Czasem człowiek coś napisze i orientuje się, że minął już rok. Tak jest właśnie w przypadku Zwierza i jego wpisu o wyzwaniu kulturalnym nazwanym ładnie i potocznie „Super Extra Mega Hiper Culture & Talent Experience #52”. Czyli Zwierzowym wyzwaniu by uczynić rok bardziej kulturalnym. Dziś minął rok i czas na Zwierzowe podsumowanie i najważniejsze pytanie – jak wam poszło? I czy bawimy się dalej?
Zwierz od razu wam się przyzna – z jego wielkich planów by uczynić rok 2017 tak kulturalnym, że wam buty spadną wyszło zdecydowanie mniej niż się spodziewał. Jeśli nie pamiętacie wyzwania – polegało na tym by zwrócić uwagę na swoje – bardzo szeroko pojęte uczestnictwo w kulturze i postarać się je różnicować – zamiast liczyć filmy, seriale czy książki zdać sobie pytanie – jak wyglądają nasze spotkania z kulturą w ciągu roku – także za pośrednictwem tego co może nam umykać – seriali, gier komputerowych czy nawet planszowych. Przez cały rok Zwierz dostawał sygnały, że staracie się zapisywać co wam się udało i dla niektórych wyzwanie skończyło się bardzo kulturalnym rokiem. To sprawiło, że Zwierz postanowił spojrzeć też na swoje doświadczenia i zadać sobie pytanie – gdzie jest miejsce na coś nowego i lepszego.
Muzyka
Zacznijmy od tego, że w tym roku Zwierz był w Filharmonii tylko raz i musi wam ze smutkiem przyznać, że na razie zupełnie mu tego nie brakuje. Może jego wielka potrzeba regularnych spotkań z muzyką klasyczną umarła śmiercią naturalną, a może to brak czasu. Natomiast za stały kontakt Zwierza ze światem Opery w tym roku odpowiadały transmisje MT Live. To pierwszy sezon, który Zwierz śledził tak uważnie i musi wam bardzo polecić ten sposób oglądania oper jeśli akurat czujecie się zbyt zmęczeni by ubrać się w ładne ciuchy i ruszyć do najbliższego przybytku muz. Plusem opery w kinie jest fakt, że można sobie posłuchać doskonałych głosów, popijając kawę i nie dbając o szczególnie wyjściowy strój. Minusem jest fakt, że to jednak nie jest prawdziwa opera (jednak jest różnica czy coś widzimy w transmisji czy na żywo) i wybór przedstawień jest – jak to w Met raczej konserwatywny. Ale Zwierz po przetestowaniu kilku spektakli musi zdecydowanie polecić wszystkim, którzy nie wiedzą czy opera jest dla nich takie transmisje. Zwierz chodzi do Multikina ale znajdziecie je w całej Polsce – sprawdźcie na stronie www.nazywowkinach.pl
Zwierz był też na prawdziwym koncercie muzyki współczesnej znaczy, muzyki współczesnej rozrywkowej. Dzięki uprzejmości T-mobile pojechał do Katowic na koncert Gorillazz. Było to jednak doświadczenie które przekonało Zwierza że nie jest istotą nadającą się na tego typu koncerty. Na całe szczęście miał ze sobą doskonałą książkę, a tu przy wejściu była kanapa. Zwierz posłuchał więc kolejnych utworów z nowej płyty zespołu znajdując się w odpowiedniej odległości od sceny i hałasu który się roznosił po hali. Ogólnie z tym Zwierz ma na koncertach największy problem – jest dla niego po prostu za głośno.
W świecie muzyki słuchanej w domu, Zwierz musi z przykrością stwierdzić że nie poszerzał za bardzo swoich horyzontów. Ten rok stał pod znakiem, nauczenia się na pamięć słów wszystkich piosenek w musicalu Camelot. Udało się, dzięki licznym powtórkom. Nie wiem co z tą wiedzą zrobię ale przynajmniej znam jeden musical którego nie znałam wcześniej. Jednocześnie to był rok oglądania nagrań musicali które Zwierz już znał ale od dawna nie usiadł by porządnie je obejrzeć w wersji koncertowej – tym razem udało się zobaczyć doskonałego Sweeney Todda z Emmą Thompson, rocznicowych Nędzników, Upiora w Oprze i po raz pierwszy Love Never Dies (jakie to jest złe). Ogólnie pod względem umacniania manii musicalowej to był naprawdę dobry rok.
Licząc wszystkie muzyczne wyjścia w tym roku opuściłam dom tylko dla muzyki 9 razy.
Teatr
Tu poniosłam klęskę. Do zwykłego teatru udało mi się iść w ciągu ostatniego roku tylko raz – dokładniej do Teatru Rampa na koncert utworów z musicali (ponieważ to moje jedyne wyjście do teatru to traktuje je jako teatr a nie muzykę). Było to takie doświadczenie które pozostawiło mnie z mieszanymi uczuciami – chyba jednak wolę jak polscy piosenkarze śpiewają po polsku i nie przeszkadza mi akcent czy problem z inną skalą głosu niż w oryginalnym wykonaniu. Nieco mój honor podratowały retransmisje NT Live. Ponownie – to doskonały sposób na to by jednak wybrać się do teatru ale bez konieczności ładnego ubierania się i wychodzenia poza komfort Sali kinowej. W tym roku udało mi się co prawda obejrzeć w ramach retransmisji tylko dwie nowe sztuki – Anioły w Ameryce oraz Rozenkranc i Gildenstern nie żyją, ale obie naprawdę mi się podobały i zmusiły do dłuższej refleksji. Zwłaszcza dwuczęściowe Anioły w Ameryce były takim prawdzie teatralnym przeżyciem. Zwierz uwielbia NT Live choć prawdą jest że ono nieco rozleniwia bo człowiek jednak ma bliżej do kina niż do teatru. A ponownie – to nie jest do końca to samo.
Ostatecznie wyjść do teatr w ostatnim roku Zwierz musi policzyć nędzne 3
Muzea i Galerie
To był zdecydowanie rok muzeów. Zwierz odwiedzał muzea jak szalony. Jeszcze na początku roku wybrał się do Muzeum Narodowego w Warszawie zobaczyć jak wyglądają stare eksponaty na nowej ekspozycji. Tu musi was wszystkich zachęcić byście ruszyli koniecznie do galerii sztuki średniowiecznej. Doskonale się ją zwiedza. W czasie podróży poślubnej Zwierz miał szansę zwiedzić Muzeum Emigracji, Muzeum II wojny Światowej i Muzeum miasta Gdyni. To ostatnie zrobiło na nim największe wrażenie doskonale przygotowaną i bardzo interesującą ekspozycją. W Łodzi Zwierz zwiedził Muzeum Kinematografii, oraz Muzeum mieszczące się w Pałacu Poznańskich. Pod koniec roku udało mu się jeszcze zahaczyć o Muzeum Sztuki Współczesnej we Wrocławiu, w Pawilonie Czterech Kopuł. We Wrocławiu i Łodzi udało się przy okazji zahaczyć jeszcze o znajdujące się przy muzeach Galerie Sztuki.
Ostatecznie Zwierz w tym roku odwiedził 7 muzeów z czego jest naprawdę dumny bo miał zamiar skończyć z białymi muzealnymi plamami na swojej mapie Polski.
Kino
Zwierz nie liczył ile razy był w kinie – na pewno ponad 50. Natomiast ten rok stał zdecydowanie pod znakiem festiwali filmowych. Zwierz był aż na czterech – w Poznaniu, Gdyni, Warszawie i Gnieźnie. Do tego jeszcze można doliczyć Serialcon który co prawda jest festiwalem poświęconym serialom ale połączonym z krakowskim Off Camera. Zwierz musi przyznać, że każdemu kto nie miał szans posmakować atmosfery festiwalu filmowego poleca znaleźć jakiś w jego okolicy – niemal każde miasto ma nawet mały festiwal filmowy i weźcie w nim udział. Co w tym fajnego? Przede wszystkim atmosfera udziału w czymś większym niż tylko pokaz filmowy a poza tym napięcie związane z rywalizacją i konieczne rozmowy i wywiady z twórcami. Ci zaś na festiwalach potrafią być dużo bliżej niż się wydaje. Niekiedy na gwiazdę do której normalnie nie można się dopchnąć wpada się tu na korytarzu czy w kolejce do toalety. Do tego np. Zwierzowi w Gdyni udało się pójść na niesłychanie ciekawą promocję książki filmoznawczej – co też jest olbrzymią zaletą takich imprez.
No dobrze kino podsumujemy skromnie – policzymy tylko festiwale a nie same seanse – wyjdzie nam 5. Jeśli chodzi o samą liczbę obejrzanych filmów to dąży ona do 180 czyli zdrowo – mniej więcej jeden film na dwa dni.
Seriale
Prowadzona niezbyt skrupulatnie lista mówi, że Zwierz obejrzał w zeszłym roku odcinki z ponad 70 seriali. Oczywiście nie znaczy to, że obejrzał całe seriale. Wiecie, obejrzenie dwóch odcinków jakiejś produkcji, czy samego pilota nie oznacza, że się serial obejrzało. Zwierz był w tym roku wybredny – jeśli coś go nie zainteresowało dawał sobie szybko spokój – bez złudzenia że jest cokolwiek produkcji winien. Najlepszym serialowym przeżyciem było cotygodniowe oglądanie Gry o Tron wraz ze wszystkimi mieszkańcami mieszkania Zwierza. To zupełnie inne niż przy komputerze – tradycyjne oglądanie serialu przypomniało Zwierzowi jak niesamowitą frajdą jest spokojne oglądanie kolejnych odcinków tydzień po tygodniu. Miła odmiana która każe Zwierzowi rozglądać się z kolejnym tytułem który można by tak oglądać. Bez pośpiechu i bez poczucia że trzeba wszystko na raz.
Serialom dajemy więc nieco zaniżone 70 spotkań.
Gry komputerowe.
Tu Zwierz ma nadal niesamowite zaległości – ale jednak ten rok wiele zmienił. Za sprawą nabycia konsoli Zwierz zrobił krok w kierunku nadrobienia zaległości całego życia. Tak to był rok kiedy Zwierz pierwszy raz w życiu przeszedł całą grę. A właściwie całą kampanię w grze. Było to Diablo III. To cudowne uczucie nareszcie mieć „swoją grę”. Potem Zwierz zaczął grać w Injustice 2 i jest jak na razie w połowie. Ogólnie jednak dzięki prezentowi ślubnemu jakim było Playstation Zwierz ma zamiar kolejny rok zakończyć ze zdecydowanie lepszym wynikiem.
Na razie w rubryce gry wpisuje nieśmiało 1 (i pół)
Komiksy
To był rok komiksowego szaleństwa – Zwierz nie pamięta kiedy ostatnim razem przeczytał tyle komiksów. I to jak różnorodnych – od DC i Marvela przez doskonałe wydawnictwa Non Stop Comic (niedługo recenzja ostatnich nowości) po cały stos mang. Zwierz musi powiedzieć, że zdecydowanie 2017 był rokiem w którym udało mu się przetuptać fortunę na komiksy. Ale jednocześnie, powrót do regularnego czytania komiksów był jednym z takich mocnych kulturalnych postanowień Zwierza. Udało się doskonale a przy okazji Zwierz pierwszy raz pojechał na Międzynarodowy Festiwal Komiksu do Łodzi gdzie odkrył, że jego znajomy z dzieciństwa napisał fenomenalne „Tam gdzie rosły Mirabelki” (koniecznie kupcie). Tak więc pod względem komiksowym rok 2017.
Teraz problem w oszacowaniu ile tych komiksów było. Zwierzowi wydaje się że mówimy o 30-40 tomach.
Książki
Powiem szczerze – to był przedziwny rok jeśli chodzi o czytanie książek. Na początku roku Zwierz jakoś tak zaczął kilka rzeczy i nie skończył, potem ciągle coś czytał ale z takim poczuciem, że nie umie sobie niczego znaleźć co by mu się naprawdę spodobało. Ostatecznie większość roku spędził czytając książki o filmie, które go bawią ale jakoś nie podsycają wyobraźni – raczej umacniają wiedzę. A potem nagle napadła Zwierza faza na książki o górach i nagle zupełnie stracił głowę – udał się na literacki spacer po szczytach. Zbiegło się to z początkiem istnienia Czytu-Czytu i nagle pojawiła się konieczność znalezienia jednego ciekawego tytułu dla czytelników co tydzień. Co niekoniecznie zawsze się zdarzało bo wcześniej – bo Zwierz często książki zaczynał i porzucał w połowie i tak się zdarzało, że nie było tygodnia by Zwierz książki nie czytał ale zdarzało się wiele tygodni kiedy Zwierz książki nie skończył.
Ostatecznie jednak szacuje że pewnie przeczytał coś ok. 40 książek w ciągu minionego roku. I zdecydowanie więcej zaczął.
Gry Planszowe
Tu Zwierz poległ na całej linii. O ile jeszcze na początku roku zdarzało mu się regularnie grać w Pandemię czy w Patchwork albo w jakieś większe gry to ostatnie miesiące spędził tylko obiecując że znajdzie czas. A szkoda bo na półce u Zwierza kurzą się naprawdę fantastyczne tytuły w tym takie do których nic tylko usiąść i grać godzinami. Na całe szczęście ostatnio udało się dokupić najświeższe rozszerzenie do 7 Cudów Świata więc może to będzie odpowiednia motywacja by powrócić do regularnego grania i poszerzania swojej wiedzy o współczesnych grach planszowych.
Zwierz nie pamięta ile razy zasiadał w tym roku do gry ale policzy tak delikatnie 10 – bo pewnie tyle razy się nie zdekoncentrował w czasie rozgrywki.
To koniec kulturalnej spowiedzi Zwierza. Ten rok pytania samego siebie ( nie tak bardzo regularnego jakby Zwierz chciał) jak wygląda mój kontakt z kulturą wiele mi podpowiedział. Przede wszystkim wyszło na jaw że jeśli chodzi o teatr to nie jestem wzorem godnym do naśladowania. Co zdecydowanie należałoby zmienić. Problem z teatrem to jednak przede wszystkim cena i godziny spektakli. No ale trzeba po prostu wybrać coś ciekawego z wyprzedzeniem. Zwierz nie jest też szczególnie dumny ze swojego olbrzymiego braku wiedzy w temacie gier komputerowych. Albo inaczej – teoretycznie to Zwierz wie całkiem przyzwoicie – ale w praktyce leży. No i koniecznie Zwierz chciałby iść w najbliższym roku do opery bo jednak jak śpiewają na żywo to wszystko trochę inaczej dotyka serca.
Tylko widzicie – to wyzwanie którego nie można było przegrać. Nie chodzi o ilość ale o zadanie sobie pytanie – jak spotykamy się z kulturą. Czy jest w tym jakieś zróżnicowanie, czy udało się spróbować czegoś nowego, czy przypadkiem nie omija nas coś ciekawego. Cyferki to tylko jakieś takie poboczne wskaźniki, najważniejsze jest to czy mamy jakieś wnioski. Przy czym wniosek, że wszystko jest w porządku i nic nie chcemy zmieniać, też jest fajny. Zwierzowi dzięki wyzwaniu udało się nie zapomnieć o zwiedzaniu muzeów, co było super przeżyciem. Bo jednak muzeum zmusza człowieka do myślenia – nie tylko o temacie wystawy ale też o tym jak jest zrobiona – jak opowiadamy sobie różne historie. Zwierzowi tego brakowało – dzięki wyzwaniu przypomniał sobie jak bardzo lubi takie rozważania. Być może patrząc na swoją listę też zobaczycie że macie jakiś brak. Może spróbujecie czegoś nowego, może wrócicie do starszych nawyków a może po prostu z uśmiechem pomyślicie, że jesteście człowiekiem wystarczająco kulturalnym. Czego wam bardzo życzę.
A sam Zwierz bierze karteczkę wpisuje numerek jeden i zaczyna spisywać cóż takiego kulturalnego mu się przydarzyło w mijającym roku. Liczy jak sami widzicie wszystko. Bo taka jest zasada tego wyzwania. Nie książki czy filmy ale pytanie ile razy uda nam się spotkać z kulturą w ciągu dwunastu miesięcy czy jak kto woli 52 tygodni. Zwierz będzie w tym roku bardziej sumienny w zapisywaniu co robił i koniecznie sprawdzi repertuar teatrów warszawskich. A przede wszystkim ma nadzieję, że podoła własnemu wyzwaniu. Wyzwaniu bycia zwierzem kulturalnym.
Ps: Zwierz przypomina, że to nie jest wyzwanie w którym mogą być przegrani. Każde spotkanie z kulturą to wygrana. Reszta to tylko cyferki.