dobrym punk­tem wyjś­cia by stwierdz­ić, że bra­cia Nolan jako sce­narzyś­ci mają ten prob­lem, że mają mnóst­wo pomysłów i chy­ba o jed­ną osobę za mało w swoim życiu. Kogoś kto by im kazał połowę pomysłów wykreślić. Bo film  wyda­je się zatłoc­zony (od pewnego momen­tu) wątka­mi, które naprawdę są zbędne.  I ter­az ponown­ie zwierz nie może wam powiedzieć które ale powie tak – oglą­da­jąc film przez trzy godziny poczuł jego dłu­gość. Tym­cza­sem przy dobrze wywar­zonych wątkach i nas­tro­ju trzech godzin się nie czuje.

Zwierz naprawdę nie spodziewał się Rip­ley w tym filmie. (to jest dowcip)

Dylan Thomas prosi o tantiemy – to taki dro­bi­azg ale… zwierz rozu­mie, że jeden z najbardziej znanych wier­szy Dylana Thomasa doskonale pas­je. Zwierz gdy­by miał na planie Michaela Caine też by się nie mógł oprzeć by mu dać ten wier­sz do wyre­cy­towa­nia (a właś­ci­wie tylko końcówkę) ale serio kiedy zwierz usłyszał wier­sz po raz czwarty to miał ochotę oso­biś­cie napisać do Nolana z prośbą by szanował dobrą poezję na tyle by nie dawał jej się w prze­ciągu jed­nego fil­mu stawać wyświech­tanym fraze­sem. Serio to jest nau­ka dla wszys­t­kich – to ze coś ide­al­nie pasu­je i doskonale brz­mi nie znaczy, że musi­cie to pow­tarzać do znudzenia. Widz zan­im wyjdzie z kina będzie miał jeszcze w głowie jak to doskonale brzmi­ało za pier­wszym razem.

Zwierz rozu­mie reży­sera — każdy chci­ał­by zostać wysłany w kos­mos przy akom­pa­ni­a­men­cie Michaela Caine recy­tu­jącego wier­sz. Raz.

Z uczu­ciem przez galak­tykę –To jest chy­ba najwięk­szy prob­lem zwierza. Zwierz rozu­mie jak jest nau­ka jest w wyda­niu Hol­ly­woodzkim. Ale jak ktoś mu mówi o miłoś­ci potrafiącej pokon­ać czas i przestrzeń. I jak tą osobą jest oczy­wiś­cie jedy­na pode­j­mu­ją­ca ważną decyzję kobi­eta, która co praw­da jest naukow­cem ale postanaw­ia kierować się sercem to zwierz men­tal­nie ostrzy topór. Po pier­wsze – ist­nieje naprawdę bard­zo niewiele przy­pad­ków w którym długie mowy o miłoś­ci która pokona wszys­tko dzi­ała­ją. Bard­zo rzad­ko takie mowy sprawdza­ją się na statkach kos­micznych. Dru­ga sprawa – dlaczego Nolan musi robić z kobi­ety emocjon­al­ną istotkę. Z kobi­ety o doskon­ałych naukowych osiąg­nię­ci­ach których jed­nak raczej nie zobaczymy. Zwierz zupełnie nie rozu­mie dlaczego do tej – teo­re­ty­cznie mającej być opartej na futu­rysty­cznych wiz­jach przyszłoś­ci his­torii Nolan zde­cy­dował się wlać taką dawkę sen­ty­men­tal­iz­mu jak­byśmy nagle oglą­dali film o podróżach kos­micznych redagowany przez autorów książek roman­sowych. Jak wiecie zwierz jest sen­ty­men­tal­ny – ale są takie sce­ny i takie zda­nia przy których zwierz przy­pom­i­na sobie że nie ma ser­ca. Nieste­ty w im dalej w las tym takich zdań jest więcej, tym częś­ciej ów sen­ty­ment zwycięża z nauką. Wiecie może miłość jest zdaniem niek­tórych odpowiedz­ią na wszys­tko. Ale aku­rat w tym filmie pada­ją pyta­nia na które trud­no odpowiedzieć „All you need is love”. I to jest najwięk­szy zarzut zwierza – bo o ile w przy­pad­ku innych wątków widać jakąkol­wiek próbę znalezienia odpowied­niego tonu, to ta, gdzie pojaw­ia się uczu­cie i sen­ty­men­tal­izm Nolan wali nimi w człowieka bez litoś­ci. A potem jeszcze raz co by na pewno wszyscy zrozumieli.

Oj Nolan Nolan, taki mądry taki zdol­ny ale kobiecych bohaterek to ty pisać nie umiesz. 

I need a hero – zwierz ma pewien prob­lem z tym, że teo­re­ty­cznie film ma mieć dwo­je a nawet na upartego tro­je bohaterów. To nie jest tajem­ni­ca – bo też tro­je aktorów jest uwzględ­nionych w kam­panii pro­mo­cyjnej.  Prob­lem w tym, że tak naprawdę Nolan napisał jed­nego bohat­era (nawet całkiem nieźle choć nie jest to jakaś szczegól­nie wybit­na postać tzn. znamy ten typ człowieka który zawsze chce więcej, ryzyku­je ale mu się to uda­je) i… zapom­ni­ał napisać bohater­ki. Anne Hath­away po gra postać, która ma szcząt­ki charak­teru – co praw­da wygłasza jakieś prze­mowy które mają nam poz­wolić zrozu­mieć kim jest ale – cóż kiedy nie ma aku­rat prze­mowy to w ogóle nie ma charak­teru, z kolei Jes­si­ca Chas­tain gra postać której właś­ci­wie nie znamy. Co więcej postać trochę zaw­ies­zoną – tak jak­by żyła ryt­mem życia bohaterów którzy są daleko a nie swoim. I choć odgry­wa ważną rolę to widz ma wraże­nie jak­by była tylko prz­ery­wnikiem. Co ciekawe w filmie są inni nieźle skon­struowani bohaterzy (Casey Affleck ma małą ale znakomi­cie zagraną rolę) – ale zawsze na drugim tle. Choć prawdę powiedzi­awszy nie rozu­mie dlaczego David Gyasi, który gra w tym filmie znakomi­cie (paradok­sal­nie ma jed­ną z trud­niejszych ról do zagra­nia) właś­ci­wie praw­ie się nie pojaw­iał w cza­sie pro­mocji filmu.

Członków zało­gi statku który wyrusza daleko daleko jest kilko­ro. Jakoś napisany charak­ter ma jeden. Resz­ta zbiorowo złożyła­by się na jed­ną ciekawą postać

Czy leci z nami HAL ponown­ie by jakoś zrównoważyć uwa­gi zwierza. W filmie są robo­ty. To jak wyglą­da­ją i się zachowu­ją – znakomi­ty pomysł. W sum­ie moż­na było­by wszys­t­kich ludzi wyrzu­cić i zostaw­ić tylko robo­ty. Są doskonale napisane, dow­cip­ne i człowiek troszczy się o nie bardziej niż o bohaterów. A jeden z nich zdaniem zwierza jest odpowiedz­ią na to co mówił­by R2D2 gdy­by umi­ał mówić. Serio. Robo­ty są świetne. Pomysł na ich wygląd doskon­ały. Choć zwierz cały czas się zas­tanaw­iał – czy nie ma tam małego naw­iąza­nia do Kubric­ka. No w każdym razie sami widzi­cie – zwierz nie ma pre­ten­sji do wszystkiego.

Robo­ty są fajne — naprawdę super

Spoil­er? Nie muzy­ka – oczy­wiś­cie muzykę napisał Hans Zim­mer. Zwierz ma z Zim­merem podob­nie jak z Nolanem (może dlat­ego że ostat­nio sporo współpracu­ją). Zwierz uwiel­bi­ał kiedyś muzykę Zim­mera ale ter­az z fil­mu na film ma do niej co raz więcej zas­trzeżeń. Tu niesły­chanie przy­pom­i­nała tą z Bat­mana (wydanie trze­cie) ale nie to było jej najwięk­sza wadą. Otóż prob­lem tkwił w wyko­rzys­ta­niu muzy­ki w filmie. Jest w tym filmie kil­ka jeśli nie kilka­naś­cie scen gdzie  muzy­ka tak nachal­nie określa nas­trój że psu­je wid­zowi seans. Jak? Oto bohaterowie robią coś niepo­zornego – ale towarzyszy im niesły­chanie sug­esty­w­na  niepoko­ją­ca czy głoś­na muzy­ka. I tak widz już niczym nie zostanie zaskoc­zony. Cokol­wiek się stanie zostało zapowiedziane przez muzykę. Zwierz rozu­mie, że muzy­ka w filmie ma pod­kreślić czy stworzyć nas­trój sce­ny. Ale nie powin­na zapowiadać rzeczy które się wydarzą. Aby nie spoilerować. To trochę tak jak­by się oglą­dało scenę jak ktoś idzie do lodów­ki przy dźwiękach skrzy­p­iec ze Szczęk. Człowiek zan­im ktoś otworzy lodówkę wie że w środ­ku jest głowa współloka­to­ra. Jeśli jed­nak muzy­ka pojawi się później to fakt, ze w lodów­ce jest coś innego niż chińszczyz­na nas prz­er­azi czy zaniepokoi. Zwierz zde­cy­dowanie woli wyjś­cie drugie. Cho­ci­aż­by dlat­ego, że nie cier­pi kiedy ktoś mu na siłę mówi co ma  w danej chwili fil­mu czuć.

Zim­mer nie kom­bin­uj tylko puść nam Straus­sa. Nic lep­szego i tak nie zabrz­mi między plan­e­ta­mi (no może poza Holstem)

Uro­da światów dale­kich – zwierz przyz­na szcz­erze, jest w filmie dla kogoś kto lubi urodę kos­mo­su wiele scen pięknych. Co praw­da urodę fotografowa­nia gwiazd lep­iej udało się ująć w Graw­itacji, ale pewnie sporo przeżyć este­ty­cznych dostar­czy. Zwierz pisał wam już na początku. Nie jest na urodę światów blis­kich i dale­kich nieczuły. Prob­lem w tym, że to dla niego za mało. Co więcej – zwierz jest tym przy­pad­kiem widza, który czu­je przez swoich bohaterów. Jeśli ich zach­wyca zachód słoń­ca to zwierz łka mimo, że mu co dzień słońce zachodzi obok domu za wiadukt Trasy Toruńskiej nie wywołu­jąc przy tym nad­miernych wzruszeń. Tu cała ta uro­da i wielkość kos­mo­su jest nam podana na sucho.  I nawet nie ma tego pięknego muzy­cznego komen­tarza jak u Kubric­ka. Tak więc was może zach­wycić ale zwierza zostaw­iło nieporuszonym.

Widzi­cie do urody fil­mu też zwierz nic nie ma — choć jak his­to­ria nie rusza to i światy nie ruszają

Tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek (z flagą amery­ki)– zwierza strasznie bawi fakt, ze w tym filmie zobaczy­cie więcej amerykańs­kich flag niż wam się śniło. Ale nie o to chodzi. Zwierz chci­ał napisać dwa słowa o aktorstwie. Ma tu poważny prob­lem. Bo to jak aktorzy gra­ją zdaniem zwierza wyni­ka ze śred­niego sce­nar­iusza (nawet jeśli podo­ba się his­to­ria to jakość dialogów pozostaw­ia naprawdę wiele do życzenia). Matthew McConaugh­ey nie jest w tym filmie ani dobry ani zły. Poza jed­ną sceną w której zdaniem zwierza jest doskon­ały przez cały film prezen­tu­je mniej więcej ten sam poziom gry aktorskiej. Mimo olbrzymiej skali fil­mu aktorsko nie ma tu scen wiel­kich. Ale rzeczy­wiś­cie uda­je mu się spełnić założe­nie, że oto on jest naszym aktorem. Bied­na Anne Hath­away ma po pros­tu źle napisaną postać. Zwierz pisał o tym wcześniej – jej bohater­ka nieste­ty cier­pi na wiele wad wynika­ją­cych z pisa­nia bohaterek kobiecych  wedle pewnego klucza gdzie emoc­je zawsze sta­ją pon­ad rozumem.  Podob­nie Jes­si­ca Chas­tain niewiele ma w tym filmie do pokaza­nia – w kilku sce­nach z jej udzi­ałem dosta­je­my zaskaku­ją­co mało akcji – w tym tej aktorskiej. W jed­nej sce­nie jest przeu­rocza – w pozostałych jest na ekranie ale nie za bard­zo ma co robić. Z kolei Casey Affleck gra­ją­cy jej bra­ta robi ze swo­jej małej ról­ki perełkę. Oczy­wiś­cie jak na ekranie jest Michael Caine to człowiek  nie chce by kiedykol­wiek znikał (zresztą autorzy fil­mu chy­ba uczynili jego postać niesły­chanie odporną na czas. Jeśli zwierz dobrze liczy). Z niez­nanych zwier­zowi przy­czyn strasznie nisko na liś­cie na Imdb jest David Gyasi a jest naprawdę doskon­ały. Jego rola w tym filmie jest strasznie trud­na a on spraw­ia że nie mamy prob­le­mu by zaak­cep­tować i zrozu­mieć pewne trudne rozwiązanie fabularne.

Zwierz wie, że nie jest to coś czego powinien się widz czepi­ać ale dlaczego “ratu­je­my świat i ludzkość” niemal zawsze rów­na się “ratu­je­my amerykanów”

Ostate­cznie jak zwierz pisał Inter­stel­lar zawodzi przede wszys­tkim zakończe­niem. Zakończe­niem które zdaniem zwierza spraw­ia, że fil­mu nie powin­no się staw­iać na półce obok Ody­sei Kos­micznej. Zresztą zwierz roz­maw­iał ze zna­jomym gdzie zas­tanaw­ial­iśmy się czy może ktoś na reży­serze nie wymógł takiego zakończenia. Zwierz więcej wam nie może powiedzieć ale trochę jak w Powro­cie Króla – film ma kil­ka zakończeń i po tym pier­wszym jeszcze ujdzie a po ostat­nim nie dość że  widz jest zmęc­zony to jeszcze zniechę­cony. W każdym razie zwierz był bo miał wraże­nie, że sprowad­zono go z gwiazd do bard­zo przyziem­nego miejs­ca. Takiego gdzie zakończenia dyk­tu­je nie duch opowieś­ci ale ktoś kto wie co lubi wid­ow­n­ia. Zwierz zaś wie, że wid­ow­n­ia może pol­u­bić wszys­tko jeśli się jej to odpowied­nio poda. Przy czym zwierz paradok­sal­nie mimo olbrzymich zarzutów nie mówi wam – nie idź­cie zostań­cie w domu. Może wy nie macie żad­nych oczeki­wań, może wasze ser­ca są jed­nak nieco mięk­sze niż to które posi­a­da zwierz, może lubi­cie jak his­to­rie kończą się zgod­nie z trady­cją, może lubi­cie pom­paty­czne kino Nolana bardziej niż zwierz. Ale praw­da jest taka, że Nolan wyciągnął rękę ku gwiaz­dom. I nie siegnął.

Ps: Zwierz w ciągu jed­nego wiec­zoru usłyszał tak skra­jne dwie opinie o filmie, że musi wam to jeszcze podrzu­cić by rzetel­nie powiedzieć, że o ile on jest nieusatys­fkacjonowany to niekoniecznie jest to powszechne odczucie.

Ps2: Jak już obe­jrzy­cie i się wam spodo­ba to błagam nie mówicie zwier­zowi, ze „nie zrozu­mi­ał” (tak było przy Incepcji) ist­nieje zawsze możli­wość że człowiek ide­al­nie film zrozu­mie. I nadal mu się nie podoba.

Ps3: Jutro zwierz obiecu­je wrzu­cić urwany wpis Avengersowy.

36 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online