Home Ogólnie Nie grajcie rocka na melodię Abby czyli dlaczego nie każdy musical wychodzi w kinie

Nie grajcie rocka na melodię Abby czyli dlaczego nie każdy musical wychodzi w kinie

autor Zwierz

?

Hej

Nie tak dawno zwierz pytał samego siebie i swoich czytel­ników jak to się stało, że musi­cal Rock of Ages po wielkiej plaka­towej i trailerowej pro­mocji w Polsce wylą­dował w końcu na DVD — zwierz sprawdzał i wyglą­da na to, że zade­cy­dowało Euro, ale po obe­jrze­niu fil­mu (jest już na DVD) zwierz doszedł do wniosku, że być może dobrze się stało. Oto bowiem korzys­ta­jąc ze sprawd­zonego przepisu na sukces stwor­zono coś co nie do koń­ca odpowia­da oczeki­wan­iom. Trze­ba bowiem stwierdz­ić, że pomysł zre­al­i­zowa­nia w wer­sji fil­mowej cieszącego się sporą pop­u­larnoś­cią Rock­owego Musi­calu opartego o wielkie hity pow­stał jako dziecko wielkiego sukce­su Mam­ma Mia! Sko­ro opar­ta o piosen­ki Abby his­to­ria ślubu dziew­czyny na greck­iej wyspie sprzedała się tak dobrze to dlaczego ma się nie sprzedać sza­lona his­to­ria bronią­cych swo­jego klubu rock­menów. Zde­cy­dowano się mniej więcej na te same kro­ki —  role roz­dano tak by wid­zowie zobaczyli na ekranie sporo znanych twarzy plus kogoś kto umie śpiewać mimo, ze się tego nie spodziewal­iśmy — tu padło na Toma Cruisa. W tle przewi­ja się sporo dobrych aktorów czyli Cta­he­ri­na Zeta-Jones, Alec Bald­win czy paul Gia­mat­ti. Wszys­tko jest eks­cen­tryczne i “over the top” jak maw­ia­ją nasi bra­cia anglo­języ­czni. Dlaczego więc Rock of Ages to film nie udany?

 Wydawało się że Rock of Ages ma wszys­tko by powtórzyć sukces Mam­ma Mia! okazał się jed­nak filmem zde­cy­dowanie gorszym (oczy­wiś­cie w tej kategorii)

Przede wszys­tkim zwierz odniósł wraże­nie, że o ile Mam­ma Mia! Na wyję­ciu z teatru mogła jedynie zyskać tak Rock of Ages został napisany ewident­nie pod scenę —  Los Ange­les lat 80 to jed­nak nie to samo co Grec­ka wys­pa, z resztą więk­szość scen dzieje się we wnętrzach i w ostate­cznym rozra­chunku dosta­je­my piosen­ki śpiewane jak na sce­nie — światło przy­gasa a nasi bohaterowie wykonu­ją skom­p­likowany układ taneczny z towarzysze­niem bale­tu. Może­cie spoko­jnie powiedzieć, ze to jed­nak charak­terysty­czny ele­ment musi­calu więc nie powinien zwierz się czepi­ać. Prob­lem w tym, że wyda­je się że jeśli mamy oglą­dać taki staty­czny musi­cal, to w przy­pad­ku pro­duk­tu takiego jak Rock of Ages gdzie muzy­ka nie jest tak naprawdę najważniejsza (zwierz zaraz się wytłu­maczy z tego paradok­sal­nego stwierdzenia) a najważniejsze jest przeży­cie lep­iej pójść do teatru. Jeśli film chce stanow­ić konkurencję dla takich żywych teatral­nych przeżyć musi zaofer­ować coś innego — właśnie to wyjś­cie w przestrzeń, którego fil­mowi bard­zo braku­je. Inaczej wer­s­ja kinowa prze­gry­wa z może gorzej zre­al­i­zowaną ale na pewno żywszą i bardziej pory­wa­jącą (każdy musi­cal pory­wa bardziej kiedy się go słyszy na żywo) wer­sją sceniczną, na którą moż­na pójść na ten turysty­czny zniżkowy bilet który ofer­u­ją niemal każde­mu przy­byszowi do Lon­dynu (zwierz kiedyś o mało na ten musi­cal nie poszedł ale zrezygnował).

Dlaczego zwierz twierdzi, że w Rock of Ages muzy­ka nie jest najważniejsza? Bo wszyscy wiemy, że w zde­cy­dowanie lep­szym wyko­na­niu może­my ja posłuchać na pły­tach, winy­lach czy na kon­cer­tach Rock­owych niedo­bitków. O ile w Mam­ma Mia! waż­na była możli­wość śpiewa­nia hitów, których naresz­cie nie musimy się wsty­dz­ić, tu najważniejszy jest sen­ty­ment do cza­sów kiedy rock był muzyką królu­jącą, a fan­ki mdlały na widok swoich wytatuowanych odzianych w skórę idoli, którzy może za dużo pili ale naprawdę umieli śpiewać i ser­wowali słuchac­zom świetne gitarowe solów­ki. To też tęs­kno­ta za piosenka­mi, które o czymś opowiadały i za życiem na jakiejś takiej nie kończącej się rock­owej karuzeli życia na której nie ma nic ważniejszego od gra­nia i ukochanej kapeli. Stąd też abso­lut­na szczątkowość fabuły, która poza tym że zaw­iera wszys­tkie konieczne dla musi­calu ele­men­ty (mło­da miłość, wal­ka dobrych ze zły­mi, charyz­maty­cz­na postać, która dosta­je więk­szość dobrych piosenek) zaw­iera też całe tony sen­ty­men­tu i przesłanie że rock­owego życia nie tylko nie powin­no się porzu­cać ale że jest to wręcz zbrod­nia rów­na ze sprzedaniem duszy dia­błu. Przy czym oczy­wiś­cie w złej roli wys­tępu­ją tu obroń­cy moral­noś­ci w dobrej zaś roz­pust­ni rockan­drol­low­cy, którzy przy­na­jm­niej są szcz­erzy i ucz­ci­wi. Nieste­ty taka ską­pa fabuła, którą jesteśmy w mig w stanie przyjąć na sce­nie fil­mowi nieco ciąży zwłaszcza, że rozwle­ka się na dwie godziny, które w teatra­ch mija­ją jak sen zło­ty zaś w kinie każą rozglą­dać się w kierunku wyjścia.

Teo­re­ty­cznie sko­ro muzy­ka jest nieważ­na nie powin­na być waż­na też obsa­da. Nie mniej o ile w teatrze spoko­jnie zwierz przyjął­by, że gwiaz­dor roc­ka nie ma charyzmy, obrończyni moral­noś­ci dia­bol­icznie przewraca oczy­ma zaś głów­na bohater­ka nie prze­jaw­ia nawet skrom­nego cienia charak­teru o tyle w kinie — gdzie część emocji i umownoś­ci odpa­da wszys­tkie te ele­men­ty strasznie wypły­wa­ją. Obsadze­nie w roli głównej gwiazdy roc­ka Toma Cruise może dla częś­ci jego fanów jest spełnie­niem marzeń ale dla zwierza jest posunię­ciem trud­nym do zrozu­mienia. Choć Cruise wygi­na się jak może, gania bez koszuli i z długi­mi włosa­mi, to prędzej zwierz wyglą­da na gwiazdę Roc­ka niż on. Co  praw­da jego bohater ma być iry­tu­ją­cy, ale w tym wyda­niu przekracza jakąś cienką granicę pomiędzy iry­tacją, która nas bawi i iry­tacją, która nas iry­tu­je. Zwierz musi z resztą przyz­nać, że w przy­pad­ku tego fil­mu udało się na planie zgro­madz­ić aż dwo­je aktorów których zwierz nie cier­pi (dla tych którym się podobało — to może nieco wpły­wać na wys­taw­ianą przez zwierza ocenę) bo Cather­ine Zeta Jones gra­ją­ca obrończynię moral­noś­ci też się w filmie pojaw­ia i też den­er­wu­je. Jest coś takiego w jej głosie i sza­lonym spo­jrze­niu co zwierza zniechę­ca do każdej granej przez nią postaci. I to nie tak że zwierz nie lubi postaci tylko nie chce jej widzieć na ekranie.

Do tego główne role powier­zono ład­nym dobrze śpiewa­ją­cym dzieci­akom bez osobowoś­ci. I tu ponown­ie — o ile zwierz pogodz­ił­by się z tym na sce­nie o tyle w filmie chci­ał­by by jed­nak główne role były zagrane a nie tylko stanow­iły zestaw trzech min i kilku gestów. His­to­ria miłos­na, która powin­na nas choć trochę wciągnąć jest tak nud­na i banal­na, że właś­ci­wie sce­nar­iusz spoko­jnie mógł­by sobie poradz­ić bez niej. Wobec takiego total­nego braku charyzmy odtwór­ców głównych ról zaskaku­ją­co dobrze wypa­da tło — zwierz nigdy by nie pomyślał, że przyjdzie mu napisać że najlep­si w musi­calu są Alec Bald­win, Paul Gia­mat­ti i Rus­sel Brand, który spoko­jnie mógł­by grać główną rolę, bo jest w nim coś takiego, że przez chwili waha­nia wierzymy, że jest rozkaprys­zoną gwiazdą roc­ka (którą z resztą grał w dwóch fil­mach) — zwierz wie, że ang­iel­skiego komika/aktora/osobowości telewiz­yjnej sporo osób nie lubi ale on aku­rat zwier­zowi nigdy szczegól­nie nie wadz­ił. Prob­lem jed­nak pole­ga na tym, że jeśli w musi­calu naj­ciekawsi są ludzie, którzy najm­niej (lub naj­gorzej) śpiewa­ją to  znaczy że coś się gdzieś po drodze nie udało.

Zdaniem zwierza zaw­iódł trochę schemat Mam­ma Mia! tam kto śpiewa było zde­cy­dowanie ważniejsze od tego jak śpiewa bo prze­cież piosen­ki Abby były mor­dowane muzy­cznie tyle razy, że właś­ci­wie nikt nie jest szczegól­nie przy­wiązany do ich dobrych wykon­ań. Więcej — złe wyko­nanie Abby ma w sobie jak­iś dobrze rozpoz­nawal­ny dla każdego słuchacza urok, wynika­ją­cy z fak­tu, że nikt nie potrafi dobrze zaśpiewać Abby mimo, że wszyscy są przeko­nani, ze potrafią. Z Rock­owy­mi piosenka­mi jest trochę inaczej. Jeśli się nie umie dobrze śpiewać piosen­ka nie zagra, po pros­tu — nawet całkiem inteligentne słowa, i dobra melo­dia nie zadzi­ała­ją jeśli wykon­aw­ca nie będzie miał warunk­ów lub nie włoży w to całego ser­ca. Nieste­ty — choć Cruise umi­arkowanie fałszu­je to gdzie mu tam do leg­end roc­ka, i gdzie tym fil­mowym wyko­nan­iom do tego co znamy z płyt. I tak dosta­je­my zbiór poprawnie acz bez ducha zaśpiewanych piosenek, który­mi bard­zo chce się poruszyć nasze serce ale jakoś się  nie uda­je. Co więcej w Rock of Ages nie ma nawet tego potenc­jału do rozbudzenia emocji w tych, którzy nigdy nie byli fana­mi piosenek wcześniej a zakochali się w ich musicalowych wersjach.

Zwierz być może nie jest odpowied­nią osobą do oce­ni­a­nia musi­calu — wszak nigdy nie był szczegól­nym fanem muzy­cznego gatunku, które­mu staw­ia się pom­nik w Rock of Ages ale z drugiej strony — zwierz nie był też nigdy fanem Abby a pop­u­larność Mam­ma Mia! doskonale rozu­mie. Tym bowiem czego braku­je Rock of Ages to zrozu­mienia natu­ry fil­mu, który musi nam ofer­ować coś w zami­an — Mam­ma Mia! nie dawała nam teatral­nej możli­woś­ci śpiewa­nia razem z aktora­mi ale wyprowadz­iła nas na piękną grecką wyspę dając “feel good movie”, które oglą­da się mimo fałs­zowa­nia i lekko kre­tyńskiej fabuły. Rock of Ages zabiera nam poczu­cie, że jesteśmy na kon­cer­cie nieco przy­gasłych gwiazd ale nie daje nic w zami­an. His­to­ria, deko­rac­je, aktorstwo, wyko­na­nia — nic co by wypełniło tą pustkę jaką pozostaw­iło wyjś­cie z musi­calem z teatru. I tak dosta­je­my dwie godziny, które oglą­damy bez emocji. A to gwóźdź do każdej musicalowej trum­ny. Bo  aby musi­cal cieszył trze­ba go oglą­dać przede wszys­tkim sercem. Oglą­danie musi­calu głową zawsze kończy się smutno.

Ps: Zwierz zazwyczaj nie recen­zu­je filmów na DVD ale tym razem był tak ciekawy pro­dukcji, że zła­mał zasadę. Miejmy nadzieję że mu wybaczycie.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online