Hej
Z nie istniejącymi bohaterami jest tak, że można ich lubić nawet wtedy kiedy nie mielibyśmy najmniejszej ochoty spotkać ich w realnym życiu. Zwierz próbował sobie wielokrotnie wyobrazić rozmowę z kilkoma postaciami z poniżej listy swoich ulubionych filmowych czy książkowych bohaterów i zawsze łapał się na tym, że pewnie nie miałby im nic do powiedzenia. W każdym razie dziś zwierz prezentuje listę swoich ulubionych popkulturalnych bohaterów. Zwierz zaznacza popkulturalnych bo jest trochę postaci w literaturze, które zwierz bardzo lubi ale uważa, że lepiej nie mieszać w takim przypadku wysokiego z niskim. Nie dlatego, żeby miał cos przeciwko mieszaniu wysokiego z niskim ale zawsze sobie wyobraża, że takie postacie w jednym wpisie muszą się potem trzymać razem w umyśle, i może wcale nie chcą być wzajemnie w swoim towarzystwie.
Han Solo – zwierz kocha Hana Solo odkąd pamięta. Jest to jego ulubiona postać z całych Gwiezdnych Wojen i to nie tylko dlatego, że gra go Harrison Ford. Han Solo jest zdaniem zwierza najlepiej napisaną postacią bo choć sięga do wszystkich tych stereotypów łotra o złotym sercu, który przechodzi na stronę dobra (w sumie nigdy nie był po stronie zła ale to inna sprawa) to jednak nie jest sztampowy. Zwierz wie, bo sprawdził, że niekiedy odzywa się dokładnymi słowami Rettha Butlera z „Przeminęło z Wiatrem”, poza tym przyjaźni się z Wookiem, i bierze udział w największej kosmicznej awanturze rodzinnej mimo, że tak napraw nie jest z nikim spokrewniony i nawet nie korzysta z mocy. Poza tym jest dowcipny, a i prowadzi Sokoła Milenium. Każdy kto prowadzi Sokoła Milenium ma u zwierza plusa. Przy czym zwierz pragnie zauważyć, że jeśli lubicie Jacka Sparrowa to lubicie też Hana Solo bo właściwie jest to ta sama postać (łącznie z cliffhangerem pod koniec drugiego odcinka). Tak więc w sumie zwierz może uznać, że mamy tu do czynienia z dwa w jednym (serio im dłużej zwierz się nad tym zastanawia tym bardziej dochodzi do wniosku, ze poza drobnymi szczegółami zgadza się prawie wszystko)
Logan/Wolverine – zwierz uwielbia Wolverina zarówno filmowego jak i komiksowego. Przede wszystkim dlatego, że to naprawdę – wybaczcie anglojęzyczne sformułowanie „badass” – to znaczy jest wielu superbohaterów ale oni przejmują się odpowiedzialnością, śmiercią rodziców czy zagładą planety. Wolverine chce mieć tylko święty spokój, mniej więcej. Poza tym to postać dowcipna (ponownie!), która naprawdę nie pasuje do świata superbohaterów gdzie większość działań opiera się na bronieniu śmiertelnie poważnie przedstawionych wyższych wartości. Co nie oznacza, że Wolverine nie jest postacią przy, której nie można się na chwilę zatrzymać i nie po zastanawiać się na przykład nad tym co tak naprawdę decyduje o naszym człowieczeństwie. Nie mniej jednak zwierz chyba lubi Wolverina za to, że ciągle pakuje się w kłopoty nikogo nie słucha i mimo tego, że bywa niesłychanie wręcz opryskliwy ma pewien niedoparty urok. Poza tym niekiedy przypomina samuraja. I ma słabość do rudych jak zaskakująco wielu superbohaterów.
Indiana Jones – zwierz nie poszedł na archeologię (zwierz woli ludzi odrobinę mniej martwych) ale chętnie wybrałby się na wykład Indiany Jonesa. Zwierzowi strasznie podoba się pomysł na intelektualistę na tropie przygody, a uciekanie przez okno przed studentami uważa, za działanie bliskie jego sercu. Poza tym Jones wbrew temu co może się wydawać wcale zawodowo nie ratuje świata tylko po prostu chce się dobrze bawić i realizować swoją pasję. A to że przy okazji znajduje Śwęty Graal czy Arkę Noego to naprawdę kwestia przypadku. I ponownie, bohater nie traktuje siebie zbyt poważnie.
Mary Poppins – zwierz do dziś jest przekonany, że nie ma bardziej magicznej postaci niż Mary Poppins. Co my tak naprawdę o niej wiemy, poza tym, że zdecydowanie nie jest przeciętną nianią? Słuchając książek (rodzice byli dobrzy i przeczytali książkę najpierw zwierzowi a potem młodszemu bratu zwierza co pozwoliło na odświeżenie powieści) zwierz pamiętał, że owa magia działań Mary Poppins zawsze kojarzyła mu się z tym czym dla dzieci jest bycie dorosłym – owa możliwość robienia rzeczy absolutnie nieprawdopodobnych, nie do końca tłumacząc jak. Mary Poppins nie była szczególnie miła dla dzieci, które miała pod opieką ale także dla ich rodziców. Nie mniej zwierz zawsze ją niezwykle lubił bo odnosił wrażenie, że co prawda nie wszyscy dorośli przylatują na parasolkach ale większość z nich posiada (przynajmniej w oczach kilkuletnich dzieci) pewne magiczne zdolności, które niestety potem tracą. Zwierz musi też zaznaczyć, że mimo iż uwielbia musical o Mary Poppins to kompletnie nie ma w nim tego komponentu tej postaci.
Batman – zwierz uwielbia Batmana. Za wszystko. Za to, że jest to postać niesłychanie schematyczna I najbardziej pogłębiony bohater komiksowy jaki istnieje. Za to, ze ma przystojne i bogate alter ego ( zwierz lubi fakt, ze Bruce Wyne budzi respekt nawet bez przebrania nietoperza). Za to, że przygarnia sieroty i zamienia je w profesjonalnych mścicieli. Za jego słabość do Kobiety Kot i nieustający konflikt z Jokerem, Pingwinem i reszta szalonej ferajny. Za to jak spiera się z Supermanem. Za to, że potrafi być naprawdę wredny. No za wszystko po prostu (szczegóły poznacie z resztą w wielkim tajnym projekcie zwierza)
Sherlock Holmes – bardziej niż samą postać zwierz lubi koncepcję postaci – człowiek który kocha rozwiązywać zagadki, ma olbrzymią wiedzę i olbrzymie pokłady ignorancji, nie chce odczuwać uczuć (choć nie znaczy, że ich nie odczuwa), i chce zawsze mieć rację. Zwierz oglądał ostatnio kilka wcieleń Sherlocka Holmesa (nadrabia stracony czas) oraz przeczytał opowiadania i dochodzi do wniosku, że nie jest przypadkiem, że doczekaliśmy się już prawie 80 filmowych Sherlocków. Jest coś niesłychanie fascynującego w człowieku, który jest jednocześnie genialny i nie miły. Z resztą zwierz zorientował się, że w ogóle ma słabość do tak skrojonych bohaterów więc mógłby podrzucić pod ta samą kategorię swoją słabość do Doktora Housa czy Brennan z serialu Kości.
Doktor Who – serio zdaniem zwierza nie ma lepszej serialowej postaci. Serio. Pomysł na kosmitę podróżującego przez czas i przestrzeń wraz z młodymi kompanami (głównie płci żeńskiej) może się wydawać dość dziwny dopóki nie obejrzy się choć jednego odcinka. Bohater, który zdecydowanie nie jest zły ale też nie jest zdecydowanie dobry, ratujący świat raz po raz choć przecież mający na sumieniu zagładę własnej planety. Zabawny i niebezpieczny, noszący w sobie jakąś tajemnicę. Zdaniem zwierza fakt, że o postaci z serialu teoretycznie kierowanego do dzieci można by pisać i pisać zupełnie nie wyczerpując tematu najlepiej świadczy o tym z jak skomplikowaną postacią mamy do czynienia. I ponownie – przez większość czasu Doktor wydaje się po prostu śmieszny i dowcipny nie szczególnie przejmujący się zagrożeniem, do wściekłości doprowadza go jedynie grożenie jego przyjaciołom. Ale prawda jest taka, że trochę jest z nim jak z Brucem Bannerem, który może kontrolować Hulka ponieważ zawsze jest trochę wściekły. Doktor może być bardzo smutny ponieważ zawsze jest zabawny.
Minevra McGonagall – zwierz lubi postacie z Harrego Pottera, ale McGonagall zwierz uwielbia od pierwszego tomu – zwierz podejrzewa, że dlatego iż jest to usposobienie tego surowego szkolnego nauczyciela, który jednak zawsze jest sprawiedliwy, a niekiedy potrafi z łamać zasady w imię dobra swoich uczniów. Zwierz lubi Pottera, Rona i Hermionę (Hermionę chyba najbardziej) ale to właśnie profesor McGonagall była jedynym dorosłym, którego zwierz naprawdę polubił. Być może dlatego, że Maggie Smith tak genialnie zagrała ją w filmie. A może dlatego, że to postać, którą wszyscy tak naprawdę dobrze znamy nawet jeśli nie z filmu czy literatury to z własnych szkolnych doświadczeń, nawet jeśli nie uczyła nas transmutacji
James Bond – zwierz nie chce się rozpisywać bo ma zamiar przygotować dużą notkę o Bondzie jak wróci z Londynu – powiedzmy tylko tyle, że ze wszystkich filmowych szpiegów, agentów i przedstawicieli prawa i bezprawia Bond (niezależnie od regeneracji ;) zawsze pozostawał jego ulubiony. Być może dlatego, że dobrze łączył bezwzględność z humorem. Może dlatego, że filmy z nim są tak strasznie niepoprawne (zwłaszcza te pierwsze) że dają rozkoszną przyjemność oglądania czegoś czego by już dziś nie nakręcono. Być może dlatego, że zawsze wygrywa nie gniotąc sobie garnituru. Powodów jest naprawdę bardzo wiele, jeden z całą pewnością nazywa się Sean Connery
Wiedźmin – zwierz naprawdę lubi wiedźmina. Wie że dziś to już nie popularne ale zwierz polubił Grealta z opowiadań i lubił go przez całe dwa tomy sagi, potem w sumie też go lubił. Zwierzowi podobają się bohaterowie, którzy mimo dość fizycznego zawodu popadają w nastroje melancholijne, miewają skrupuły i poddają się romantycznym uczuciom. A takim bohaterem jest Wiedźmin idealnie łącząc efektowane zabijanie potworów z ciągłymi „pytaniami zadawanymi sobie” oraz problemami wynikającymi z nadmiernych skrupułów. Zwierz wie, że ta postać to trochę zbyt szlachetny bohater, i zdecydowanie w późniejszych tomach robi się zdecydowanie mniej ciekawy, ale Wiedźmina z opowiadań zwierz zawsze będzie lubił (poza tym zwierz co rzadko mu się zdarza ma bardzo wyraźno wizję jak bohater wygląda, zazwyczaj zwierz widzi tylko kontury postaci a tu widzi całą – stąd brak grafiki bo żadne dotychczasowe przedstawienie Wiedźmina się z wizją zwierza nie zgadza
Dobra to tyle na dziś, jutro bloga przejmuje w posiadanie plugawa bestia. Zwierz poleca pozostać na czas jej urzędowania bo bestia ma głowę pełną fajnych pomysłów no a poza tym może przekonacie się, że nie jeden zwierz w Internecie. A już 1 lipca doniesienia z frontu Londyńskiego.??