Home Aktorzy Nikt nie szeleścił tak jak on czyli wspomnienie o Seanie Connerym

Nikt nie szeleścił tak jak on czyli wspomnienie o Seanie Connerym

autor Zwierz
Nikt nie szeleścił tak jak on czyli wspomnienie o Seanie Connerym

fzdNazywał się Bond. James Bond. Miał kruczoczarne włosy, ciemne oczy i perfekcyjną linię szczęki. Wyglądał dobrze w kąpielówkach i w garniturze. Strzelał, walił w pysk a potem siadał do stołu w kasynie i rozgrywał karty nie zmieniając nawet na chwilę wyrazu twarzy. Mówił z akcentem, który słyszałam nawet spod lektora na pierwszym programie telewizji polskiej. Miałam jakieś osiem lat, „Goldfinger” leciał w telewizji, a jak zakochiwałam się w Seanie Connerym.

 

Nie lubiłam Seana Connerego jako człowieka. Nie byłam jakoś bardzo dorosła, na pewno było to na kilka lat przed tym zanim zaczął krążyć ten paskudny wywiad z Playboya, kiedy trafiłam na jego wypowiedzi o szkockiej niepodległości. Pamiętam, że strasznie mnie wtedy zdenerwowało, kiedy dowiedziałam się, że co prawda jest wielkim szkockim patriotą, ale mieszka na Bahamach i jego decyzjami częściej rządzą podatki niż miłość do kraju. Wtedy po raz pierwszy uznałam, że w moim sercu musi być Connery aktor, którego kochałam i Connery człowiek, za którym nigdy nie przepadałam. Po lekturze jego autobiografii przekonałam się o tym jeszcze bardziej. Z czasem udało mi się ułożyć w głowie dwie postaci – aktora, który był sam dla siebie legendą, i człowieka, który wywodził się z czasów, grupy społecznej i kultury, której nie rozumiałam. Aktor był dla mnie ważny. O człowieku nie chciałam wiedzieć nic więcej.

 

Kino dostało więcej niż jednego Seana Connery. Młodego – ruszającego się jak pantera wypuszczona z klatki. Z całą urodą i fizycznością byłego kulturysty, ale bez poruszającego talentu aktorskiego. Nawet jeśli piękne aktorki były tylko ozdobą na ramieniu agenta jej królewskiej mości, to przecież on też w wielu scenach sprowadzony był to urodziwego dodatku do bezsensownej akcji. Mężczyzny, na którego mogli patrzeć mężczyźni. Z młodego Connerego czasem udało się wykrzesać aktorską nutę. W „Marnie” Hitchcocka, był lepszy niż można się było spodziewać. Choć też nie ukrywajmy – było w jego grze coś co charakteryzuje ludzi, którzy są przed kamerą po prostu sobą i aktorskie braki uzupełniają charyzmą. Ale to wystarczyło by jego Bond był punktem odniesienia dla wszystkich późniejszych aktorów. Mężczyzna wszystkich mężczyzn.

 

Był też Connery pośredni – wyrastający z roli Bonda, szukający dla siebie nowego miejsca, niekoniecznie godzący się z postępującym łysieniem i chyba nie do końca wiedzący kim ma być we współczesnym kinie. Pewnie dla niejednego aktora wystąpienie w filmie takim jak „Zardoz” w koszmarnym kostiumie byłoby gwoździem do trumny, pewnie niejeden aktor po zagraniu mentora w „Nieśmiertelnym” nie byłby już nigdy traktowany do końca na poważnie. Choć i wtedy zdarzały się role doskonałe jak „Człowiek, który chciał być królem” – film, który jednocześnie jest tak kolonialny jak tylko się da i jest doskonałym zapisem do czego marzenie o rządzeniu świata może zaprowadzić. Albo „O jeden most za daleko” film, który nadal wszyscy Polacy oglądają w skupieniu.

 

A potem nagle przyszedł on. Connery dojrzały. Reklama starzenia się w najlepszym możliwym stylu. Odpowiedź na pytanie – czy można z każdą dekadą być coraz bardziej atrakcyjnym. Jakby nagle nie było już potrzeby udowadniania światu, że nie jest się tylko aktorem, który był Bondem. „Imię Róży” pokazało, że gdy Connery ma pokazać nam na ekranie przenikliwą inteligencję robi to bez trudu, w „Nietykalnych” za których dostał trochę Oscara pocieszenia (och te przesunięte o rok Oscary za role z poprzednich lat) pokazał, że potrafi grać wrażliwość człowieka, który zdaje sobie sprawę, że jego czas już minął. A potem przyszedł „Indiana Jones i Ostatnia krucjata”. Pamiętam jak wszedł do kin (jeden z pierwszych Hollywoodzkich plakatów który pamiętam, musiałam mieć kilka lat – w miejscu gdzie był powieszony dziś stoi budynek mieszkalny) choć oczywiście go wtedy nie widziałam. Ale potem, gdy zobaczyłam – zwłaszcza tą scenę gdy Herny Jones myśli, że Indiana zginął. Jak potem go tuli, w emocjonalnej puencie dowcipnej sceny. Och jak można ukraść komuś film, jak można bezczelnie z nim zwiać we własnym kierunku.

 

Filmy z Seanem Connerym wiele mnie nauczył. „Rycerz Króla Artura” nauczył mnie, że twórcy filmu mogą popełnić koszmarne błędy obsadowe. Jak Ginewra mogła się zastanawiać czy wybrać Lancelota (granego przez Richarda Gere) skoro króla Artura grał Connery. „Polowanie na Czerwony Październik” nauczyło mnie, że jeśli ma się wystarczającą ilość ekranowej charyzmy to można mówić po angielsku ze szkockim akcentem grając litewskiego generała i wciąż ludzie będą ci wierzyć. „Ostatni smok” nauczył mnie, ze aktor, naprawdę dobry aktor potrafi stworzyć rolę nie pojawiając się w filmie ani na chwilę. Bo przecież w tym filmie był Sean Connery ze wszystkimi swoimi ekranowymi manieryzmami – nawet jeśli tylko użyczył głosu komputerowo wygenerowanemu smokowi. „Osaczeni” nauczyli mnie, że można w kinie nakręcić scenę erotyczną, gdzie nikt nawet nie zdejmuje ubrań.

 

Connery aktor odszedł do nas kilkanaście lat temu, po „Lidze Niezwykłych Dżentelmenów” – filmie który Connery i krytycy uznali za porażkę. Wyznam wam, że go bardzo lubię. Widziałam go kilkanaście razy. Choć widać w nim, że Connery chyba nie czuje się dobrze w tym kinie, zupełnie innym niż to w którym zaczął. Choć przecież też rozrywkowym, tworzonym dla przyjemności widza. Ale widz już inny i inni mężczyźni chcą patrzeć na innych mężczyzn, i do innych mężczyzn chcą wzdychać kobiety. Connery przeszedł na emeryturę, bo mógł. Nic nie mogło zaszkodzić jego pozycji. Każdy aktor grający Bonda musiał się zmierzyć z tym wzorcem, który on ustalił. Każdy aktor, który chciał podbić świat szkockim akcentem musiał pamiętać, że dla wielu osób Szkocja szeleści głębokim głosem Connerego. A nikt nie szeleścił tak jak on. Każdy aktor, który chciał udowodnić światu, że można się starzeć pięknej niż młodnieć musiał pamiętać – że nikt nie piękniał z czasem tak jak Connery.

 

Kilka lat temu weszłam do pokoju, w którym na telewizorze grał film. Nie widziałam twarzy żadnego z aktorów – widziałam jedynie linię pleców i kolory. Ale widziałam, że to są plecy Seana Connery w „Polowaniu na Czerwony Październik”. Bo tym był dla mnie Connery – aktorem, którego rozpoznawałam po linii pleców, i którego kochałam za linię szczęki. I jakkolwiek płytkie by to nie było – czasem takie uczucia są w nas najgłębiej.

 

Ps: Przypominam, że w listopadzie piszę teksty codziennie. Nazwałam tą akcję „listopad wpisów opad” – to takie moje ćwiczenie ale też możliwość napisania wszystkiego co leży mi na duszy.

0 komentarz
5

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online