Home Ogólnie Najdłuższy dzień czyli zwierz o The Edge of Tomorrow

Najdłuższy dzień czyli zwierz o The Edge of Tomorrow

autor Zwierz

Hej

Zwierz powie wam szczerze – Na skraju jutra to dokładnie ten film, do którego zwierz podchodzi jak do jeża. Jakiekolwiek manipulacje czasem, obcy , wojsko i Tom Cruise stanowią niemalże przepis na film za który zwierz grzecznie podziękuje. Bo jak może zdążyliście zauważyć zwierz za Tomem Cruisem nie przepada (to najłagodniejsze określenie jakie przychodzi zwierzowi do głowy) a i filmów wojennych nie jest fanem. Zwłaszcza tych które na przekór zainteresowaniom zwierza dzieją się na froncie (zwierz jest z tej grupy historyków których nie interesują bitwy. Tak istniejemy). Dlatego wybierał się na Edge of Tommorow pełen najgorszych przeczuć. I wiecie co? Wcale nie było aż tak źle jak być mogło. Co prawdę powiedziawszy tak zaskoczyło zwierza, że recenzja mogłaby się właściwie skończyć. Ale znacie zwierza i jego słabość do pisania odrobinę dłuższych wpisów.

  Hasło przewodnie filmu zapowiada coś bardzo związanego ze światem gier komputerowych ale wydaje się, że w sumie aż tak wielu podobieństw nie ma. 

 

Przede wszystkim film milo połechtał europocentryczność zwierza. Oto podłe kosmity opanowały Europę, najwyraźniej podobnie jak filmowcy znudzone ciągłymi inwazjami na Stany Zjednoczone. Wydawać by się mogło, że nic ich nie powstrzyma ale po zwycięskiej bitwie pod Verdun (tu zwierz z kolegą historykiem parsknęli radośnie bo miło kiedy ktoś robi takie nawiązania) ludzkość nabiera przekonania, że obcych da się jednak pokonać (wystarczy tylko wszystkich ubrać w odpowiednie kombinezony). Pomysł jest prosty – zjednoczone siły zachodu wylądują na Plażach Normandii odciągając wroga a Wojska Rosyjsko – Chińskie pójdą z drugiej strony. Jak wszystko się uda to spotkają się po środku. To oczywiście wybudziło lekki niepokój zwierza bo wygląda na to, że strategowie z niedalekiej przyszłości lekko zapomnieli jak się ostatnio ten plan skończył dla wschodniej Europy. Ale nie tylko o to chodzi – przenosząc akcję powieści z Azji (powieść rozgrywa się w Tokio i główny bohater jest Japończykiem) do Europy wykorzystano właściwie wszystkie znane tropy. Zresztą samo lądowanie jest pewną futurystyczną wariacją na temat lądowania z Szeregowca Ryana a fakt, ze film wchodzi do kin szóstego czerwca nikomu nie powinien wydać się przypadkowy. A kiedy jeszcze dodamy, że główna bohaterka nazywana Aniołem spod Verdun jakoś tak dziwnie przypomina Joannę D’Arc to od ilości inteligentnych nawiązań zakręci nam się w głowie.

Trzeba przyznać że w sferze różnych mniejszych i większych nawiązań do historii, prawdziwych działań wojennych, propagandy film wyróżnia się całkiem pozytywnie

Problem polega na tym, że jak to w wielu filmach bywa – mamy tu trochę groch z kapustą. Z jednej strony tego typu inteligentne mrugnięcia do widza, z drugiej – koncept powtarzającego się dnia, który nawet chyba samym bohaterom nie wydaje się logiczny a na końcu film który jako że bohaterowie służą w armii (niby międzynarodowej ale jednak amerykańskiej) musi odwoływać się do znanych schematów kina wojennego. Co to oznacza? Cóż obok całkiem fajnych i dobrze rozegranych wątków (kolejne śmierci bohatera, i jego powtarzające się pomysły na to jak przetrwać dzień) pojawiają się straszliwie sztampowe (każde słowo wypowiedziane na temat armii, humoru, tchórzostwa i związku między dobrymi ludźmi a udziałem w działaniach wojskowych) a niekiedy po prostu nierozwinięte (obcy wydają się tam być wyłącznie dlatego, że nie można wszystkiego zawsze zwalać na Niemców) zwłaszcza kreacja świata przedstawionego zdaje się być zrobiona bardzo po łebkach (choć trzeba przyznać ze podobnie jak w Pacific Rim zamiast pokazać nam początek historii twórcy wybierają raczej jej ostatni akord). Ostatecznie dostajemy film, który miejscami jest zabawny i wciągający a miejscami tak sztampowy, że jesteśmy w stanie przewidzieć nie tylko następną scenę, ale i następne zadnie jakie padnie z ust bohaterów. Ale w przeciwieństwie do wielu produkcji zwierz miał wrażenie jakby ktoś wkładał rękę do wielkiego kapelusza z pomysłami i losował – ponieważ nie da się przewidzieć co wypadnie to przynajmniej za pierwszym razem oglądanie filmu jest nawet ekscytujące, bo naprawdę trudno przewidzieć jaki rodzaj sceny dostaniemy następnym razem. Co więcej te sceny które się udały, wyszły naprawdę dobrze co dodatkowo zwiększa przyjemność z wyczekiwania co za chwilę dostaniemy.

 Z całego filmu zwierzowi najbardziej podobała się Emily Blunt w całkiej dobrze napisanej roli

Jak zwierz wspomniał nie przepada za Tomem Cruisem. Nawet jeśli Tom stara się dorównać ilością ekranowych zgonów Seanowi Beanowi to jednak nie jest w stanie zwierza do siebie przekonać. Co więcej nie przepadał w tym filmie szczególnie za jego bohaterem – Cage ma przejść tu taką transformację od tchórza po doskonałego stratega, żołnierza i lepszego człowieka. Problem jednak w tym, że scenariusz jakoś nieszczególnie wnika w motywacje, charakter i przeszłość bohatera. W armii znalazł się przypadkiem, zajmował się marketingiem i mediami i wydawać by się mogło, że nie należy jego niechęci do walki traktować jak tchórzostwa. To trochę tak jakby twierdzić że sekretarka generała powinna umieć w każdej chwili stawić się z karabinem na polu bitwy. Ale nawet nie chodzi o pewną niedorzeczność początkowego zarzutu względem bohatera. Problemem jest też fakt, że właściwie w swojej podróży do celu przypomina bohaterów tych gorszych gier, których motywacje są bez znaczenia ważne tylko by wykonali misję. co ciekawe na tym tle zdecydowanie sprawdza się Rita – grana przez Emily Blunt bohaterka poprzedniego wielkiego starcia. Rita ma przeszłość o której nie chce mówić ale która wpływa na jej działania (np. nie chce się jakoś szczególnie zaprzyjaźnić z Cagem i jest chyba nawet jeszcze bardziej niż on nastawiona na sukces ich misji). Druga sprawa – mimo, że nasz bohater od pewnego czasu zaczyna wykazywać typowy sposób myślenia – ty tu zostań a ja pójdę uratować świat to bohaterka za każdym razem po prostu go ignoruje. Poza tym rzeczywiście, zwierz jest bez trudu w stanie uwierzyć, że ma przed sobą osobę która jest bohaterem wojennym i co więcej tak jest postrzegana przez inne postacie. Nie wpada też ani w szufladkę silnej postaci kobiecej ani postaci kobiecej pozornie równej mężczyznom ale skrywającą miękki środek. Właściwie gdyby nie obowiązkowe elementy romantyczne (bardzo ich niewiele i chyba tylko dla porządku) spokojnie zwierz mógłby sobie wyobrazić że rolę tą początkowo napisano dla mężczyzny. Co jak wiadomo we współczesnym kinie stanowi niestety największy komplement dla postaci kobiecej. Cała reszta pojawiająca się w filmie bohaterów niestety wypełnia klasyczne schematy – jest nieznośny sierżant, szalony naukowiec, uparty generał, jeden gruby, jeden anglik, jeden czarnoskóry i jedna wściekła kobieta. Serio kiedyś powinien powstać spis postaci i tropów zakazanych w filmach i wściekłe l kobiety w wojsku powinny znajdować się w pierwszej dziesiątce

Są momenty filmu gdzie mamy wrażenie, że scenariusz jest wielkim zbiorem dobrych i złych pomysłów i nigdy nie wiemy co się nam w następnej scenie trafi.

Sporo osób chwali efekty specjalne w filmie. Zwierz przyzna szczerze – całkiem podobała mu się sama scena lądowania na plaży, bo fajnie oddawała chaos działań wojennych. Na pewno ci którzy lubią scenę z lądowania w Normandii w Szeregowcy Ryanie chętnie zobaczą sobie pewną wariację na temat. Obce kiedy się na chwilę zatrzymały były cudowne i w ogóle po co je zabijać zwierz nie rozumie. Ładniutkie były trzeba było oswoić, pogłaskać, skomplementować macki a oni na nie od razu z karabinami maszynowymi. Podobały się zwierzowi te skafandry bojowe – głównie dlatego, że nie były aż tak fajne tylko właśnie sprawiły wrażenie produktu dobrze sprzedanego ale nie koniecznie niezawodnego – zwłaszcza scena w której bohater nie umiejąc odbezpieczyć broni trafia do menu wyboru języka bardzo przypomina zwierzowi nasze codzienne zmagania z technologią która robi co chce. Jedyne co się zwierzowi nie za bardzo podobało to sceny w zalanym wodą mieście. nigdzie nie tłumaczy się nam dlaczego właściwie tak to wygląda. Zresztą ponownie jest to film, który podrzuca jakiś fajny pomysł (bohaterka walcząca olbrzymim mangowym mieczem) ale kompletnie nie wie co z nim zrobić -ani nie tłumaczy skąd się pewnie rozwiązania biorą, ani nie wykorzystuje do końca możliwości jakie dają. Zwierz bardzo tego w filmach nie lubi.

 

Ujmijmy to tak  – zwierz zna sporo ludzi którzy nie płaczą ilekroć Tom Cruise umiera na ekranie

Problem z Edge of Tomorrow jest też taki, że po całej tej karuzeli – która w sumie jest całkiem przyjemna przychodzi czas na zakończenie. Zwierz  nie będzie wam spoilerował ale jego zdaniem nie jest ono szczególnie udane i właściwie do całego dość jednak oryginalnego (jak na tego typu film) nie pasuje. A właściwie – jest jakby doklejone z zupełnie innego porządku snucia opowieści.  Trzeba jednak przyznać, że ilość recenzji zaczynających się od słów „spodziewałem się czegoś gorszego” pokazuje jak bardzo widownia spragniona jest filmów choć odrobinę innych. Bo Edge of Tomorrow będąc wielkim hitem sf zaplanowanym na wakacje, jest odrobinkę inny. Co w sumie pokazuje że sprzedawanie w kółko dokładnie tego samego może nie jest aż tak dobrym pomysłem. Zwłaszcza że z recenzji można wnioskować że Edge of Tomorrow ma szansę stać się tym niespodziewanie sympatycznym filmem którzy widzowie kupią sobie na DVD i jeszcze kilka razy obejrzą dla czystej przyjemności. Zwierz co prawda nie będzie należał do tej grupy (Tom Cruise nie ma miejsca w kolekcji zwierza poza dwoma częściami Mission Impossible w których grał Simon Pegg) ale nie znaczy to, że nie umie dostrzec iż dla wielu widzów wycieczka do kina zaowocuje miłym zaskoczeniem. Cóż ponoć brak jednoznacznej opinii najbardziej zachęca do wyrobienia sobie własnej. Na pewno jeśli szukacie filmu, który zapewni wam dwie godziny rozrywki, na którym kilka razy szczerze się zaśmiejecie i zrobicie facepalm rzadziej niż to się zdarza na bardzo wielu filmach uwzględniających jakiekolwiek manipulacje czasem – wtedy to film idealnie dla was. Jeśli szukacie głębokiej refleksji nad naturą ludzką albo chociaż produkcji która pozwoli wam po zakończeniu seansu jasno sprecyzować jakie są dokładnie motywacje, marzenia i sny bohaterów – wtedy cóż – produkcja może was niemiło zaskoczyć. Na pewno jest to film dla wszystkich, którzy lubią jak Tom Cruise umiera na ekranie. A zwierz ma wrażenie że ostatnimi laty to całkiem spory odsetek kinowych widzów.

Ps: TR Warszawa dał zwierzowi wejściówkę dla dwóch osób (pójdziecie razem w ramach randki w ciemno ;) na Ragazzo dell’Europa spektakl w dniach 12-14. Jeśli chcecie wygrać wejściówkę musicie tylko napisać zwierzowi dlaczego właśnie wy chcielibyście się wybrać do teatru.

Ps2: Zwierz przyjeżdża do Poznania na weekend 14-15 i 15.06 planuje spotkanie z czytelnikami. Możecie już deklarować kto przyjdzie żeby zwierz powiedział organizatorom szukającym nam lokum na jak wielki tłum mają się szykować ;)

16 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online