Home Ogólnie Inne księżniczki czyli o pożytkach z odrobiny różu

Inne księżniczki czyli o pożytkach z odrobiny różu

autor Zwierz
Inne księżniczki czyli o pożytkach z odrobiny różu

Kil­ka dni temu po sieci krążył post infor­mu­ją­cy kobi­ety „po trzy­dzi­estce”, że nie potrafią baw­ić się modą. Na skutek powszech­nej słaboś­ci do lat dziecin­nych kobi­ety zami­ast ubier­ać się w stro­je biz­ne­sowe i poważne, chcą uciekać od odpowiedzial­noś­ci i bie­gać w księżniczkowych różach i kokar­dach. Co praw­da wspom­ni­ana przez autorkę artykułu księżniczkosek­su­al­ność nie ist­nieje ale gdy­by ist­ni­ała to czy naprawdę była­by taka zła?

Zaczni­jmy od pewnego prostego stwierdzenia, które towarzyszyło zwier­zowi od zawsze i zawsze będzie mu towarzyszyć. Strój jest sprawą dru­gorzęd­ną. Zwierz zda­je sobie sprawę, jakie znacznie nada­je mu społeczeńst­wo, wie też jest sprawą ważną dla jed­nos­tek. Ale w ostate­cznym rozra­chunku strój może jedynie świad­czyć o naszym dos­tosowa­niu do mody czy wymogów społecznych. Nie czyni nas mądrze­jszy­mi, lep­szy­mi czy bardziej kom­pe­tent­ny­mi. Dobrze dobrane ubra­nia czynią nas tylko lep­iej ubrany­mi. Oczy­wiś­cie inni ludzie w społeczeńst­wie częs­to postrze­ga­ją nas przez pryz­mat ubioru ale my sami nie zmieni­amy się wewnętrznie dlat­ego, że założymy bluzkę w innym kolorze. Co najwyżej może­my się lep­iej poczuć.

To nie kolor czyni cię bezrad­ną. To ewen­tu­al­ny brak kompetencji

No dobrze ale nie o roli stro­ju w kul­turze miało być tylko o tym co ów strój miał­by sym­bol­i­zować  w kwestii kobi­et. Zdaniem autor­ki artykułu który omaw­ia zwierz uciecz­ka w róż, fal­ban­ki i kokard­ki miała­by być ucieczką od wiz­erunku pro­fesjon­al­ist­ki w szarym stro­ju, z obow­iązkowy­mi stro­ja­mi wyraża­ją­cy­mi pewność siebie. Bycie księżniczką w różu i tiu­lach ma być drogą do znalezienia tej cud­ownej sytu­acji w której nikt nie uzna nas za zbyt pro­fesjon­al­ną. Wydawać by się mogło, że takie poła­jan­ki mają wydźwięk fem­i­nisty­czny. Kobi­eto przes­tań udawać słod­ką idiotkę tylko zajmij się pracą i pokazy­waniem wszys­tkim na co cię stać. Prob­lem w tym jest rzecz jas­na jak zawsze jeden. Wniosek że sko­ro coś przy­pom­i­na strój męs­ki (klasy­czny strój kobiecy do pra­cy przy­pom­i­na męs­ki gar­ni­tur) to znaczy że jest dobre, pro­fesjon­alne i silne. Jeśli jakikol­wiek ele­ment stro­ju kojarzy się z kobiecoś­cią – jak lże­jszy kolor, czy krój – związany jest z tym co nie pro­fesjon­alne i bezradne. Inny­mi słowy, zami­ast powiedzieć – kobi­eta w różowej mary­nar­ce może mieć dokład­nie to samo w głowie co facet w czarnym gar­ni­turze sugeru­je­my, że im bliżej nam wyglą­dem do facetów tym lep­iej. Co oczy­wiś­cie, jest tym takim śmiesznym obliczem myśle­nia o kobiecych możli­woś­ci­ach które sprowadza się do „jeśli tylko będziemy takie jak mężczyźni to osiąg­niemy wszys­tko”. To jed­na z takich wiel­kich pułapek w które łat­wo wpaść. Zwłaszcza, że jak usiądziemy to świat w którym każde­mu wol­no przyjść na różowo do pra­cy – bez wzglę­du na płeć, wyda­je się dużo sym­pa­ty­czniejszy. Dlat­ego zawsze zwier­zowi jest przykro kiedy czy­ta o rodz­i­cach chwalą­cych się że ich cór­ki nie noszą różowego. Jeśli dziecko nie lubi jakiegoś koloru (zwierz jak był mały chci­ał się ubier­ać na czarno) to nie ma prob­le­mu. Ale ide­o­log­icz­na niechęć do różu wyda­je się być potwierdze­niem wiz­ji świa­ta w którym coś co jest kojar­zone jako dziew­częce jest automaty­cznie gorsze. W końcu nikt się nie żali na fakt, że nie sposób dostać różowej koszul­ki dla chłop­ca – nawet jeśli dziecku taki kolor bard­zo by się podobał (dlaczego miał­by się nie podobać – różowy jest fajny). Jeśli kobiece jest gorsze to mamy prob­lem. Nieza­leżnie od tego czy jest to zawód, kolor, czy stylizacja.

Błyszczące i różowe samo w sobie nie jest złe. Prob­lem jest wtedy kiedy kojarzy się nam ze słaboś­cią. Tu na zdję­ciu Simone Biles. Jed­na z najlep­szych gim­nasty­czek w his­torii. Zdję­cie: Alex Livesey/Getty Images)

Ale nie miało być o kolorach tylko o tej rzekomej – księżniczkosek­su­al­noś­ci po trzy­dzi­estce. Autor­ka tek­stu twierdzi że „kobi­ety po trzy­dzi­estce” tęsknią do księżniczek, lalek Bar­bie i całego mitu dziew­czę­cia czeka­jącego na królewicza na białym koniu. Pomi­ja­jąc total­ny idio­tyzm stwierdzenia „kobi­ety po trzy­dzi­estce” (do tego łapie się zwierz, jego mat­ka i bab­cia – a jako żywo każ­da z nas reprezen­tu­je inne pokole­nie) załóżmy że chodzi o kobi­ety w okoli­cach trzy­dzi­estego roku życia. Otóż praw­da jest taka, że te kobi­ety żyły w cza­sach powol­nego dekon­struowa­nia mitu księżnicz­ki. Jeśli weźmiemy pod uwagę Dis­ney­owską księżniczkę – niemalże wzór z Sevres zachowań księżniczek to w lat­ach 90 mieliśmy Piękną i Bestię – gdzie Bel­la nie szukała księ­cia i przede wszys­tkim kochała czy­tać książ­ki, Poca­chon­tas która była pier­wszą bohaterką która bardziej ratowała ukochanego niż on ratował ją czy Alla­dy­na w którym Jas­min prag­nęła przede wszys­tkim nieza­leżnoś­ci. Wychowana w lat­ach 90 czy pod koniec 80 dziew­czyn­ka częś­ciej niż z klasy­czną księżniczką w typ­ie kop­ciusz­ka mogła się spotkać z bohaterką która prag­nęła nieza­leżnoś­ci. Co ciekawe – w ostat­nich lat­ach kiedy na ekrany przy­wołano dwie bohater­ki starszych ani­macji – Śpiącą Królewnę i Kop­ciusz­ka, więk­sze pochwały wzięła dekon­strukc­ja his­torii o Śpiącej Królewnie gdzie królewicz w ogóle został wyrzu­cony poza naw­ias opowieś­ci niż wierne (choć także zmieni­a­jące nieco per­spek­ty­wę) odd­anie baj­ki o Kop­ciuszku. Także wspom­ni­ana w artykule Bar­bie w lat­ach 80 i 90 przestawała powoli być sym­bol­em wyłącznie kobiecych zawodów. Jasne nadal moż­na było kupić jej różowy domek czy różowy samochód ale to właśnie w lat­ach 80 i 90 pojaw­iała się Bar­bie wetery­narz, Bar­bie strażacz­ka czy Bar­bie żołnierz (nawet w kilku wersjach).

Choć Bar­bie nadal pozosta­je sym­bol­em tego jak zabaw­ki ksz­tał­tu­ją wiz­ję ide­al­nej kobi­ety, to wiele się w niej zmieniło. Ta z lat 60 mogła być najwyżej Stew­ardessą od lat 90 Bar­bie mogła być też lekarzem, architek­tem czy spadochroniarzem

Co więcej – jeśli przełożymy to na dzisiejsze stan­dardy gdzie zdaniem autor­ki: ”Wszys­tkie pop­u­larne bohater­ki dla dziew­czynek obra­ca­ją się wokół tego schematu styl­isty­cznego, nawet jeśli korony zastępu­ją w ich przy­pad­ku balet­ki czy różdż­ka. „ to znów zna­jdziemy się w kropce. Bohater­ki filmów Dis­neya dziś są bardziej niż kiedykol­wiek wye­man­cy­powane i ucieka­jące od różu – bohater­ki ostat­nich filmów jak Frozen czy Moana może i są księżniczka­mi ale ich bohater­ki prze­maw­ia­ją głosem zde­cy­dowanie dalekim od klasy­cznego – pojaw­ia się prze­stro­ga przed miłoś­cią od pier­wszego wejrzenia a w częś­ci przy­pad­ków jako Moany czy Meridy w ogóle nie ma chę­ci zamążpójś­cia. Co więcej nawet posta­cie bard­zo klasy­cznie dziew­częce jak np. Dzwoneczek, potrafią się eman­cy­pować – zwierz widzi­ał dwa filmy o Dzwoneczku i okaza­ło się, że daleko mu od schematu bezrad­nego dziew­cząt­ka. Głów­na bohater­ka jest raczej detek­ty­wem ze skłon­noś­cią do wynalazków. Z kolei pop­u­larność w ostat­nich lat­ach lalek takich jak Mon­ster High pokazu­je, że nawet tam gdzie dziew­czyny chcą się baw­ić w prze­bieranie lalek zaczy­na powoli wygry­wać nieco inna este­ty­ka. Z kolei stara dobra Bar­bie – wspom­ni­ana wyżej – w ciągu dekady wykony­wała coraz więcej poważnych zawodów a w ogóle to sprzeda­je się coraz sła­biej i coraz mniej moż­na ją trak­tować jako przo­du­jącą zabawkę dla dziew­czynek. Co więcej jest w tym wszys­tkim nawet styl­isty­cznie mniej różu.

Powoli bo powoli ale zmieni­a­ją się nawet Dis­ney­owskie księżnicz­ki. Coraz mniej wbi­ja­jąc dziew­czynom że mają siedzieć w domu i czekać na księcia

Oczy­wiś­cie nie sposób tu negować że różowy kolor czy tiara rządzą w świecie zabawek dla dziew­czynek (przy czym niekoniecznie są to zabaw­ki przyp­isane do konkret­nych bohaterek). Kwes­t­ia jed­nak nie pole­ga na tym, że jest to samo w sobie styl­isty­cznie złe. Oczy­wiś­cie z wiekiem różowy coraz mniej się podo­ba i podzi­ał kolorysty­czny na zabaw­ki jest sporym prob­le­mem, ale róż sam w sobie nie jest zły. Nawet błyszczące się rzeczy nie są złe. Prob­le­mem jest kiedy za różem, różdżką czy tiarą stoi przeko­nanie że dziew­czy­na ma siedzieć i czekać na księ­cia, a jej jedynym zdaniem jest ład­nie wyglą­dać. Jeśli jed­nak atry­bu­ty księżnicz­ki są kojar­zone z czymś zupełnie innym, wtedy same w sobie nie są złe. A że nasza kul­tura pop­u­lar­na, powoli bo powoli zmienia schemat postrze­ga­nia baśniowej postaci księżnicz­ki to zasad­nic­zo rzecz biorąc – nie ma nic złego w pref­er­enc­jach kolorysty­cznych czy zabawkowych częś­ci dziew­czynek. Zwłaszcza, że jeśli spo­jrzymy na to co się w stro­jach najbardziej podo­ba – a zwyk­le są to długie sukien­ki i błyszczą­ca biżu­te­ria to dostrzeże­my w tym zaskaku­jące zjawisko pole­ga­jące na tym że małym dziew­czynkom, a cza­sem też dorosłym kobi­etom podo­ba się to samo co podobało się kobi­etom w wiekach min­ionych bo prze­cież strój księżnicz­ki to podra­sowany strój z poprzed­nich epok.

Sukces Mon­ster High pokazu­je że dziew­czyn­ki chęt­nie pobaw­ią się lalka­mi w innej stylistyce.

Czy to jest dzi­wne? W sum­ie nie. Nikt nie pyta chłopców co im się styl­isty­cznie podo­ba (nie oce­ni­amy w ten sposób bohaterów chłopięcej wyobraźni) ale może okaza­ło­by się, ze jest w nich np. sen­ty­ment do dobrze skro­jonych gar­ni­turów czy kapeluszy których już praw­ie nikt nie nosi, czy do munduru który poza kwest­ią mil­i­tarną też częs­to naw­iązu­je do stro­ju męskiego z dawniejszej epo­ki. Może dzieci są pod tym wzglę­dem bardziej kon­ser­waty­wne a może podo­ba im się to co skrycie podo­ba się wszys­tkim niepo­dat­nym na modę (i nieświadomym jak niewygod­nie jest chodz­ić w sukni z kryno­liną i gorsetem). Pod tym wzglę­dem niebez­pieczniejsze od księżniczek czy wróżek są sprzę­ty domowe sprzedawane w różowych opakowa­ni­ach dziew­czynkom. Kiedy widzę dziew­czynkę w tiarze nie czu­ję bym widzi­ała dziecko obow­iązkowo wpy­chane w role społeczne. Kiedy widzę jak rodz­ice kupu­ją córce w prezen­cie różową pralkę to mam ochotę kogoś zdzielić. Przy czym ponown­ie może­my się zas­tanow­ić jak to się stało, że krzy­czymy „mniej różu” a niko­mu nie przy­chodzi do głowy krzy­czeć „mniej niebieskiego”. Tak na mar­gin­e­sie tej roz­mowy przy­pom­i­na mi się takie doskon­ałe zdanie które kiedyś padło, że nie braku­je nam odwa­gi by wychować cór­ki jak synów, ale wciąż boimy się wychowywać synów jak córki.

W sum­ie nie ma nic złego w lalkach do karmienia, różowych pralkach czy zestawach do herbat­ki. Tak dłu­go jak bez zas­tanowienia kupu­je­my je chłop­com i dziewczynkom

W artykule przy­wołane są cztery przykłady różnych pode­jść do styl­iza­cji i ich związków z bohaterka­mi kul­tu­ry pop­u­larnej.. Car­rie z Sek­su w Wielkim Mieś­cie, Brid­get Jones, Elle Woods bohater­ki Legal­nej Blon­dyn­ki i Brzy­duli. Zestaw dobrany dość dzi­wnie ale doskonale pokazu­ją­cy jak mylące są pewne tropy – zwłaszcza te ubiorowe. Car­rie która ubiera się najod­ważniej i najbardziej ekspery­men­tu­je z modą mogła­by się wydawać – zwłaszcza w kon­tekś­cie tem­aty­ki seri­alu kobi­etą która powin­na wyr­wać się ze schematu księżnicz­ki. Ale to ona najbardziej w niego wpa­da – nieza­leżnie od tego z ilo­ma mężczyz­na­mi by się w cza­sie seri­alu nie przes­pała, ostate­cznie trafia w ramiona tego jedynego właś­ci­wego fac­eta, który ofer­u­je jej dostanie życie i naprawdę wielką szafę. Ostate­cznie z całej eman­cy­pacji nici. A tak ład­nie się ubier­ała. Z kolei Elle Woods bohater­ka Legal­nej Blon­dyn­ki redefini­u­je róż i stereo­typ płci – sta­jąc się tym samym jed­ną z ulu­bionych bohaterek pop­kul­tu­ry – nie rezygnu­jąc ze swo­jego wyglą­du i swoich pref­er­encji sta­je się pro­fesjon­al­nym prawnikiem, do bezrad­noś­ci jej bard­zo daleko, ale do odrzuce­nia tego kim jest tylko dlat­ego, że komuś nie pasu­je to do wiz­ji jak powinien wyglą­dać pro­fesjon­al­ny prawnik. Ostate­cznie bohater­ce wystar­czy to kim jest a nawet pomaga.

Odważnie ekspery­men­tu­ją­ca z modą Car­rie z Sek­su w Wielkim Mieś­cie skończyła jak klasy­cz­na księżnicz­ka. W ramionach tego jedynego

Z kolei przy­wołanie Brid­get Jones wyda­je się strza­łem co najm­niej chy­bionym. Film pokazu­je kobi­etę, która za wszelką cenę próbu­je się przys­tosować od norm – ale im bardziej próbu­je tym bardziej się kom­pro­mi­tu­je ostate­cznie film potwierdza – jeśli chcesz kogoś zdobyć bądź taka jak jesteś. To zdrowy przekaz – pokazu­ją­cy że najwięk­szą kom­pro­mi­tację może przynieść udawanie kogoś innego. Zwłaszcza że Brid­get nigdy spec­jal­nie nie styl­i­zowała się na młod­szą niż była, jej najwięk­sze styl­isty­czne wpad­ki były przede wszys­tkim próbą dos­tosowa­nia się do mody panu­jącej w danej grupie. A to i tak tyko w filmie bo jeśli czy­tało się książkę to bohater­ka w ogóle praw­ie się ubran­iowo nie kom­pro­mi­towała (a przy­na­jm­niej nie mniej niż Mark Dar­cy w odpowied­nim swetrze). Z kolei przy­wołanie Brzy­duli wyda­je się sporym błę­dem w kon­tekś­cie omaw­ia­nia styl­isty­ki postaci, ponieważ ser­i­al odwołu­ją­cy się od trady­cji telenow­eli przede wszys­tkim staw­ia na prz­erysowanie cech bohaterów a do tego par­o­dysty­czne pode­jś­cie do pewnych ele­men­tów. Bohaterowie są kolorowi i prz­erysowani – a więc dale­cy od rzeczy­wis­toś­ci a nawet od rzeczy­wis­toś­ci pożą­danej. Zaś przemi­ana głównej bohater­ki zawsze prowadzi do tego samego – nie do kon­kluzji że wygląd się nie liczy tylko do kon­kluzji że bohater­ka zawsze była piękna.

Brid­get Jones to bohater­ka która najwięk­sze wpad­ki zal­icza­ła wtedy kiedy za wszelką cenę starała się dos­tosować do innych i udawać kogoś kim nie jest

Autor­ka artykułu sugeru­je, że bycie księżniczkosek­su­al­ną to odwrót od pro­fesjon­al­iz­mu i odd­anie gło­su swo­je­mu wewnętrzne­mu dziecku. Jak pod­sumowu­je „“Fake it till you become it” [czy to nie brzmi­ało „Fake it, till you make it”?] dzi­ała być może w budowa­niu pewnoś­ci siebie czy aser­ty­wnoś­ci, ale nie sprawi, że mężczyźni czy współpra­cown­i­cy zaczną cię trak­tować inaczej, niż z poli­towaniem”. Czy­ta­jąc to zdanie pomyślałam sobie, że to właśnie jest cały prob­lem. Współczesne dziew­czyny wcale nie ubier­a­ją się na różowo czy księżniczkowo dlat­ego, że chcą zostać bezrad­ny­mi dziew­czę­ta­mi. Po pros­tu przes­tały się bać. Bo księżnicz­ka współczes­nej trzy­dziesto­lat­ki to inna księżnicz­ka niż dawnej. Pewniejsza siebie, nieogranic­zona przez idio­ty­czny przesąd że różowy nie może być pro­fesjon­al­ny. Może­my się całe życie prze­bier­ać za pro­fesjon­alne panie i bać się co pomyślą koledzy. Albo może­my ubier­ać się tak jak czu­je­my się dobrze, w kolorach które nam odpowiada­ją i żądać od świa­ta by przes­tał udawać że to ma cokol­wiek wspól­nego z naszą inteligencją. Jeśli koledzy będą patrzeć na nas z poli­towaniem bo nosimy różowy sweterek do pra­cy to znaczy, że nie zasługu­ją na to by być naszy­mi współpra­cown­ika­mi. I tak pewność siebie oznacza, że człowiek jest w stanie powiedzieć sobie, że kolor jego mary­nar­ki nie deter­min­u­je jego zdol­noś­ci. Przedzi­wny to świat w którym bycie pro­fesjon­al­ną kobi­etą ma się ograniczać jedynie do osób ubier­a­ją­cych się w określoną gamę kolorystyczną.

Bohater­ka Legal­nej Blon­dyn­ki nie mówi, że wygląd nie ma znaczenia. Mówi że ludzie wiążą­cy wygląd z kom­pe­tenc­ja­mi i inteligencją sami są sobie win­ni, kiedy w sądzie rozwali ich doskonale wyk­sz­tał­cona blondynka

No dobra ale załóżmy że coś nas wszys­tkie wzięło i zaczęłyśmy się styl­i­zować na te księżnicz­ki.  Jak starałam się udowod­nić. Nasze księżnicz­ki są inne niż te z który­mi zwyk­le kojarzymy to hasło. Na naszych oczach pop­kul­tura wzięła his­torię o Kop­ciuszku i kilka­naś­cie razy ją prze­r­o­biła – dała nam na przełomie lat osiemdziesią­tych i dziewięćdziesią­tych Pracu­jącą Dziew­czynę czy Pret­ty Woman – pokazu­jącą że Kop­ciuszek nie musi być bezrad­ny i bez­wol­ny. W kome­di­ach roman­ty­cznych które co praw­da utkane są z podob­nej tkaniny co baśnie bohater­ki rzad­ko nie mają ambicji zawodowych. Wręcz prze­ci­wnie – częs­to bohaterką jest kobi­eta która nie ma cza­su na życie pry­watne bo speł­nia się zawodowo. Nasze bohater­ki z ser­i­al i masowej wyobraźnie w ostat­nich dekadach oswa­jały nas z myślą, że być może dłu­go i szczęśli­wie znaczy nie tyle – odnalezie­nie fac­eta co zau­fanie przy­ja­ciołom i spełnie­nie się w wymar­zonej pra­cy. Zresztą zmienił się sam książę – coraz częś­ciej okazu­jąc facetem który musi się wiele nauczyć by zasłużyć na nasze uczu­cie. Ostate­cznie bycie księżniczkosek­su­al­ną oznacza­ło­by bardziej utożsami­an­ie się z bohaterką Frozen niż z Kop­ciuszkiem. Bo Kop­ciuszek nie jest księżniczką naszych cza­sów. I w sum­ie więcej nas przed nim przestrzegano niż do niego zachę­cano. Ostate­cznie dzisiejsza trzy­dziesto­let­nia kobi­eta nawet jeśli styl­izu­je się na księżniczkę to dlat­ego, że bardziej niż jej starsza koleżan­ka wierzy że nie musi z niczego rezyg­nować. W końcu wchodzi do świa­ta gdzie róż nie kłó­ci się z pro­fesjon­al­izmem a księżnicz­ka nie musi wpadać w ramiona księcia.

Kop­ciuszek Dis­neya to baj­ka z 1950 roku od tamtego cza­su sporo się w świecie zmieniło w kwestii postrze­ga­nia księżniczek, kobi­et i tego co właś­ci­wie sym­bol­izu­je słu­ga sukien­ka i tiara.

 

W jed­nym z ostat­nich zdań tek­stu autor­ka pisze „kupi­e­nie skrzącej się od stóp do głów kreacji wesel­nej z koronkowym gorsetem najczęś­ciej nie jest najlep­szym pomysłem”. Zwierz który właśnie kupił sobie suknię ślub­ną do zie­mi, z gorsetem i koronką zad­u­mał się na chwilkę. Pomyślał o tym dlaczego sobie taką księżniczkową sukienkę kupu­je (która mimo namowy kraw­cowej jed­nak się nie skrzy). Doszedł do wniosku, że dlat­ego iż taka sukien­ka mu się podo­ba. Nie dlat­ego, że chce być księżniczką ale dlat­ego, że długie sukien­ki z gorsetem są ładne i dobrze wyglą­da­ją na kobiecej fig­urze. A przede wszys­tkim są niecodzi­enne. Bo na co dzień właśnie księżniczka­mi nie jesteśmy. Jesteśmy kobi­eta­mi w dżin­sach, ołówkowych spód­ni­cach czy bez­piecznych czarnych mate­ri­ałowych spod­ni­ach. Więc na wyjątkową okazję wybier­amy rzeczy dalekie od codzi­en­noś­ci. Właśnie dlat­ego, że nie są z tego naszego zwykłego świa­ta. Dlat­ego, że w ostate­cznym rozra­chunku mało jest w naszym życiu tego bycia księżniczką. Zresztą o ile moż­na przez więk­szość życia udawać że jest się kimś innym to w dniu ślubu nie warto. Pomysł by iść za pod­szeptem mody czy też decy­dować się na wybór zgod­ny z cud­zym gustem wyda­je się być zaprzecze­niem idei sukni ślub­nej która powin­na przede wszys­tkim podobać się pan­nie młodej. Jeśli szy­ta jest z myślą o głównie o innych i ich opini­ach to jest w tym mniej eman­cy­pacji niż w najbardziej księżniczkowym kro­ju wybranym by zad­owolić włas­ny gust.

Jeśli w dniu ślubu chce­my wyglą­dać jak księżnicz­ki to czy nie jest to zdrowsze niż pró­ba wyglą­da­nia za wszelką cenę by spodobać się wszys­tkim innym. Jed­no wyda­je się dużo dojrzal­szym pode­jś­ciem od drugiego

Kiedy byłam małą dziew­czynką miałam ukochaną różową tore­bkę w troskli­we misie. Wszędzie ją nosiłam. Kochałam ją nad życie. Pach­ni­ała tan­im chińskim plas­tikiem i do dziś kiedy cza­sem czu­ję ten zapach tęsknię za moją tore­bką. Na bal w pier­wszej klasie poszłam w sukience Królewny Śnież­ki. Do dziś żału­ję że wyrosłam z mojego kostiu­mu. Do komu­nii poszłam w sukience która miała kryno­linę. Była bardziej stro­j­na od mojej sukni ślub­nej. Suk­nia ślub­na zaś jest do zie­mi i ma gorset. Kiedy w Kop­ciuszku Ken­netha Branagha Ella schodzi po schodach w błęk­it­nej sukience sku­pi­a­jąc na sobie wzrok wszys­t­kich zebranych to mam w ser­cu ukłu­cie zaz­droś­ci. Też bym tak chci­ała. W poniedzi­ałek idę na pokaz Pięknej i Bestii i nie mogę się doczekać. To wszys­tko mieś­ci się w mojej głowie kobi­ety po trzy­dzi­estce która nie musi niko­mu udowad­ni­ać że jest wyk­sz­tał­cona, inteligent­na i zain­tere­sowana światem. Kobi­ety która posi­a­da w szafie tylko jed­ną różową rzecz. Bluzę z kap­turem przez­nac­zoną do noszenia w najz­imniejsze dni roku. Najbardziej księżniczkową rzeczą jaką posi­adam są skar­pet­ki, które są jed­nocześnie w mop­sy j jed­norożce. Nie dajmy sobie wmówić, że może­my być pro­fesjon­al­istka­mi tylko jeśli w naszej głowie nie zostanie nic różowego. Pamię­ta­j­cie różowy to kolor przyszłych królów. Wład­ców świa­ta. Dobrze mieć trochę różowej tapety w głowie. A najlepiej iść przez życie będą pewnym siebie człowiekiem. Nawet jeśli jest się kobi­etą po trzydziestce.

PS: Zwierz bieg­nie dziś na Man­i­fę więc może­cie to potrak­tować jako wpis na ósmy marca

29 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online