Home Rok zwierza Piasek, piosenki i kalmary czyli podsumowanie roku 2021 cz. II (popkulturowa)

Piasek, piosenki i kalmary czyli podsumowanie roku 2021 cz. II (popkulturowa)

autor Zwierz
Piasek, piosenki i kalmary czyli podsumowanie roku 2021 cz. II (popkulturowa)

Przez bard­zo wiele lat starałam się robić jakieś poważniejsze pod­sumowa­nia roku ale potem uświadomiłam sobie, że to jest bard­zo męczą­ca pra­ca jak człowiek pod koniec roku próbu­je być poważnym więc postanow­iłam, że w tym roku odrzu­cam powagę i odrzu­cam chronologię. Moje tegoroczne pod­sumowanie roku to po pros­tu zbiór – zwyk­le dość złośli­wych uwag o wszys­tkim co się wydarzyło w pop­kul­turze w zeszłym roku. To znaczy, „wszys­tkim” dla takiej definicji słowa wszys­tko która zwiera rzeczy, o których pamiętałam,

 

Moim zdaniem rok 2021 był przede wszys­tkim rok­iem, w którym wszyscy – od pro­du­cen­tów po widzów bard­zo chcieli żeby już było nor­mal­nie. I rzeczy­wiś­cie pod koniec roku mam wraże­nie, że już powoli wchodzil­iśmy w rytm który wyglą­dał praw­ie jak sprzed koń­ca świa­ta. Ale potem jak zwyk­le okaza­ło się, że to jeszcze nie koniec i dziś jesteśmy nieco zaw­ieszeni – nikt nie chce takich kul­tur­owych restrykcji jak te które kojarzą się nam z 2020 i nikt chy­ba nie jest gotowy zapom­nieć o całej spraw­ie z pan­demią. Tacy zaw­ieszeni między lękiem a nadzieją, wzdy­cha­ją­cy ciężko z maseczką na twarzy spójrzmy na ten 2021.

 

Wid­zowie na całym świecie osza­leli na punkcie kore­ańskiego seri­alu „Squid Game”. Pow­stało całe mnóst­wo tek­stów anal­izu­ją­cych to jak bard­zo ser­i­al odd­a­je relac­je społeczeńst­wa, zwłaszcza w świecie kap­i­tal­isty­cznych nierównoś­ci. Anal­i­zowano też este­tykę seri­alu. W isto­cie naturę naszego świa­ta najlepiej odd­awał fakt, że szukaliśmy przeliczni­ka wona na dolary, bo jesteśmy tak przyzwycza­jeni że wal­ka na śmierć i życie roz­gry­wa się w amerykańskiej walucie.

 

Sko­ro o seri­alowych sza­leńst­wach mowa — Net­flix pokazał ser­i­al „Cień i Kość”, który spraw­ił, że nie jed­na oso­ba wskaza­ła na ekran krzy­cząc „A więc to tu jest ten budżet na Wiedźmi­na”. Trze­ba bowiem przyz­nać, że trud­no będzie bronić nis­kich budżetów Net­flixowych pro­dukcji po tym seri­alu. Ostate­cznie jed­nak najlep­szą inwest­y­cją twór­ców seri­alu było obsadze­nie Bena Bar­ne­sa w roli niepoko­jącego, szarganego sprzeczny­mi emoc­ja­mi bohat­era. Tym samym przy­pom­i­nano tysią­com kobi­et na świecie że prze­cież są głęboko zakochane w księ­ciu Kaspianie.

 

Do kin weszła ekraniza­c­ja Diuny. Niek­tórzy uznali ją za wybitne dzieło kine­matografii. Niek­tórzy uznali brodę Oscara Isaa­ca za wybitne dzieło. Nieza­leżnie od tego w której grupie się zna­jdziecie wszyscy zadawal­iśmy sobie po sean­sie to samo pytanie — ile kasy dostała Zen­daya za odwracanie się powoli przez prawe ramię. Od tego zależy co będziemy ćwiczyć w przyszłym roku.

Odkładany od początku pan­demii Bond „Nie czas umier­ać” wszedł do kin. Dla niek­tórych był to real­ny znak, że pan­demia powoli się kończy. W tej grupie znalazł się między inny­mi pol­s­ki rząd. Na razie nie mają zami­aru zmienić zdania.

Ser­i­al o Lokim zade­bi­u­tował na Dis­ney+. Pro­dukc­ja znalazła się na kilku lis­tach najlep­szych pro­dukcji roku. Zapewne dlat­ego, że sporo osób, w pewnym momen­cie swo­jego życia napisało ten fan fik w którym bohater cału­je sam siebie.

 

Sukces­ja” powró­ciła z trzec­im sezonem. Oczy­wiś­cie był to sezon genial­ny i być może była to najlep­sza rzecz jaka pojaw­iła się w telewiz­ji w min­ionym roku. Po pros­tu wszyscy przy­pom­nieliśmy sobie ile radoś­ci daje oglą­danie cud­zej toksy­cznej rodziny.

 

Apple Plus TV dało nam zobaczyć swo­ją ekraniza­cję „Fun­dacji”. Ci którzy czy­tali powieś­ci Asi­mo­va twierdzą, że jeśli bard­zo zmrużysz oczy to pewne wąt­ki wyda­ją się rzeczy­wiś­cie inspirowane powieś­ci­a­mi. Ci którzy powieś­ci nie czy­tali pewnie sro­go się zaw­iodą otwier­a­jąc je w oczeki­wa­niu na kole­jny sezon. Wśród widzów zapanowała jed­nak zgo­da, że ten ser­i­al pow­stał z potrze­by reflek­sji nad tym — co osiągnęła by ludzkość gdy­byśmy sklonowali Lee Pace’a.

 

Ted Las­so” zaw­itał ponown­ie na naszych ekranach. W sieci pojaw­iło się kil­ka tek­stów, że ten ser­i­al jest zde­cy­dowanie zbyt optymisty­czny i nie da się tego wytrzy­mać. Pozostała część ludzkoś­ci odkryła że w cza­sie oglą­da­nia pro­dukcji ich serce urosło trzy razy.

 

Rus­sel T. Davies, zawodowy spec­jal­ista od wyciska­nia łez, zapro­ponował wid­zom ser­i­al „Bo to grzech” częś­ciowo opar­ty na swoich przeży­ci­ach z cza­sów gdy wśród jego przy­jaciół po raz pier­wszy pojaw­iło się AIDS. Oczy­wiś­cie skończyło się na niekon­trolowanym łka­niu przed telewiz­o­ra­mi i przy­wróce­niem Rus­sela T. Daviesa jako głównego sce­narzysty „Dok­to­ra Who”. Ostate­cznie cza­sem wszyscy potrze­bu­je­my wpraw­ić nasze kanali­ki łzowe w ruch.

 

 

W dziewiątej odsłonie „Szy­b­kich i Wściekłych” bohaterowie zaczęli sobie poważnie zadawać pytanie — czy aby przy­pad­kiem nie są niezniszczal­ni. Potem pole­cieli samo­cho­dem w kos­mos. Tu nie ma żad­nego dow­cipu. Same fakty.

 

HBO poz­woliło wrzu­cić Sny­derowi swo­ją Ligę Spraw­iedli­woś­ci w czerni i bieli, w kolorze, ale przede wszys­tkim — w wer­sji reży­ser­skiej. Sny­der miał rację — jego wiz­ja tego fil­mu jest rzeczy­wiś­cie ciekawsza niż film Whe­do­na, choć jed­nocześnie — nie jest to jak­iś bard­zo dobry film. Ale jeśli wejdziecie na HBO to zobaczy­cie, że połowę ich kat­a­logu to obec­nie różne wer­sje „Ligi Sprawiedliwości”

 

Sko­ro przy DC jesteśmy — „Won­der Woman 1984” zade­bi­u­towała w hybry­dowej dys­try­bucji. Bard­zo mnie to cieszy, bo dzię­ki temu zobaczyłam w domu a nie w kinie film o bohater­ce, która wyko­rzys­tu­je ciało jakiegoś niez­nanego jej mężczyzny bez jego zgody i mam to jeszcze uznać za roman­ty­czne. Nie dzięki.

 

 

 

Dru­gi sezon „Wiedźmi­na” został przyję­ty przez widzów dokład­nie tak samo jak pier­wszy sezon „Wiedźmi­na” czyli z mieszany­mi uczu­ci­a­mi. Ci którym ser­i­al się po pros­tu podobał od połowy grud­nia nie wychodzą z domu w obaw­ie, że ktoś znów im zarzu­ci, że nie mają gus­tu. Nieza­leżnie od opinii wszyscy wydali jed­nak zbiorowe westch­nie­nie zach­wytu i zdzi­wienia, kiedy okaza­ło się, że seri­alowy Jask­i­er chodzi na siłown­ię czego nikt nie podejrzewał.

 

Net­flix pokazał „Nie patrz w górę”. Opinie są takie, że albo ludzkość to sami idio­ci, albo Adam McK­ay to idio­ta, albo cała pro­dukc­ja jest idio­ty­cz­na. Swo­je emoc­je ludzie wyrazili w najlep­szym miejs­cu do dyskusji, czyli w social medi­ach, co na pewno zaowocu­je pogłębioną dyskusją. Ostate­cznie nic nie skończy się dobrze dla ludzkoś­ci. No może nie dla całej. Leonar­do DiCaprio chy­ba sobie poradzi z końcem świa­ta. Ostate­cznie, sko­ro przeżył katas­trofę Titan­i­ca to jest dużo tward­szy od nas wszystkich.

 

Na swym początku roku obyły się Oscary w formie dos­tosowanej do pan­demicznych cza­sów. Okaza­ło się, że to nawet miło się oglą­da, ale abso­lut­nie niko­go nie obchodzi. Dzię­ki temu obniże­niu prestiżu imprezy w końcu kil­ka kluc­zowych nagród mogły dostać kobi­ety. Bo wiecie — sko­ro nikt nie patrzy to moż­na je w końcu nagrodzić.

 

Jen­nifer Lopez ponown­ie zaczęła się spo­tykać z Bene Affleck­iem. Zdaniem wielu ma to wypro­mować ideę, że jeśli wszyscy zbiorowo nie postaramy to może uda się nam po pros­tu udać, że ostat­nich dwudzi­es­tu lat nie było.

 

W sty­czniu oglą­dal­iśmy „Udawaj, że to mias­to” a potem spędzil­iśmy kole­jne 11 miesię­cy próbu­jąc powiedzieć coś w połowie tak dow­cip­nego jak Fran Lebowitz. Mamy jeszcze kil­ka godzin i jesteśmy praw­ie pewni, że w końcu się uda.

 

 

 

Ku zaskocze­niu abso­lut­nie wszys­t­kich okazał się, że najlep­szym pro­duk­tem eksportowym pol­s­ki jest urok Pio­tra Adam­czy­ka. Wystar­czy, że nasz papież Polak założy dres i zostanie wrzu­cony do świa­ta Mar­vela a już cały świat zaczy­na nas lep­iej rozu­mieć. Dzię­ki Adam­czykowi duma Polaków została w tym roku ura­towana. Tylko telewiz­ja pol­s­ka plu­je sobie w brodę, że nie nabyła praw do seri­alu „Piotr Adam­czyk i ten gostek z Mar­vela z łukiem”.

 

Jak wiado­mo w 2021 roku najlepiej było być Wło­chom. Zwłaszcza na Eurow­iz­ji. Włosi zrozu­mieli zadanie i wysłali na konkurs piosen­ki najbardziej sek­sowne dzieci­a­ki jakie mogli znaleźć w mag­a­zynie. To wszys­tko doprowadz­iło do tego, że pier­wszy raz od lat zespół, który wygrał Eurow­iz­ję robi tak dużą kari­erę. Zrozum­cie — spędzil­iśmy tyle cza­su w domu w 2020, że po pros­tu chce­my popa­trzeć jak ładne dzieci­a­ki dobrze się bawią.

 

Po długiej batalii sądowej Brit­ney Spears w końcu jest wola od kurateli swo­jego ojca. Może robić co chce. Wszyscy przyjęli tą decyzję (wcale nie oczy­wistą) z ulgą. Birt­ney pier­wszy raz od kilku­nas­tu lat może decy­dować o sobie. Poza tym, że był to ważny krok w kierunku przeanal­i­zowa­nia tego jak amerykańskie pra­wo trak­tu­je oso­by, które pod taką kuratelę trafią to cała his­to­ria udowod­niła, że zain­tere­sowanie mediów naprawdę może wiele zmienić. Niek­tórzy wciąż pozosta­ją w szoku, że inter­ne­towa gru­pa zjed­noc­zona hasłem #freeBrit­ney, która anal­i­zowała jej social media w poszuki­wa­niu znaków, że jest bard­zo nieszczęśli­wa w swo­jej sytu­acji miała rację. To zmienia trochę naszą per­cepcję świa­ta kiedy takie zaan­gażowane grupy fanowskie naprawdę mogą wiedzieć więcej niż się wydaje.

 

W „Mare z East­town” Kate Winslet zagrała zmęc­zoną życiem polic­jan­tkę, która jest już bab­cią. Mil­iony kobi­et na całym świecie poczuły się niesamowicie staro na myśl, że Kate Winslet ma już grać bab­cie. Na całe szczęś­cie na ostat­niej prostej pojaw­ił się tekst, że wszys­tko jest ok bo twór­cy seri­alu nie popraw­ili kadrów tak by ciało Kate Winslet wyglą­dało lep­iej. Co spraw­iło, że poczuliśmy się jeszcze gorzej, bo najwyraźniej komuś przyszło do głowy, że Kate Winslet trze­ba jakkol­wiek poprawiać.

 

W maju odbyło się z daw­na oczeki­wane spotkanie „Przy­jaciół”, które udowod­niło, że ludzie mówią­cy o tym że grali w sit­comie są dużo mniej zabawni niż ludzie którzy gra­ją w sit­comie. Co było do udowod­nienia. Z resztą w tym roku HBO bard­zo stara się wyko­rzys­tać każdy sen­ty­ment jakikol­wiek mieliś­cie. Mają nową „Plotkarę”, będą mieć nowe „Słod­kie kłam­stewka” a to i tak nic wobec ich wiz­ji, że ludzie wciąż chcą oglą­dać nowe odcin­ki „Sek­su w Wielkim Mieście”

 

 

Paul Rudd został ogłos­zony najsek­sown­iejszym żyją­cym mężczyz­na. Reakc­je były od „Czy wszyscy inni umar­li” do „No, Ok, ale czemu mówicie mi rzecz oczy­wistą”. Różnice pomiędzy tymi reakc­ja­mi zależały głównie od tego czy ktoś widzi­ał „Clue­less” w for­ma­cyjnych lat­ach swo­jego życia.

 

To był rok musi­cali. Steven Spiel­berg próbował nas przekon­ać, że „West Side Sto­ry” jeszcze ma znacze­nie. Lin Manuel Miran­da, udowod­nił nam, że dobry musi­cal połąc­zony z życiową energią Andrew Garfiel­da może zaowocow­ać pro­dukcją, dla której stracą serce wszys­tkie dzieci­a­ki, które rozpoz­na­ją naw­iązanie do Sond­heima w „Tick Tick Boom”, Apple Plus TV wrzu­ciło musicalowy ser­i­al „Schmiggadoon” dla tych którzy wciąż puszcza­ją sobie w kółko pro­dukc­je Roger­sa i Ham­mer­ste­ri­na. A i tak najlep­szym musi­calem roku okaza­ło się nagranie broad­way­owskiego musi­calu „Diana”. Ale tylko wtedy jeśli usiądziecie do oglą­da­nia z butelką wina.

 

Jeśli pozosta­je­my w świecie musi­calu to widza­mi zatrząsała „Annette” od przysyp­i­a­nia w tyl­nych rzę­dach, po poczu­cie, że nic lep­szego się w życiu nie widzi­ało. Ja jestem we frakcji, która uzna­je, że to była po pros­tu dobra współczes­na opera która udawała, że jest musi­calem żeby ją wpuś­cili do kin.

 

Umarł Steven Sond­heim. Niby wiedzieliśmy, że to musi nade­jść, ale nie spodziewal­iśmy się że to już ter­az. Pozosta­je nam nucić jego piosen­ki i myśleć, że to piękne koło gdy librecista i kom­pozy­tor odchodzi dokład­nie wtedy, gdy w kinach gra­ją musi­cal do którego napisał słowa w ramach swo­jej pier­wszej więk­szej pracy.

 

Rid­ley Scott wkurzył się na Mil­lenial­sów że nie obe­jrzeli jego fil­mu „Ostat­ni poje­dynek” o poje­dynku­ją­cych się ryc­erzach w śred­niowieczu. Mil­lenial­si wkurzyli się na Rid­leya Scot­ta, że poz­wolił Jar­dowi Leto mówić z akcen­tem jak Lui­gi w „Domu Guc­ci”. Czyli dokład­nie rok jak rok. Pytanie tylko kto tu jadł tosty z awokado.

 

Dis­ney zro­bił nową wer­sję „Cru­el­li” w której ostate­cznie rozpraw­ia się z założe­niem, że ludzie dzielą się na dobrych i złych. Ludzie dzielą się na dobrze ubranych i źle ubranych oraz tych którzy zostali zabi­ci przez morder­cze dalmatyńczyki.

 

 

 

Net­flix pokazał pol­s­ki film „Hia­cynt” o prześlad­owa­niu pol­s­kich gejów przez władze PRL. Część osób z zaskocze­niem odkryła, że jest to pro­dukc­ja w zamierze­niu his­to­rycz­na a nie współczes­na. Wcześniej w tym samym roku Neftlix wypuś­cił ser­i­al „Sex­i­fy” o stu­den­tkach swo­bod­nie tworzą­cych na pol­skiej uczel­ni aplikację o kobiecej sek­su­al­noś­ci. Część osób z zaskocze­niem odkryła, że jest to pro­dukc­ja współczes­na a nie sci­ence fiction.

 

W tym roku króliczą łap­ką reży­serów był z pewnoś­cią Tim­o­th­ee Cha­la­met. Ilekroć jak­iś reżyser poszuki­wał chłopię­cia tylekroć przyprowadzano mu Tim­o­tchee. Od liceal­istę, przez stu­den­ta po mes­jasza — młody amerykańs­ki aktor zaprezen­tował całą gamę swoich możli­woś­ci. Nic jed­nak nie pobi­je fak­tu, że połowa widzów fil­mu „Ręka Boga” od Sor­renti­no była całkowicie pew­na, że go w filmie widzi­ała. A to nawet nie był on.

 

W kinach pojaw­iło się całe mnóst­wo remake i drugich częś­ci, które miały zagrać na naszym sen­ty­men­cie do lat 80 i 90. Jeśli czegoś nas nauczyły to, że trze­ba się szy­bko wyleczyć z sen­ty­men­tu za tymi dekada­mi zan­im Hol­ly­wood zep­su­je każdą rzecz, którą lubil­iśmy w dzieciństwie.

 

Film „Free Guy” okazał się niespodziewanie wielkim hitem. Pro­dukc­ja opowia­da o tym co by było gdy­byśmy przez pon­ad dwie godziny Ryan Reynolds nie wiedzi­ał jak bard­zo jest cool, co osa­da film w świecie sci­ence fic­tion dużo bardziej niż cała jego kom­put­erowa fabuła.

 

 

Na pol­s­kich plat­for­ma­ch streamin­gowych moż­na obe­jrzeć film „Barb i Star jadą do Vista del Mar”. To wybitne dzieło. Ma w sobie wszys­tko czego trze­ba — kil­ka musicalowych numerów, śpiewa­jącego Jamiego Dor­nana i mnóst­wo absurdal­nego humoru. To jeden z tych filmów które pole­casz ludziom a oni patrzą na ciebie jak­by ci zupełnie odbiło a potem też wpisu­ją pro­dukcję na listę swoich ulubionych.

 

Na Net­flix trafił najlep­szy ser­i­al sci­ence fic­tion w his­torii. „Szpi­tal New Ams­ter­dam” zapoz­nał Polaków w kon­cepcją lekarza które­mu zależy przede wszys­tkim by pomóc pac­jen­tom. Był to jeden z najchęt­niej oglą­danych seri­ali na pol­skim Net­flix­ie bo my Pola­cy lubimy sielanki.

 

Wes Ander­son zro­bił tak bard­zo film Wesa Ander­sona, że nawet fani Wesa Ander­sona musieli przyz­nać, że niekiedy jest w nim za dużo Wesa Andersona.

 

Eter­nals” weszło do kin. Przez chwilę sporo osób miało opinie na tem­at tego fil­mu a potem wszyscy o nim zapom­nieli. Jest to jed­nak film ważny, bo mówi nam, że w świecie Mar­vela ist­nieją czar­o­dzieje, kos­mi­ci, nordy­c­cy bogowie i jed­na para gejów.

Wszechświat zaszczy­cił nas trze­cią częś­cią „After” to film, na który nikt nie czekał a mimo to pow­stał. Jako że byłam pew­na, że to try­lo­gia postanow­iłam zobaczyć go w kinie. Okaza­ło się, że to nie jest try­lo­gia, tylko połowa ekraniza­cji ostat­niego tomu. Czwarta część ma być w sierp­niu. Poważnie rozważam zmi­anę zawodu.

 

 

 

Wid­zowie, którzy udali się do kin na „Ven­om: Car­nage” kilkukrot­nie w cza­sie sean­su zadawali sobie pytanie czy ten film ma sce­nar­iusz. Ostate­cznie wszyscy zgod­nie dos­zli do wniosku, że nie ma sce­nar­iusza, ale niko­mu to nie przeszkadza. Raz na jak­iś czas chce­my zobaczyć po pros­tu głupią his­torię miłoś­ci mężczyzny i blo­ga z kos­mo­su. Nie jesteśmy skałą!

 

Jak co roku okaza­ło się, że kil­ka osób z Hol­ly­wood ma na swoim sum­ie­niu zachowa­nia, które prowadzą twór­ców do jedynego słusznego wniosku — sko­ro aktor jest oskarżony o molestowanie sek­su­alne, musimy go nieco mniej pokazy­wać w trail­erze pro­dukcji, która niedłu­go wejdzie do kin. To jak wiemy za mało. Należy dodatkowo zabić takiego akto­ra Peletonem.

 

Film „Dziew­czyny z Duba­ju” wszedł do kin, a do pro­du­cen­tów fil­mu wszedł proku­ra­tor. Niewzruszeni tym wid­zowie pos­zli do kin robiąc najlep­sze otwar­cie roku. Film podob­no zas­zokował przede wszys­tkim kry­tyków, którzy ściska­jąc w spoconej dłoni bilet na seans wyszep­tali swo­je ostat­nie zdanie „To nie było taki złe” po czym osunęli się na ziemię w poczu­ciu, że nic nie wiedzą o świecie.

 

Do kin trafił film „Na rauszu” który stara się jakoś inaczej pode­jść do kwestii spoży­wa­nia i naduży­wa­nia alko­holu. Po filmie bard­zo widać, że nakrę­cił go Duńczyk, bo Pola­cy mają z goła inne doświad­czenia z alko­holem. Ale ostate­cznie — może warto wychylić jed­nego za dużo by zobaczyć jak Mads Mikkelsen tańczy.

 

 

Mar­vel wypuś­cił kil­ka seri­ali i kil­ka filmów, które na pewno wszyscy widzieliśmy, ale za cholerę nie może­my sobie przy­pom­nieć ich fabuły, poza tym, że nagle zro­biło się nam strasznie żal Anderw Garfielda.

 

Lana Wachows­ki zro­biła kole­jnego Matrixa. Wszyscy którzy zostali uśmierceni w poprzed­nich fil­mach ewident­nie nadal żyją.  Wiel­bi­ciele „Gry o Tron” zapy­tali „To tak moż­na” na co wiel­bi­ciele Mar­vela odpowiedzieli „A moż­na inaczej?”. Film podzielił widzów na tych których zdaniem to za dużo i na tych których zdaniem na świecie nigdy nie jest za dużo Matrixa. Nam wyda­je się jed­nak, że najważniejsze jest to, że Kanu Revees ewident­nie się dobrze baw­ił. A oto chodzi w życiu.

 

No dobrze, wyda­je mi się że to tyle w tym roku. Czy to był dobry rok w pop­kul­turze? Powiem szcz­erze, że mam wraże­nie, że przede wszys­tkim był to taki moment, w którym nikt niczego się nie spodziewał, i każdą pro­dukcję która była choć trochę lep­sza niż słana przyj­mowal­iśmy z entuz­jazmem. Mam też wraże­nie, że wiele osób dopiero w tym roku uświadomiło sobie jak ważne jest dla nich to by jed­nak było na co pójść do kina i co zobaczyć w telewiz­ji. Co powiedzi­awszy – widać jak szy­bko się zamie­nil­iśmy w małych leniuszków, którzy wolą każdy film obe­jrzeć z kanapy niż w kinie (nieza­leżnie od tego jak bard­zo krzy­czy na nas reżyser „Diuny”). Co pokazu­je, że zmi­any jakie zaszły nie były prze­jś­ciowe, ale pewnie na zawsze zmienia oblicze rozry­w­ki. I trze­ba się z tym pogodz­ić. Zaś po 2022 roku nie spodziewam się wiele, niczego sobie nie obiecu­ję. Tak dłu­go jak dłu­go będę mogła usiąść w kinowym fotelu jestem szczęśli­wa, a potem się wyzłośli­wiać to będę szczęśliwa.

 

0 komentarz
9

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online