Hej
Zwierz powinien z góry przeprosić swoich czytelników czekających na wpis o Doktorze. Będzie ale musi być świetny więc zwierz musi jeszcze trochę pooglądać. Dobra a teraz do dzisiejszego tematu. Zwierz jak może wiecie jest dość nie ortodoksyjny jeśli chodzi o adaptacje filmowe. Zawsze wychodzi z założenia, że między filmem a książką leżą fundamentalne różnice wynikające z różnych środków przekazu więc nigdy nie da się idealnie przełożyć książki na język filmu ( podobnie jak nie za bardzo da się przełożyć film na książkę czego wszyscy jesteśmy boleśnie świadomi).
Podobnie zwierz nie ma umiarkowanie ortodoksyjny stosunek do ekranizacji baśni Braci Grimm gdzie wszystko dobrze się kończy i wyrzuca się wszystkie okrutne kawałki.
Ale w jednym przypadku serce zwierza krwawi. Przypadek ów to Kubuś Puchatek. Ale po kolei – były lata 30 kiedy Milne sprzedał swoje prawa do Kubusia Puchatka za tysiąc dolarów. Czy mógł wtedy spodziewać się co stanie się dalej? Cóż było już radio i kino ale Disney jeszcze nie nakręcił Królewny Śnieżki i nie rozwinął swojego imperium. Tak więc nie mógł przewidzieć gdzie wylądują prawa do jego bohaterów.
Do Disneya zawędrowały w latach 60 Kubuś miał już wtedy czerwoną koszulkę ale wciąż był przede wszystkim bohaterem cudownej książki dla dzieci. Jednak wszystko miało się zmienić. Przez ostatnie pół wieku Disney zmienił nie tylko wygląd misia ale także oddalił się od książkowego pierwowzoru – z uroczego misia o małym rozumku zamienił się w przepraszam wszystkie dzieci – totalnego debila zaś jego koledzy – zostali sprowadzeni do równie mało zabawnych i inteligentnych postaci.
To co wyróżniało książki o Kubusiu Puchatku to świetne oddanie dziecięcej perspektyw spojrzenia na świat z pewnym ukłonem do czytających dzieciom książkę rodziców ( jak na przykład sowa przemądrzała która ma pewne problemy z ortografią). Do tego po polsku jak głosi legenda mruczanki Misia tłumaczył brat tłumaczki czyli sam Tuwim.
Ale Disney poszedł jeszcze dalej – w pewnym momencie dochodząc do wniosku, że Krzyś się przejadł i trzeba go dla poprawności politycznej zastąpić dziewczynką.
Zwierz nie wylewa tych żali zupełnie bez powodu – oto Disney po kilku filmach w które z oryginałem Milnego łączyły zaledwie imiona postaci postanowił zrealizować film opierający się na opowiadaniach z książki. Wszystko niby dobrze, animacja 2D nawiązująca do ilustracji z książki ( lekko bo lekko ale zawsze) no prawie można się cieszyć.
Ale tu pojawia się kolejne ale. Otóż ludzie z Disneya postanowili oprzeć film na wszystkich książkach o Kubusiu Puchatku czyli także wydanej dwa lata temu kontynuacji która jak zachwala jej autor jest niezwykle podobna do oryginału. Zwierz nie czytał więc nie może w żaden sposób ocenić czy autor ma się prawo tym chwalić. Chwalić się ma za to prawo ale raczej nie tym, że książkę napisał ale tym, że Disney pozwolił mu ją napisać.
Jeśli bowiem czegoś Disney chroni w przypadku Kubusia to praw autorskich – i to z uporem lepszej sprawy śledząc wykorzystanie swojego logo dosłownie wszędzie i tępiąc je w sposób okrutny. Co nie powinno dziwić bo przez pół wieku zamienili tego sympatycznego misia w potężną maszynę do zarabiania pieniędzy wartą tyle co nie jedno dochodowe przedsiębiorstwo.
Przyglądając się smutnym dziejom sukcesu Puchatka zwierz zastanawia się czy tak powinny działać prawa autorskie. Sprzedając je w latach 30 Mille nie mógł nawet w najśmielszych snach spodziewać się tego co stało się potem. Co więcej zwierz podejrzewa że wcale nie byłby zachwycony – a nawet gdyby był zadowolony z sukcesu pewnie z przerażeniem spoglądałby na to jak dalece dzisiejszy Kubuś nie przypomina tego którego opisał w swojej książce.
Ale dziś prawami autorskimi handluje się tak samo jak każdym innym dobrem. A może jednak powinien być jakieś prawo które stawia szlaban – można wykorzystać postać ale nie można jej zupełnie zrujnować czy zmienić? Zwłaszcza, że firmy uwielbiają kupować prawa od autorów zanim oni sami zdadzą sobie sprawę ile na ich dziele można zarobić. To skomplikowana sprawa na której zwierz się nie zna. Wie jednak, że gdzieś tam w historii Kubusia Puchatka wszystko poszło nie tak. Czego najlepszym dowodem jest fakt, że zabawki Krzysia siedzą sobie w jakiejś gablocie gdzie nikt ich nie może dotknąć ani przytulić co prawdę powiedziawszy nigdy nie powinno się wydarzyć ( zwierz chętnie by się tam wdarł i uwolnił Puchatka)
A teraz zagadka dla grzecznych dzieci. Zajdźcie trzy różnice między tymi obrazkami :)