Home Ogólnie Mam w dupie małe miasteczka” czyli Rowling podejmuje Trafny Wybór

Mam w dupie małe miasteczka” czyli Rowling podejmuje Trafny Wybór

autor Zwierz

 

Hej

Wczo­raj kiedy zwierz oświad­czył że uda­je się na balet na face­booku utworzyła się spo­ra gru­pa kibicu­ją­cych frus­tracji zwierza i mają­cych szcz­erą nadzieję, że balet okaże się wyjątkowo marny — głównie po to  by móc się sycić złośli­woś­ci­a­mi zwierza. Nieste­ty grupę tą zwierz spieszy poin­for­mować, że choć przed­staw­ie­nie miało swo­je lep­sze i gorsze momen­ty, to te najlep­sze (w chore­ografii Pas­to­ra do muzy­ki Góreck­iego) były tak dobre, że całą wyprawę zwierz uważa za udaną. No może z tym drob­nym wyjątkiem że jak spot­ka real­iza­to­ra dźwięku tego przed­staw­ienia to zro­bi mu jakieś kuku — muzy­ka była bowiem puszczana z głośników (zwierz nie będzie się roz­wodz­ił nad para­no­ją słucha­nia muzy­ki z nagrań w sali oper­owej) i to w taki sposób, że początek Góreck­iego bolał w uszy, a Bach nie przy­pom­i­nał Bacha co najwyżej zgrzyt rozreg­u­lowanych skrzy­p­iec na starej pły­cie. Co więcej, zwierz dostrzegł u siebie trag­iczną zmi­anę — kiedyś było mu wszys­tko jed­no co gra i skąd się dźwięk doby­wa ale od cza­su kiedy przy­ja­ciel zwierza zaczął go reg­u­larnie prowadzać na dobre kon­cer­ty i sadzać w najlep­szych akusty­cznie salach ze słuchem zwierza stało się coś niedo­brego. I ter­az jak mu głos dochodzi jedynie od strony głośni­ka zwierz czu­je dyskom­fort. Powinien pozwać zna­jomego za wyk­sz­tałce­nie w nim pod­sta­wowego słuchu muzy­cznego. To strasznie utrud­nia życie.

W związku z tym o bale­cie nie będzie, będzie za to o Trafnym Wyborze — książce J.K Rowl­ing, o której pisali wszyscy więc zwierz napisze też. Zaczni­jmy od tego, co piszą wszyscy — że stała się rzecz dość niety­powa — skuszeni nazwiskiem autor­ki książek dla dzieci (albo pod­szy­wa­ją­cych się pod książ­ki dla dzieci, książek dla ludzi w każdym wieku) świat sięgnął po powieść społeczną, roz­gry­wa­jącą się w niewielkiej mieścinie, w której autor­ka kreśli dość nieprzy­jem­ną wiz­ję panu­ją­cych w małych społecznoś­ci­ach sto­sunków społecznych. Zwierz nie ma najm­niejszej wąt­pli­woś­ci, że gdy­by nie nazwisko autor­ki jakieś 90% czytel­ników nigdy by po nią nie sięgnęła. Tem­at jest bowiem wręcz pro­gramowo mało pory­wa­ją­cy — oto w niewielkiej mieścinie, na parkingu przez klubem gol­fowym pada tru­pem rad­ny, którego miejsce ter­az trze­ba będzie zająć, rozpisać wybo­ry i wybrać kandy­datów. Tym­cza­sem miasteczko jest skłó­cone, podzielone na frakc­je i ogól­nie pełne wza­jem­nych niechę­ci i pre­ten­sji. Prawdę powiedzi­awszy, zwierz też by nie sięgnął po taką książkę, wrzu­ca­jąc ją od razu do pewnego bard­zo pop­u­larnego w Anglii (a wciąż jed­nak nie umiejącego się dobrze uksz­tał­tować w Polsce) nur­tu powieś­ci społeczno poli­ty­cznej, który z małej społecznoś­ci robi obraz całego społeczeńst­wa. Nie mniej dobrze się stało, że książ­ka wyszła pod tym a nie innym nazwiskiem. Moż­na się bowiem przekon­ać, że Ang­iel­skie i Pol­skie małe miastecz­ka nie tak bard­zo różnią się od siebie.

Mam w dupie małe miastecz­ka” ten cytat z wier­sza Bursy mógł­by spoko­jnie posłużyć za mot­to książ­ki. Nieza­leżnie czy autor­ka pisze o rodz­i­nach lep­iej czy gorzej sytuowanych, o przy­jezd­nych czy miejs­cowych  trud­no dostrzec by pałała do nich szczegól­nie pozy­ty­wnym uczu­ciem, a widać wręcz płynącą z książ­ki niechęć wobec lokalnej poli­ty­ki, przepy­chanek, uporząd­kowanych ogród­ków i towarzys­kich sto­sunków, które tylko pozornie są cywili­zowane, a pod płaszczem których skry­wa­ją się wza­jemne niechę­ci tajem­nice i wszys­tko to co toczy niewielką społeczność od środ­ka. Ta niechęć do miejs­cowej społecznoś­ci ma też sporo wspól­nego z pewną wiz­ją świa­ta jaką ksz­tał­tu­je Rowl­ing ‚w której więcej jest zrozu­mienia i współczu­cia dla mieszkańców ubogich domów komu­nal­nych niż dla poważanych w mieś­cie właś­ci­cieli włas­nych biz­nesów. Na przekór wiz­ji życia w której wszyscy mogą osiągnąć wszys­tko jeśli tylko zaprag­ną, Rowl­ing przekonu­je, że z góry wyz­nacza­my niek­tórym tor życia i nawet nie staramy się go zmienić zaplą­tani w ego­isty­czne myśle­nie i poszuki­wanie włas­nych korzyś­ci. Wyciąg­nię­cie ręki do drugiego człowieka wyda­je się dla więk­szoś­ci mieszkańców miastecz­ka czynem nie tylko trud­nym ale nie za bard­zo mieszczą­cym się w ich świecie czy sys­temie wartoś­ci. Przy czym podzi­ał jest tu na tyle ostry, że nie trud­no kry­tykować autorkę za pewien ide­al­izm (niek­tórzy złośli­wie dodadzą — ide­al­izm dobrze sytuowanej klasy która może sobie na niego poz­wolić nigdy nie real­izu­jąc włas­nych pos­tu­latów), ale zdaniem zwierza miło widzieć od cza­su do cza­su, że autor ma serce po właś­ci­wiej stron­ie i nie boi się o tym pisać.

Nie mniej wyda­je się, że ta książ­ka to przede wszys­tkim studi­um nie tyle poglądów, czy życia społecznego co konkret­nych jed­nos­tek i ich wza­jem­nych relacji.  Siłą Pot­tera podob­nie jak Trafnego Wyboru jest umiejęt­ność ksz­tał­towa­nia postaci — tu autorce udało się to ide­al­nie —  teo­re­ty­cznie wszys­tkie posta­cie łat­wo przyp­isać do pewnych kat­e­gorii (zad­owolony z siebie przy­wód­ca lokalnej społecznoś­ci, mąż prz­mo­cowiec, wyma­ga­ją­ca mat­ka, potul­na żona itd.) ale dzię­ki temu, że poz­na­je­my oso­by z wielu punk­tów widzenia musimy niekiedy wielokrot­nie zmieni­ać ich obraz w swo­jej głowie. Jak np. w przy­pad­ku Kay pra­cown­i­cy opie­ki społecznej, na którą najpierw patrzymy z niechę­cią ocza­mi jej co raz mniej zain­tere­sowanego chłopa­ka Gav­ina by kil­ka rozdzi­ałów później spo­jrzeć na nią zupełnie inaczej gdy zjaw­ia się w domu narko­man­ki i mat­ki jed­nej z bohaterek. Takie przed­staw­ie­nie postaci z wielu per­spek­tyw nie zawsze jest proste, a tu wychodzi znakomi­cie. Podob­nie jak znakomi­cie wychodzi jej przed­staw­ie­nie tego co po śmier­ci dzieje się z Bar­rym zmarłym rad­nym, który niemal w każdym wspom­nie­niu swoich blis­kich wyras­ta na co raz lep­szego człowieka. W pewnym momen­cie czytel­nik zaczy­na się nawet zas­tanaw­iać czy rzeczy­wiś­cie Bar­ry był aż tak dobry. Jedynym minusem tego sposobu przed­staw­ia­nia postaci, jest to, że w książce bard­zo niewiele się dzieje (przy­na­jm­niej na początku) — trochę tak jak­by akc­ja w ogóle się nie liczyła dla autor­ki — przez kil­ka pier­wszych rozdzi­ałów jest jej tak mało, że czytel­nik zaczy­na się nawet zas­tanaw­iać czy da się w ten sposób pociągnąć dalej narrację.

Jed­nak podob­nie jak w poprzed­nich książkach  Rowl­ing najlepiej wyszła młodzież. Przemądry brat zwierza stwierdz­ił, że w jej portre­towa­niu młodzieży jest coś podob­ne­go do sposobu w jaki o młodych ludzi­ach pisze Stephen King i zwierz się z tym zgadza w pełnej roz­ciągłoś­ci. Młodzież u Rowl­ing jest w dużej mierze gronem niesły­chanie sfrus­trowanych ludzi, których życie kom­p­liku­ją sprawy,  tak dalekie dorosłym — rodz­ice, wyśmiewanie się w szkole czy pier­wsza miłość która jest tu dobrze sportre­towana jako coś co przynosi więcej frus­tracji niż radoś­ci. Co więcej wyda­je się, że mała mieści­na jest dla wszys­t­kich podob­nie okrut­na — nie ważne czy jest się dzieck­iem narko­man­ki czy córką miejs­cowej lekar­ki — życie obu wyda­je się równie okrop­ne choć w innym wymi­arze — obie też inaczej sobie z prob­le­ma­mi radzą — jed­na har­do staw­ia­jąc opór światu (i paku­jąc się w kłopo­ty) dru­ga co raz niżej pochy­la­jąc głowę. Czy­ta­jąc o nas­to­latkach nie trud­no też dostrzec, jak bard­zo frus­trac­ja wyni­ka z braku możli­woś­ci czy chę­ci naw­iąza­nia kon­tak­tu z rodzi­ca­mi, choć widać też że autor­ka częś­ciej na win­nych tej sytu­acji wskazu­je rodz­iców niż młodych ludzi. Nieza­leżnie czy jest to  wyży­wa­ją­cy się na rodzinie ojciec czy mat­ka staw­ia­ją­ca córce co raz wyższe wyma­gania. Zwierz, którzy zawsze uważa, że nas­to­lat­ki są jed­ną z najbardziej stereo­ty­powo i krzy­wdzą­co przed­staw­ianych w kul­turze grup społecznych zawsze radośnie przyj­mu­je jakąkol­wiek his­torię, w której młodych ludzi przed­staw­ia się wielowymi­arowo, i bez ide­al­i­zowana uroków młodoś­ci, a wręcz prze­ci­wnie pokazu­jąc jak kosz­marny potrafi być to zaw­iesze­nie między dziecińst­wem a dorosłością.

O ile Pot­ter w pewnym stop­niu ide­al­i­zował Anglię jako świat gdzie da się znaleźć mag­ię, czary a każde ruiny mogą kryć w sobie szkołę magii o tyle Trafny Wybór dość skutecznie obdziera z uroku nawet najbardziej mal­own­iczą miejs­cowość. Nie chodzi nawet o opis ubogich osiedli, czy o wiz­ję szkoły, która nie bard­zo różni się od tej jaką moż­na było­by napisać o szkole pol­skiej (łącznie ze stanem tech­nicznym budynku). Pięknie położone Pag­ford z śliczny­mi doma­mi, kwiata­mi w don­iczkach i wymy­ty­mi okna­mi jest w isto­cie miejscem odraża­ją­cym, w którym człowiek raczej nie chci­ał­by spędz­ić więcej cza­su. Co więcej Rowl­ing pokazu­je, że choć cza­sy podległoś­ci feu­dal­nej dawno minęły to jed­nak wciąż ten kto posi­a­da okoliczny majątek, i otacza­jące ją par­ki stanowi punkt odniesienia dla eli­ty miastecz­ka. Służal­czość jaką część (jeśli nie praw­ie wszyscy) prze­jaw­ia­ją wobec właś­ci­cieli posi­adłoś­ci  mieszkań­cy miastecz­ka każe się zas­tanow­ić jak bard­zo skost­ni­ały jest w isto­cie ang­iel­s­ki podzi­ał społeczny. Z drugiej strony — zwierz przyglą­da­jąc się tej niewielkiej społecznoś­ci doszedł do wniosku, że jedynie kil­ka ele­men­tów różni ten rodzaj zbiorowoś­ci od zbiorowoś­ci na jaką moż­na było­by się natknąć w jakiejś pol­skiej mieścinie. Jest w tym też nawet coś ter­apeu­ty­cznego dostrzec, że pewne zachowa­nia społeczne, które zwyk­liśmy sobie przy­właszczać jako nasze pol­skie nie są nar­o­dowe ale raczej przyp­isane są do pewnego typu ludzi i społeczności.

Nie mniej mimo całej tej kry­ty­ki społecznej, i dobrze napisanych postaci zwierz będzie miał prob­lem by do książ­ki wró­cić. Dlaczego? Przede wszys­tkim to jest jed­na z tych książek, w których człowiek nie zna­j­du­je uciecz­ki od dnia codzi­en­nego. Wręcz prze­ci­wnie zwierz dostrzegł, że prob­le­my bohaterów go męczą, podob­nie jak sami bohaterowie do których w znakomitej więk­szoś­ci trud­no czuć nawet cień sym­pa­tii. Przy czym nie chodzi o mękę czy­ta­nia tylko o takie nieprzy­jemne uczu­cie związane z prze­by­wanie w towarzys­t­wie ludzi niezbyt miłych. (Dal­sze dwa zda­nia puryś­ci mogą uznać za spoil­er) Co więcej od początku książ­ki nie ma wąt­pli­woś­ci, że nie może się ona skończyć dobrze. Po pros­tu to się czu­je, że ilość prob­lemów, tajem­nic, ani­mozji i zwykłej ludzkiej podłoś­ci przekroczył poziom, który prowadzi do  prostego dobrego zakończenia. Ba! Dobre zakończe­nie było­by w tym przy­pad­ku jakimś trag­icznym błę­dem, czy­tanie książ­ki jest więc jak obser­wowanie rozruchu mech­a­niz­mu o którym już z góry wiemy jak zafunkcjonu­je (przy­na­jm­niej zwierz miał od początku takie uczu­cie) ale nie wiemy które try­b­ki ode­gra­ją jaką rolę. (koniec tych dwóch zdań, które puryś­ci mogą potrak­tować jako spoil­er) Oczy­wiś­cie od każdego czytel­ni­ka zależy jak zin­ter­pre­tu­je koniec powieś­ci, ale duch pogłębi­a­jącego się smutku krąży nad kole­jny­mi stron­a­mi. Jest więc to dokład­nie ten typ książ­ki, do którego nikt nie wraca choć wszyscy ją dość dobrze pamię­ta­ją. No chy­ba, że lubi­cie ten rodzaj powieś­ci. Wtedy pewnie powró­ci­cie do lek­tu­ry, bo to — sko­ro już jesteśmy w tym momen­cie — książ­ka z całą pewnoś­cią udana choć nie wybitna.

Na koniec zwierz zostaw­ia ten oczy­wisty wątek jakim jest fakt, że książkę napisała J.K. Rowl­ing kobi­eta bogat­sza od bry­tyjskiej królowej, która majątku doro­biła się pisząc o nas­to­let­nich czar­o­dzie­jach. Zwierz ma tu trzy uwa­gi. Pier­wsza bard­zo pozy­ty­w­na — zwierz dzieli tych, którzy napisali książ­ki na dwie kat­e­gorie — pis­arzy i autorów. Autorzy to ci, którzy napisali coś dobrego i tyle, pis­arze to ci którzy piszą i wciąż każą nam czekać na swo­ją nową powieść. Pod tym wzglę­dem Rowl­ing przeszła dzię­ki Trafne­mu Wyborowi z dzi­ału Autorów do dzi­ału Pis­arzy i zwierz jest niesły­chanie ciekawy jaka będzie jej następ­na powieść, bo Trafny Wybór pokazu­je, że Rowl­ing potrafi pisać o wszys­tkim. Dru­ga uwa­ga — po częś­ci pod­nie­siona we wstępie — zwierz nie jest w stanie nie szanować pis­ar­ki, która zami­ast podążać utartą ścieżką wymyślonego przez siebie świa­ta, albo przy­na­jm­niej dzi­ału lit­er­atu­ry decy­du­je się napisać książkę zupełnie inną, o której prze­cież musi­ała wiedzieć, że nie będzie lit­er­ackim hitem (a przy­na­jm­niej nie z powodu swo­jej treś­ci). Pod tym wzglę­dem wyda­je mi się to niesły­chanie dobre wyko­rzys­tanie lit­er­ack­iej sławy — zami­ast wyko­rzys­tać ją by odci­nać kupony od pop­u­larnoś­ci i sprzedawać czytel­nikom coś co trafi ide­al­nie w ich gust, wyko­rzys­tać swo­je dobrze znane nazwisko by pod­sunąć ludziom książkę, po którą by pod innym nazwiskiem nie sięgnęli, a która bard­zo wyraźnie zaw­iera spory zestaw przekon­ań autor­ki. Na sam koniec uwa­ga trze­cia — zdaniem zwierza jest coś dla piszą­cych i niepiszą­cych pociesza­jącego w tym, że najbo­gat­sza kobi­eta Wielkiej Bry­tanii pisze książkę w której więcej zrozu­mienia jest dla tych, którzy otrzy­mu­ją pomoc niż dla tych, którzy żad­nej pomo­cy nie potrze­bu­ją. I że nie jest to tylko deklarac­ja ide­o­log­icz­na ale coś zacz­erp­nięte z włas­nych wspom­nień. I choć wyda­je się, że Rowl­ing wycz­er­pała lim­it lit­er­ac­kich cud­ów na to stule­cie, to kto wie, w końcu ktoś może jeszcze z nas osiąg­nie sukces.

Ps: W komen­tarzach do zapowiedzi tej recen­zji pojaw­iły się pyta­nia czy zwierz czy­tał książkę w ory­gi­nale i tłu­macze­niu — trochę tak trochę tak bo zwierz jed­nak na czas woli czy­tać po Pol­sku. Z resztą w ogóle woli czy­tać po pol­sku. Niem­niej zwierz nie wypowia­da się na tem­at jakoś­ci tłu­maczenia bo tłu­maczem nie jest — pewnie dało­by się przetłu­maczyć lep­iej (z całą pewnoś­cią dało­by się przetłu­maczyć wol­niej) ale zwierz nie miał jakichś takich zgrzytów, że aż zęby bolały. A poza tym — co moż­na uznać za znak dobrej książ­ki — zwierz czy­ta­jąc zupełnie nie myślał o tym jak to jest napisane tylko o tym co będzie dalej.??

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online