Home Ogólnie Me and Mrs Jones czyli zwierz i tanie podróże w czasie

Me and Mrs Jones czyli zwierz i tanie podróże w czasie

autor Zwierz

Hej

Zwierz miał ostat­nio wys­tępy na Mias­to Książek gdzie opowiadał o dziesię­ciu książkach, które z bard­zo różnych powodów zro­biły na nim w ostat­nim roku wraże­nie. Jed­ną z nich była trze­cia część Brid­get Jones. Mad About a Boy. Zwierz został zru­gany przez część czytel­ników, że oto zanurzył się w świat zjawiska niesły­chanie pop­kul­tur­al­nego i zapom­ni­ał wypłynąć po drugiej stron­ie z wpisem i opinią w zębach. Zwierz nie sądz­ił­by ktokol­wiek potrze­bował jego opinii, ale z drugiej strony, zwierz od praw­ie pię­ciu lat sprzeda­je wam swo­je zdanie czy tego chce­cie czy nie, więc może czas się pogodz­ić z tym, że przy­na­jm­niej część z was się do tego przyzwycza­iła. Dziś, więc będzie o książkach, które nie są o tym, o czym wszyscy twierdzą, że są i o uczu­ciu wraca­nia do domu, nawet, jeśli nigdy nie był to spec­jal­nie ład­ny dom. Inny­mi słowy, zwierz ma trochę gdzieś czy nowa część Brid­get Jones to dobra lit­er­atu­ra, bo to jedy­na podróż w cza­sie, na jaką zwierza stać.

Choć tytuł sugeru­je, że wątek roman­su z młod­szym mężczyzną będzie głównym wątkiem książ­ki tak naprawdę nie jest to sprawa dla autor­ki abso­lut­nie najważniejsze.

Zaczni­jmy od tego (zwierz naprawdę musi znaleźć lep­sze zdanie na początek drugiego aka­pitu wpisu), że zwierz czy­tał Brid­get Jones zan­im to było modne. To taki specy­ficzny rodzaj pop­kul­tur­al­nego hip­sterst­wa, który spraw­ił, że zwierz naprawdę sięgnął po książkę, gdy jeszcze była wydana bez więk­szego rozgło­su w serii Kameleona. To było jeszcze zan­im pow­stały całe serie podob­nych książek, próbu­ją­cych odt­worzyć styl dzi­en­ni­ka samot­nej kobi­ety. Zwier­zowi książkę pod­sunęła jego mat­ka, z komen­tarzem, że choć fabuła jest śred­nia to same obserwac­je bard­zo dobre i zabawne. I rzeczy­wiś­cie, zwierz czy­tał zarówno pier­wszy jak i dru­gi tom, bez więk­szego zwraca­nia uwa­gi na miłosne perypetie bohater­ki (zwłaszcza, ze dość szy­bko zori­en­tował się, że czy­ta Dumę i Uprzedze­nie oraz Per­swaz­je), ale na jej opis życia singiel­ki. A właś­ci­wie nie tylko singiel­ki, ale oso­by, którą przy­na­jm­niej w jej włas­nym mnie­ma­niu niekiedy prz­eras­ta rzeczy­wis­tość w jej najprost­szych aspek­tach. Już w dość młodym wieku, zwierz sol­idary­zował się z tą postawą (ktokol­wiek śledzi pry­wat­ny pro­fil zwierza na Face­booku wie, że zwierza rzeczy­wis­tość częs­to prz­eras­ta lub zaskaku­je) zwłaszcza, że jeśli uważnie czy­tało się książkę to bohater­ka wcale nie wypadała na kom­plet­ną idiotkę wręcz prze­ci­wnie całkiem częs­to okazy­wało się, że pomiędzy kole­jny­mi drob­ny­mi upoko­rzeni­a­mi ze strony życia zna­j­dowała czas na całkiem rozsądne i inteligentne prze­myśle­nia i posunięcia.

Zan­im Brid­get Jones stała się kole­jną bohaterką komedii roman­ty­cznych, które (zwierz obe­jrzał obie dwa dni temu) nieste­ty postanow­iły sprowadz­ić jej życie wyłącznie do poszuki­wań ide­al­nego fac­eta, była zapisem dość ciekawego momen­tu w naszej his­torii sto­sunków damsko męs­kich, kiedy uświadomiono sobie, że bycie sin­glem stało się rzeczy­wiś­cie pewnym sposobem na życie, który uległ nie mniejszej sys­tem­atyza­cji niż życie małżeńskie. Trzy­dziestoparo­let­nia Brid­get fan­tazju­ją­ca o ślu­bie, ale niebieg­ną­ca w kierunku ołtarza wydawała się sym­bol­i­zować wszys­tkie te kobi­ety, które nie zała­pały się na małżeńst­wo w pier­wszym roz­da­niu (bliżej dwudzi­est­ki) i ter­az koło trzy­dzi­est­ki nie mogą się zde­cy­dować czy lep­iej im z kimś czy z ich całkiem sym­pa­ty­cznym samot­nym życiem.  Fakt, że Brid­get Jones stała się prze­bo­jem zaś później napisano set­ki podob­nych, choć zde­cy­dowanie gorszych książek doskonale świad­czą o tym, że Field­ing nawet, jeśli nigdy nie była doskon­alą autorką zła­pała w swo­jej książce jakąś prawdę o sto­sunkach między­ludz­kich pod koniec zeszłego wieku (tak tak moi drodzy mówimy prze­cież o książkach z lat 90). Zwłaszcza w pier­wszym tomie gdzie, co praw­da Brid­get dostała pod koniec fac­eta, ale żad­nej sukni z welonem nikt nie niósł. O czym cza­sem pod wpły­wem dość sil­nej wiz­ji fil­mowej się zapomina.

Potem przyszły filmy, których zwierz naprawdę nie cier­pi głównie, dlat­ego, że sprowadz­iły wszys­tko do komedii roman­ty­cznej. Przy czym zwierz może i by lubił filmy gdy­by nie fakt, że spraw­iły, iż przyz­nać się dziś do lubi­enia książek o Brid­get Jones to jak przyz­nać się do pau­zowa­nia sce­ny nurkowa­nia w Dumie i Uprzedze­niu. Coś total­nie passe. Stąd też, kiedy przyszedł czas na nowy tom zwierz był zain­tere­sowany, co z tego wyjdzie. Field­ing zapowiadała kon­tynu­ację od daw­ien daw­na, ale wydawało się, że naprawdę nie ma pomysłu, krót­ki powrót Brid­get Jones i jej dzi­en­ni­ka na łamy gazet wydał się mało satys­fakcjonu­ją­cym, zaś czytel­ni­cy niechęt­nie widzieli jakiekol­wiek kom­p­likac­je w życiu uczu­ciowym Brid­get i jej ukochanego. Pomysł by Brid­get pow­iła dziecię, ale nie wiedzi­ała do koń­ca, kto jest jego ojcem (nie był nim Mark) wydawał się pomysłem prze­nie­sionym z zupełnie innego porząd­ku. Zwierz nie twierdzi, że nie prawdzi­wym, ale dalekim od dość uspaka­ja­jącego tonu powieś­ci.  W końcu nie ma nic złego w sug­estii, że wszyscy żyli dalej dłu­go i szczęśli­wie. Ale Field­ing w końcu wró­ciła z książką, która tym razem stara się ponown­ie spo­jrzeć na gen­er­ację, którą tak dobrze opisała w lat­ach 90. A ta właśnie tanecznym krok­iem weszła w wiek śred­ni, który wyda­je się dopadać dziś ludzi bard­zo niespodziewanie.

Brid­get ma, więc 50 lat. To znaczy tylko teo­re­ty­cznie. Ma, bowiem też dwójkę dzieci we wczes­nym wieku szkol­nym, co oznacza, że te 50 to raczej dawne 40. Zwierz zas­tanaw­ia się (mając sam rodz­iców jedynie kil­ka lat starszych od bohater­ki książ­ki) czy autor­ka nieco nie prze­sadz­iła. Oczy­wiś­cie, wyda­jąc Brid­get za mąż grubo po trzy­dzi­estce prze­sunęła wszys­tko w cza­sie, ale prob­lem pole­ga na tym, ze po świecie nie bie­ga zbyt wiele pięćdziesię­ci­o­latek z dwójką małych dzieci. Zwierz przyjął, więc że to 50 to jedynie wymóg wynika­ją­cy z fak­tu, że Brid­get starze­je się w cza­sie real­nym i po pros­tu, jeśli książ­ka ma się roz­gry­wać w 2012 to kalen­darz jest bezl­i­tosny. Biorąc to pod uwagę, zwierz wykazał się zrozu­mie­niem, choć nadal ma wraże­nie, że Field­ing opisu­je raczej sytu­acje kobi­ety koło 40. Przy czym nie chodzi o to, że kobi­eta koło 50 ma się zamknąć w domu i przes­tać rand­kować. Chodzi raczej o to, że kobi­ety w tym wieku są wolne, bo ich dzieci właśnie są w wieku, kiedy naresz­cie moż­na przes­tać się nimi tak bard­zo zaj­mować. Inny­mi słowy mogą się naresz­cie rozwieść z ich nud­ny­mi ojca­mi i zacząć prowadz­ić nowe życie. Brid­get jest nato­mi­ast w zupełnie innej sytu­acji. I tu pojaw­ia się dru­ga sprawa, o której wszyscy już wiedzą, ale zwierz postanowi jed­nak napisać SPOILER, to fakt, że Mark Dar­cy nie żyje. To jedyny sposób by czytel­ni­cy mogli zaak­cep­tować jego brak. Field­ing słusznie wyczuła, że rozwód Mar­ka i Brid­get zała­mał­by czytel­ników bardziej niż śmierć. Bo rozwód oznacza, że prawdzi­wa wiel­ka roman­ty­cz­na miłość nie ist­nieje. Śmierć oznacza, ze życie jest podłe, do czego czytel­ni­cy mogli zdążyć się przyzwycza­ić. Zresztą zwierz szcz­erze przyz­na, że frag­men­ty doty­czące tęs­kno­ty za mężem są całkiem dobre. Przy­na­jm­niej zwierz poczuł tą kosz­marną niespraw­iedli­wość sytu­acji a prze­cież nie widzi­ał bohaterów dobrą dekadę (plus — mimo wszys­tko wszelkie wspom­nie­nie o Marku Dar­cym naty­ch­mi­ast przy­wołu­je zwier­zowi Col­in Firtha — chy­ba jedyny raz w życiu zwierza, kiedy aktor tak ide­al­nie zgrał się z książkowym pier­wow­zorem). Brak Darcy’ego oznacza konieczność powro­tu do rand­kowa­nia, które zro­biło się jeszcze bardziej skomplikowane.

No właśnie, zwierz odniósł wraże­nie, ze pozbaw­ia­jąc Brid­get koniecznoś­ci pra­cow­a­nia, (co praw­da pisze ona swój sce­nar­iusz mniej więcej z takim samym zapałem jak zwierz Dok­torat, ale jest to wątek zde­cy­dowanie poboczny) autor­ka postaw­iła siebie w dość trud­nej sytu­acji gdzie his­to­ria o pięćdziesię­ci­o­let­niej wdowie ma być zbiorem uwag o wychowa­niu dzieci we współczes­nej Anglii z tym jak się rand­ku­je, kiedy do niewysłuchanych tele­fonów trze­ba dodać smsy bez odpowiedzi, twee­t­owanie po pijane­mu, fałszy­we pro­file na por­ta­lach rand­kowych i całe cyfrowe zamieszanie. Aby dodatkowo dodać całej his­torii smaczku autor­ka dorzu­ca jeszcze chłopa­ka naszej bohater­ki w wysoce nieod­powied­nim wieku 30 lat. Do tego jeszcze uwa­gi poświę­cone temu jak to jest być kobi­etą w wieku śred­nim (bez możli­woś­ci udawa­nia, że nie jest to wiek śred­ni). I to jest prob­lem. Pomi­ja­jąc fakt, że cała sytu­ac­ja stała się nagle stras­zli­wie wydu­mana, (co jeszcze moż­na autorce wybaczyć, bo w sum­ie nie chodzi o wielką lit­er­aturę), to znikło całe to ciekawe społeczne tło. Trochę dowiadu­je­my się o innych rodz­i­cach, może­my wywnioskować, że twit­ter jest zde­cy­dowanie bardziej pop­u­larny w UK niż w Polsce (zwierz w cza­sie czy­ta­nia sprawdz­ił swój licznik fol­low­er­sów i stwierdz­ił, ze Brid­get zde­cy­dowanie go wyprzedza), ale gdzieś po drodze zgu­biło się całkiem sporo tych uroczych drob­nych obserwacji, które czyniły czy­tanie książek Field­ing tak przy­jem­ny­mi nawet wtedy, kiedy fabuła była nieco kre­tyńs­ka (a nie ukry­wa­jmy – już w poprzed­nich tomach zdarza­ły się nieu­dane wąt­ki). W tle nie pojaw­iło się zbyt wiele nowych postaci – Field­ing bez trudu przetrze­biła szere­gi rodz­iców bohaterów i osadz­iła ich w domach star­ców, ale przy­ja­ciele przez te lata pozostali ci sami z drob­nym dodatkiem nieco sza­lonej, ale bard­zo sym­pa­ty­cznej sąsi­ad­ki, w której część czytel­ników widzi Helenę Bon­ham Carter, która miesz­ka niedaleko autor­ki, z którą jest zaprzy­jaźniona. Sądząc po opisie jej życia i zachowa­nia nie jest to zupełnie przy­pad­kowe skojarzenie.

Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że zwierz poczuł w cza­sie lek­tu­ry to samo miłe wraże­nie, jakie odniósł nie tak dawno czy­ta­jąc nowego Spakowskiego. Wracanie do bohaterów książek, z który­mi wiąże­my wspom­nienia zawsze niesie za sobą uczu­cie powro­tu do domu. Zwierz przeniósł się, więc w cza­sie do chwili, kiedy czy­tał o Brid­get Jones po raz pier­wszy mając kilka­naś­cie lat, i widząc w bohater­ce kobi­etę starszą i state­czną (dziś zwierz zori­en­tował się, że co raz mniej go od tamtego wieku Brid­get dzieli). Na cale szczęś­cie różni­ca wieku między zwierzem a Brid­get nie zmieniła się aż tak bard­zo i nadal zwierz może patrzeć na jej przy­gody z odpowied­niego dys­tan­su młodoś­ci. Oczy­wiś­cie, to nie jest dobra książ­ka, ale nie jest też zła. To dokład­nie ta lek­tu­ra, którą pochła­nia się niesły­chanie szy­bko, by potem dojść do wniosku, że choć samo czy­tanie było niesły­chanie przy­jemne to całość raczej nie trafi na półkę z naszy­mi ukochany­mi pozy­c­ja­mi. Nie mniej sama podróż w cza­sie, spraw­iła, że zwierz zal­icza książkę do jed­nych z ważniejszych, jakie w tym roku przeczy­tał. Zwłaszcza, że zori­en­tował się, jak bard­zo zmieniła się przez te lata jego per­cepc­ja życia Brid­get. W cza­sach lek­tu­ry pier­wszego tomu bohater­ka żyła w świecie, którego zwierz nie umi­ał sobie wyobraz­ić, ter­az porusza się po przestrzeni­ach, które zwierz dobrze zna, odwołu­je się do tych ele­men­tów kul­tu­ry pop­u­larnej, które są też w jakimś stop­niu obec­ne w życiu zwierza.

Jed­nocześnie sama lek­tu­ra kaza­ła zwier­zowi zas­tanow­ić się jak wyglą­dał­by dzi­en­nik dzisiejszej Brid­get. Z uśmiechem na ustach zwierz doszedł do wniosku, że pewnie pau­zowała­by scenę z prześcier­adłem w Sher­locku, zami­ast obsesyjnie sprawdzać, kto zadz­wonił liczyła­by, kto zla­jkował jej pro­fil na Face­booku i była­by zażenowana obec­noś­cią swoich rodz­iców w social media. Powoli uza­leż­ni­a­ją­ca się od Insta­gra­ma i zapew­ni­a­jąc wszys­t­kich, wokół, że wybierze się na dwie lekc­je zum­by pod rząd. No i zapewne miała­by coś na ksz­tałt blo­ga, choć w sum­ie nie koniecznie, bo kto dziś blogu­je o tym, co u niego sły­chać. Prawdę powiedzi­awszy, zwierz ma wraże­nie, że zde­cy­dowanie coś takiego by się przy­dało, bo każde pokole­nie kobi­et potrze­bu­je takiej his­torii, z której wyni­ka, że nie ważne jak bard­zo życie nas prz­eras­ta innych prz­eras­ta jeszcze bardziej. Dla porząd­ku i zaz­naczenia, że cza­sy są nowe może­my nawet nie dawać wątku roman­ty­cznego, choć powiedzmy sobie szcz­erze, komu szkodzi pofan­tazjować sobie od cza­su do cza­su o włas­nej wer­sji mar­ka Dar­cyego, za którego wcale nie trze­ba było­by wychodz­ić. No właśnie tym dla zwierza jest Brid­get Jones — niegroźną (mimo wszys­tko nie należy przece­ni­ać doniosłoś­ci nawet ciekawego społecznie powieś­cidła) fan­tazją na tem­at tego jak by mogło wyglą­dać nasze życie gdy­by ktoś zmik­sował je z komedią roman­ty­czną. Zwierz wie, że to paskud­nie sen­ty­men­talne, i pewnie część moich czytel­niczek abso­lut­nie nie podziela tego poglą­du, ale zwierz całkiem to połącznie lubi. Cóż zwierz musi od cza­su do cza­su przyz­nawać się do swoich abso­lut­nie pop­kul­tur­al­nych upodobań bo inaczej zostanie ofic­jal­nie nazwany paskud­nym snobem. Czy­tać, więc czy nie czy­tać? Jeśli sięg­niecie po książkę dla jej wartoś­ci lit­er­ac­kich to nie ukry­wa­jmy, arcy­dzieło to to nie jest. Ale jeśli podob­nie jak zwierz po pros­tu chce­cie jeszcze raz spotkać się z postacią, którą lubi­cie, albo, co ważniejsze, chce­cie się spotkać sami ze sobą z cza­sów, kiedy Brid­get była młod­sza a wy bardziej nai­wni to zde­cy­dowanie zwierz książkę pole­ca. Podróże w cza­sie, jeśli kiedykol­wiek zostaną wynalezione na pewno będą kosz­towały for­tunę. A za tą zwierz zapłacił tylko kilka­naś­cie dolarów.

Ps: Tylko pamię­ta­j­cie, że to jest blog pop­kul­tur­al­ny a nie blog, na którym deklaru­je­my jak bard­zo nigdy nie czy­tal­iśmy pop­u­larnych książek;) (zwierz zaczy­na już anty­cy­pować część waszych reakcji #snoby­mo­jekochane)

Ps2: Zwierz jest jed­nak bez­nadziejnie roman­ty­czny, bo podo­ba mu się Cliffhang­er na koniec pier­wszej połowy sezonu w Grey’s Anatomy.

Ps3: Jak może się domyślac­ie jutro wpisu nie będzie. Zwierz będzie jutro przeży­wał być może najbardziej sza­loną dobę swo­jego życia uwzględ­ni­a­jącą zarówno pier­wszy lot tan­i­mi lini­a­mi lot­niczy­mi, jak i pod­staw­ian­ie tak­sów­ki pod zwierza na lot­nisko, oglą­danie Sher­loc­ka i kto wie, może spotkanie z samym panem B.C. plus jutro zwierz będzie w Lon­dynie, co brz­mi jak­by zwierz był mega świa­towy a nie strasznie prz­er­ażony. Zwierz powinien się w poniedzi­ałek jakoś wyro­bić wiec­zorem z wpisem o ile będzie w stanie się poz­bier­ać emocjon­al­nie. Poważ­na relac­ja będzie na pewno w ser­wisie Hatak.pl, dzię­ki które­mu zwierz w ogóle wyrusza na pod­bój wysp. I pamię­ta­j­cie drodzy czytelnicy‑, jeśli kiedykol­wiek chce­cie w życiu do czegoś dojść po pros­tu przez pięć lat reg­u­larnie spędza­j­cie wiec­zo­ry zapisu­jąc wasze sza­lone myśli i gestyku­lu­jąc przed kom­put­erem. Zwierz dokład­nie to robi i zobacz­cie jak daleko zaszedł. Ewen­tu­al­nie zaczni­j­cie oglą­dać Dok­to­ra Who. Zwierz zauważył, że to bard­zo pomaga.

14 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online