Home Aktorzy Nowy Brad? czyli wspaniałe lato Glena Powella

Nowy Brad? czyli wspaniałe lato Glena Powella

autor Zwierz
Nowy Brad? czyli wspaniałe lato Glena Powella

Czy Glen Powell będzie nowym Bradem Pittem? To pytanie można było wyczytać w niejednej filmowej analizie ostatnich miesięcy. Amerykański aktor wdarł się bowiem do kin przebojem. Choć większość widzów kojarzy go przede wszystkim z „Top Gun:Maverick” to też jest spora grupa, której pewnie będzie się najbardziej kojarzył z „Set it Up” – komedią romantyczną od Netflixa, która parę lat temu zebrała niezłe recenzje.  Teraz przez kina przeszły aż trzy filmy z Powellem, co oznacza, że oczywiście można się zastanawiać – czy aby nie mamy nowego amerykańskiego aktora, który zawładnie masową wyobraźnią.

 

Trzeba przyznać, że te trzy produkcje stanowią całkiem niezłą próbkę aktorskich możliwości. Mamy bowiem komedię romantyczną „Tylko nie ty”, komedię sensacyjną „Hit Man” samego Richarda Linklatera (warto tu dodać, że Powell jest współautorem scenariusza) no i kończymy katastroficznym „Twisters”. Innymi słowy całkiem niezły przegląd możliwości aktorskich, a także dowód na to, że Hollywood bardzo wie, że chce mieć Powella w swoim filmie, ale nie ma jeszcze zgody – kim dokładnie ma być w całej tej układance aktorskich typów.

 

 

Z pewnością sam Powell jest aktorem, którego same Hollywood od dawna poszukiwało. Amerykaninem (co przynosi sporą ulgę po tym zmasowanym ataku Brytyjczyków), z szerokim uśmiechem, jasnymi oczami i niewątpliwą muskulaturą. Mam podejrzenie, że Hollywood zawsze potrzebuje takich aktorów, stąd nadprodukcja umięśnionych Chrisów w produkcjach sprzed kilku lat. Tym razem jednak nie chodzi tylko o wygląd. Być może to tylko sugestia marketingowa, ale pojawiła się chyba realna nadzieja, że udało się znaleźć aktora z odpowiednią nie tylko prezencją, ale i charyzmą by mógł ponieść kilka produkcji. Co ważne, nie został jeszcze zgarnięty przez Marvela, co oznacza, że nie ma tego jednego wielkiego zobowiązania, które pozwala mu zrobić maksymalnie jeden film rocznie a potem zniknąć na długie miesiące by biegać w trykotach albo co ważniejsze – promować je na całym globie (pamiętajcie, że na dostępność aktorów niesamowicie wpływają przede wszystkim zobowiązania promocyjne).

 

Porównania z Bradem Pittem mogą wydawać się na wyrost (nie każdemu blondynowi na imię Brad) ale w pewnym stopniu są zrozumiałe. Pitt dość dobrze radził sobie zarówno w rolach romantycznych kochanków, jak i w kinie akcji, by potem ujawnić, że najzabawniejszy jest w komedii. Jednocześnie fakt, że Powell dość szybko zdecydował się na współpracę z reżyserem kina niezależnego, wskazuje też na to za co ceniono Pitta, który co pewien czas potrafił pojawić się w produkcji zaskakująco dziwnego (jak chociażby „13 Małp”). Odnoszę jednak wrażenie, że tu podobieństwa się kończą. Przynajmniej chwilowo, bo choć Powell gra od lat, to dopiero niedawno zaczęto zwracać na niego większą uwagę. Plus, wciąż wydaje się jeszcze aktorem raczej z listy B i (przynajmniej, jeśli chodzi o wysokość jego stawek – w sieci znajdziecie z resztą teksty o tym jak aktor ze dwa razy prawie zbankrutował czekając na jakieś pieniądze z produkcji filmowej), nawet teraz kiedy piszę ten tekst mam dziwne podejrzenie, że część z was nie ma do końca pojęcia o kim mówię.

 

 

No dobra ale czy Powell ma rzeczywiście taki potencjał, na jaki wskazywałby fakt, że tak szybko w kinach pojawiły się trzy produkcje z jego udziałem? Muszę przyznać – nie jestem do końca pewna. Mój przegląd nowych filmów aktora zaczęłam oczywiście od „Tylko nie ty”, które sugeruje, że jest wariacją na temat „Wiele Hałasu o Nic”. Z motywów filmowych Szekspira niewiele zostało, dostaliśmy za to dość typową komedię romantyczną, gdzie dwie osoby udają związek, by odkryć, że naprawdę pałają do siebie uczuciem. Jest to też jedna z tych komedii, które opierają się na tak irytującym punkcie wyjścia (ktoś podsłuchał kogoś, ale nikt z nikim nie porozmawiał), że nawet jako wielbicielka gatunku miałam problem z tym, żeby obejrzeć ją do końca. Zwłaszcza, że nie ma tu bardzo wielu zabawnych momentów, a chemia pomiędzy główną parą nie jest taka byśmy oczu nie mogli oderwać. Jeśli zaś chodzi o samego Powella, to mam wrażenie, że największe wrażenie robi raczej jego skłonność do zagrania osoby, która jest raczej zabawną postacią, niż jakimś idealnym księciem z bajki. Pod tym względem można rzeczywiście dojść do wniosku, że Powell może cierpieć na tą znaną w Hollywood przypadłość, kiedy aktor jest tak przystojny, że rzadko pozwala mu się być zabawnym.

 

W każdym razie „Tylko nie ty” nie przekonało mnie jakoś do niesamowitego potencjału Powella, choć jestem w stanie uznać, że tym razem to raczej kwestia samego scenariusza. Miałam wrażenie, że choć oglądam produkcję, która zawitała do kin i nie została wyprodukowana przez żaden streaming, to jednak jakość jest zdecydowanie bardziej telewizyjna niż filmowa. Z resztą, cały czas nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to film dostosowany dokładnie do tych wielbicieli powieści obyczajowych, którzy muszą mieć na okładce wypisane wszystkie tropy, żeby podjąć decyzję o lekturze. I broń Boże, nie hejtuję takich osób, ale ja lubię czasem, kiedy tropy jednak zostają w jakiś sposób kreatywnie potraktowane a nie po prostu wrzucone do filmu bo akurat popularne jest dziś „od wrogów do kochanków”.

 

 

Skoro, nie przekonała mnie komedia romantyczna to może czas na „Hit Mana” Linkletera, film zdecydowanie ciekawszy, nie tylko ze względu na nazwisko reżysera. Tu mamy częściowo bazującą na prawdziwej historii opowieść o mężczyźnie, który pomaga łapać policji ludzi zlecających morderstwa na zlecenie. W istocie jest to jednak bardziej opowieść o tym czy nasza osobowość jest ustalona raz na zawsze i o tym co się dzieje, kiedy dopuścimy do głosu nasze najgłębsze pragnienia. Oto niepozorny Gary zaczyna udawać najróżniejszych ludzi, dostosowanych do tego czego oczekują ludzie spotykający się z zabójcami na zlecenie, Jednym z jego wcieleń jest Ron – charyzmatyczny mężczyzna, który wydaje się być uosobieniem wszystkiego co Gary spycha w sobie gdzieś na sam głąb. O ile Gary jest rozwodnikiem, bez większego szczęścia w miłości, to Ron wdaje się w gorący romans z piękną Madison, która chciała zabić swojego agresywnego męża.

 

Sam film to już zupełnie inna para kaloszy niż „Tylko nie ty”, bo choć jest zabawnie to jednak to produkcja dużo sprawniejsza, bardziej zaskakująca i po prostu ciekawsza. No i Powell ma tu dużo więcej do grania, bo jego bohater co chwila musi przyjmować nową osobowość, sposób mówienia, gesty czy mimikę twarzy. Co prawda, nieco bawi mnie wizja, że wystarczy by tak przystojny mężczyzna założył okulary i miał nieco mniej twarzową fryzurę, by stał się nieciekawy, ale przyjmuję, że tak działa kinematografia. Każdy kto założy okulary najwyraźniej natychmiast traci na atrakcyjności. Nie da się jednak ukryć, że same refleksje nad temat ludzkiego charakteru i psychiki są całkiem ciekawe. Choć muszę przyznać, że nieco mnie zdenerwowały te fragmenty, w których bohater – pracujący na co dzień jako wykładowca psychologii mówi nam bezpośrednio o czym jest film. Nie wiem czy też tak macie, ale kiedy twórcy starają się w taki „sprytny” sposób wyjaśnić mi na czym mam się skupić w filmie, zaczynam powątpiewać, czy chcę oglądać produkcję, która tak bardzo nie docenia mojej spostrzegawczości i inteligencji.

 

 

Trzeba jednak przyznać, że Powell wywiązuje się ze swojego zadania aktorskiego bardzo dobrze, zwłaszcza różnicując zachowanie Garego i charyzmatycznego Rona. Tym razem na całe szczęście ma doskonałą chemię z Adrią Arjoną, która gra Madison. I rzeczywiście film sprawdza się dobrze zarówno jako bardzo specyficzna komedia romantyczna jak i refleksja na temat ludzkiej psychiki i tego, jak bardzo nasze skrywane potrzeby i pragnienia wpływają na to kim jesteśmy. Ogólnie – nie jest to najlepszy film Linkletera, ale mam podejrzenie, że nawet słabszy film doskonałego reżysera jest lepszy od 89% pozostałych produkcji. Miałam też wrażenie, że jeśli chodzi o samego Powella, to doskonale odnalazł się w roli, która co prawda wymaga od niego pewnej charyzmy, ale też jest w dużym stopniu komediowym wyzwaniem, które widać – bardzo mu się podoba.

 

Wciąż jednak po obejrzeniu „Hit Mana” nie mam jednoznacznej opinii o Powellu, być może dlatego, że byłam absolutnie przekonana, że to właśnie ta produkcja przekona mnie, że aktor jest nowym wcieleniem „amerykańskiego aktora pierwszoplanowego z pięknym uśmiechem”.  Poza tym byłam nieco zawiedziona, bo choć w tym filmie Powell ma sporo charyzmy to nie ma w nim tego magnetyzmu, który sprawiał, że po obejrzeniu „Top Gun” Maverick” miałam wrażenie, że był jedynym aktorem w całej obsadzie. Znaczy, wiecie – tak bywa, że czasem zagrasz na drugim planie tak dobrze, że potem nie jesteś w stanie tego przebić. Nie zmienia to jednak mojego zdania, że „Hit Man” jest chyba produkcją, w której Powell mógł pokazać jak najwięcej i chyba najlepiej się czuł. Z resztą, skoro sam był współautorem scenariusza, to musiał tam włożyć trochę scen, które sam chętnie by zagrał (nie wiem, dlaczego w mojej głowie, jest odpowiedzialny za większość z licznych wcieleń swojego bohatera, które bywają niezwykle zabawne).

 

 

Mój maraton z Powellem zakończyłam filmem „Twisters”. Tu nasz aktor gra postać, która brzmi jakby została sklejona ze wszystkich możliwych romansowych tropów. Jest to z jednej strony kowboj, youtuber, łowca burz, z drugiej strony wrażliwy naukowiec, który oczywiście, pokłada całą swoją wiarę w naszą bohaterkę.  Gdy bohater, który nazywa się Tyler Owens, pojawi się w mieście zniszczonym przez tornado, oczywiście będzie tam szukał psa, którego znajdzie wśród ruin. To właśnie taka postać. Co ciekawe, sam film choć sugeruje, że pomiędzy Tylerem a główną bohaterką Kate, może rodzić się uczucie, to unika rozwinięcia wątku romansowego. Podejrzewam, że może to być odpowiedź, na potrzeby młodszych pokoleń, które coraz częściej sygnalizują, że chcą mniej romansów i seksów w filmach.

 

Sam Tyler, jest postacią, która nigdy nie ma szans wzbudzić naszego większego zainteresowania. Głównie dlatego, że nie ma w nim nic ciekawego. Gdy poznajemy go jako pewnego siebie Youtubera, który irytuje bohaterkę, natychmiast przeczuwamy, że zaraz okaże się, że jest z wykształcenia meteorologiem. Gdy nasza bohaterka oskarża Tylera, że wykorzystuje cierpienie ludzi by sprzedawać swoje koszulki i inne gadżety, szybko okaże się, że wszystkie pieniądze idą na szlachetny cel. Jest to postać tak dopracowana, że gdzieś po drodze zrobiła się niezamierzenie komiczna. I jasne, zdaję sobie sprawę, że jest to film, gdzie ludzie muszą być mniej ciekawi od tornada (tak po prawdziwe, jest to fantastycznie rozrywkowy film, zwłaszcza gdy tornado zaczyna płonąć) ale wciąż mam wrażenie, że bohater grany przez Billa Paxtona w pierwszej opowieści o tornadach był ciekawszy, a może to ja byłam po prostu młodsza.

 

 

Inna sprawa, że wcale się nie dziwę, że w roli Tylera obsadzono Glena Powella. Jeśli rozumiem – wymógł był jeden – aktor musi dobrze wyglądać w jeansach, mieć szeroki uśmiech i wyglądać dobrze w dużym białym kowbojskim kapeluszu. No i rzeczywiście Powell zdecydowanie spełnia wszystkie powyższe wymogi. Podejrzewam, że nawet jeśli nie stanie się ulubieńcem Hollywood, to zawsze ma zapewnione dwa rodzaje ról – dzielnego pilota i czułego mężczyzny z Południa i Zachodu Stanów. Wiecie, taki facet, który zasiedla połowę romansów o kobietach, które rzuciły duże miasto i zakochały się w rolniku, który przy okazji ma dyplom z filologii klasycznej w szufladzie. Wiecie taki typowy facet, którego spotykasz gdy zostajesz heroiną romansów.

 

No dobra, czy jestem w stanie wam powiedzieć, czy Glen Powell jest rzeczywiście nowym Bradem Pittem? Nie jest, ale chyba nie dlatego, że brakuje mu urody, talentu czy charyzmy, ale dlatego, że po prostu trochę skończyła się epoka tak wielkich gwiazd. Po prostu dziś mamy dużo bardziej pofragmentowany segment i większość aktorów funkcjonuje w pewnych bańkach. Jak już mówiłam – zakładam, że część z was nie ma zielonego pojęcia o kim piszę, bo nie trafiłam w waszą bańkę. Natomiast przyznam, że to jest ciekawe, że raz na jakiś czas aktor ma taki moment, kiedy pojawia się w niewielkim odstępie czasu kilka jego filmów i wszyscy wyczekują, czy wyjdzie z tego coś więcej niż tylko dyskusja w sieci. Niekiedy mamy taki fenomen jak Ryan Gosling, który po kilku rolach stał się na chwilę ukochanym aktorem interentów, niekiedy przypadek Sama Worthingtona, który na przełomie 2009-2010 zdawał się mieć wszystko a teraz ludzie muszą googlować jak się nazywa ten aktor co gra w Avatarze.

 

 

Na razie jednak należałoby uznać, że za nami po prostu lato z Powellem, zjawisko, które zdarza się raz na jakiś czas i o niczym nie decyduje. Wciąż, moim zdaniem najlepszą rolą aktora jest ta w „Top Gun: Maverick” co dobrze rokuje, bo ten film widziało najwięcej osób. Gdybym miała wyrokować co do przyszłości jego kariery – to chyba jednak wolałabym, żeby został przystojnym aktorem komediowym, niż bohaterem kina akcji. Widać, że w komedii ma nieco więcej do zaoferowania, a uroda wcale nie przeszkadza w byciu dowcipnym, wbrew temu w co czasem każe nam wierzyć Hollywood. Mam też cichą nadzieję, że Marvel nie wciągnie go mackami do swojego świata, bo mam wrażenie, że to wcale nie znaczy, że dostaje się coś ciekawego do grania. Plus fajnie byłoby śledzić tego jednego aktora, który jeszcze nie gra w MCU.

 

Miałam nadzieję, że gdzieś w trakcie oglądania uda mi się znaleźć jakiś ciekawy punkt widzenia, jakąś emocję, która pozwoliłaby nadać tym rozważaniom jakiś nieoczywisty wymiar. To, że nic takiego nie znalazłam, każe mi mniemać, że być może nie wydarzyło się jeszcze nic na tyle ciekawego w filmografii Powella, by uznać go za naprawdę interesujące nazwisko. A może po prostu cokolwiek miałam w głowie uleciało wraz z powiewem wygenerowanego przez komputer tornada.

 

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online