Home Ogólnie Nikt nie nosił spodni lepiej niż Katharine Hepburn czyli o kobietach w rolach mężczyzn

Nikt nie nosił spodni lepiej niż Katharine Hepburn czyli o kobietach w rolach mężczyzn

autor Zwierz

Hej

Wpis zwierza o mężczyz­nach w rolach kobi­et sprzed kilku dni wywołał sporo  dyskusji więc zwierz powraca do tem­atu. To znaczy nie do koń­ca bo dziś jest zapowiedziany wpis o kobi­etach gra­ją­cych mężczyzn. Zwierz ponown­ie przy­pom­i­na, że lista nie jest ułożona wedle najlep­szych czy ulu­bionych ról ale tak by pokazać pewien schemat wys­tępowa­nia moty­wu w fil­mach. Jed­nocześnie zwierz chci­ał­by zaz­naczyć, że listy ukła­da w następu­ją­cy sposób – liczą się na nich a.) posta­cie męskie grane przez kobi­ety b.) posta­cie transpł­ciowe c.) posta­cie kobiece które uda­ją mężczyzn przez inny­mi posta­ci­a­mi w filmie. Kogo na liś­cie nie ma? Tran­swest­ytów czy Drag Queen (to w przy­pad­ku mężczyzn) czy np. osób które uda­ją mężczyzn czy kobi­ety ale na sce­nie tzn. inni ludzie w filmie są świado­mi, że są świad­ka­mi gry. Przy czym zwierz od razu zapowia­da, że będzie osob­ny wpis o transpł­ciowych osobach w filmie bo to tem­at ciekawy choć z obec­ny­mi lis­ta­mi zupełnie nie związany. Dobra tyle z zapowiedzi a ter­az czas przyjrzeć się kobi­etom w męs­kich rolach.

Nie czas na Łzy  (Hilary Swank) – film opar­ty o prawdzi­wą trag­iczną his­torię Bran­dona Tee­ny – młodego trans chłopa­ka, który został zamor­dowany mając zaled­wie 21 lat. Film wywołał sporo zach­wytów jak i kon­trow­er­sji (zwłaszcza żyją­cy ludzie, którzy byli uczest­nika­mi wydarzeń nie koniecznie byli zach­wyceni sposobem przed­staw­ienia his­torii) ale przede wszys­tkim przyniósł Oscara gra­jącej główną rolę Hilary Swank. Nie bez przy­czyny, bo rzeczy­wiś­cie jest to rola znakomi­ta, emocjon­al­na i przy tym prawdzi­wa. Jed­nocześnie jak to zwyk­le bywa – w medi­ach poświę­cono niesły­chanie dużo cza­su na zestaw­ia­n­iu zdjęć aktor­ki ucharak­tery­zowanej do roli (co warto zauważyć – nie jest to jakaś nad­mier­na charak­teryza­c­ja – wręcz prze­ci­wnie kiedy widz wie, że to kobi­eta nie ma prob­le­mu by dostrzec to w rysach postaci) i w życiu codzi­en­nym pokazu­jąc że to niesamowite ale aktor­ka która grała mężczyznę może ład­nie wyglą­dać w sukience. Moż­na się zas­tanaw­iać jak ta rola wpłynęła na kari­erę Swank  ale na pewno spraw­iła, że przez kil­ka poprzedza­ją­cych Oscary miesię­cy mówiło się sporo o posta­ci­ach trans płciowych w fil­mach.  Co chwali się twór­com fil­mu, którzy przede wszys­tkim nakrę­cili film bard­zo ludz­ki i pełne emocji. Zwierz szcz­erze pole­ca bo to jed­na z tych pro­dukcji o których wszyscy słyszeli i mają ją gdzieś na liś­cie ale nie koniecznie oglądają.

Tomboy (Zoé Héran) – fran­cus­ki film dotyka­ją­cy bard­zo ciekawego prob­le­mu. Oto poz­na­je­my dziecko, przed­staw­ia się nam ją jako jede­nas­to­let­nią dziew­czynkę  ale w nowym towarzys­t­wie przed­staw­ia się  jako chłopak. Wiek jest taki, że właś­ci­wie nie ma jeszcze prob­le­mu z takim ukry­waniem się – zwłaszcza jeśli uda się obciąć włosy. Zaw­iązu­ją się przy­jaźnie, pacz­ki, grupy ale zaczy­na­ją się tez pojaw­iać prob­le­my, zwłaszcza że bohater (bohater­ka) ukry­wa przed rodz­iną, że rówieśni­cy biorą je za chłop­ca. Film jest doskonale nakrę­cony i porusza sprawę dość rzad­ko omaw­ianą nawet poza fil­ma­mi. Czyli moment w którym dziecko nie iden­ty­fiku­je się ze swo­ją nadaną przy urodze­niu płcią. Tytuł który po pol­sku przetłu­maczylibyśmy jako „chłopczy­ca” jest trochę iron­iczny. Zda­je się bowiem, że rodz­ice bard­zo chcą postrze­gać zachowanie cór­ki po pros­tu jako fazę a tym­cza­sem rośnie im pod bok­iem nieszczęśli­we dziecko. Film nie jest jed­noz­naczny i w sum­ie prowadzi swo­ją nar­rację która daje jakąś nadzieję na być może poprawę sytu­acji. Doskon­ała jest w roli głównej Zoé Héran, która na ekranie spoko­jnie mogła­by uchodz­ić za chłop­ca – każąc nam wracać myśla­mi do tego momen­tu kiedy może­my spo­jrzeć na grup­kę baw­ią­cych się dzieci i widzieć dzieci a nie koniecznie chłopców i dziew­czyn­ki. Ważny film na trud­ny tem­at – z którym wciąż jeszcze nie jed­no społeczeńst­wo ma prob­lem. Bo z jed­nej strony – niko­go nie chce­my skrzy­wdz­ić, z drugiej – co jeśli nie jesteśmy w stanie rzeczy­wiś­cie odróżnić tożsamoś­ci od fas­cy­nacji. I tak w sum­ie trwamy w bard­zo nieko­rzyst­nym rozwiąza­niu jakim jest nic nie robi­e­nie. Co oczy­wiś­cie niko­mu nie wychodzi na dobre. W każdym razie film jest ciekawy – zwierz bard­zo poleca.

 

Albert Nobbs (Glenn Close) – kiedy zwierz pisał o mężczyz­nach gra­ją­cych kobi­ety wiele osób przy­pom­ni­ało mu, że powinien uwzględ­nić Dusti­na Hoff­mana w Toot­sie. Rzeczy­wiś­cie Hoff­man grał tam mężczyznę uda­jącego kobi­etę by znaleźć pracę. Jed­nak praw­da jest taka, że ten motyw dużo częś­ciej pojaw­ia się w drugą stronę – kobi­ety uda­jącej mężczyznę by móc znaleźć pracę. Tu mamy his­torię z XIX wiecznej Irlandii gdzie głów­na bohater­ka od lat uda­je mężczyznę – zarówno by znaleźć pracę jak by uciec od trag­icznych wydarzeń z przeszłoś­ci. Film miał mieszane recen­z­je (rzeczy­wiś­cie jest nierówny ) ale ma jeden doskon­ały motyw – otóż mamy scenę w której po lat­ach prze­by­wa­nia w męs­kich stro­jach i udawa­nia mężczyzn przed światem, Albert wraz z przy­jaciółką która także żyje jako mężczyz­na prze­bier­a­ją się w kobiece stro­je. I to jest dla nich równie dzi­wne i niewygodne jak gdy­by ówczes­ny mężczyz­na zde­cy­dował się prze­brać za kobi­etę. To doskonale pokazu­je, że tak właś­ci­wie to co jest nam bliższe spraw­ia, że czu­je­my się w tym lep­iej. Przy czym w tym trag­icznym filmie – gdzie właś­ci­wie wszyscy uda­ją że są kimś innym pojaw­ia się jeszcze wątek możli­wego ślubu – schematu – sko­ro kobi­eta ma udawać mężczyznę może czer­pać z tego wszys­tkie prof­i­ty np. wziąć ślub i nie dość że zyskać sobie sojuszni­ka to jeszcze ura­tować jakąś kobi­etę przed losem kobi­ety samot­nej. To ciekawy motyw, bo z jed­nej strony – mamy tu brnię­cie w oszust­wo z drugiej wyko­rzys­tanie  włas­nej w sum­ie nie najlep­szej sytu­acji (w najlep­szej sytu­acji niko­go nie trze­ba udawać) do włas­nych celów. Przy czym warto zauważyć że właś­ci­wie nie ma w filmie jed­noz­nacznie powiedziane z jaką płcią się iden­ty­fiku­ją posta­cie. Wyda­je się, że płeć jest tu tylko kwest­ią prze­bra­nia, nawyku, przy­wile­ju – i kto potrafi to lep­iej wyko­rzys­tać ten wygry­wa. Mimo wad ciekawy film a właś­ci­wie ciekawe pode­jś­cie do tematu.

I’m Not There –  (Cate Blanchett) Cate Blanchett gra tu Boba Dylana. Nie ona  jed­na, w tym dość dzi­wnym filmie składa­ją­cym się w isto­cie z kilku krótkome­trażówek mamy do czynienia z pewną grą zadaniem aktorskim ale też postacią. Kon­cepc­ja jest pros­ta – tak jak muzy­cznie nie ma jed­nego Dylana, tak samo fizy­cznie Dylan to gru­pa osób – może być zarówno stary jak i młody, może być biały i czarny może być mężczyzną a może być kobi­etą. Dlat­ego kiedy oglą­da się seg­ment fil­mu gdzie aktor­ka gra Dylana to właś­ci­wie nie mamy do czynienia z kobi­etą uda­jącą mężczyznę. Oczy­wiś­cie Blanchett jest ucharak­tery­zowana tak by bardziej przy­pom­i­nała Dyl­na (co nie jest trudne – wystar­czy peru­ka i czarne oku­lary) i bard­zo dobrze odd­a­je jego sposób mówienia, ale np. nikt nie próbu­je jakoś szczegól­nie zmieni­ać jej rysów twarzy a i brzmie­nie gło­su nie jest w najm­niejszy sposób zmody­fikowane. To specy­ficz­na sytu­ac­ja bo aktor­ka z jed­nej strony gra postać o której wiemy, że jest mężczyzną z drugiej – w tej inter­pre­tacji jest to raczej postać która nie ma jed­noz­nacznej płci. Co nie zmienia fak­tu, że sporo mówiono o Cate Blanchett w przy­pad­ku tego fil­mu bo została nomi­nowana  do Oscara.

 

She is a Man (Aman­da Byrnes) – na razie mamy do czynienia z fil­ma­mi poważniejszy­mi – rzeczy­wiś­cie kobi­eta wys­tępu­ją­ca w roli mężczyzny to motyw rzadziej wyko­rzysty­wana w celach kome­diowych niż mężczyz­na w stro­ju kobi­ety. Dzieje się tak min. dlat­ego, że kobi­eta w męskim stro­ju nie jest uważana za dzi­wną czy śmieszną, bo sporo męs­kich ele­men­tów ubioru jest na co dzień nos­zonych przez kobi­ety. Inna sprawa to fakt, że prze­bieranie się za mężczyznę jest niebez­pieczniejsze tzn. sytu­ac­ja, w której kobi­ety odkry­wa­ją że jest pośród nich mężczyz­na wyda­je się intu­icyjnie mniej niebez­piecz­na niż sytu­ac­ja w której mężczyźni ori­en­tu­ją się że jest wśród nich kobi­eta. Ale cza­sem motyw pojaw­ia się w kome­di­ach. Zwierz wybrał luźno opartą o Wieczór Trzech Króli komedię młodzieżową gdzie bohater­ka uda­je swo­jego bra­ta. Oczy­wiś­cie naw­iązanie do Szek­spi­ra jest oczy­wiste – zwłaszcza, że motyw ten jest – a jakże znany z teatru elż­bi­etańskiego (tak jest jak się ma na sce­nie samych mężczyzn).  Zwierz musi przyz­nać, że kom­e­dyj­ka jak kom­e­dyj­ka, ale zwier­zowi kojarzy się o tyle dobrze, że kiedy oglą­dał ją po raz pier­wszy nie zdawał sobie sprawy, że są tam jakiekol­wiek naw­iąza­nia do Szek­spi­ra. Zwierz zori­en­tował się dopiero wtedy, kiedy ukochany głównej bohater­ki okazał się mieć na imię Duke a na nazwisko Orsi­no. Nie mniej – to doskon­ały przykład na kome­diowe wyko­rzys­tanie moty­wu przy czym ważne jest – i to częs­to pojaw­ia się w kome­di­ach – że postać kobieca jest ucharak­tery­zowana na męską bard­zo słabo tak, że widz od razu widzi prze­braną kobi­etę. To dorzu­ca dodatkowy aspekt komiczny pod tytułem „jak to możli­we że oni się nie orientują”.

 

Mój Niki­for (Krysty­na Feld­man) –  pomysł na obsadze­nie Krystyny Feld­man w roli Niki­fo­ra jest bard­zo ciekawym przykła­dem gra­nia wbrew włas­nej płci. Bo nie mamy tu żad­nej pogłębionej gry kwest­ią płci bohat­era. Aktor­ka została wybrana do roli ponieważ doskonale do niej pasowała. Zarówno wyglą­dem jak i sposobem gry aktorskiej. W filmie kwes­t­ia tej niez­god­noś­ci nie odgry­wa żad­nego znaczenia, nie jest jego tem­atem ani nawet niekoniecznie była tem­atem zarówno pro­mocji jak i recepcji fil­mu. Co praw­da aktorkę bard­zo chwalono za jej wys­tęp i otrzy­mała wiele wyróżnień ale głównie przy omówie­niu fil­mu kon­cen­trowano się na fak­cie, że właś­ci­wie nie opowia­da on bezpośred­nio o malarzu prymi­ty­wiś­cie z Kryn­i­cy. Zwierz zas­tanaw­ia się do jakiego stop­nia ma tu znacze­nie fakt, że postać odgry­wana przez aktorkę właś­ci­wie nie jest roz­pa­try­wa­nia w kon­tekś­cie płci. To typowa postać bezpł­ciowa – w ogóle w pewien sposób postaw­iona obok, malu­ją­ca świat ale nie do koń­ca go rozu­mieją­ca. W takim przy­pad­ku to jakiej płci jest aktor czy aktor­ka odgry­wa­ją­ca rolę nie ma znaczenia o tyle, że w sum­ie postać nie ma płci. Pod tym wzglę­dem rola Feld­man przy­pom­i­na nieco nagrod­zoną Oscarem rolę  Lindy Hunt w „Roku Niebez­piecznego życia” – gdzie aktor­ka grała karła chińskiego pochodzenia. Tam też postać – mimo, że waż­na dla fabuły nie była roz­pa­try­wana w kon­tekś­cie płci w związku z tym właś­ci­wie nie miało znaczenia czy zagrał­by ją aktor czy niska odpowied­nio ucharak­tery­zowana aktorka.

 

Victor/Victoria (Julie Andrews) – to jeden z ulu­bionych filmów zwierza jeśli chodzi o granie płcią. Mamy więc kobi­etę która uda­je mężczyznę który uda­je tran­swest­ytę. A wszys­tko w musi­calu. Jak­by na to nie patrzeć – nie jest to najbardziej praw­dopodob­na fabuła na świecie. Zresztą twór­cy jak­by nie stara­ją się tu niczego uczynić bardziej praw­dopodob­nym i przekonu­ją nas że wystar­czy Julie Andrews odpowied­nio zaczesać włosy by ktokol­wiek wziął ją nawet przez chwilę za mężczyznę. Nie mniej zwierz kocha ten film za jed­ną scenę. Oto w Vik­torze (a właś­ci­wie Vik­torii) zaczy­na się pod­kochi­wać mafioso który ma ze swoi­mi uczu­ci­a­mi spory prob­lem bo jak to ma być, że on szef mafii, typ wielce męs­ki nagle zaczy­na darzyć uczu­ciem innego mężczyznę. I jest sce­na w której bohater ostate­cznie stwierdza że wszys­tko mu jed­no i cału­je Vik­torię nie wiedząc jeszcze, że to jed­nak kobi­eta. Oczy­wiś­cie zaraz wszys­tko dobrze się kończy i nikt tak naprawdę granic nie przekracza ale sama ta sug­es­tia zawsze zwier­zowi się podo­ba – w końcu to najlep­szy koniec kiedy bohater decy­du­je się iść za głosem uczuć a nie społecznie narzu­canych norm. Film jest przeu­roczy a jed­nocześnie cud­own­ie gra moty­wem udawa­nia kogoś nie swo­jej płci i ponown­ie uczy ile na tym moż­na zyskać jeśli się odpowied­nio wyko­rzys­ta wszys­tkie możli­woś­ci jakie daje wychodze­nie poza granice jed­nej płci.

Orlan­do (Til­da Switon) – właś­ci­wie ten film nie opowia­da o kobiecie gra­jącej mężczyznę bo cała nar­rac­ja wychodzi daleko poza granice płci. Ale uda­jmy, że nie wda­je­my się w tak daleko idące anal­izy. Tym co wyda­je się tu naj­ciekawsze jest odpowied­nie wyko­rzys­tanie aktor­ki. Til­da Swin­ton ma urodę która pozwala jej bez najm­niejszego prob­le­mu grać wiary­god­nie zarówno pięknego młodzień­ca, jak i nie mniej przy­cią­ga­jącą uwagę kobi­etę. Moż­na wręcz powiedzieć, że jest ide­al­na do fil­mu w którym granice między tym co kobiece i męskie ule­ga­ją rozmy­ciu (dla przy­pom­nienia rolę Elż­bi­ety I gra w filmie mężczyz­na).  Przy czym zdaniem zwierza siła fil­mu (który jest jak może­cie się spodziewać naprawdę wart polece­nia) leży właśnie w castin­gu, który doskonale pod­kreśla płyn­ność podzi­ałów, które uzna­je­my za stałe, oraz fakt, że w obliczu cza­su i nieśmiertel­noś­ci rzeczy takie jak płeć przes­ta­ją mieć znacze­nie. Co zresztą prowadzi nas do ciekawej kon­kluzji, że w świecie tak bard­zo kon­cen­tru­ją­cym się na płci bycie aktorką o andro­genicznym wyglądzie może mieć swo­je plusy. Chy­ba że po pros­tu bycie Tildą Swin­ton ma swo­je plusy. Bo przy­na­jm­niej zdaniem zwierza ona tak na boku jest jeszcze wam­pirem. Ale to już tem­at na inną notkę.

Yentl (Bar­bra Streisand) – w filmie Bar­bry Streisand mamy do czynienia z bard­zo charak­terysty­cznym moty­wem – kobi­ety wybier­a­jącej prze­branie mężczyzny ponieważ społeczeńst­wo nie daje kobi­etom i mężczyznom równych praw. Tu jest to o tyle ciekawe, że wybór jest podyk­towany przede wszys­tkim wzglę­da­mi intelek­tu­al­ny­mi – bohater­ka chce móc stu­diować Torę co jest niemożli­we w ortodoksyjnym społeczeńst­wie żydowskim. Przy czym mimo, że bohater­ka właś­ci­wie całe życie uda­je mężczyznę – a co więcej – w pełni prze­j­mu­je rolę męską gdy bierze ślub z kobi­etą (grani­ca której zwyk­le posta­cie kobiece żyjące jako mężczyźni nie przekracza­ją) to jed­nak ważnym tem­atem jest tu nieod­wza­jem­niona miłość jaką darzy przy­ja­ciela. W ten sposób mamy typową trag­iczną sytu­ację w której wol­ność Yentl wyni­ka z udawa­nia mężczyzny a jed­nocześnie – udawanie mężczyzny stoi na drodze do szczęś­cia.  Przy czym film mimo, że roz­gry­wa się w środowisku ortodoksyjnych żydów jed­noz­nacznie wskazu­je na (obec­ną w bard­zo wielu środowiskach) niespraw­iedli­wość wynika­jącą z nierównego trak­towa­nia kobi­et. Prze­branie za mężczyznę jest tu jedynym sposobem by bohater­ka mogła być sobą i robić co chce, nawet jeśli nie czu­je się mężczyzną (co odróż­nia ją jed­nak od Alber­ta Nobb­sa który jest postacią zde­cy­dowanie bardziej zako­rzenioną men­tal­nie w męskim świecie).  Bar­bra Streisand wyreży­serowała film i obsadz­iła się w głównej roli co spraw­ia, że cały motyw prze­bra­nia nie jest tu bard­zo dosłowny – widz od razu widzi że ma do czynienia z kobi­etą. Ale za to reży­ser­ka i aktor­ka mogła zaśpiewać dwie główne piosen­ki – co biorąc pod uwagę jak dobrze Streisand śpiewa niko­mu nie przeszkadza.

Zakochany Szek­spir (Gwyneth Pal­trow) – zwierz bierze na koniec jeszcze motyw który będzie tu dla nas pars pro toto wszel­kich zabaw z płcią w kon­tekś­cie komedii roman­ty­cznych. Tu mamy oczy­wiś­cie dziew­czynę marzącą o real­iza­cji marzeń, których bez udawa­nia że jest się innej płci osiągnąć się nie da. Jed­nocześnie jed­nak  mamy motyw roman­ty­czny który może się roz­gry­wać tylko i wyłącznie jeśli dziew­czy­na nadal będzie udawała że jest kimś kim nie jest. Fakt że Gwyneth Pal­trow gra tu chłopa­ka (zresztą z taką charak­teryza­cją że nikt by się nie dał nabrać) jest właś­ci­wie dru­gorzęd­ny wobec fak­tu, że mamy wyko­rzys­tany motyw udawa­nia kogoś innego. Oczy­wiś­cie to jest zabawne kiedy kobi­eta uda­je mężczyznę by móc na sce­nie udawać kobi­etę (tak teatr elż­bi­etańs­ki daje tu pełne pole do popisu) ale tak naprawdę nie mamy tu żad­nej gry z moty­wem płci (może poza jed­ną scenę gdy okazu­je się że żad­na z zaan­gażowanych stron nie ma wprawy w roz­biera­niu kogoś z męs­kich ubrań). Przy czym warto zauważyć, że motyw dziew­czyny uda­jącej chłopa­ka mniej więcej w podob­nym mech­a­nizmie (bard­zo zła charak­teryza­c­ja i w sum­ie nie chodzi o płeć tylko o sam fakt udawa­nia)  może­my mówić w przy­pad­ku pol­skiej pro­dukcji Zło­ty Środek gdzie grała Anna Przy­byl­s­ka. Ponown­ie nie chodz­iło o płeć i tożsamość tylko o sam fakt udawa­nia. A udawanie mężczyzny jest najwyższą for­mą udawa­nia że nie jest się sobą.

 

Jeśli przyjrzy­cie się temu zesta­wowi to jed­no powin­no wam się rzu­cić w oczy. Ilość dostrzeżonych czy wyróżnionych przez Amerykańską Akademię fil­mową ról.  Nom­i­nac­je dostały Glenn Close, Cate Blanchett, Julie Andrews nagrody Hilary Swank, Lin­da Hunt i Gwyneth Pal­trow – przy czym ta ostat­nia trochę na wyrost.  Wyraźnie jest dla członków Akademii coś intrygu­jącego w postaci męskiej granej przez kobi­etę. Być może ist­nieje przeko­nanie, że nie ist­nieje więk­sze wyzwanie aktorskie niż wyjść poza granice włas­nej płci. Dlaczego ten mech­a­nizm nie dzi­ała w drugą stronę? Jak widzi­cie na tej liś­cie jest zde­cy­dowanie mniej komedii – jak zwierz zauważył – mężczyz­na w stro­ju kobi­ety jest zabawny – kobi­eta w stro­ju męskim – już dużo rzadziej – a kiedy decy­du­je się żyć jak mężczyz­na, przekracza pewne tabu. Zwierz nie chce z tego wycią­gać zbyt daleko idą­cych wniosków (ufa że zro­bi­cie to we włas­nym zakre­sie) ale to spo­jrze­nie na właś­ci­wie ten sam motyw dobrze pokazu­je, jak pewne teo­re­ty­cznie iden­ty­czne zada­nia aktorskie funkcjonu­ją w zupełnie różnych kon­tek­stach. Co zresztą jest jeszcze ciekawsze, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w codzi­en­nym życiu to kobi­eta może dużo łatwiej naślad­ować wygląd mężczyzny (jeśli siedzi­cie w pra­cy w spod­ni­ach i mary­nar­ce to nikt się na was dzi­wnie nie spo­jrzy) niż mężczyz­na kobi­ety (jeśli przyjdziecie do pra­cy w spód­ni­cy na pewno ktoś zwró­ci wam uwagę, o ile w ogóle was wpuszczą).   I to jest moi drodzy właśnie ten straszny i fas­cynu­ją­cy gen­der o którym się tyle mówi. Tylko nie nasyła­j­cie na zwierza egzor­cysty. Nie podziała.

Ps:  Zwierz przy­pom­i­na że 23. 11 będzie w Krakowie na Seri­alkonie. Wszyscy ci którzy narzeka­ją że zwierz jest w Warsza­w­ie a oni w Krakowie będą mieli szan­sę zobaczyć zwierza na żywo jak ten mówi o Down­ton Abbey i seri­alach brytyjskich.

Ps2: Zwierz ponown­ie naw­iedz­ił pod­cast Mysz­masz. 

24 komentarze
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online