?
Hej
Najwyraźniej kosmos słucha myśli zwierza bo kiedy tylko zwierz o czymś pomyśli kosmos odpowiada. Więc kiedy 5 grudnia zwierz pomyślał o ludzkich marzeniach o kosmosie, 6 grudnia wszechświat odpowiedział prezentem w postaci planety która – kto wie może okaże się drugą ziemią ( a może to ziemia jest druga w stosunku do tej planety – w końcu nie ma powodu być ziemiocentrycznym). W każdym razie jedno jest pewne – zanim podbijemy wszechświat musimy zacząć od najbliższego ziemi ciała niebieskiego. Księżyca
Zacznijmy od tego, że każdą podróż do gwiazd zaczynaliśmy od podróży na Księżyc – tą filmową też. Jest 1902 rok – kino ma aż trudno uwierzyć tylko 7 lat. Trudno uwierzyć bo ogladając Podróż na Księżyc Meliesa widzimy zarys fabuły który przecież zobaczymy jeszcze nie raz – dezyję o wyprawie, budowę statku i samą wyprawę zakończoną spotkaniem z mieszkańcami naszej satelity. Księżyc Meliesa nie tylko dostaje rakietą w oko – jeśli się przyjrzymy jego wyobrażeniom zobaczymy jak w sumie łatwo można wykreować zupełnie inny świat. Księżyc zdaniem zwierza jest ciałem niebieskim które najpiękniej rozpoczęło swój filmowy żywot. Z resztą tym razem zwierz nic wam nie będzie opowiadał – skoro sami możecie poświęcić chwilę i zobaczyć jak szybko rozwijało się to nadzwyczaj zdolne dziecko zwane kinem.
Nie mniej nie ma co popadać w nadmierny sentymentalizm. Przecież w odróżnieniu od tylu wymyślonych planet Księżyc spośród wszystkich ciał niebieskich w kosmosie wyróżnia jedno – ludzie tam byli. Lądowanie na księżycu to przedmiot uwielbiany przez filmowców – do Apollo 11 – filmu o tym statku kosmicznym który wyląd owal na powierzchni planety, przez odcinek Doktora Who w którym chwili postawienia stopy na powierzchni srebrnego globu staje się kto wie najważniejszym momentem w historii ludzkości ( cudowne jest przekonanie brytyjskich przecież scenarzystów że ta transmisja nigdy nie zniknie z pamięci ludzkości), aż po film Capricorn 9 przekonujący nas że nikt nigdy na księżycu nie był i że daliśmy się nabić w butelkę i wszystko jest tak naprawdę wielką ściema skoro już przy teoriach spiskowych jesteśmy to chyba zwierz nie może pominąć tej z ostatniej części transformersów. tam przekonuje się nas że celem całej wyprawy na księżyc wcale nie było wyprzedzenie Związku Radzieckiego w wyścigu kosmicznym czy nawet udowodnienie ludzkości na co ją stać. Celem było zbadanie statku kosmicznego ukrytego po ciemnej stronie księżyca.
A skoro już o ludziach na księżycu mowa to wydaje się że to połączenie niczego dobrego za sobą nie niesie – samotność na księżycu może doprowadzić do zjawisk dziwnych i nie wyjaśnionych zaś sam srebrny glob może się wydać bardzo klaustrofobicznym miejscem czego bardzo uczy nas świetny film Księżyc ( który chyba nie doczekał się polskiego tłumaczenia), z kolei założenie bazy na Księżycu może doprowadzić np. do odkrycia wielkiego czarnego monolitu który sprawia że ludzie zaczną sobie stawiać pytania na które nikt nie zna odpowiedzi nawet reżyser filmu Odyseja Kosmiczna 2001. I nawet jeśli Star Trek przekonuje nas że w przyszłości na księżycu będzie mieszkać 50 milionów osób ( i to jeszcze z widokiem na jezioro) to jednak zwierz raczej nie zapisze się do kolonizatorów. Zwłaszcza, że ktokolwiek oglądał ” Wpływ Księżyca” powinien wiedzieć, że nawet na odległość nasz satelita wpływa na nasze zachowania – niekoniecznie na plus.
Ale księżyc to nie tylko mroczne spiski i kosmici i pytania o sens istnienia. Księżyc to przecież najsympatyczniejsze ciało niebieskie we wszechświecie. Wallance i Gromit przekonują nas, że jest zrobiony z sera i to nie byle jakiego sera ale z najlepszego jaki można sobie wyobrazić – tak dobrego, że warto zbudować gdzieś w piwnicy rakietę i wybrać się tam na pikinik z odpowiednią ilością krakersów w kieszeni. Z kolei ” Jak ukraść Księżyc” to film pokazujący, ze niezwykle przemyślany plan kradzieży księżyca nie uda się bez trzech przemiłych sierot i mnóstwa małych zielonych stworków a i tak pod koniec okazuje się że wcale nie o Księżyc chodzi – bo przecież kto by chciał go kraść.
Sam zwierz musi się wam przyznać, że on sam Księżyc uwielbia i zawsze mu smutno gdy tego jest mniej na niebie. Duży srebrny Księżyc jakoś zwierza uspokaja i przypomina, że ziemia wcale nie jest taka samotna, że ma towarzysza ( ewentualnie towarzyszkę – płeć księżyca wcale nie jest ustalona) w tym trudnym istnieniu w takim wielkim wielkim kosmosie. Być może dlatego zwierz najbardziej lubi w kinematografii scenę w której grany przez Toma Hanksa bohater wygląda przez okienko swojego zdecydowanie nie działającego dobrze Apollo 13 i widzi księżyc na którym nie przyjdzie mu postawić stopy. Bo oglądając tą scenę rozumiemy, że to nie jest tylko Księżyc ale aż Księżyc. A skoro już przy tym jesteśmy to zwierz powinien się z wami podzielić pewną ciekawostką. Jak się okazuje, ziemia ma nie jeden księżyc tylko dwa – drugiemu okrążenie zajmuje setki lat ale ponoć krąży bardzo dzielnie. I tak nikt nie jest samotny we wszechświecie. Stąd też zwierz zaznacza w kalendarzu 6 grudnia 2012 by potem sprawdzić czy nie będzie to ważna data.
Ps: Dla tych którzy wolą bardziej przyziemne rozważania zwierza, przypomnienie, że recenzje i relacje zwierza z oglądania kolejnych odcinków całej masy seriali zawsze można znaleźć tutaj