We wczorajszym wpisie zwierz zajął się wschodzącymi gwiazdami amerykańskiego kina, dziś chciałby się zająć aktorami których pozycja w Hollywood jest już raczej ustalonych. Choć ponownie taka klasyfikacja dostarcza pewnych trudności, bo niektórzy mają na koncie więcej osiągnięć niż inni. Zwierz pisząc ten wpis doszedł do wniosku, że nie jest w stanie ułożyć listy tak by wszyscy byli sobie równi. Na całe szczęście to lista zwierza i może robić co chce.
Ponownie zwierz przypomina, że układając listę kierował się przede wszystkim sympatią do aktorów, a niekoniecznie ich talentem. Choć zdaniem zwierza wszyscy na liście są utalentowani, ale zawsze znajdą się malkontenci stykający osób pominiętych czy bardziej zasługujących na wymienienie w spisie. Jednocześnie zwierz nie ma najmniejszej wątpliwości, że gdyby zaczął wymieniać wszystkich aktorów którzy potencjalnie zasługują na wymienienie w takim spisie to pewnie trzeba byłoby zmienić profil bloga.
Brad Pitt – zwierz przyzna szczerze, że przez lata należał do grona które nie miało o Bradzie Pittcie i jego zdolnościach aktorskich zbyt dobrego zdania. Kiedy jakiś aktor jest bardzo intensywnie kreowany na gwiazdę i podkreśla się jego idealną filmową urodę, to szybko można dojść do wniosku, że za karierą stoi jedynie miły uśmiech i błysk niebieskich oczu. Zwierz polubił Pitta kiedy aktor nieco zmienił repertuar w którym się pojawia. Kiedy zniknęli ci wszyscy cierpiący i romantyczni kochankowie a pojawiły się role w których Pitt zdecydowanie został obsadzony w roli komediowej czy drugoplanowej, wtedy zwierz zdał sobie sprawę, że ma do czynienia z doskonałym aktorem. Zresztą to ogólnie ciekawy przypadek bo Pitt nigdy nie tracąc swojego statusu absolutnej gwiazdy naprawdę gra w ostatnich latach głównie w produkcjach w których dostaje rolę raczej na drugim planie (albo rolę nie do końca poważną). Poza tym to jednak jest naprawdę przyzwoity aktor i jeśli ma ciekawy projekt (a takim była przynajmniej z punktu widzenia jego bohatera Furia) to nie trudno się dziwić, że tak długo utrzymuje się wśród najbardziej popularnych aktorów w Hollywood. Zwierz pochylał się kiedyś dłużej nad karierą Brada Pitta w tym wpisie.
Robert Downey Jr – zwierz musi przyznać, że podobnie jak bardzo wielu widzów zwrócił uwagę na aktora gdzieś w okolicach Iron Mena. Wcześniej świadomość istnienia Roberta Downeya Jr ograniczał się jedynie do występujących gdzieś na peryferiach mózgu informacji o tym, że Ally McBeal opuścił w niesławie. Kiedy zwierz zaczął nadrabiać filmografię aktora doszedł do wniosku, że ma z nim problem. Z jednej strony absolutnie uwielbia jego styl gry, w którym właściwie zawsze widać manieryzmy nie postaci ale aktora. Z drugiej strony – zwierz ma wrażenie, że paradoksalnie kariera Downey’a Jr była najciekawsza przed jego olbrzymim komercyjnym sukcesem, kiedy – głównie z powodów problemów z ubezpieczeniem, grywał w mniejszych produkcjach – niekoniecznie nastawionych na wielki zysk. Jednocześnie zwierz musi przyznać, że nawet wtedy kiedy jest nieco zirytowany powtarzalnością pewnych gestów czy zachowań jego bohaterów z różnych filmów, to nadal zawsze pójdzie na następną produkcję. Głównie dlatego, że zwierz jest absolutnie przekonany, że Downey Jr jest zdecydowanie lepszym aktorem niż wymagają tego od niego producenci i twórcy kolejnych filmów Marvela. I kiedy trafi na dobrego reżysera to umie ten talent w pełni pokazać.
Kevin Spacey – z Kevinem Spacey jest tak, że niby wszyscy wiedzą że to wybitny aktor i wiedzą to od dawna ale dopiero gdzieś w okolicach House of Cards przestano ten fakt traktować jak tajemnicę poliszynela wielbicieli kinematografii. Serio poza kilkoma wpadkami Kevin Spacey błyszczał talentem od lat. Zwierz jest absolutnie przekonany, że sukces House of Cards to przede wszystkimi efekt tego, że nie da się przestać słuchać kiedy Spacey do ciebie mówi. Zwierza zresztą bawi, że Spacey to taki aktor którego sporo osób nie kojarzy. Zwierz ma wrażenie, że to jest wynik nie tego, że mało gra ale tego, że pamięta się jego postacie a nie samego aktora. I co ważne – Spacey robi to inaczej niż poprzez fizyczną transformację. U niego to znikanie w roli wynika z faktu pewnej intensywności grania. Inaczej – jego postacie są tak dobrze zarysowane że po prostu zakrywają aktora. I tak w sumie powinno być. Jasne zdarzają mu się – jak każdemu wpadki – łącznie z filmem nakręconym wyłącznie dla własnej próżności, gdzie aktor mógł sobie pośpiewać. Ale z drugiej strony – jeśli widzieliście jakikolwiek wywiad w którym Spacey naśladował sposób mówienia innych aktorów to wiecie, że przynajmniej tu nie ma wątpliwości. Nikt w Hollywood nierobi tego lepiej.
Keanu Reeves – z Keanu zwierz ma dość dziwną sytuacją. Otóż np. zwierz nie lubi Matrixa i niekoniecznie podobają mu się wszystkie projekty w jakich występował aktor. Podobnie swoisty problem stanowi ocena jego możliwości aktorskich ponieważ – jak może wiecie – aktor nie zmienia wyrazu twarzy, co utrudnia stwierdzenie czy gra dobrze czy źle. Jednak kiedy zwierz patrzy na filmografię aktora dochodzi do ciekawego wniosku, niezależnie od tego jak bardzo nienawidzi Matrixów (może nie pierwszej części ale na pewno dwóch kolejnych które były wręcz zaskakująco pozbawione ducha) to widział właściwie wszystkie filmy z aktorem. Przy czym czasem zdarzają się role – jak John Wick w których Keanu nie musi zmieniać wyrazu twarzy i wszyscy nagle odkrywają że są role które mógłby zagrać tylko on. Zwierz przyzna też szczerze, że od dawna ma nadzieję, ze Keanu w końcu przestanie być smutnym Keanu i Internet zaczną zalewać informacje o tym jaki jest szczęśliwy także w życiu prywatnym. Zwierz jakoś temu kibicuje bo w sumie pod tą absolutnie nie zmieniającą się (ale też nie starzejącą się!) maską którą Keanu ma zamiast twarzy chyba kryje się miły człowiek.
Mark Ruffalo – jeśli kiedykolwiek obserwowaliście twittera aktora to łatwo dojść do wniosku, że to żaden aktor tylko aktywny działacz ekologiczny. Serio 99% jego twettów dotyczy wydobycia gazu łupkowego i wszystkich nieszczęść jakie może to przynieść osobom mieszkającym w okolicach. Co ciekawe Ruffalo zawsze wydawał się zwierzowi taką niesłychanie spójną publiczną personą. Jasne gra teraz w filmach Marvela (i jest naprawdę idealnym Hulkiem) ale poza tym zwierz kojarzy go przede wszystkim z filmów raczej niezależnych, które jakoś dobrze się w głowie zwierza komponowały z tą troską o środowisko i sprawy społeczne. Jednocześnie pozycja aktora zawsze wydawała się zwierzowi dość ciekawa, bo choć kojarzy go naprawdę sporo osób, to właściwie grywa on raczej w mniejszych a nie w większych produkcjach. Co więcej jest w nich dużo lepszy – przynajmniej zdaniem zwierza. Zwierznie będzie ukrywał ,że jego zdaniem Ruffalo nie jest aktorem wybitnym ale za to bardzo sprawnym. Tzn. jego postacie są w sumie do siebie bardzo podobne (trochę jak w przypadku RDJ ale mniej charyzmatyczne) ale jakoś tak dobiera role że pewne obecne w jego grze manieryzmy nie przeszkadzają. Zwierz cały czas uważa że Marvel powinien zrobić osobny film wyłącznie o Halku bo jest strasznie ciekawy jak Ruffalo poradziłby sobie z takim zdaniem
George Clooney – to ciekawy przypadek kiedy można śledzić karierę aktora dosłownie od momentu kiedy nabrała tempa – zwierz naprawdę pamięta jakie wrażenie zrobił na nim tamten pamiętny odcinek ER gdzie Clooney jako super bohater ratował uwięzionego w kanale burzowym chłopca. Trzeba zresztą przyznać, że Clooney jako aktor jest dość intrygującą postacią. Teoretycznie powinien być idealnym aktorem pierwszego planu, najlepiej w produkcjach sensacyjnych. Jednak poza rolą Dannego Ocena zdecydowanie lepiej wychodziły mu role w których mógł wykorzystać swój talent komediowy. Choć sprawdza się w politycznych thrillerach to jednak nie ukrywajmy – najwięcej potrafili z niego wyciągnąć bracia Coen którzy w swoim niepowtarzalnym stylu kazali mu grać bohaterów niekoniecznie najinteligentniejszych, ale zawsze uroczych. Clooney zresztą doskonale odnajdywał się w takiej konwencji – kładąc kłam pewnemu chyba dość rozpowszechnionemu przekonaniu, ze wcale jakoś super dobrym aktorem nie jest. Sympatia zwierza do Clooneya bierze się też stąd, że zwierz ogólnie lubi aktorów którzy w pewnym momencie biorą się za reżyserowanie i produkowanie filmów (czy też pisanie scenariuszy) – dla zwierza świadczy to o jakieś wielkiej kreatywnej energii i nawet jeśli nie wychodzi (Clooneyowi akurat wychodzi) to zwierz i tak ceni próby wyrwania się z wykonywania tylko jednego zawodu. Obecnie mówi się, że Clooney naprawdę chciałby się przerzucić na politykę. Zdaniem zwierza mógłby zostać prezydentem USA. Wygląd ma idealny. A w sumie to się naprawdę liczy.
Bruce Willis – zdaniem zwierza najgorsza rzecz jaka przydarzyła się Willisowi to Szklana Pułapka. Bo wszyscy zaczęli postrzegać go jako twardziela, obowiązkowego aktora kina akcji, jednego z pakerów z lat 80. Kwestia polega na tym, że w sumie Willis nigdy do tej drużyny nie pasował, mając przede wszystkim więcej talentu komediowego niż dramatycznego (w sumie od roli komediowej zaczęła się jego kariera). Na całe szczęście po Szóstym Zmyśle ludzie zaczęli się nieco uważniej przyglądać aktorskim wyborom Willisa i dostrzegli pewną prawidłowość. Otóż aktor naprawdę stosuje zasadę że na jeden większy czy bardziej sensacyjny i komercyjny film wybiera jeden który jest mniejszy czy nawet niezależny. Ten system jest podobno bardzo dobry, bo zarobiwszy na czymś komercyjnym Willis nie musi się martwić o zarobki w mniejszej produkcji. I rzeczywiście jak się spojrzy na jego filmografię to tam jest mnóstwo produkcji których byśmy się po gwieździe kina akcji niekoniecznie spodziewali. Jak np. Moonrise Kingdom Wesa Andersona gdzie zagrał naprawdę sympatyczną i bardzo daleką od schematu postać. I za to przede wszystkim zwierz lubi Willisa bo ma wrażenie, że jak rzadko to aktor z pomysłem na siebie, który mało kto dostrzega. Plus koniecznie obejrzyjcie na Youtube jego wizyty u Lettermana. To było zawsze niesamowite wydarzenie i dowód na to, że Willis ma sporo poczucia humoru.
Bill Bob Thorton – to jest bardzo ciekawy przykład kariery. Z jednej strony aktor pojawia się w filmach nagradzanych i popularnych od dawna, z drugiej – zwierz ma wrażanie, że naprawdę wciąż wielu widzów go nie kojarzy albo ma jakąś mglistą wizję że jego największym osiągnięciem był ślub z Angeliną Jolie. Tymczasem jest to aktor naprawdę wyśmienity, obdarzony tak istotną w tym fachu charyzmą. Trudno go nazwać aktorem pierwszoplanowym, ale też chyba nie łapie się na aktora charakterystycznego. Sam zwierz miał wobec niego mieszane uczucia do momentu kiedy nie pojawił się jako Diabeł wcielony w Fargo. Ta rola przypomniała zwierzowi co najbardziej Lubi w grze aktora – taki pozorny spokój który usypia czujność widza. Jednocześnie zwierz ma – podobnie jak w przypadku Kevina Spacey wrażenie, że to aktor znikający w rolach – kiedy potem próbujemy sobie przypomnieć co z nim widzieliśmy mamy tai pusty mózg, a przecież grał w filmach o których się słyszało czy które się oglądało. Tylko że potem pamięta się bardziej postacie niż aktora. Co nie zmienia faktu, że jak zwierz widz to nazwisko w obsadzie to pilnie strzyże uszami bo to znaczy, że czeka go coś ciekawego.
Johnny Depp –nie ukrywajmy to chyba jeden z najdziwniejszych zwrotów kariery we współczesnym Hollywood. Johnny Depp był powszechnie znany jako ten przystojny ciekawy aktor od filmów niezależnych, czy nie sprawdzających się dobrze w box office. Serio, Depp niezależnie od zainteresowania mediów czy sympatii widzów przez lata był bliższy miana mordercy box office niż jego zbawcy. A potem przyszli Piraci z Karaibów i nagle okazało się że wszyscy chcą mieć Deppa na pokładzie bo to przynosi kasę. Problem w tym, że wraz z rosnącą popularnością znacznie spadła jakość filmów w których występował aktor. I choć zwierz naprawdę darzy go sympatią to ostatnio niestety nazwisko Deppa wśród obsady przestało być aż takim magnesem. A szkoda bo to naprawdę doskonały aktor – dość wszechstronny, radzący sobie zarówno w rolach dramatycznych jak i komediowych. Niestety jego występ bardzo zależy od reżysera, jeśli postawi się Deppowi wysoko poprzeczkę to dostaje się występ dobry a czasem wybitny, ale nie daj boże aktor poczuje się komfortowo (jak w ostatnich filmach robionych z Burtonem) i jakość spada. W Hollywood szepcze się powoli o końcu wielkiego momentu kariery Deppa ale ponoć Black Mess w którym ostatnio wystąpił ma nas wszystkich przekonać że jeszcze umie grać. Jak chce.
Alec Baldwin – zwierz należy do tej śmiesznej grupy widzów która zaczęła oglądać filmy z Alecem Baldwinem kiedy nie był już młodym przystojnym aktorem filmów sensacyjnych, czy niosących za sobą spory ładunek emocjonalny, ale aktorem o nieco gorszej figurze i głównie komediowych rolach. Dla zwierza to dość niesamowite że jeden aktor może mieć dwie – w sumie – bardzo różne kariery i w obu doskonale się sprawdzać. Zwierz polubił postać Baldwina w 30 Rock i nadal uważa że każdy kto potrafi bez mrugnięcia okiem wygłaszać tak szalone czy kretyńskie kwestie jak jego bohater zasługuje na sympatię i wszystkie telewizyjne nagrody świata. Jednak tym co zwierz najbardziej lubi u aktora i co sprawia ,że zwierz zawsze obejrzy z nim kolejny film jest jego głos. Zwierz uwielbia jak Baldwin mówi i serio jest przekonany, że jednym z powodów dla których Royal Tannenbaums jest jego ukochanym filmem jest właśnie fakt, że narratorem jest w nim Baldwin. Teraz zaś aktor dołączył do obsady Mission Impossible więc może w końcu zepnie jakąś klamrą swoją dawną karierę z tą nową.
To tyle na dziś. Zwierz odkłada na bok swoją kolejną żółtą karteczkę z nazwiskami aktorów i z niepokojem spogląda na koleiną na której prawie brakuje miejsca. Tak to niestety jest, ze jak się lubi kino to człowiek pała sympatią do zdecydowanie zbyt dużej liczby aktorów. Choć w sumie – nie ma w tym nic złego. Ile to dobrych filmów zwierz obejrzał dla aktorów, a potem nie pamiętał aktorów ale film został z nim na długo. CO jest naprawdę doskonałym sposobem na o to by wciąż oglądać rzeczy nowe, a niekiedy zupełnie zaskakujące.
Ps: Jutro i po jutrze robimy krótką przerwę w spisie bo są inne sprawy do omówienia ale spis powróci po weekendzie.
Ps2: Zwierz pisze prelekcje na Copernicon. Jedna już skończona strasznie my się podoba druga ma super ilustracje. Jak będziecie mieli czas to wpadnijcie do Torunia, posłuchać.