Home Ogólnie Ludzkość jest tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek czyli zwierz i Star Trek

Ludzkość jest tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek czyli zwierz i Star Trek

autor Zwierz

 

Hej

 

Zwierz zazwyczaj uda­je przed wami ( mniej lub bardziej skutecznie), że zna się na tym o czym pisze. Ba zdarza­ją się nawet przy­pad­ki, kiedy zwierz naprawdę wie o czym pisze,  bo nabył ową stosowną pop­kul­tur­al­ną wiedzę przez lata. Jed­nak dziś nie ma co udawać — wiedza zwierza na tem­at Star Tre­ka nigdy nie będzie prawdzi­wą wiedzą fana. Zwierz nie wychował się bowiem na mostku statku Enter­prise,  ale w kokpicie Sokoła Mile­ni­um . Tak więc praw­da jest taka, że zwierz, który chęt­nie poroz­maw­iał­by z wami o pak­cie na Bakurze, tym w którym momen­cie Powro­tu Jedi widać Marę Jade,  oraz jak brzmi­ał rozkaz 66,  nie może pochwal­ić się podob­nie zbędą wiedzą,  w odniesie­niu do uni­w­er­sum Star Tre­ka. Oczy­wiś­cie zwierz dziecię­ciem jeszcze będąc widzi­ał pier­wszy film pełnome­trażowy ( wynudz­ił się strasznie ale na swo­ja obronę ma że był naprawdę mały i zmus­zony przez rodz­iców) , i uronił łzę oglą­da­jąc Gniew Khana,  ale wszys­tko wydawało się zbyt skom­p­likowane by zwierz mógł to wów­czas oga­r­nąć. Zwierz wciąż żyje w przeko­na­niu, że za dużo jest książek, filmów,  komik­sów i seri­ali do nadro­bi­enia,  by się kiedykol­wiek z tym wyro­bił. Nie mniej postara­j­cie się drodzy czytel­ni­cy spo­jrzeć na lukę w wiedzy zwierza jako na pewien plus. Oto bez emocji jakie budzą się w zwierzu ilekroć mów o Gwiezd­nych Woj­nach ( nawet nie zaczy­na­jmy tego tem­atu — zwierz chce byś­cie mieli o nim dobre zdanie),  zwierz może spoko­jnie stanąć z boku i stwierdz­ić, że Star Trek jest możli­we jed­nym z najwięk­szych osiąg­nięć popkultury.

 

 

 

Po pier­wsze sama his­to­ria seri­alu — zdjętego z ante­ny po trzech sezonach,  ze wzglę­du na małą oglą­dal­ność, który swo­ją prawdzi­wą sławę zyskał dopiero jako pro­gram nadawany w powtórkach — to ide­al­ny przykład zjawiska, które w ostat­nich cza­sach zaczęło defin­iować pop­kul­turę. Coś co może się nie spodobać ogółowi,  ma szanse na zaję­cie ważnego miejs­ca w  świado­moś­ci zbiorowej dzię­ki fanom. A nic nie ma takich fanów jak Star Trek — kiedy zwierz pisał artykuł o fan fic­tion, odkrył  nie jeden badacz szukał nar­o­dzin tego niezwyk­le pop­u­larnego gatunku,  właśnie wśród fanów Star Trek, podob­nie rozsyłane do wiel­bi­cieli fanziny, pomysły na kon­wen­ty — wszędzie w his­torii tych dziś powszech­nych ( czy jak w przy­pad­ku fanz­inów nieco zapom­ni­anych)  zjawisk Star Trek ode­gra poważną rolę. Z  resztą powiedzmy sobie szcz­erze — nadal w pop­kul­turze obow­iązu­ją­cym obrazem sza­lonego wiel­bi­ciela sf jest raczej fan Star Tre­ka niż Gwiezd­nych Wojen.

 

 

 Z resztą pró­ba obliczenia skali zasięgu kul­tur­al­nego raże­nia Star Tre­ka była­by chy­ba niesły­chanie trud­na — niewąt­pli­wie pod tym wzglę­dem,  we współczes­nej pop­kul­turze niewiele może mu dorów­nać.  Poczy­na­jąc od fak­tu,  że amerykańs­ki wahadłowiec nosił nazwę Enter­prise, przez niekończące się par­o­die Spoc­ka, aż po wolka­ńskie pozdrowie­nie ( oraz fakt, że word zwierza zna słowo wolka­nin), które właś­ci­wie jest powszech­nie rozpoz­nawane nawet przez ludzi, którzy nie mają zielonego poję­cia o co chodzi w seri­alu. Zwierz nie za bard­zo wyobraża sobie oglą­da­nia The Big Bang The­o­ry bez wiedzy kim jest właś­ci­wie Kirk, Spock i spół­ka,  a  prze­cież to tylko jeden z przykładów. Więcej — znaw­cy twierdzą, że Star Trek ma też jak najre­al­niejsze przełoże­nie na współczes­ną tech­nologię. Uważni wid­zowie dostrzegli w rękach bohaterów nie tylko coś co niesły­chanie przy­pom­i­na tele­fony komórkowe, ale także urządzenia przy­pom­i­na­jące wyglą­dem i dzi­ałaniem table­ty, sys­tem dzi­ała­ją­cy jak Inter­net.  Człowiek, który wymyślił Google Earth sam twierdzi, że inspirował się podob­nym sys­te­mem do tego jaki widzi­ał w seri­alu. Co więcej wyda­je się, że wszelkie nasze wyobraże­nia o tele­por­tacji ( i o zasadach jej dzi­ała­nia) bierze­my głównie z wiz­ji tego jak wyglą­dała ona w seri­alu — serio zwierz jest przeko­nany, że kiedy w końcu będziemy się tele­por­tować , będziemy pozostaw­iać po sobie  śred­niej jakoś­ci efek­ty spec­jalne. Ale ponown­ie zwierz nie może się oprzeć wraże­niu, że to wciąż za mało by zrozu­mieć a także w pełni uznać znacze­nie Star Tre­ka — łączy on w sobie bowiem trzy ważne ele­men­ty , których braku­je bądź brakowało bard­zo wielu seri­alom i innym wyt­worom popkultury.

 

 

 

Po pier­wsze wszyscy wiedzą, że pier­wszy Star Trek ( czyli ory­gi­nal­ny ser­i­al)  bardziej niż o przyszłoś­ci mówił o ter­aźniejs­zoś­ci.  Jest to ser­i­al, który zapisał się dość chlub­nie w dzie­jach dyw­er­sy­fikowa­nia bohaterów  seri­alowych.  Bohat­era­mi mogła być czarna kobi­eta, Japończyk ( ciekawe bo wyda­je się ‚że Azjaci są wciąż jeszcze dyskrymi­nowani w obsadach seri­ali) , Ros­janin, czy zde­cy­dowanie log­iczny Wolka­nin ze spicza­sty­mi usza­mi — różnorod­ność jakiej brakowało nie jed­ne­mu pro­gramowi telewiz­yjne­mu , zarówno wtedy jak i nieste­ty dziś  ( zwierz nie jest jakimś zupełnym sza­leńcem doma­ga­ją­cym się pary­tetów, ale nadal jakoś tak strasznie biało w tej telewiz­ji) — oczy­wiś­cie nie należy tego zjawiska przece­ni­ać — Uhu­ra wciąż była tylko ład­ną kobi­etą, w ład­nym mundurze, która nie za wiele mówiła — ale była siedzi­ała na mostku i dawała dowód,  że w przyszłoś­ci ludzkość będzie lep­sza. Z resztą nawet później,  kiedy już pozostałe seri­ale telewiz­yjne dos­tosowały się do przemi­an społecznych, Star Trek nie zapom­ni­ał o swoich korzeni­ach. W odcinkach wcześniej czy później zawsze pojaw­iały się tem­aty, które porusza­ły prob­le­my praw człowieka — zwłaszcza uchodźców czy ter­ro­ryz­mu. Zdaniem zwierza owa wrażli­wość Star Tre­ka na nas­tro­je społeczne ( przy jed­noczes­nym braku nachal­nego dydak­tyz­mu), czyni z niego całkiem niezła spuś­ciznę his­torii, nie tyle pop­kul­tu­ry co właśnie amerykańskiego społeczeńst­wa w drugiej połowie XX wieku. 

 

 

 

                Z resztą zwierz zawsze odnosił wraże­nie, że prawdzi­wym bohaterem Star Tre­ka jest ludzkość jako taka.  Mimo tego,  iż śledz­imy bohaterów tylko jed­nego statku ( oraz jego poprzed­ników i następców) na przestrzeni bard­zo wielu lat ( zwierz mówi tu o całym uni­w­er­sum) to tak naprawdę oglą­damy reprezen­tan­tów całej ludzkoś­ci ( tam gdzie jej nigdy wcześniej nie było).  I jest to wiz­ja — w prze­ci­wieńst­wie do tak wielu jaki­mi się nas zasy­pu­je — bard­zo pozy­ty­w­na. Widać to zwłaszcza w Next Gen­er­a­tions,  gdzie Picard ( czy kogokol­wiek dzi­wi, że to jest zwierza ulu­biony kap­i­tan na mostku Enter­prise?),  właś­ci­wie zawsze stara się wybrać poko­jowe czy dyplo­maty­czne rozwiązanie. Ale nawet w poprzed­nich i następ­nych sezonach,  ludzkość jawi się jako społeczność god­na swo­jego miejs­ca wśród gwiazd, nastaw­iona poko­jowo, bardziej ciekawa galak­ty­ki niż gotowa ją pod­bi­jać. Zwierz musi powiedzieć, że jed­nym z ele­men­tów seri­alu,  który podobał mu się najbardziej był fakt,  że mimo, iż Klin­go­ni stanow­ili na początku najwięk­szych prze­ci­wników ( a przy­na­jm­niej najlepiej rozpoz­nawanych) Fed­er­acji, to już później w seri­alu pojaw­iali się oni w zało­gach statków, czy na stac­jach kos­micznych. Zwierz zawsze uważał to za niesły­chanie ciekawy zabieg dobrze jed­nak pokazu­ją­cy jak zmieni­a­ją się w his­torii sojuszni­cy i wro­gowie. Zwierz naprawdę się nie dzi­wi, że amerykanie nazwali swój wahadłowiec na cześć Enter­prise — czy ist­nieje bowiem lep­szy mod­el odkry­wa­nia wszechświa­ta niż poko­jowa mis­ja jaką reprezen­tu­je badaw­czy statek floty ?

 

 

No właśnie przy­na­jm­niej dla zwierza atrakcją Star Tre­ka była jego pozor­na bezcelowość. Bohaterowie lecieli tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. Już samo to zdanie wzbudza radosne pod­niece­nie. Bo czy nie jest to spełnie­nie jakichś,  zre­al­i­zowanych już na naszym glo­bie, marzeń o odkry­wa­niu nowego, niez­nanego, na pewno niebez­piecznego, ale ciekawego.  Nie na dar­mo u pod­staw pomysłu na ser­i­al stały powieś­ci marynisty­czne. Bo pły­wanie statkiem po morzu a poruszanie się z pręd­koś­cią warp w przestrzeni kos­micznej,  tak naprawdę niewiele różnią się od siebie. Z resztą właśnie ów pomysł na niewielką, dobrze napisaną i dobraną grupę bohaterów zawsze pozostanie chy­ba najwięk­szym plusem Star Tre­ka — nawet jeśli po lat­ach oglą­danie pier­wszych sezonów jest co raz trud­niejsze ( podob­nie jak nieste­ty trudne robi się oglą­danie efek­tów spec­jal­nych w Next Gen­er­a­tion, które prze­cież były takie dobre te wie­ki temu),  to wciąż Spock gaszą­cy Kir­ka, McCoy oświad­cza­ją­cy, że jest ” lekarzem a nie.” ( tu następu­je zazwyczaj nazwa jakiejś dzi­wnej pro­fesji)  zupełnie się nie zes­tarza­ły.  Zwłaszcza dynami­ka między Kirkiem a Spock­iem,  wyda­je się być dokład­nie tym, co próbu­ją odt­worzyć praw­ie wszys­tkie seri­ale, mające w swoim cen­trum dwóch różnią­cych się charak­tera­mi przy­jaciół. Trze­ba tu z resztą stwierdz­ić, że sama postać Spoc­ka a także sposób w jaki zagrał ją Leonard Nimoy zasługu­ją na osob­ny wpis — jest to bowiem jed­na z lep­szych postaci jaką kiedykol­wiek stwor­zono w pop­kul­turze.  Nie mniej ów fab­u­larny pomysł na bezcelową podróż,  o którym zwierz pisał wcześniej zapewnił seri­alowi jeszcze coś — dłu­gowieczność. W prze­ci­wieńst­wie do wielu seri­ali, które nad­miernie rozwleka­ją swo­ją akcję, tu koń­ca właś­ci­wie nie ma — no chy­ba,  że zwiedz­imy całą galak­tykę co wyda­je się nie możli­we. A nawet wtedy pozosta­ją jeszcze podróże w cza­sie, z których Star Trek korzys­tał nadzwyczaj chęt­nie ( i wcale nie tak niez­god­nie z logiką jak mogło­by się wydawać) To też odpowia­da za sukces seri­alu — mimo, że nie jest to 48 lat Dok­to­ra Who ( który trochę oszuku­je bo miał szes­naś­cie lat prz­er­wy ale o tym cicho sza) , to jed­nak 18 lat ( sześć rożnych seri­ali w tym samym Uni­ver­sum)  i 11 filmów to cos czym może się pochwal­ić bard­zo niewiele seri­ali. CO zwierz mówi nie może się nim pochwal­ić żaden inny serial.

 


 

 

           Zdaniem zwierza tym co ostate­cznie dowodzi tego, że Star Trek jest jed­nak czymś nieco innym niż Gwiezdne Wojny,  czy jakikol­wiek inny ser­i­al sf, był sukces jaki odniósł reboot serii w postaci najnowszego fil­mu. Pomysł  by po pros­tu zacząć wszys­tko od nowa — byśmy otrzy­mali nowego Kir­ka i nowego Spoc­ka,  może wydawać się bardziej niż karkołom­ny — zwłaszcza w sytu­acji, w której sce­narzyś­ci zde­cy­dowali się nie tyle zig­norować ist­nie­nie seri­ali, ale po pros­tu stworzyć alter­naty­wną rzeczy­wis­tość. Takie pomieszanie z poplą­taniem, na dodatek odwołu­jące się do zna­jo­moś­ci nie tyle kole­jnych seri­ali z uni­w­er­sum Star Trec­ka,  tylko ory­gi­nal­nych odcinków z lat 60, teo­re­ty­cznie musi­ało ponieść klęskę. Zwłaszcza, że twór­cy zde­cy­dowali się skierować kam­panię nie do wiel­bi­cieli  Star  Tre­ka ( wychodząc z założe­nia, że raczej nic tu nie ugra­ją — dość z resztą słusznie bo więk­szość zadeklarowanych fanów była pro­dukcji bard­zo prze­ci­w­na),  ale do ludzi nie mają­cych o niczym poję­cia. Film jed­nak odniósł sukces. Dlaczego? Wyda­je się, że wystar­czy wsadz­ić na jeden statek Kir­ka, Spoc­ka i McCoya i ma się gotowy przepis na świet­na his­torię, dodatkowo wrzu­cić ich w sam środek zamiesza­nia ( choć niekoniecznie wojny) i otrzy­mu­je­my jak­iś mag­iczny przepis na to jak zro­bić film, który sprawi ludziom radość.   Choć sam zwierz wąt­pił w sukces Star Trek,a zaraz po zakończe­niu fil­mu zaczął się zas­tanaw­iać kiedy pojawi się kole­jny — dziś wszyscy wiemy, że pro­dukc­ja już ruszyła ( zdję­cia obiegły sieć kil­ka dni temu), a całość zobaczymy w 2013 roku. Z resz­ta nawet jeśli kon­tynu­ac­ja okaże się klapą,  to jed­nak Star Trek i tak zal­iczył już naj­gorszy z możli­wych filmów — zawsze kiedy wąt­picie przy­pom­ni­j­cie sobie Star Trek: Nemesis. 

 

 

           Jak już zwierz pisał nie jest spec­jal­istą ani też znaw­cą,  ale nie ule­ga dla niego wąt­pli­woś­ci, że w wojnie pomiędzy fana­mi Gwiezd­nych Wojen, a fana­mi Star Tre­ka, ci drudzy maja jed­nak nieco więcej argu­men­tów. Gwiezdne Wojny nigdy nie musi­ały się bowiem zmierzyć z fak­tem, że opowiada­ją o przyszłoś­ci ludzkoś­ci, ba nigdy nie musi­ały się zmierzyć z fak­tem, że opowiada­ją o jakiejkol­wiek przyszłoś­ci — prze­cież dzieją się dawno, dawno temu i to na dodatek w odległej galak­tyce. Taka for­muła dala Luca­sowi możli­wość stworzenia niesamowitego i naprawdę fas­cynu­jącego świa­ta, ale z drugiej strony w warst­wie fab­u­larnej,  wciąż mamy przede wszys­tkim klasy­czną walkę dobra ze złem ( nawet jeśli przyjmiemy, że film ma swój kon­tekst his­to­ryczny nadal jest dość czarno biało). Dopiero to co stworzyli fani z niuan­sowało świat przed­staw­iony w fil­mach.  Star Trek jest pod tym wzglę­dem dużo bogat­szy sam z siebie — zaś sam pomysł mimo, że pozornie banal­ny — dale­ki jed­nak od schematu odt­warza­nia baśni w kos­mosie. Przy czym zwierz pisze to bez złośli­woś­ci — jak już wspom­ni­ał — sam jest wiel­bi­cielem Gwiezd­nych Wojen od zawsze,  i jakoś nie wierzy by w jego pop­kul­tur­al­nym ser­cu mogła by się zmieś­cić tylko jed­na galak­ty­ka. Prze­cież sko­ro jest tam już Nar­nia,  Śródziemie, Win­ter­fell i mnóst­wo innych nie ist­nieją­cych miejsc,  to czy naprawdę zwierz musi decy­dować się co woli?

 

            Oczy­wiś­cie może­cie stwierdz­ić, że zwier­zowi nieco odbi­ja — że przece­nia wartość Star Tre­ka dla kul­tu­ry pop­u­larnej i daje się ponieść roman­ty­cznej wiz­ji his­torii seri­alu, siły jego fanów i przekazu jaki ze sobą niesie. Z jed­nej strony zwierz nie zaprzecza — pewnie moż­na spoko­jnie, pop­kul­tur­al­nie egzys­tować i nic o ST nie wiedzieć. Z drugiej jed­nak strony w zwierzu odzy­wa się wtedy zawsze socjo­log­iczny czu­jnik, który zawsze wskazu­je SF jako najlep­szy nośnik naszych społecznych i kul­tur­al­nych wiz­ji obaw i lęków. A,  że ST to naprawdę dobre SF ( zwierz ponown­ie mówi o kręgu kul­tu­ry pop­u­larnej, bo ist­nieje coś takiego jak SF przy­należące do kul­tu­ry wyższej np. Lem) to jego miejsce zde­cy­dowanie jest bard­zo wysok­ie. Z resztą co zwierz się tłu­maczy — kiedy zro­biono głosowanie na ser­i­al otoc­zony najwięk­szym kul­tem,  Star Trek wygrał w cuglach. Nawet wtedy kiedy praw­ie nikt go nie oglą­dał. To tyle zach­wytów na dziś dro­gi czytel­ników . Live long and Prosper.???

 

 

 

 

 

 Ps: Zwierz ma znakomi­ty pomysł na jutrze­jszy wpis więc trzy­ma­j­cie kciu­ki by nie okaza­ło się, że już kiedyś na niego wpadł.

ps2: Zwierz napisał nieco mniej niż zwyk­le recen­zyjny tekst na swoim drugim blogu o państ­wu i służ­bie w dwóch bard­zo ang­iel­s­kich seri­alach — jeśli jesteś­cie znudzeni kos­mosem może­cie tam zajrzeć po coś bardziej ziemskiego

 

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online