Hej
Zwierz wie, że podsumowujące artykuły należy pisać, kiedy akurat wypada jakaś wielka rocznica, koniec roku, symboliczna data. Problem polega jednak, że mózg zwierza tak nie działa. Wręcz przeciwnie najbardziej rocznicowe pomysły przychodzą zwierzowi do głowy zupełnie bez związku z tym, o czym mówi kalendarz. Zwierz postanowił, więc zrobić pewne ciekawe podsumowanie zupełnie bez okazji. Zwierz chciałby zrobić takie małe zestawienie zmian, jakie zaszły w kulturze jak najbardziej popularnej w przestrzeni ostatnich lat. Przy czym nie chodzi o trendy typu: jest więcej filmów o super bohaterach, ale raczej o ogólne obserwacje dotyczące pewnych aspektów konsumpcji kultury (to sformułowanie brzmi podejrzanie mądrze). Widzicie, jaki zwierz potrafi być oryginalny, blogować na krawędzi i prawie ocierać się o kontrowersyjne postępowanie. Dlaczego podsumowanie nie dotyczy roku? W kulturze rzadko rewolucyjne czy istotne zmiany odbywają się przez rok. Zwierz chciałby objąć kilka ostatnich lat, ale bez wyraźnej cezury czasowej (zazwyczaj nie potrafi jej jasno wskazać). Żeby było jasne – to nie jest podsumowanie oparte o statystyki i twarde dane, raczej o pewne obserwacje poczynione przez zwierza na własną popkulturalną rękę. Możecie się z nimi zgadzać lub nie (miejmy nadzieję, że raczej to pierwsze), ale zwierz prosiłby byście zrozumieli, że to jeden z tych wpisów gdzie zwierz pisze z pozycji obserwatora/uczestnika a ni eksperta (jakby kiedykolwiek pisał z pozycji eksperta ;). Zwierz podzielił zmiany na trzy kategorie. Tego, co zmieniło się na lepsze, na gorsze i to, co paradoksalnie się nie zmieniło. Oczywiście wszystko bardzo subiektywne i co ważne – pisane z krajowej perspektywy (więc trochę fajnych zmian nam odpada bo w ogóle nie mają miejsca w kraju).
Będzie trochę narzekania, trochę zachwycania się zmianami i trochę zdziwienia, że wszystko zostaje takie samo (i to wcale nie metaforycznie)
Co zmieniło się na lepsze:
Kocham cię Internecie – dobra to zacznijmy od rzeczy absolutnie oczywistej – nawet, jeśli zwierz na potrzeby tego wpisu uda na chwilkę, że świat nie kradnie dość powszechnie filmów i książek oraz muzyki z Internetu to z całą pewnością jest to największa zmiana, jaką mamy. To jedna z tych absolutnie oczywistych rzeczy – kiedyś człowiek wiedział, że film ma premierę, dziś znajomi przesyłają mu zdjęcia z tej premiery z aktorem grającym główną rolę. Jeśli zaczyna się promocja filmu w US to Europa może symultanicznie obserwować wypuszczane materiały i wywiady. Internet zmienił wszystko a w ostatnich latach korzystanie z niego stało się tak straszliwie proste, że zwierz nadal żyje w lekkim zdumieniu, że wszyscy nie wiemy wszystkiego o wszystkim.
Seriale w telewizji zanim zdążą się skończyć– to z punktu widzenia zwierza jedna z największych zmian, jaka zaszła w ciągu ostatnich kilku lat. Jasne telewizje powszechnie dostępne nadal mają roczne czy dwuletnie opóźnienie (a czasem nawet jeszcze większe). Natomiast na BBC Doktor leci z jednodniowym poślizgiem, Sherlock z dwutygodniowym, Gra o Tron ma jeden dzień opóźnienia, Hannibal leciał na AXN równolegle z Showtime. Dla zwierza to niesamowita zmiana, zwłaszcza jak przypomni sobie, jaka straszna była przepaść jeszcze kilka lat temu. Zdaniem zwierza to zmiana na dobre nie tylko, dlatego, że na nowe odcinki czekamy, co raz krócej. Zwierz cieszy się, że twórcy zrozumieli, że widz, który nie musi czekać nie musi też ściągać. Dla zwierza to sygnał zmiany podejścia telewizji do widzów. Na lepsze.
Seriale na DVD (od czasu do czasu) – od czasu do czasu zaczęły się u nas pojawiać seriale naprawdę tuż po zakończeniu emisji serialu np. seriale HBO wychodzą jak na zamówienie, ostatni, co raz częściej zaczęły się też pojawiać seriale BBC czy ITV. Nie jest idealnie, ale jednak coś da się kupić dokładnie wtedy, kiedy człowiek spodziewa się, że pojawi się na DVD. Biorąc pod uwagę, że kiedy nie wydawano praktycznie niczego to jest to zmiana na lepsze.
Co raz mniej wstydu – super jest fakt, że ludzie cieszący się kulturą popularną z roku na rok, co raz mniej kwestią wstydliwiej słabości, z którą skrywamy się przed światem. Co raz mniej osób, które przyznaje się do oglądania seriali postrzeganych jest, jako bezmózgi, które nigdy nie widziały książki, co raz częściej dostrzega się, że czerpanie przyjemności z kultury popularnej nie oznacza, że porzuciło się całkowicie kulturę wyższą. Przyczyniają się do tego nie tylko ogóle zmiany w naszej kulturze, ale też, co raz więcej osób z pasją, które doskonale o tym piszą (na takim małym podwórku np. Ninedin czy Mistycyzm popkulturowy albo jeans and Tee Girl, którzy w swoich wpisach bardzo zacierają różnicę między tym, co wysokie i popularne).
Filmie/Muzyko przybywaj- pojawienie się Video on Demand – przynajmniej zdaniem zwierza, nieco rekompensowało całkowity upadek wypożyczalni video. Zwierz nie korzysta z usługi bardzo często, ale kiedy już się zdecyduje, zachowuje się jak dziecko w sklepie ze słodyczami. Nagle zwierz chce obejrzeć absolutnie wszystkie filmy. To cudowne uczucie, jeśli doda się do tego, że aby wypożyczyć film nie trzeba wyjść z domu. Podobnie dla wszystkich fanów muzyki takim cudem są wszelkiego rodzaju programy typu Spotify itp. – które ponownie – zmieniają sposób słuchania muzyki a jednocześnie – pozwalają na legalny dostęp do utworów. No i są niesamowicie popularne. Choć zwierz hipstersko wciąż kupuje płyty albo lamersko słucha muzyki przez youtube. Przy czym zwierz niczego tu nie chce diagnozować przy przewidywać – po prostu się cieszy że znalazła się jakaś trzecia droga pomiędzy kupowaniem DVD czy muzyki w ciemno a ściąganiem jej z internetu nielegalnie. Chyba wszyscy czują, że coś w tym stylu będzie naszą przyszłością
Kupię płytę albo dwie– od pewnego czasu jest na rynku, co raz więcej DVD z nowymi filmami w cenie 29 zł. I to nie zawsze chodzi o te nikomu nie potrzebne książeczkowe wydania, ale o zupełnie porządnie wydane DVD nawet z jakimiś szczątkowymi dodatkami. To jednak jest pora pozytywna zmiana, bo nareszcie nowe filmy kosztują tyle ile można wydać a stare filmy powoli zaczynają tanieć. Co raz łatwiej i taniej można zbudować sobie niesamowitą kolekcję. Co bardzo zwierza cieszy. Zwłaszcza, że buduje on niesamowitą kolekcję.
Ależ nikt o tym nie słyszał – to połączenie wyznania miłości do Internetu z wyznaniem miłości do ciekawych ludzi. Skończyły się, bowiem czasy, kiedy człowiek będący wielbicielem bardzo niszowego produktu kultury popularnej (dajmy na to – koreańskich dram) był zupełnie opuszczony. Pojawienie się możliwości kontaktowania z innymi fanami rzeczy jednocześnie popularnych i niszowych sprawiło, że czasem okazuje się, że nie są to rzeczy aż tak niszowe. Jak np. Doktor Who, który jednak przebił się do poważnych mediów ze swoją 50 rocznicą.
Co się zmieniło na gorsze.
Dlaczego ten Pan mówi po Polsku?- Niestety do Polski powoli napływa moda na dubbingowanie filmów aktorskich. Zwierz słyszał wiele argumentów zwolenników dubbingu, ale cały czas się boi, że niedługo dojdziemy do sytuacji niemieckiej gdzie tylko jedno kino w mieście gra film niedubbingowany (już dziś wersje dubbingowane pokazywane są w lepszych godzinach). Dla zwierza film aktorski z dubbingiem po prostu nie istnieje. Głos jest dla zwierza tak ważnym komponentem gry aktorskiej, że po prostu jego brak czy zastąpienie dubbingiem polskim niszczy zwierzowi cały film. Tak, więc zwierz ma nadzieję, że wprowadzenie dubbingu skończy się na tym, że będą dwie wersje a nie jedna. A już ostatnio jeden film tak do polskich kin wprowadzono i zwierz nań z przykrością nie poszedł. A i jeśli obie wersje mają być w kinie to w równie dobrych godzinach.
Co ja czytać mam, kiedy w kiosku pusto?- Po śmierci Filmu, dawno opłakanej śmierci Cinemy i zgonie wszystkich innych czasopism filmowych zostały nam bardzo dobre, ale jednak rzadko wychodzące filmoznawcze Ekrany i Kino, które samo nie wie, czym chce być, przez co jest czasopismem trochę nudnawym. Oczywiście możecie powiedzieć, że prasa filmowa po prostu przestała być potrzebna, ale trochę żal, bo jednak mieć artykuł o ulubionym aktorze w ręku a przeczytać to samo w sieci to dwa zupełnie różne doświadczenia, zwierz wie, bo co miesiąc kupuje sobie zagraniczne czasopisma i nawet, jeśli nie ma w nich sporo więcej niż wie z Internetu to jednak jest to zupełnie inne doświadczenie.
Wejdą/ Nie wejdą– przez pewien czas wydawało się, że nareszcie można odłożyć na bok narzekania na to, że mieszkamy na obrzeżach cywilizowanego świata. Filmy zaczęły w Polsce wchodzić jak w zegarku – prawie żadnych opóźnień, więcej – Thor wszedł w Polsce do kin wcześniej niż w US. Potem przeszedł kryzys i Euro i nagle wróciliśmy do czasów opóźnień na poziomie miesiąca czy dwóch a czasem do sytuacji, kiedy film w ogóle nie wchodzi na ekrany. Zwierz ma nadzieję, że raczej nie wrócimy do czasów, kiedy wszystkie nominowane do Oscara filmy można było zobaczyć już po rozdaniu nagród. W każdym razie to nie jest tak, że się zrobiło fatalnie, ale było już bardzo dobrze a się pogorszyło. Zwierz zastanawia się czy nie winić kryzysu gospodarczego, bo chyba dystrybutorów po prostu nie stać by sprowadzać więcej – bo nie ukrywajmy nadal do Polski sprowadza się jednak ułamek tego, co się kręci (nawet na DVD). zwierz miał kiedyś wizję, że to wciąż nasze zaszłości z czasów poprzedniego systemu, ale potem uświadomił sobie, że po prostu mamy stosunkowo niewielki rynek
Nie zabierajcie nam dodatków- to jedna z tych zmian na gorsze z egoistycznego punktu widzenia zwierza. Ponieważ firmom strasznie zależy byśmy zmienili technologię z DVD na BluRay, ( które kosztują tyle, co drzewiej DVD) a ludzie się opierają następuje powolny nacisk. Nacisk dodatkowy – wydania na BluRay ociekają super dodatkami a tym na DVD niewiele zostaje. Zwierz nie cierpi tej polityki, bo ogólnie nie cierpi być do czegokolwiek zmuszany. Zwłaszcza, że nowa technologia jest jak najbardziej w porządku, ale chwilowo jest zwierzowi zupełnie nie potrzebna. Tak, więc zwierz egoistycznie widzi w tym spory minus zmian, jakie zaszły w ostatnich latach. Choć jeśli jesteście wielkimi fanami nowych technologii można to uznać za plus.
Wszyscy mówią, nie ma, kogo słuchać– jak zwierz wspomniał padła nam prasa filmowa i niestety – strasznie obniżyła się jakoś portali poświęconych filmowi – Stopklatka właściwie dogorywa Filmweb stał się dla wielu miejscem gdzie wrzucają wszelkie swoje frustracje. Oczywiście, nie trudno dostać się do informacji na stronach zachodnich czy nawet bezpośrednio do aktorów czy film produkujących film. Co nie zmienia faktu, że nawet Imdb stało się ostatnio miejscem gdzie najłatwiej znaleźć link do innego portalu, w którym pojawiła się informacja, co, do której nie można być pewnym itp. Nadmiar informacji sprawił, że co prawda mamy ich więcej, ale co raz mniej im ufamy.
„Kreatywny” marketing – zwierz nigdy nie był szczególnym fanem działań marketingowych dystrybutorów, ale ma wrażenie, że w ostatnich latach poziom tagline, plakatów czy zwiastunów osiągnął poziom, poniżej którego są już tylko ognie piekielne. Zwierz spędza, co raz więcej czasu na tłumaczeniu, co raz bardziej zażenowanym znajomym, że film, który dystrybutor sprzedaje jako śmieszna komedię jest istocie filmem obyczajowym, że ten kretyński tagline i paskudny plakat przysłaniają dobrą produkcję, i że w ogóle sprzedaje się coś dużo bardziej prymitywnego niż jest w kinie. To zwierzowi łamie serce, bo ludzie jednak czasem nie decydują się na seans zniechęceni przez dystrybutorów.
Scena po scenie po napisach– zwierz wie, że sceny po napisach są fajne. Problem polega na tym, że napisy do filmów robią się, co raz dłuższe – serio na kilka kilkanaście minut. Zwierz wie, że niektórzy uważają to za przejaw szacunku dla twórców (zwierz i tak wie wcześniej, kto grał w filmie i kto go nakręcił, więc jakby zwalnia się z tego obowiązku). Być może część z was to lubi – dla zwierza oglądanie spisu dwustu animatorów jest jednak minusem seansu. Dlaczego? Z wielu powodów – bo czasem seans naprawdę trwa długo i człowiek chciałby już pójść do toalety, bo chce się coś powiedzieć, bo część osób już wstała. Ogólnie zwierz nie jest szczególnie przekonany do zostawania na napisach i ponownie – nie przepada za tym, że go się do tego trochę zmusza, (ale niepokorny zwierz).
Zaskakująco się nie zmieniło.
Komiks dobrem luksusowym-, kiedy w Polsce wychodziło sporo komiksów. Potem w Polsce komiksy prawie nie wychodziły. Kiedy w ostatnich latach rynek się ruszył zwierz miał nadzieję, że ruszy na dobre. Ale nie – stanął w miejscu bardzo dziwnym gdzie, co prawda wydaje się nowe tytuły, ale w cenie, która sprawia, że komiks jest dobrem luksusowym. Zwierz miał wielkie nadzieje, że coś się w tej materii zmieni, ale wygląda na to, że raczej nie ma szans. Przy czym zwierz się zawsze zastanawia czy ktokolwiek kiedyś skojarzy, że stwierdzenie, że Polacy nie kupują komiksów może mieć cokolwiek wspólnego z ich dość jednak zaporową ceną.
Seriale na DVD (wciąż od czasu do czasu) ok zwierz przed chwilą chwalił, że zaczęły wychodzić szybciej seriale na DVD, ale wciąż jest ich strasznie mało. Co więcej, kiedy wychodzą starsze jak Twin Peaks, MASH czy Sex and The City to wychodzą w cenach jakby były nowe, co trochę jednak nie ma sensu. Zwierz miał przez pewien czas wrażenie, że coś się zmieni i nadrobimy prędkość zachodnią niestety wygląda na to, że stoimy trochę w miejscu i choć część rzeczy przychodzi szybciej to jednak nie zalewa nas tyle tytułów ilu zwierz się swego czasu spodziewał (i nadal przychodzą do nas seriale trochę chaotycznie).
A śrubokrętów nie wystarczy dla wszystkich– informacje o świecie są co raz bliżej, fani się rozprzestrzeniają, a rynek milczy. Widzicie zwierz może zrozumieć, że nie ma gadżetów dotyczących Doktora Who, bo to jednak jest taki nasze małe szaleństwo i zwierz to rozumie. Ale dlaczego nie ma gadżetów do niczego? Serio gdyby zwierz miał pieniądze na inwestycje założyłby sklep z popkulturalnymi gadżetami. Albo przynajmniej zaczął je profesjonalnie sprowadzać i rozprowadzać po sklepach. Ludzie dużo by dali za to by móc sobie kupić coś związanego z Grą o Tron czy ostatni z Hannibalem. Ale u nas, mimo co raz większego zbliżenia do zachodniej kultury nadal jest pustka. To zwierza intryguje i irytuje w równym stopniu.
Pan przemawiał do mnie?- No właśnie – zwierz ma wrażenie, że przez ostatnie lata, jakość tłumaczeń filmowych i serialowych nie poszła jakoś znaczeni do przodu. Tymczasem zdecydowanie do przodu poszła znajomość języka przez widzów (przynajmniej tych, którym w ogóle na języku oryginału zależy). A tłumaczenia nadal są obok i nie chodzi o same tytuły filmów, ale o np. napisy w kinie gdzie widz od razu słyszy jak bardzo różnią się od oryginału. Zwierz wie, że tłumaczenie napisów nie jest proste, ale nadal ma wrażenie, że tłumacze za rzadko biorąc pod uwagę, że widownia zna język oryginału i na zbyt daleko idącą wolność już sobie pozwolić nie można.
Polska kraj gdzie kończą się mapy – zwierz zwrócił uwagę, że wciąż Polska jest krajem, który nie istnieje właściwie na mapie wizyt gwiazd promujących filmy. Raz na jakiś czas ktoś do nas wskoczy, ale najczęściej zupełnie przypadkowo lub jak np. w przypadku HBO są to gwiazdy produkowanych przez stacje seriali. Nie żeby zwierz był żądny takich powszechnych wizyt, ale kiedy widzi się jak gwiazdy, co raz częściej wysyła się, co raz dalej plus jak rozwija się przemysł promowania filmów w Niemczech to trochę żal, że wciąż jesteśmy taką białą plamą.
Chodzisz do kina i co z tego – zwierz zawsze miał wrażenie, że kina w końcu się zorientują, że warto wspierać naprawdę wiernych widzów. Kiedy pojawiły się karty do Atlantic czy Kinoteki zwierz myślał, że programy lojalnościowe dla stałych widzów kinowych (coś jak mile zbierane w samolotach) są kwestią dni. Zwłaszcza, że ceny biletów rosną a widzowie mogą naprawdę wybrać inne kino np. z mniejszym ekranem, ale i ceną biletu. Fakt, że nic takiego nie nastąpiło nadal zdumiewa zwierza, bo wydaje się to takie proste i logiczne. Poza tym działałoby na korzyść zwierza, który bardzo wspiera jeden konkretny multipleks.
To taki subiektywny przegląd zwierza chyba zahaczający o różne zmiany na przestrzeni ostatnich lat. Oczywiście wszystkie subiektywne i bardzo z perspektywy tego jak zwierz konsumuje kulturę. Są kwestie, których zwierz nie poruszył jak np. pojawienie się 3D, – bo tu zwierz nie ma jednej opinii – sam nie ma problemu z oglądaniem filmów 3D, ale denerwują go ceny biletów, nie mniej kilka razy sama technologia go zachwyciła. Ponieważ zwierz jeszcze nie ma zdania być może przydałaby się kolejna rubryka „zwierz nie ma jeszcze zdania”. W każdym razie obserwując te zmiany zwierz doszedł do wniosku, że to jest ciekawe jak trudno jest je dostrzec w krótkiej perspektywie i jak wiele zmieniają w naszym modelu korzystania z kultury, kiedy się już zorientujemy, że zaszły. Kiedyś kupienie DVD to było coś, dziś jest to jedne z licznych wydatków – nie bardzo się różniący od zakupu książki. Kiedyś człowiekowi nie było żal DVD, którego nie wydano w Polsce, dziś, co raz częściej patrzy na box, który kupił wcześniej na amazonie. Ze wszystkich wymienionych tu zmian zwierz najbardziej boi się, że kiedyś nadejdzie dubbing wszystkiego. To taka przemiana, której nie da się kontrolować, która być może odpowiada większości (ponoć ludzie nie lubią czytać w kinie), ale jednak dla zwierza oznaczałaby koniec seansów. I to jest naprawdę – jak koniec czegoś niesłychanie ważnego. Oczywiście mówimy o perspektywie bardzo wielu lat, ale zwierza ma zamiar żyć bardzo wiele lat. Nie powinno was też zdziwić, że zwierz ma do was pytanie, co waszym zdaniem czy dla was zmieniło się na lepsze, gorsze a może ku waszemu zaskoczeniu się nie zmieniło, choć mieliście nadzieję. Chodzi raczej o formę niż o treść. I właśnie – nie ograniczajmy się tylko do narzekań. Zmiany też bywają dobre. Tak przynajmniej zwierz słyszał.
Ps: Być może zwierz będzie miał dla was nowinę, że ho ho, ale jeszcze musicie się wy i zwierz uzbroić w cierpliwość.