Home Film Licencja na nie zabijanie czyli pełna zrozumienia recenzja Spectre

Licencja na nie zabijanie czyli pełna zrozumienia recenzja Spectre

autor Zwierz
Licencja na nie zabijanie czyli pełna zrozumienia recenzja Spectre

Kiedy pojawiły się pierwsze recenzje „Spectre” były w większości przychylne. Kiedy pojawiły się pierwsze opinie po pokazach opinie były na ogół nieprzychylne łamane na wyjątkowo krytyczne. Zwierz wszystko przeczytał, wchłonął i doskonale znał opinie obu obozów zanim jeszcze przestąpił próg kina. I tak może powiedzieć – że zgadza się ze wszystkimi. Zjawisko rzadkie acz cudowne. Recenzja nie zawiera istotnych spoilerów

f1388f8ff8d1416ba7bc86fe7da033ea

Dla zwierza Spectre to doskonały przykład że można się doskonale bawić na pokazie filmu który jest porażką

Zacznijmy od swoistej deklaracji. Spectre nie znudziło zwierza tak jak niektórych, nie rozczarowało i nawet prawdę powiedziawszy, zostawiło po sobie całkiem sympatyczne wrażenie. Tylko, że jednocześnie zwierz zdaje sobie sprawę, że jego oglądanie filmu było od samego początku zupełnie nie związane z wizją reżysera. Ten nie chciał zapewne by zwierz chichotał pod nosem z każdego narzucającego się części fandomu podtekstu między dialogiem Q i Bonda, czy też by zwierz nie chichotał wewnętrznie widząc jak Andrew Scott gra tak, że właściwie człowiek spodziewa się, że za chwilę przez jakieś drzwi wpadnie Benedict Cumberbatch oświadczając wszystkim że to sam Moriarty. Jasne fakt, że zwierz tak oglądał nie bierze się z powietrza. Bond jako wytwór kinematografii brytyjskiej stanowi dla zwierza swoisty festiwal odniesień i zabawnych skojarzeń – nawet wbrew intencjom autorów. Nie jest to oglądanie profesjonalne, krytyczne czy nawet recenzenckie – ale radosne i fanowskie. To perspektywa która rzecz jasna nie jest udziałem wszystkich i co oczywiste – bardzo zmienia odbiór filmu. Co nie zmienia faktu, że jako taki widz – skupiony w sumie na elementach drugorzędnych zwierz jest zadowolony, bo Spectre idealnie ten swój potencjał wykorzystuje.

9c4fdebad933748656f5dc3bdc8ac5

Zwierz należy do grupy widzów która jest was w stanie przekonać że Spectre to film o gorącym uczuciu między Bondem i Q. Serio to najlepszy klucz do tej produkcji.

Jednocześnie konieczna jest jeszcze jedna deklaracja. Zwierz nie cierpi „Casino Royale” i „Quantum of Solace”. Tak dobrze czytacie – zwierz nie lubi obu tych filmów. „Casino Royale” jest zdaniem zwierza filmem, miejscami tak kretyńskim że aż fizycznie boli a do tego nieznośnie sentymentalnym. Zwierz nigdy nie uwierzył w Vesper i wielkie uczucie Bonda, ani też w jego zrodzoną z tego załamania bezwzględność. Do tego jeszcze Mads Mikkelsen był kuriozalnym bondowskim zły, a pamiętna scena tortur budzi w zwierzu dzikie ataki śmiechu, bo jest tak zagrana, że inaczej się nie da. Stąd też nie ma w zwierzu sentymentu do odnowionego Bonda. Do starego jest, ale z zastrzeżeniem, że Bonda ogląda się nie jak każdy inny film szpiegowski tylko jak Bonda. Czyli czyniąc sobie w głowie tysiące zastrzeżeń. Deklaracja ta jest ważna bo zwierz nie należy do grupy która kochała nową interpretację Bonda. Do tego innego podejścia przekonał zwierza dopiero Skyfall i właściwie zwierz bardziej darzy sympatią ten film niż cały cykl z Craigiem. A sympatia do Skyfall była zaskoczeniem. Stąd właściwie oczekiwania zwierza nie są tak wysokie jak by się mogło wydawać.

spectre-_L3A8257_r_rgb_2805451e6a

Problemem Spectre jest to, że nieco za bardzo jest filmem bondowskim. A nie na to ludzie czekali

No dobra a co z pozostałymi widzami? Tu zwierz powie szczerze, że jest w stanie zrozumieć pewien jęk zawodu. Dlaczego? Bo Spectre to połączenie dwóch elementów. Po pierwsze swoistego bondowskiego bingo. Film sprawia wrażenie jakby Sam Mendes chciał się upewnić że Bond znajdzie się w każdej scenerii w której zwykł się wcześniej znajdywać. Czyli mamy kraj egzotyczny, pustynie, Alpy, Londyn i szaleńczy rajd ulicami Rzymu. Jest Martini, jest zdecydowanie wyczarowana z powietrza cudowna kreacja kobiecej bohaterki, są samochody, które nawet u niezmotoryzowanych budzą szybsze bicie serca. No i rzecz jasna mamy początkową sekwencję w Meksyku w której nie udało się ukryć, że miasto Meksyk strasznie chce pokazać że tam też jest nowoczesność. No ale darujemy to Bondowi bo wszak to jedyny agent który trzyma butelkę piwa tak by widać było etykietę (niestety naszą polską wódkę piję z mniejszą ostrożnością). Do tego oczywiście każda wyprawa wymaga zmiany garderoby, więc Daniel Craig występuje tu w najdroższym w historii pokazie mody męskiej – co akurat stanowi bardzo pozytywny aspekt filmu, gdyż jak naprawdę nie ma nic ciekawego to można spojrzeć jak idealnie wyglądają ramiona naszego Bonda w dobrze skrojonym garniturze czy płaszczyku. Zresztą tak na marginesie, można byłoby zrobić ze Spectre pewnie jakiś długi teledysk w którym Bond jedynie ten swój garnitur rozpina i zapina. Przerywane tym jak zakłada i zdejmuje okulary. Owo Bondowskie bingo wymusza jednak by film się rwał, bo bohaterowie muszą przejść do następnego punktu programu. Tych zaś zrobiło się przez lata tyle, że w pewnym momencie widz orientuje się, że część scen jest po prostu odpowiednio przyśpieszana, bo musimy jeszcze znaleźć czas na jazdę pociągiem i tortury – bez których ani rusz. Przy czym nie jest to pierwszy film który w ten sposób wykorzystuje Bondowską spuściznę. Pod pewnymi względami tak wyglądają wszystkie współczesne Bondy. Ale to jest zapisane w serii, ciągłe odwołania do pozostałych filmów z serii.

Spectre-2

Film to swoiste Bingo. Cokolwiek powinno być w filmie o Bondzie na pewno się znajdzie. Poza sceną z hazardem. 

To swoiste bingo nie raziłoby widza gdyby nie towarzyszył mu drugi element – dla widza współczesnego wprost nieznośny – otóż scenariusz Bonda jest niedorzeczny. Niedorzeczny w sposób który jeszcze kilka lat temu zupełnie by nam w serii bondowskiej nie przeszkadzał a teraz kole w oczy każdym swoim bezsensownym rozwiązaniem czy zwrotem akcji. Widzicie Sam Mendes zrobił coś co właściwie przypieczętowało los Spectre – nakręcił Skyfall. Pamiętacie tą scenę w której Bond biegnie ulicami Londynu a M przed komisją mającą zadecydować o losach wywiadu recytuje wiersz? Ileż było w tej scenie napięcia ale i melancholii. Oto M przestrzegała przed zbyt pochopnym krokiem w przyszłość, słowami którymi może się bronić przed trybunałem tylko powściągliwa dama brytyjskiego imperium. W Skyfall koniec wywiadu zdawał się być końcem swoistego świata wielkich szpiegów, epoki gdzie wszystko mógł załatwić człowiek z pistoletem. Skyfall sugerowało, ze świat staje się bardziej skomplikowany, a przez to w niektórych rozwiązaniach prostszy. Jak pistolet i radio wręczane Bondowi przez Q. Tylko tyle i aż tyle.

spectre-teaser-trailer-proves-christoph-waltz-is-amazing-329485

To schowane w cieniu zło zza długiego stołu jest już mało straszne. My i Bond trochę z takich złoli wyrośliśmy

Teraz kiedy w Spectre mamy do czynienia z wielkim nowoczesnym budynkiem w którego szklanych pomieszczeniach spoglądający złowrogo Andrew Scott (gdyby nie „Pride” zwierz nigdy by nie uwierzył że może on spoglądać inaczej) mówi o połączeniu wszystkich wywiadów, a my wiemy, że on coś knuje. I to knuje tak bezczelnie i komiksowo. Kiedy Bond potrzebuje jednak swojego ekstra samochodu i super zegarka. Kiedy w końcu cała symbolika starego i nowego przestaje być wierszem a zostaje sprowadzona do dwóch budynków po dwóch stronach rzeki, symboliki tak oczywistej, że aż odrzucającej – wtedy zaczynamy czuć swoisty niedosyt czy dyskomfort. Zwłaszcza że niestety Spectre w niektórych swoich rozwiązaniach staje się wręcz karykaturalnie jednowymiarowe. Te wszystkie złowrogie organizacje z zebraniami przy długim drewnianym stole, zagrożenie które ma twarz i białego kota, wielki spisek. Ten wielki zły bandzior który nic nie mówi i pojawia się tam gdzie Bond by kontynuować tradycję wielkich małomównych bandziorów. To wszystko zdaje się być makietą wobec zagrożenia zasygnalizowanego w Skyfall – zagrożenia które jest bardziej nieuchwytne niż ten kampowy szaleniec którego gra tu Waltz. Do tego próba spięcia poprzednich części pewną klamrą, sięganie do przeszłości Bonda (w sposób zdecydowanie mniej wyrafinowany niż czyniło to Skyfall) – sprawia, że czujemy niedosyt. Może przed Skyfall reakcje byłby inne, ale dziś Spectre sprawia wrażenie o jeden krok zbyt … bondowskiego? Zwierz cały czas miał wrażenie, że to co przeszłoby dekadę temu dziś niestety zawodzi. Przy czym w ogóle problem polega na tym że do realistycznej wizji przygód Bonda nie pasuje główny wątek. Jest z innego porządku. Za prosty, za bardzo odwołujący się do czarno białego świata, rozwijany powoli ale przejrzysty od pierwszych scen. Bond w wydaniu Spectre to film szpiegowski, w którym my wiemy lepiej od szpiega kto jest kim, zaś scenarzyści nie mają pomysłu co dalej. Robią to co gubi nie jednego twórce. Doprowadzają do sytuacji nie możliwej a potem nie mają pojęcia jak ciekawie ją rozwiązać.

First_glimpse_of_Andrew_Scott_s_character_in_the_new_trailer_for_Spectre

Przez pół filmu zwierz czekał aż w końcu do siedziby MI6 wpadnie Sherlock i wyjaśni wszystkim o co chodzi

Do tego niestety Spectre jest nierówne. Ma niekiedy doskonałe dialogi czy kwestie – zwłaszcza kiedy scenarzyści (liczni co widać w tym nierównym scenariuszu) decydują się na dowcip, żart czy mrugnięcie. Doskonała pod tym względem jest scena pościgu w Rzymie – z bardzo dowcipną wymianą zdań z Moneypenny, wszystkie sceny między Bondem i Q i znaczna część odzywek Bonda. Jednak tam gdzie ma być emocjonalnie, nagle staje się straszliwie płasko. Do tego siada psychologia postaci. Zwierz patrzy tu przede wszystkim na nową kobietę w życiu Bonda, która to – zupełnie bezpodstawnie, błyskawicznie traci dla niego serce. Niby to Bond ale jednak troszkę podrośliśmy Przynajmniej na tyle by wymagać by bohaterowie zamienili ze sobą więcej niż dwa zdania zanim zadeklarują sobie uczucia po grób. Jednak wiecie w czym najbardziej Spectre zawodzi? W tłumaczeniu motywacji przeciwników Bonda. Otóż mówią oni bardzo wiele, ale tak naprawdę są źli bo są źli. Albo bo nie lubią Bonda. To jest zdaniem zwierza olbrzymia wada filmu, bo przyzwyczailiśmy się ostatnio, że jednak -nawet jeśli wzięta z psychologii za pięć złotych – motywacja złych jest nieco głębsza. Tu jednak źli nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Co jest przykre bo mnóstwo gadają. Zwierz miał zresztą wrażenie, że ta nierówność musi wynika z faktu, że nad scenariuszem pracowało kilka osób, co zwykle się tak kończy.

james-bond-spectre-official-teaser-0

Spectre to piękny film. Połowa ujęć zawiera plecy Daniela Creiga. I to jest właśnie to na czym można się skoncentrować jak nic sie nie dzieje

W tym momencie ktoś może zapytać czy jestem pewna, że mi się podobało. Otóż tak – główny zarzut że film jest nudny, zupełnie do mnie nie trafia. Z przyjemnością oglądałam film nie czując ani przez chwilę znużenia. Co prawda część scen prowadziła do zaskakująco szybkiego i mało efektownego rozwiązania ale w sumie – nie były to sceny o których śniłam by trwały wiecznie. Do tego prawdą jest to co mówią wszyscy – Daniel Craig jest z filmu na film co raz lepszym Bondem. Tu zwierz miał nawet czasem wrażenie, że w swojej swobodzie grania 007 przypomina nieco wczesnego Moora. A zwierz akurat wczesnego Moora lubi. Do tego w obsadzie był Andrew Scott (niestety uroczy ten aktor obsadzany jest strasznie po swoich psychopatycznych warunkach) i Ben Whishaw (jego Q to jest mistrzostwo świata i kto wie czy nie najlepszy dodatek do serii od niepamiętnych czasów). Zwierzowi bardzo podoba się Naomie Harris jako Moneypenny – ponownie doskonale przeprowadzono ewolucję postaci i zwierz chętnie zobaczyłby jakiś mini serial tylko o niej. W ogóle jakby ktoś pytał zwierza jaka wersja Spectre najbardziej by mu się podobała to byłaby to ta gdzie oglądamy wszystkie wydarzenia oczyma Q i Moneypenny. Nie zawodzi też Ralph Fiennes jako bardzo zestresowany M. Kiedy się go widzi to fajnie jest pomyśleć, że to nie tyko szef Bonda ale też człowiek który sam chwyci za broń. Dorzućmy jeszcze Rory’ego Kinneara w małej ale zawsze na swój sposób uroczej roli (podawanie ręki Bondowi aby się nie poślizgnął zwierz uznaje za przeuroczy moment filmu) i dostajemy idealny zestaw dla wielbicieli kina brytyjskiego, a takim zwierz jest. Trzeba jednak z przykrością stwierdzić, że ludzie którzy nie doceniają pojedynku Voldemorta z Moriartym siedzieli w kinie skarżąc się na obsadę. Co dowodzi, że trzeba ludziom pokazywać więcej brytyjskich filmów, żeby pojęli, że brytyjska obsada zawsze jest dobrym wyborem.

Spectre-Ben-Whishaw-as-Q-and-Daniel-Craig-as-James-Bond

W filmie jest wiele pięknych strojów ale nie ma piękniejszego nad sweterek Q

Nie oznacza to jednak że cała obsada jest równie dobra. Przede wszystkim zwierz zakazał by komukolwiek poza Quentinem Tarantino obsadzania Christopha Waltza jako złego w filmach. Tylko Tarantino potrafi jakoś magicznie wpłynąć na aktora by nie grał karykatury tylko prawdziwego złola. Bohater Waltza jest tak straszliwie kampowy, przeszarżowany i po prostu nudny, że nie czujemy nawet odrobiny grozy. Co prawda nie jest winą aktora, że jego postać jest napisana tak w jednej trzeciej, ale Waltz nie pomaga. Nawet kiedy zgodnie ze starą dobrą tradycją torturuje dzielnego Jamesa to nie ma w tym nawet odrobiny tej grozy co wtedy kiedy w Bękartach Wojny jadł strudel czy pił mleko. Co jest przykre – wiedzieć że aktor potrafi być wybitny i widzieć jak odgrywa złego tak, że najciekawszym elementem postaci jest jego minimalistyczna garderoba. Zresztą w ogóle powiedzmy sobie szczerze, jako szef wszystkich szefów marnie wypada na tle chociażby obecnego w Skyfall Slivy. Tamten przynajmniej miał jakąś osobowość i rys charakterystyczny. Tu nic takiego nie mamy. A skoro przy złolach jesteśmy – wspomina się tu wszystkich byłych przeciwników Bonda i to urocze jak bardzo międzynarodowa to grupa. Trudno się dziwić, skoro Brytyjczycy grają tych złych u amerykanów to sami muszą sięgać po aktorów Europejskich.

bond-girl

Jeśli chodzi o podejście do kobiet to film tylko pozoruje zmianę. Ostatecznie nadal aby zdobyć serce Bonda trzeba być od niego młodszą

Drugi problem to obecność w tym filmie to Monica Bellucci. Otóż materiały reklamowe starają się nas przekonać, że oto Bond dorósł na tyle by wziąć w ramiona najpiękniejszą włoszkę mimo że nie ma ona już lat dwudziestu. Ileż tu dyskusji, emocji i deklaracji. Problem w tym, że Bellucci jest w tym filmie przez jakieś cztery minuty. Co więcej scena między nią a Bondem jest jedną z tych scen niedorzecznych, gdzie psychologia musi ustąpić temu żeby było fajnie. Musi też ustąpić logika bo chyba zwierz nie zdradzi byt wiele jeśli powie, że mimo upojnych chwil piękna aktorka pozostaje zaskakująco bardzo odziana w elementy garderoby, które choć kuszące raczej winno się zdjąć a po zdjęciu nie biegnie się od razu na nowo ich przywdziewać. W każdym razie – jest to jedno z bardziej bezczelnych zagrań marketingowych i dowód na to, że Bond jest jaki jest bo rolę dziewczyny bohatera spełnia tu Léa Seydoux, która jest zgodnie z zasadą odpowiednio młodsza. I wcale nie gra źle, choć jej postać jest napisana wedle starego bondowskiego schematu – stój tu i ładnie wyglądaj w tej sukience. Zresztą jakby się scenarzyści nie starali to jest po prostu faktem, że najlepszą chemię mają w tym filmie Bond i Q. Co więcej odczytać ich wymiany zdań jako jakąś formę flirtu nie jest trudno. Zwierz cały czas zachodzi w głowę czy to zamiar reżysera czy też aktorzy po prostu grają dla własnej przyjemności tak by wszystko można było sobie podłożyć. Brytyjscy aktorzy to trolle, więc niczego by zwierz nie wykluczał.

site_lea

Kobiety w  filmie są piękne, sukienki materializują się same i tylko chemii jakoś brak

Jest jeden aspekt Spectre, który przynajmniej w opinii zwierza czyni film naprawdę fajnym. Otóż Spectre jest pięknie nakręcone. Nie ładnie, nie dobrze tylko absolutnie pięknie. W kolejnych kadrach jest jakaś cudowna precyzja i równowaga. Nie ważne czy mówimy o szerokim spojrzeniu na krajobraz czy na pojedyncze ujęcie Bonda – we wszystkim jest jakaś elegancja. Zwierz zastanawiał się skąd zna ten sposób kompozycji, po czym rzucił okiem na inne filmy gdzie operatorem był Hoyte Van Hoytema. I znalazł. Tinker Taylor Soldier Spy. Choć to film zupełnie inny to też uwiódł zwierza podobną precyzją kadru. Jasne jeśli widzisz dokładnie kompozycję kolejnych kadrów znaczy to zapewne, że na ekranie nie dzieje się nic tak emocjonującego by odciągnąć twoją uwagę. Ale zwierz czerpał z tego śledzenia kolejnych ujęć pojedynczych sylwetek i symetrycznych przestrzeni taką radość, że niekiedy cieszył się nawet, że nic specjalnie się nie dzieje i można się temu wszystkiemu dokładnie przyjrzeć.

Jame-Bond-Spectre-Reviews-starring-Daniel-Craig-Christoph-Waltz-Lea-Seydoux-Dave-Bautista-and-Ralph-Fiennes

Film najlepiej wypada wtedy kiedy chce być dowcipny. Najgorzej – kiedy ma większe ambicje

Zwierz nazwał film porażką. I obstaje przy tym zdaniu. Choć zwierzowi Spectre doskonale się oglądało i w sumie wyszedł z kina w znakomitym humorze, to jednak jest to swoista porażka. Przez ostatnie kilka filmów starano się Bonda przepisać na nowe czasy ale i na nowych widzów. W Casino Royale chciano pogłębić wątek uczuć Bonda, w Quantum of Solace miało być tak surowo, że zapomniano dorzucić scenariusza. Najlepiej wyszło to w Bondzie, który był jednocześnie zupełnie inny, ale też dorzucał doskonały komentarz do naszego świata. Skyfall to film bardzo meta. Ilekroć ktoś mówi o końcu zapotrzebowania na Bonda mówi jednocześnie o bohaterze filmu jak i o samym filmie. Dzieło komentuje się samo. Spectre jest porażką w tym procesie. Jest filmem bondowskim, w którym zarówno realizm jak i poważniejsze rozważania są tylko posypką na torcie złożonym z równie niedorzecznych klisz jak te które tworzyły inne Bondowskie filmy. Uczucie, że mogliśmy mieć o tyle więcej nie daje spokoju. Zresztą to nie pierwszy raz. Pamiętacie jak za czasów Brosnana w Świat to za Mało, zmuszony okolicznościami Bond strzela do bohaterki którą zaczął darzyć uczuciem. To był moment kiedy zwierz pomyślał, że Bond jest na skraju czegoś nowego. Ciemniejszego – czegoś co może nam uprzytomnić że zawodem Bonda jest zabijanie ludzi. A potem było Śmierć nadejdzie Jutro i zwierz zrozumiał, że nic się nie zmieni. I choć Spectre przewyższa o głowę tamte filmy to jest takim dowodem na poddanie się. Kino bondowskie wygrało jednocześnie samo sobie szkodząc.

spectre-james-bond-2015-billboard-650-02

Co by nie było. Warto obejrzeć chcociażby dla garderoby Jamesa (jego strój na pogrzeb aż prosi się by wywołać jakiś interesujący dla niego zgon)

Co dalej mości panowie, co dalej. Zdaniem zwierza nic. To jest swoisty paradoks bondowskiej serii. Nawet jeśli Spectre zawodzi oczekiwania, jeśli nie dostarcza tego poziomu rozwoju bohater którego oczekujemy to tak naprawdę nic się nie stało. Będzie następny Bond. Z Craigiem albo nie. Nakręcony w konwencji poważniejszej albo i nie. Z uznanym reżyserem za kamerą albo i nie. Ale będzie. Zawsze w końcu jest. Kiedy upadł Związek Radziecki wydawało się, że nie będzie miejsca na Bonda ale się znalazło, kiedy zbankrutowało MGM wydawało się, że nie będzie komu kręcić Bonda ale się znaleźli ci którzy wyprostowali kwestię praw autorskich. Kiedy Craig odejdzie znajdzie się inny angielski aktor którego znienawidzimy żeby go potem pokochać. Bond to szpieg który od 24 filmów przedstawia się swoim własnym imieniem i nazwiskiem i jeszcze żyje. Serio ten Szpieg nie umiera nigdy. I niezależnie od tego co sądzicie o filmie, program 00 nigdy nie wyjdzie z mody.

Ps: Zwierz odpowiednio spędza czas w Poznaniu i poza konferencją aktywnie czyta najnowszy tom jeżycjady który a jakże chętnie zrecenzuje

Ps2: Zwierz powie wam na koniec jedno. Obejrzałby tego Bonda jeszcze raz. Może to jest zdanie które wystarczyłoby za całą recenzję.

19 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online