Hej
Czasem zwierzowi zdarza się mieć w głowie same błahe pomysły i póki się ich nie pozbędzie póty będzie się męczył (mniej błahe też mu się kręcą po głowie ale jakoś nie w tym tygodniu). Otóż zwierz chciałby poruszyć trudny i skomplikowany problem wyboru towarzysza do naszych kinowych wypraw. Zdaniem zwierza znalezienie odpowiedniej osoby, do pójścia do kina jest sprawą zaskakująco skomplikowaną. Oczywiście zazwyczaj lądujemy w kinie po prostu z członkami naszej rodziny lub znajomymi. Ale zwierz przez większość swojego życia przebywał na krucjacie mającej na celu wyłonienie idealnego kinowego towarzysza. Znalezienie odpowiedniej osoby, jest co prawda trudne ale nagroda jest wielka. Wyjście do kina z kimś kto ogląda filmy podobnie jak my i chce o nich porozmawiać tak jak my lubimy rozmawiać jest zdecydowanie zabawniejsze. Nawet wśród tych których kochamy znajdują się bowiem ludzie, którzy potrafią nam zupełnie zepsuć seans, a wśród tych za którymi nie przepadamy na co dzień tacy do których dzwonimy ilekroć chcemy coś zobaczyć na srebrny ekranie. Tak więc jest to gra warta świeczki i to zwierz mówi zupełnie na poważnie. Aby ułatwić poszukiwania zwierz stworzył pewną klasyfikację, widzów kinowych którą chce się z wami podzielić. Przy czym to jest typologia w której liczy się podejście do samego wyjścia do kina. Zwierz przypomina że kiedyś dzielił już widzów ze względu na podejście do oglądanego filmu.
Ze względu na zachowanie przed seansem:
Będą reklamy. – widz, który lubi chodzić do kina, zjeść popcorn ale nie czuje się w obowiązku pojawić się na seansie o wyznaczonej godzinie. Spóźnia się bo przecież są reklamy, a czasem bo stał po popcorn. Ponieważ to nie jego wina, że się spóźnił staje na środku swojego rzędu i zdejmuje kurtkę, na uwagi, że nic nie widać reaguje opryskliwie, zająwszy miejsce rozpoczyna tradycyjny przegląd posiadanych rzeczy (gdzie komórka, gdzie klucze, gdzie portfel) oraz częstą kłótnię z osobami, które siedziały na jego miejscu myśląc że będą wolne. Co ważne – jeśli jest się takim widzem albo z takim widzem spóźnianie się jest zjawiskiem zupełnie logicznym (nikt nie chce oglądać 20 minut reklam) jeśli ma się miejsce za takim widzem – to jest typ irytujący. Tak więc w sumie lepiej wybrać się do kina ze spóźnialskim. Nie myśli nad miejscem kiedy kupuje bilet ale to na 90% miejsce przed tobą.
Od trzech tygodni mam bilety – Kinowy pasjonat. Bilety na premierę zamówił miesiąc wcześniej. Zsynchronizował wszystkie zegarki, na trzy minutowe spóźnienie na spotkanie 15 minut przed rozpoczęciem seansu reaguje niemalże spazmami. Dziesięć razy sprawdza dokładnie miejsca na bilecie, nie pije za dużo by nie wychodzić w czasie seansu do toalety, nie je bo chrupanie zakłóca słuchanie. Niemal klaszcze kiedy film się zaczyna. Zwierz niesłychanie często zbliża się do tego modelu. Towarzysz niezły bo kupi wam bilety i wcześniej wszystko zaplanuje ale ma wady bo dla niego nie istnieje coś takiego jak spontaniczny wypad do kina. Siada na wybieranym przez kilkanaście minut miejscu uzależnionym od jakości, tematu i formatu filmu.
W niedzielę wieczór nie będzie kolejki – osoba, która po prostu przychodzi do kina wtedy kiedy chce i zawsze jest zaskoczona długą kolejką. Bardzo często udaje się jej dostać bilet równo z rozpoczęciem seansu albo kilka minut później ale nie jest tym specjalnie zestresowana. Niemniej po pojawieniu się na sali nie robi zamieszania i siada tam gdzie jest wolne. Czasem nie ma kolejki i wtedy pozostaje sporo czasu. Nigdy nie rezerwuje biletów bo jakie jest prawdopodobieństwo że wszystkie się rozejdą. Nawet jeśli jest właśnie promocja. Trudno wyczuć gdzie siada bo zazwyczaj jest już ciemno na sali.
Ze względu na zachowanie w kinie i na sali:
Gaduła społeczny – są dwa rodzaje gaduł kinowych – ten gaduła społeczny to człowiek, który wchodząc do kina postanawia się ze wszystkimi zaprzyjaźnić. Ktoś w kolejce pomylił nazwisko aktora w filmie? Gaduła społeczny chętnie go poprawi. Osoba siedząca obok niego w rzędzie zastanawia się jakiego filmu zwiastun właśnie widziała? Gaduła społeczny natychmiast poinformuje. Ogólnie chodzenie do kina z gadułą społecznym jest w sumie miłe bo to raczej dobrze usposobiona osoba, choć niekiedy może powodować lekkie zawstydzenie kiedy zacznie pouczać innych widzów odnośnie treści filmu. Istnieje tez odmiana gaduły społecznego, która rozmawia z ekranem – taka osoba jest najczęściej odpowiednim towarzyszem tylko dla drugiego przedstawiciela tego gatunku. Na sali zawsze siada obok kogoś, nie lubi kiedy zostaje wolne miejsce.
Gaduła prywatny – osoba, która musi skomentować film jeszcze na sali. Czasem bardzo ciekawie ale zawsze w sposób który sprawia problemy. Jeśli powie coś głośno natychmiast zostanie uciszona przez kinowego policjanta, jeśli powie za cicho nic nie usłyszycie i zostanie wam głupi uśmiech albo jakaś mało inteligentna odpowiedź. Co więcej zdarza się czasem że rzucona mimochodem uwaga może zmienić naszą percepcję oglądania (np. Ale ten Daniel Craig ma odstające uszy – i buch – nie widzisz Bonda tylko faceta z odstającymi uszami). Gaduła prywatny nie przeszkadza temu, kto się do niego przyzwyczaił, ale jeśli np. nie wiecie że trafił się wam gaduła prywatny to wspólne wyjście do kina może się okazać mordęgą. Wcześniej czy później zazwyczaj okazuje się że na sali siedzi obok kinowego policjanta.
Kinowy policjant – też w dwóch odmianach – jedna to policjant publiczny który poucza wszystkich odnośnie zachowania w kinie „proszę wyłączyć telefon”, „proszę nie chrupać”, „proszę przełożyć płaszcz”, „proszę usiąść”, „proszę ciszej” itd. itp. Druga to wytrwały stróż własnych praw. Jeśli na pustej Sali ktoś zajął jego miejsce natychmiast je rewindykuje choćby to było miejsce pod ścianą od lewej. Najgorzej jest wtedy kiedy kinowy policjant jest jednocześnie typem widza „będą reklamy” bo wtedy wszyscy tracą co najmniej 5 minut seansu przyglądając się ruchom ludności. Nie mniej jeśli jesteś w kinie z takim towarzyszem to masz pewność że usiądziesz tam gdzie chcesz.
E tego co ja robiłem? – to ten typ widza, który wyłącza telefon komórkowy w piątej minucie filmu by włączyć go z powrotem po pierwszej godzinie i coś sprawdzić. Niekiedy nawet bez telefonu komórkowego mentalnie przebywa gdzie indziej. Czasem śpi, czasem zajmuje się konwersacją z kimś z kim przyszedł zupełnie nie o filmie. Zdarza mu się wyjść przed końcem seansu. Zwierz nigdy nie był z kimś takim w kinie ale podejrzewa, że są to ludzie, którym zależy na wypełnieniu czasu a nie na obejrzeniu danej produkcji. Często to osoba w większej grupie, która zapewne poszła dla towarzystwa. Niekiedy rodzic na produkcji dla dzieci, co go usprawiedliwia. Siedzi w rzędzie 7 miejsce 15 albo na odwrót – nie za bardzo go to interesuje.
Milczę więc widzę- w chwili przestąpienia progu sali kinowej taka osoba traci wszelką chęć do konwersacji jeśli coś powie to tylko po opuszczeniu Sali, a w radykalnych przypadkach dopiero po opuszczeniu budynku kina. Zawsze sprawia wrażenie, że głęboko przeżywała film i po wyjściu z kina powie coś bardzo ważnego, często jednak to skupienie nie przekłada się na głęboką refleksję czy spodziewaną niekiedy pozytywną opinię. Nie wiadomo gdzie siedzi bo nawet nie słychać jak oddycha. Jeśli jesteście gadułami wasze zachowanie może taką osobę obrazić w kinie.
Ze względu na stosunek do seansu:
Jesz popcorn! W kinie! – nie chodzi tu tylko o przeciwników popcornu ale o przeciwników spożywania czegokolwiek w kinie. Z pogardą spoglądają na wszystkich, którzy wchodzą na seans z kubeczkiem coli czy żelkami. W niektórych przypadkach mają rację (np. trudno oglądać Wstyd z siorbiąc colę) ale kiedy taką samą minę robią na Avengersach to można się zastanowić skąd u nich taki sprzeciw. Co ciekawe ten typ bardzo często zostaje do samego końca napisów końcowych – nawet nie na filmach Marvela i nawet wtedy kiedy napis trwają 10 minut (jeśli zwierz siedzi na napisach czyta na głos wszystkie polskobrzmiące nazwiska tak z patriotycznego obowiązku i kiedy nikogo nie ma obok niego). Często zanim wyjdziecie do kina niemo wyraża dezaprobatę dla twojego wyboru filmu. Siedzi w ostatnim rzędzie z boku, by móc spoglądać z dezaprobatą na resztę widzów.
Nachos! Cola! Żeliki! – film jest tu dodatkiem do przyjemnego doświadczenia jakim jest wyjście do kina. Na wyjście do kina składa się film, posiłek i towarzystwo. Wybór filmu najczęściej podyktowany jest potencjalnym komfortem spożywania posiłku tzn. nic co by nie współgrało z popcornem i colą. Przy czym co ważne – ten typ widza bywa przejściowy. Co to znaczy? To znaczy, że część widzów należących do innych kategorii czasem wpada w kategorię NCŻ co oznacza, że mają ochotę na wyjście do kina ale nie koniecznie na samo oglądanie filmu. To bardzo mili towarzysze, choć nie na wszystkie produkcje. Na Sali siedzą gdzie im się wskaże choć lubią mieć więcej miejsca by się ze wszystkim rozłożyć.
A może by tak do kina – widz, który lubi kino ale nie koniecznie filmy. Nie kupuje wcześniej biletów, dzwoni godzinę przed seansem, idzie na to co akurat grają a nie na to co wybrał wcześniej. Kupuje colę ale nie popcorn bo to by było za dużo. Na sali siada gdzie chce nie zważając na numer na bilecie. Chętnie pogada o filmie ale nie za bardzo mu zależy, ogólnie jeśli film nie jest fajny zawsze można wyjść. Kino jest fajne ale nie ma się co za bardzo tym przejmować. Równie dobrze można iść potańczyć, najważniejszy jest czas spędzony ze znajomymi. Na czymś miłym.
Jestem na randce – osoby, które nie są w kinie dla filmu ale dlatego, że to jest randka w zależności od tego która to jest randka albo oglądają film z pozornym skupieniem albo nie są w stanie powiedzieć co właściwie widzieli. Ponieważ występują wyłącznie parami zdecydowanie nie warto się nimi interesować bo nikt nie chce być piątym kołem u wozu. Kiedy jednak idziesz sam do kina siedzą obok ciebie i się miziają cały seans albo rozmawiają. I nawet trudno im przerwać bo człowiek nie chce niszczyć kiełkującego romansu.
Ze względu na zachowanie po seansie:
O czym to ja mówiłem – ten typ towarzysza kinowego bywa niezwykle irytujący. Otóż po zakończonym seansie zamiast zająć się omawianiem treści właśnie obejrzanego filmu, natychmiast wraca do tematu na który rozmawialiście zaraz przed tym jak zgasły światła na widowni. Przy czym temat tamtej rozmowy jest nie ważny, istotne jest to, że ani prośbą ani groźbą nie da się takiej osoby namówić na jakiekolwiek zeznania w sprawie filmu. Nawet na zadane wprost pytanie: Czy film ci się podobał? Odpowiadają wzruszeniem ramion i powrotem do poprzedniego tematu konwersacji. Właściwie wizyta w kinie w takim towarzystwie to jakby iść samemu (co zwierz ceni ale na krótką metę). Po tygodniu zupełnie zapomina, że był z tobą w kinie. Zarzeka się potem, że filmu nigdy nie widział. Nie pamięta gdzie siedzi.
Przeczytasz jutro.- mają notesiki, albo robią mentalne notatki. W ogóle ich nie obchodzi czy są w kinie sami czy z kimś, jedyne co ich obchodzi to jaką będą mogli z tego napisać recenzję. Nie jedzą, piją wyłącznie wodę jak bokserzy na meczu przed kolejnymi rundami. Wychodzą z kina nic nie mówiąc ale najczęściej mają połowę recenzji napisaną w głowie. Na pytanie jak im się podobało odpowiadają „przeczytasz jutro” zaskakująco często siedzą na miejscu zwierza. Jest też gatunek „porozmawiamy jutro” to ludzie, którzy po obejrzeniu filmu są tak nim poruszeni, że prawie zawsze potrzebują sporo czasu zanim poczują się na siłach by o nim mówić. Co niestety nie współgra z tymi, którzy umrą jeśli szybko nie omówią filmu.
Jeśli tego nie omówię umrę – taka osoba, zaczyna mówić jeszcze na schodach w kinie. Przestaje pod klatką bloku w którym mieszka. Jeśli nie omówi wszystkich aspektów filmu to jakby film nie istniał. Niezależnie czy film lubi czy nie czy ma mieszane uczucia musi o nim porozmawiać. Jeśli nie opowie wszystkiego dośle uwagi mailem. Ważny jest sam akt rozmowy. Nawet wtedy kiedy się zupełnie film nie podobał. Siedzi w różnych miejscach ale na pewno ma na temat tego miejsca swoją opinię.
To tyle typów podstawowych, ale co ważne- żaden widz nie występuje w stanie czystym – większość z nas stanowi pewien miks. Są zestawy zupełnie nie kompatybilne (spóźniający się na seans wielbiciel popcronu, który nie chce mówić o filmie i kupujący trzy tygodnie wcześniej bilety przeciwnik jedzenia, kóry umrze jeśli nie opowie o tym co widział na ekranie) ale poza tym, że często łączą je więzi pokrewieństwa (jak w wierszu Ogdena Nasha) nie oznacza to, że nie można znaleźć kogoś idealnego. Oczywiście zwierz życzy każdemu byście taki perfekcyjny koktajl spotkali. Albo żebyście jak zwierz poświęcili pewne cechy potencjalnego idealnego towarzysza (musi być 15 minut wcześniej) na rzecz innych (świetnie się z nim gada po seansie). Możecie spytać po co szukać perfekcyjnego towarzysza wypraw kinowych. Osobiście zwierz preferuje tych mających od trzech tygodni bilety prywatnych gadułów z gatunku jedzącego żelki i umierających jeśli nie przedyskutują filmu. Ale to prywatny wybór zwierza. A jak jest u was? I jakie jeszcze typy byście dopisali? W końcu sala kinowa jest pełna a zwierz na pewno jakiś rodzaj pominął. Tylko nie piszcie o zwykłych widzach. Zwykły widz jest jak smok. Legendarny
Ps: Zwierz przypomina o wpisie dodatkowym w ramach prezentu na Mikołajki