Powrót z Nowych Horyzontów to zawsze niesłychanie trudna sprawa. Po pierwsze – trzeba wrócić z Wrocławia do Warszawy, po drugie nie można codziennie wstawać rano i aż do wieczora oglądać filmów, które czule określam jako „Srogie grzyby”, bo Nowe Horyzonty oferują widzom seanse filmów nieoczywistych, często takich, które do kin potem nigdy nie trafią. Sama tegoroczne Horyzonty będę wspominać bardzo miło. Ale skoro już wróciłam to czas przypomnieć wam, że jeszcze przez kilka dni możecie wziąć udział w festiwalowej dogrywce, czyli festiwalu online.
Post jak wszystkie o festiwalu sponsorowany przez Nowe Horyzonty
Festiwal online, który trwa do 4.08 to możliwość obejrzenia części festiwalowych produkcji w domu, możemy albo wykupić karnet – jakbyśmy rzeczywiście brai udział w festiwalu albo za 20 zł wykupić pojedynczy dostęp filmowy. To nie tylko plasterek na ranę po zakończonym festiwalu, ale też doskonałe wyjście dla wszystkich tych, którym w tym roku z wyjazdem do Wrocławia było nie po drodze. Co prawda nie da się w ten sposób zastąpić całej gamy niezwykły nowhorozyonowych przeżyć (wspólne imprezowanie, kolejkowanie czy klikanie wybranych seansów punkt 8:30 rano) ale wciąż – to świetny sposób by zobaczyć trochę ciekawych filmów. Ważne, byście byli na terytorium Polski, bo właśnie na Polskę wykupione są czasowe licencje dystrybucji.
Jeśli zastanawiacie się co zobaczyć to powiem wam co ja będę oglądać w ramach festiwalu online. To mieszanka tego czego nie udało mi się wyklikać we Wrocławiu i polecajek, które usłyszałam przez cały czas trwania festiwalu.
12,41 kilometra – Wpisałam ten dokument o życiu i pracy listonoszki na listę filmów, które koniecznie chciałabym zobaczyć na tegorocznych Nowych Horyzontach. Niestety nie wyszło, dlatego bardzo się cieszę, że film znalazł się w spisie produkcji, które można zobaczyć online. Nie spodziewam się bardzo wiele nowości filmowych po tym dokumencie, ale sam temat wydaje mi się niezwykle ciekawy – lubię takie produkcje koncertujące się na nie tych najbardziej oczywistych tematach. Zwłaszcza, że chodzenie i przemieszczanie się to był motyw przewodni tegorocznego festiwalu.
Cherleederka – to z kolei klasyka, którą odpuściłam na pokazach festiwalowych, ale który to film powinien naprawdę zobaczyć każdy. Z dzisiejszej perspektywy może być trudno dostrzec jak przełomowy był to film w momencie, w którym powstał, ale ta młodzieżowa komedia o cheerlederce, która odkrywa, że ciągnie ją do dziewczyn i zostaje wysłana na obóz „reedukujący” queerowe dzieciaki, to była nowa jakość. Do dziś film bawi, ma status kultowy i jest połączeniem doskonałej zabawy z przypomnieniem jak wiele (i niewiele) zmieniło się od przełomu wieków, kiedy film trafił do kin. Rzecz obowiązkowa i miła do oglądania.
Matt i Mara – tego kanadyjskiego filmu nie widziałam, natomiast wiem, że będę chciała go zobaczyć po tym jak przeczytałam dyskusję o tym tytule, na kultowej grupie festiwalowej na FB. Otóż, gdy ktoś zapytał, czy warto film zobaczyć dostał zarówno odpowiedzi, że absolutnie nie, bo bohaterowie są nudni i pretensjonalni, jak i odpowiedź, że to piękna historia, która jest warta uwagi. To jest właśnie to co najbardziej lubię w festiwalowych dyskusjach – o tym samym filmie można usłyszeć, że jest fantastyczny i koszmarny. Pozostaje tylko jedno – przekonać się na własną rękę, ja mam wrażenie, że ta historia może mi się sodobać bo bardzo lubię tzw. „mumblecore” – podgatunek filmowy, do którego ten film przynależy.
Skarby – tu nie mam wątpliwości, że to film, który zobaczyć muszę. Ludzie łapali mnie za ramię w wielkim holu kina Nowe Horyzonty by powiedzieć mi, że „Skarby” warto zobaczyć. To historia matki i córki, historia rodziny zastępczej, opowieść, w której bywa i strasznie, i magicznie, i ciepło, i smutno. Dowiedziałam się, że jeśli płakałam na „Cichej Dziewczynie” (a płakałam) to tu łzy też polecą. A ponieważ w mało co tak wierzę jak w brytyjskie kino społeczne to już się cieszę na ten seans. I jestem bardzo szczęśliwa, że mogę go nadrobić w domu. Łatwiej się płacze na własnej kanapie.
Bestia – film widziałam na Nowych Horyzontach i wiem, że wejdzie do kin. Sama nie mam jeszcze na ten temat zupełnie jednoznacznego zdania. Kiedy wyszłam z filmu nie byłam zachwycona ale dni mijają a ja wciąż wracam do niego myślami, co rzadko mi się zdarza. , Bardzo chciałabym o tej produkcji z kimś porozmawiać. A jak lepiej znaleźć partnerów do rozmowy, jak namówić was, żebyście film zobaczyli i ze mną pogadali? Ten genialny plan nie ma żadnych luk! Na pewno dla wielu osób, to będzie dziwna produkcja – rozpisana na trzy pola czasowe, dziejąca się w przeszłości, przyszłości i teraźniejszości, ze zmianami gatunkowymi od melodramatu po przedziwny thriller czy dystopijną opowieść o przyszłości. Myślę, że poza Nowymi Horyzontami, jest to w sumie produkcja dużo dziwniejsza niż to co zwykle się ogląda w kinach. Takie filmy, tylko na festiwalu wydają się normalne. W każdym razie, na pewno będziecie mieli jakieś emocje po seansie, bo to film, o którym chce się porozmawiać – czy to krytycznie czy to przenikliwie.
To tylko pięć tytułów, z całego katalogu dostępnego online. Jeśli chcecie sprawdzić jakie jeszcze tytuły są dostępne w festiwalu online, wejdźcie TU szukajcie tytułów z odpowiednimi oznaczeniami. Jest ich zdecydowanie więcej niż tylko pięć. Cieszę się, że po zakończeniu pandemii, festiwal pozostał przy tej hybrydowej formie, bo nam – uczestnikom festiwalu we Wrocławiu daje to jeszcze kilka dni na to by przypomnieć sobie o normalnym życiu, a widzom, którzy nie mieli szans być z nami – daje szansę by do naszego kinomańskiego szaleństwa dołączyć.
A ja odliczam dni do listopada, kiedy zaczyna się American Film Festiwal bo to aż dziwne, mieć dzień bez czterech zaplanowanych seansów. Kto takie życie wymyślił musiał mieć wąskie horyzonty.