Home Ogólnie Owoce zepsutej jabłoni czyli zwierz o The Riot Club

Owoce zepsutej jabłoni czyli zwierz o The Riot Club

autor Zwierz
Owoce zepsutej jabłoni czyli  zwierz o The Riot Club

Kil­ka osób poprosiło zwierza by napisał parę słów o Riot Club. Ponieważ wieczór zwierza wypełniła wczo­raj pros­zona kolac­ja w gronie przy­jaciół, to zwierz doszedł do wniosku, że to całkiem niezły pomysł. Zwłaszcza, że kil­ka osób pytało zwierza o nieco szer­szą opinię.

POSH_D10_3844_3020277c

Młodzi, dobrze urodzeni i jeszcze stu­den­ci prestiżowego uni­w­er­syte­tu. Chy­ba jest jasne że nie moż­na mieć o nich dobrego zdania

Dla niew­ta­jem­nic­zonych Riot Club (funkcjonu­ją­cy też pod tytułem Posh – od tytułu sztu­ki na pod­staw­ie której go nakrę­cono) to ang­iel­s­ki film z zeszłego roku, który w Polsce pojawi się w kwiet­niu. Jak zwierz go obe­jrzał? Nic prost­szego – wydał dziesięć fun­tów na DVD z Anglii. Dlaczego? Trochę tłu­maczy to wpis zwierza sprzed dwóch dni. Trzy czwarte obsady fil­mu stanow­ią młodzi przys­to­jni bry­tyjs­cy aktorzy. Ale nie tylko o to chodz­iło – Riot Club był przez lata wys­taw­iany na West Endzie gdzie sztu­ka zbier­ała dobre recen­z­je i poz­woliła na zdoby­cie uzna­nia min. Tomowi Mis­onowi, którego pewnie kojarzy­cie ze Sleepy Hol­low. Sam film opowia­da zaś o jed­nym ze słyn­nych Oxfordz­kich klubów – oczy­wiś­cie Riot Club nie ist­nieje, ale wszyscy wiedzą, że sztu­ka naw­iązu­je do słyn­nego Bulling­don Club – wśród którego zwycza­jów jest min. demolowanie kna­jp, a w którym w swoim cza­sie znalazło się mnóst­wo książąt, poli­tyków i ludzi zbliżonych do władzy. Ostat­ni­mi cza­sy wyszło na jaw że w klu­bie był min. obec­ny pre­mier wielkiej Bry­tanii David Cameron czy bur­mistrz Lon­dynu Boris John­son. No i oczy­wiś­cie, zawsze wszyscy są skłon­ni przy­pom­nieć że członkiem klubu był też nasz włas­ny Radosław Sikorski.

The-Riot-Club-Sam-Claflin-Hunger-Times-02-800x532

Dwóch bohaterów i dwie postawy wobec włas­nego pochodzenia.  Zdys­tan­sowany Milo zaw­iedzie się na swoim środowisku, zaś Allis­tar zna­jdzie się w końcu w miejs­cu gdzie może powiedzieć co myśli.

Riot Club to w sum­ie dość pros­ta his­to­ria. Poz­na­je­my młodych dobrze urod­zonych ludzi, którzy zjaw­ia­ją się w Oxfordzie, by podob­nie jak pokole­nia ich przod­ków ode­brać staran­ną edukację należną kla­som wyższym. Naszy­mi bohat­era­mi jest dwóch pier­ws­zorocznych stu­den­tów. Miles Richard co praw­da pochodzi z doskon­ałej rodziny, ale jest przeko­nany, że pochodze­nie nie czyni go człowiekiem lep­szym i w isto­cie jego zadaniem jest raczej inte­growanie się z niższy­mi klasa­mi społeczny­mi niż szla­chet­na izo­lac­ja. Jest sym­pa­ty­czny i choć zależy mu na członkost­wie w prestiżowym klu­bie to jed­nak nie ma w nim raczej zbyt wiele sno­biz­mu.  Dru­gi nasz bohater Alis­tair Ryle także ma doskon­ałe pochodze­nie a na dodatek jego starszy brat – który ukończył już stu­dia, był jed­nym z najbardziej poważanych członków wspom­ni­anego klubu. W prze­ci­wieńst­wie do Mile­sa, Alis­tair jest zda­nia, że klasy wyższe społeczeńst­wa powin­ny przepraszać za swo­ją uprzy­wile­jowaną pozy­cję i naresz­cie przyz­nać, że w ich skład wchodzą ludzie lep­si, którzy po tych wszys­t­kich ambit­nych przed­staw­icielach klas niższych przyjdą posprzą­tać gdy tylko pojawi się jak­iś prob­lem. Oprócz nich członka­mi klubu są bohaterowie dość schematy­czni – mamy więc młodego pan­icza, zaj­mu­jącego się głównie uwodze­niem młodych panien (trud­no się dzi­wić, że gra go Dou­glas Booth), absol­wen­tów Eaton, którzy nigdy nie wys­zli poza swój zamknię­ty świat męskiego towarzyst­wa klasy wyższej, jed­nego ewident­nie homosek­su­al­nego intelek­tu­al­istę, jed­nego młodzień­ca który zda­je się być typowym przed­staw­icielem wiejs­kich posi­adaczy ziem­s­kich zaję­tych wyłącznie polowa­ni­a­mi i człon­ka grupy który ze wzglę­du na swo­je greck­ie pochodze­nie jest trak­towany nieco gorzej.

The Riot Club trailer

Bohaterowie narysowani są dość grub­ną kreską ale widać że autorce sztu­ki a co za tym idzie twór­com fil­mu zależało na różnych obliczach dzisiejszego “dobrego urodzenia”

Pier­wsza połowa fil­mu jest nawet ciekawa. Poz­na­je­my naszych bohaterów  i dowiadu­je­my się o nich całkiem ciekawych rzeczy, jed­nocześnie zas­tanaw­ia­jąc się jakie cechy ich charak­teru ode­gra­ją rolę w późniejszej częś­ci fil­mu. Zwłaszcza Alis­tair – początkowo wyglą­da­ją­cy na zahukanego kujona, który całe życie spędz­ił w cie­niu starszego bra­ta.  Co ciekawe nasz główny bohater czyli Miles wyda­je się dużo mniej ciekawy – teo­re­ty­cznie nie trud­no go pol­u­bić – zwłaszcza, że szy­bko się zakochu­je w prześlicznej i uroczej dziew­czynie, ale ostate­cznie zda­je się być postacią bez właś­ci­woś­ci. Przy czym ta obserwac­ja jest o tyle ciekawa, że zda­je­my sobie sprawę, iż przed naszy­mi bohat­era­mi wiel­ka corocz­na kolac­ja  mają­ca stanow­ić prze­jaw abso­lut­nej roz­pusty i hedo­niz­mu, popisu finan­sowych możli­woś­ci i bezkarnoś­ci młodych ludzi, którzy wszys­tko dostali na sre­brnej tacy.  Jed­nocześnie w tej pier­wszej częś­ci fil­mu pojaw­ia­ją się ciekawe obserwac­je doty­czące współczes­nej klasy wyższej. Cho­ci­aż­by fakt, że ci wszyscy uprzy­wile­jowani młodzi ludzie, pochodzą z rodzin które wcale aż tak zamożne jak­by się to mogło wydawać nie są. A przy­na­jm­niej nie mogą już funkcjonować w zupełnej izo­lacji od przed­staw­icieli klas niższych. Doskon­ała jest sce­na w wielkiej i pięknej wiejskiej posi­adłoś­ci, po której kręcą się wyciecz­ki turys­tów a spad­ko­bier­ca pana domu musi się tłu­maczyć, że może prze­chodz­ić przez bari­er­ki jako właś­ci­ciel dworu. Jed­nocześnie jed­nak z wycieczek nie moż­na zrezyg­nować, bo niko­go współcześnie nie stać na utrzy­manie takich budynków. Jest to więc jak sugeru­je sztu­ka klasa w paradok­sal­nej sytu­acji w której za tytuła­mi i przy­wile­ja­mi nie koniecznie idą, jak kiedyś, pieniądze. A na pewno nie idzie już szla­chet­na izo­lac­ja i możli­wość prowadzenia życia gen­tle­m­ana bez oglą­da­nia się na pieniądze.

The-riot-Club-3

Piękne stro­je i trady­c­je nie zmieni­a­ją fak­tu, że naszym bohaterom daleko od nieza­leżnoś­ci ich poprzedników.

Prob­lem w tym, że kiedy do kolacji dochodzi to napię­cie sia­da. Teo­re­ty­cznie wszys­tko jest na swoim miejs­cu. Nasi pięknie wys­tro­jeni panowie pojaw­ia­ją się w wiejskim pubie (wszędzie bliżej Oxfor­du są niemile widziani), prowad­zonym przez bard­zo zaan­gażowanego restau­ra­to­ra, który nie zda­je sobie sprawy, na co się pisze. Rozpoczy­na się kolac­ja która ma dla nas być dowo­dem na to, że ci młodzi ludzie zostali przez swo­je przy­wile­je i pochodze­nie zupełnie zep­su­ci. Prob­lem pole­ga jed­nak na tym, że jest to dokład­nie ten moment kiedy nic się nie dzieje. Nasi bohaterowie jedzą, piją, zamaw­ia­ją prosty­tutkę (która grzecznie odmaw­ia) i są ogól­nie źle wychowani. Wszys­tko zaś uzu­pełnione o prze­mowy Alis­taira który przekonu­je swoich przy­jaciół, że mają pra­wo do wszys­t­kich swoich zachowań z racji pochodzenia. Oczy­wiś­cie im dalej w las i im bardziej pijani są nasi bohaterowie tym więk­szej demol­ki się dopuszcza­ją i tym więk­sze zagroże­nie stanow­ią dla pil­nu­jącego ich właś­ci­ciela pubu. Przy czym o tym, że kolac­ja musi się skończyć źle wiemy od samego początku – bo inaczej nie było­by żad­nego węzła dra­maty­cznego. Prob­lem w tym, że zarówno moment dra­maty­czny jak i to co nad­chodzi po nim ma kosz­marnie jed­noz­naczny wydźwięk – do tego stop­nia że sta­je się nie­jako karykaturą  tez które ma ilus­trować. Bo nie trud­no stwierdz­ić gdzie leży serce autor­ki i przed czym prag­nie widza ostrzec.

Riot-club1_3044062b

Teo­re­ty­cznie film ma nas zszokować, obnażyć zep­su­cie klasy wyższej, wywlec na światło dzi­enne ich pog­a­rdę wobec niżej urod­zonych. Ale robi to tak łopa­to­log­icznie i w sum­ie nieu­dol­nie, że tam gdzie powin­no być szoku­ją­co robi się nudno

Nie da się ukryć, że Riot Club to jeden z tych typowych bry­tyjs­kich pro­duk­tów, którego głównym tem­atem są różnice kla­sowe i miejsce klas wyższych we współczes­nym społeczeńst­wie. Tem­at z punk­tu widzenia mieszkańców wysp ważny, z naszej per­spek­ty­wy – nieco egzo­ty­czny, choć intrygu­ją­cy. Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że przyglą­danie się prob­le­mom z dys­tan­su spraw­ia, że odpada­ją nam wszelkie niuanse (być może bardziej czytelne dla widza zanur­zonego w społeczeńst­wie bry­tyjskim) a pozosta­ją sto­sunkowo proste postawy. Przy czym wiz­ja złej klasy wyższej, która mimo, że dawno minął jej czas wciąż repro­duku­je się na prestiżowych uni­w­er­syte­tach, ucząc kole­jne pokole­nia wyżs­zoś­ci i pog­a­rdy wobec niżej urod­zonych brz­mi chy­ba nieco inaczej w uszach widza pol­skiego, a inaczej wid­zom ang­iel­skim. Przy­na­jm­niej zwierz, słysząc tekst o złej ukry­wa­jącej się klasie wyższej która tylko czeka by kąsać uśmiech­nął się z myślą, że to zdanie doskonale pasu­je do poprzed­niego sys­te­mu. Nie da się jed­nak ukryć, że film doty­czy jed­nak kwestii ist­niejącej i dla niek­tórych ważnej bo rzeczy­wiś­cie młodzi zamożni absol­wen­ci najlep­szych uni­w­er­sytetów robią potem kari­erę poli­ty­czną a zna­jo­moś­ci z okre­su młodoś­ci nie są bez znaczenia przy obsadza­niu najważniejszych stanowisk. Nie jest to więc prob­lem wydu­many czy wymyślony, ale fil­mowi braku­je jakiejś finezji w jego przeprowadzeniu.

The-Riot-Club (1)

Pro­dukcji braku­je finezji. Kiedy ma nam pokazać zep­su­cie naszych bohaterów sta­je się wręcz podręcznikowo schematyczny

Teo­re­ty­cznie Riot Club mógł­by być ciekawą reflek­sją nad dynamiką dzi­ała­nia grupy. Lojal­ność członków zestaw­iona z wydarze­niem, które każe każde­mu myśleć o sobie. Kon­flikt grupy z jed­nos­tką, wza­jemne ani­moz­je i niechę­ci. Zwłaszcza, że prze­cież bohaterowie choć schematy­czni różnią się od siebie na tyle by roze­grać wszys­tkie te wąt­ki. Nieste­ty ilekroć film doty­ka takich prob­lemów (np. tego jak trak­towany jest w grupie stu­dent będą­cy grekiem z pochodzenia czy jak odna­j­du­je się w niej stu­dent który nigdy nie przyz­na­je się ofic­jal­nie do homosek­su­al­iz­mu) to naty­ch­mi­ast przeskaku­je­my dalej nie pogłębi­a­jąc tem­atu. Podob­nie wtedy kiedy dochodzi do takiej anal­izy zachowa­nia grupy – po jed­nej dość ciekawej sce­nie, nagle tem­at zosta­je porzu­cony i dosta­je­my zupełnie inne rozwiązanie, pasu­jące do tezy o złych przed­staw­icielach klasy wyższej. To chy­ba najwięk­szy minus fil­mu, który budu­je napię­cie i tworzy bohaterów ale kiedy dochodzi do pewnej kon­frontacji to zami­ast kon­cen­trować się na nich daje nam wykład pewnych jas­nych poglądów społecznych, których naprawdę może­my się domyślać. Co więcej – gdy­by ta pier­wsza część fil­mu nie była taka dobra, dru­ga nie była­by aż tak wielkim zawo­dem. A tu mamy znakomite zaw­iązanie akcji ale potem film nie jest w stanie wyko­rzys­tać rozpoczę­tych wątków.

HDxmB

Całkiem ciekawy z per­spek­ty­wy tem­atu fil­mu wątek roman­su jed­nego z bohaterów z dziew­czyną z niższej klasy, zosta­je rozwiązany w sce­nie tak kosz­marnie teatral­nej, że mimo jej dra­maturgii trud­no nie odnieść wraże­nia, że taka sce­na może zadzi­ałać tylko na sce­nie ale już nie w kinie.

Jeśli szukać powodu dla którego warto film obe­jrzeć, to jest to niewąt­pli­wie aktorstwo. Zwierz tworząc listę swoich młodych zdol­nych aktorów bry­tyjs­kich przed trzy­dzi­est­ka musi­ał się moc­no postarać by nie wrzu­cić tam całej obsady Riot Club. Jak wiado­mo młodzi ang­ielscy aktorzy to isto­ty do których zwierz ma słabość.  Ale tak serio i na poważnie, to przede wszys­tkim Sam Claflin jako Allis­tair. Claflin doskonale gra przemi­anę swo­jego bohat­era, z którego z każdą sceną wychodzi co raz więcej, skry­wanych czy tłu­mionych przekon­ań. Bohater z początku fil­mu i ten z koń­ca jest zupełnie inny, mówi inaczej, porusza się inaczej nawet wyglą­da nieco inaczej, kiedy z oczu zniknie jak­iś stra­ch i poko­ra a zastąpi je pewność siebie i kpią­cy uśmieszek. Obsad­zony w drugiej z głównych ról Max Irons dobrze radzi sobie z rolą „jedynego spraw­iedli­wego” choć najlepiej wypa­da wtedy kiedy jego bohater zda­je się zachowywać nieco inaczej niż moglibyśmy się spodziewać. Trze­ba jed­nak przyz­nać, że przy­padła mu aktorsko nieco mniej wdz­ięcz­na rola. Przy czym wiecie, nawet śred­nia rola nie zmienia fak­tu, że na Iron­sa zawsze miło się patrzy. Nieźle radzą sobie w dru­go­planowych rolach Dou­glas Booth, który bez wysiłku gra uprzy­wile­jowanego pan­icza i Matthew Beard jako typowy przed­staw­iciel grupy młodych absol­wen­tów Eaton które całe swo­je życie spędzili wśród starych murów i jeszcze starszych trady­cji. Pozostałe role, choć grane nieźle to jed­nak nie dają aktorom i aktorkom pola do popisu. Nim zaczną grać muszą już zejść ze sceny.

video-undefined-1DD7C44600000578-543_636x358

 Sam Claflin błyszczy w filmie choć jego wysił­ki aktorskie na niewiele się zda­ją bo nieste­ty nawet ciekaw­ie zarysowany rozwój postaci nie jest w stanie wygrać z pły­ciz­na­mi scenariusza

 

No właśnie jeśli skoczyć jakimś głosem kry­ty­cznym to chy­ba najwięk­szym prob­le­mem Riot Club, jest fakt że pomi­mo wyko­rzys­ta­nia prawdzi­wych Oxfordz­kich budynków, film nie umie pozbyć się swo­jej teatral­noś­ci. Kole­jne fil­mowe sce­ny niesły­chanie przy­pom­i­na­ją sce­ny fil­mowe – do tego stop­nia że nie trud­no sobie wyobraz­ić jak wyglą­dały one na sce­nie, łącznie z kole­jnoś­cią wchodzenia przed wid­own­ię. Nie udało się też wyczyś­cić dialogów z pewnego języ­ka teatru – zde­cy­dowanie mniej nat­u­ral­nego niż język fil­mowy – staw­ia­jącego na monolog czy błyskotli­wą puen­tę. W teatrze to nie szkodzi bo zda­je­my sobie sprawę, że mamy do czynienia z sytu­acją umowną, w filmie – gdzie zestaw­iamy to z odt­warzaniem rzeczy­wis­toś­ci zde­cy­dowanie nie brzmią te kwest­ie równie dobrze. Poza tym po fil­mach spodziewamy się więcej niż po sztukach w zakre­sie tego co mogą pokazać. Widać to zwłaszcza w ostat­nim akcie, który pokazu­je że zde­cy­dowanie sztu­ka jest dos­tosowana do tego co moż­na ze sce­ny pub­licznoś­ci pokazać jako prze­jaw zep­su­cia i roz­pusty a co w filmie nie robi więk­szego wraże­nia. Zwłaszcza że widz fil­mowy w prze­ci­wieńst­wie do teatral­nego ma jeszcze dys­tans który zwięk­sza poczu­cie, że oglą­da się coś w sum­ie mało skan­dal­icznego.  Jest to spo­ra wada, zwłaszcza że przekładanie sztuk na filmy, choć jest sztuką trud­ną, to jed­nak możli­wą i wielokrot­nie fil­mow­cy wychodzili z tych prób obron­ną ręką.

Max-Irons-Miles-The-Riot-Club-UMI

Zwierz nie ma kry­ty­cznego pod­pisu. Po pros­tu wrzu­cił kadr bo Max Irons ład­nie wygląda

Na sam koniec zwierz musi się z wami podzielić ciekawą infor­ma­cją. Otóż film zaczy­na się od his­torii pow­sta­nia klubu. Osobą która opowia­da nam o słyn­nym Lordzie Rio­cie i jego osiąg­nię­ci­ach jest młody gen­tel­man w peruce i o łagod­nym głosie. Zwierz przyjrzał się mu bliżej i wyszło zwier­zowi jak nic że to nikt inny jak Tom Mison, który dostał szan­sę pojaw­ienia się w fil­mowej adap­tacji sztu­ki, która okaza­ła się pewnym przełomem w jego kari­erze. Prob­lem pole­ga na tym, że Toma nie ma w napisach koń­cowych, nie ma go także w Imdb, nie wspom­i­na o nim ani Wikipedia ani strona akto­ra. I ter­az pojaw­ia się pytanie roku, czy zwierz ma przy­widzenia (omamy wzorkowe i słu­chowe), czy aktor nie chce się do swo­jej ról­ki przyz­nać, czy też jest to tylko ukłon dla tych co wiedzą, a resz­ta i tak się nie zori­en­tu­je. W każdym razie sprawa jest intrygu­ją­ca. I nieste­ty uczą­ca nas by nigdy nie ufać napi­som końcowym.

Ps: Zwierz wie, że zas­trze­gał się że wpisu nie będzie, ale okazu­je się, że zwierz nie umie nie spędz­ić dnia stuka­jąc choć przez chwilę w klawiaturę.

Ps2: Jutro będą wyni­ki konkur­su o książkę. Jak tylko zobaczy­cie swo­je nazwiska prześli­j­cie zwier­zowi adresy.

11 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online