Home Ogólnie Pattinson nienawidzi Zmierzchu czyli sponsorem tego wpisu jest dysonans poznawczy

Pattinson nienawidzi Zmierzchu czyli sponsorem tego wpisu jest dysonans poznawczy

autor Zwierz

 

Hej

Zwierz siedzi­ał sobie wczo­raj przed kom­put­erem praw­ie cały dzień a potem odszedł sprzed ekranu dosłown­ie na pół godziny. Kiedy przed nim usi­adł ponown­ie okaza­ło się, że ma  już 1001 fanów na face­booku. Trze­ba powiedzieć, że to mniej więcej o 1000 osób więcej niż zwierz spodziewał się na samym początku.  Zwierz musi powiedzieć, że jest tym fak­tem odrobinę zaskoc­zony i radośnie go pow­itał choć nie do koń­ca wie co z tego wyni­ka. W każdym razie jest to jak­iś kamień milowy, który chy­ba powinien zaowocow­ać jakim­iś deklarac­ja­mi ale zwier­zowi abso­lut­nie nic nie przy­chodzi do głowy. Co praw­da może wam obiecać, że pod­bi­je świat ale wtedy nie wie czy będzie się chci­ał z wami dzielić swo­ją sławą. Na pewno będzie pisał dalej bo go to bawi. To że czy­tanie też kogoś bawi jest jedynie super dodatkiem do czyn­noś­ci, która stała się dla zwierza tak nat­u­ral­nym ele­mentem dnia, że ktoś na pewno był­by ze zwierza dum­ny (sto­warzysze­nie grafo­manów pol­s­kich czy coś w tym sty­lu). Zwierz policzył, że w ostat­nim roku śred­nia not­ka miała ok. 3 stron. Zakłada­jąc że zwierz prze­cięt­nie przez dwa tygod­nie w roku nie dostar­cza wam wpisu to wychodzi ok. 1020 stron rocznie. Inny­mi słowy zwierz zbliża się niebez­piecznie do dłu­goś­ci Bib­lii (jeśli dodamy że blog nie ma roku tylko 4 lata). Tak więc spoko­jnie może­cie zacząć za jak­iś czas trak­tować wpisy zwierza jako tek­sty objaw­ione. W każdym razie kiedy tylko zwierz zobaczył taką liczbę fanów zas­tanow­ił się o czym zawsze chci­ał napisać ale bał się, że takie wyz­nanie mogło­by go  pozbaw­ić go jakichś czytel­ników. Sko­ro jed­nak jest was tak dużo, zwierz stanie oko w oko ze straszną rzeczy­wis­toś­cią, że ewen­tu­al­nie ktoś go porzu­ci. Nie serio, to zwierz się nabi­ja. Napisze o tym o czym chce napisać w sum­ie zawsze tak robi od 4 lat.

Otóż zwierz chce napisać o Rober­cie Pat­tin­sonie. Tak tym który gra Edwar­da w Zmierzchu. Tak tym, którego podobiz­na zdo­bi wszys­tko od ple­caków po szc­zotecz­ki do zębów i wiele innych akce­soriów o których zwierz nie chce myśleć. Zwierz zapom­i­na o jego ist­nie­niu na długie miesiące a potem znów pojaw­ia się nowy Zmierzch (ten jest ostat­ni co może zmieść Pat­tin­sona w wieczną niepamięć zwierza) i zwierz przy­pom­i­na sobie o tym aktorze. A właś­ci­wie nie tyle o aktorze co o oso­bie. Oto bowiem mamy do czynienia z czymś co w świecie fil­mowym właś­ci­we nie powin­no się pojaw­ić. Z trag­icznym niedo­braniem osobowoś­ci akto­ra do społecznej roli obiek­tu uczuć fanek. Zaczni­jmy od początku. Być może o tym nie wiecie ale pier­wszy Zmierzch wcale nie był planowany na wiel­ki fil­mowy hit (a przy­na­jm­niej wyt­wornie nie były pewne czy to będzie hit). Prawa do powieś­ci wykupiło Sum­mit Films czyli żadne z wiel­kich fil­mowych stu­dio. Zatrud­niono nie za dobrze  znaną reży­serkę, młodą dobrze zapowiada­jącą się wów­czas aktorkę i rozpoczę­to poszuki­wa­nia Edwar­da. Padło na Pat­tin­sona, ang­iel­skiego akto­ra, który grał już wcześniej w Har­rym Pot­terze (co ciekawe Pot­ter jego kari­ery nie ruszył — aktor krę­cił się po Los Ange­les i właś­ci­wie nic nie robił). Przys­to­jny, z doświad­cze­niem i jak twierdzili wszyscy spece od castin­gu — z dobrą chemią z gra­jącą Belle Kris­ten Stew­art. Teo­re­ty­cznie nie powin­no być prob­le­mu. Wyda­je się jed­nak, że ktoś nie do koń­ca to przemyślał.

Pat­tin­son poza grą w Har­rym Pot­terze miał bowiem dość niewielkie i trze­ba przyz­nać eklek­ty­czną fil­mo­grafię — grał chłopa­ka, który nie może znaleźć sobie miejs­ca w życiu aż do momen­tu kiedy zaczy­na mu się pojaw­iać autor czy­tanych przez niego porad­ników, miłego ale niezbyt zbornego chłopa­ka, które­mu podo­ba się jego rówieśnicz­ka której najwięk­szym prob­le­mem jest niech­ciana ciąża, czy w końcu młodego Sal­vado­ra Dalego. Inny­mi słowy jego rolę w Pot­terze należało­by uznać za ode­jś­cie od pewnego dość jas­nego kur­su kari­ery gdzie młody aktor gra w mało znanych  pro­dukc­jach przez długie lata by nagle okaza­ło się, że  jest dobrym aktorem. Aktorzy tacy jak Pat­tin­son powin­ni być nie odkryci aż do trzy­dzi­est­ki lub czter­dzi­est­ki kiedy wyro­bią sobie tech­nikę i będą dobrze znani wąskiej grupie osób, która będzie radośnie twierdz­iła, że poz­nała się na jego tal­en­cie dużo wcześniej.

Nieste­ty Pat­tin­son dostał rolę w najwięk­szym hicie roku jeśli nie dekady. I się zaczęło. To, że aktor z niego śred­ni dostrzegli kry­ty­cy — choć więk­szość fanek dostrzegła tylko, że jest bard­zo przys­to­jny. Jed­nak kosz­mar zaczął się dopiero pod­czas pro­mo­cyjnych wywiadów. Okaza­ło się, że aktor nie ma najm­niejszego zami­aru zachowywać się tak jak trenowane od najmłod­szych lat gwiazd­ki Dis­neya. Pod­czas kiedy młodzi amerykańs­cy aktorzy radośnie uśmiechali się do wid­owni, i skład­nie odpowiadali na  głupi pyta­nia zadawane dziesiąt­ki razy przez kole­jnych prowadzą­cych. Pat­tin­son zde­cy­dowanie nie przeszedł tego treningu i co więcej okazał się zaskaku­ją­co mało pewny siebie. Z fil­mu na film udzielane przez niego wywiady stawały się co raz bardziej sza­lone i odb­ie­ga­jące od tego co moż­na było się spodziewać. Nie tylko proste i nudne pyta­nia zna­j­dowały dość sza­lone odpowiedzi ( Ellen Degeneres spy­tała sobie jak uda­je mu się coś robić sko­ro ma tylu fanów wszędzie na co aktor radośnie odpowiedzi­ał że nic nie robi i nawet się nie stara). Do tego pub­licznie przyz­nawał się do tego, że nie przepa­da za swoim filmem, za swoim bohaterem czy nawet nie przepa­da szczegól­nie za fana­mi serii. Przy czym przy­pom­i­nał przy tym trochę John­nego Dep­pa oświad­cza­jącego pub­licznie że po pros­tu nie oglą­da swoich filmów.

Brzmi­ało­by to wszys­tko strasznie gdy­by nie wyglą­dało na dość szczere wyz­nanie. Zwierz nigdy nie zapom­ni kiedy zde­cy­dował obe­jrzeć się Zmierzch z komen­tarzem (pier­wszy odcinek) którego udzielali aktorzy gra­ją­cy główne role i reży­ser­ka. Gdzieś w połowie fil­mu zwierz zwi­jał się ze śmiechu ponieważ nagle okaza­ło się że Pat­tin­son ma zde­cy­dowanie więcej dow­cip­nych uwag na tem­at swo­jej roli niż zwierz mógł przy­puszczać (głównie na tem­at tego jak kosz­marnie wyglą­da z wyskubany­mi brwia­mi i wyma­ga­jącą wiel­o­godzin­nych styl­iza­cji fryzurą). Co więcej zwier­zowi od samego początku nie wyda­je się  by aktor miał na celu wylan­sowanie się jako człowieka, który nie lubi roli, którą gra. Raczej spraw­ia wraże­nie kogoś, kto nie przeszedł ostrego treningu czego nie wypa­da mówić na głos w Hol­ly­wood. Prawdę powiedzi­awszy spraw­ia wraże­nie jak­by mówił mniej więcej to co przy­chodzi mu do głowy i to na dodatek niezbyt zas­tanaw­ia­jąc się jakie będą tego konsekwencje.

Co więcej wyda­je się (ku wściekłoś­ci wielu kry­tyków) że po zakończe­niu zmierzchu Pat­tin­son nadal będzie szedł drogą gra­nia filmów, których praw­ie nikt nie widzi­ał (jak sam się przyz­nał, wcale nie zależy mu żeby grać spore role i w ogóle nie jest do koń­ca przeko­nany czy zależy mu na tym żeby grać). CO praw­da Woda dla Słoni miała sporą pro­mocję ale trzy pozostałe pro­dukc­je w których się pokazał — Twój na zawsze, Bel Ami czy Cos­mopo­lis to jed­nak nie są duże pro­dukc­je, które przy­ciągną do kina dziesiąt­ki fanek. Najprędzej ta pier­wsza nato­mi­ast Cos­mopo­lis to film z którego wychodzili nawet kino­mani nieco zmęczeni for­mą (zwier­zowi się bard­zo podobało). Zwierz nie twierdzi, że przez te wszys­tkie lata udawa­nia wam­pi­ra z zat­wardze­niem (ponoć taki jest pomysł Pat­tin­sona na rolę) aktor nauczył się grać ale nie moż­na mu zarzu­cić, że postanow­ił naty­ch­mi­ast spi­eniężyć swo­ją sławę w cyk­lu komedii roman­ty­cznych, do których się z resztą śred­nio nada­je. Co też jest ciekawe bo choć do roli wam­pi­ra pasował to widać, że mało który reżyser ma pomysł co z nim przed kamerą zro­bić, bo jakoś tak nie za bard­zo pasu­je. Tak więc zatrud­nie­nie go do roli w “nor­mal­nym” filmie skutku­je z jed­nej strony olbrzymią pro­mocją z drugiej sporą kon­fuzją co z nim zro­bić na planie czegoś co  nie jest nis­zowe. Zresztą sko­ro już przy jego aktorstwie jesteśmy to zdaniem zwierza i tak dosta­je więcej punk­tów niż Kris­ten Stew­art, która z fil­mu na film gra co raz gorzej — najlepiej zapowiadała się przed Zmierzchem.

Wyda­je się, że choć fan­ki z takim innym idol­em nie mają prob­le­mu (bo w sum­ie takie sza­lone fan­ki nigdy nie są wiel­bi­ciela­mi człowieka tylko wyobraże­nia o nim), o tyle stu­dio fil­mowe chy­ba odetch­nie z ulgą. Mieć na pokładzie niewymienial­nego akto­ra, który zami­ast uśmiechać się i ład­nie zarzu­cać grzy­wką przyz­na­je się pub­licznie że nie ma poję­cia jak się korzys­ta z pral­ki czy jak bard­zo nie lubi prze­by­wać w towarzys­t­wie ludzi to jed­nak  kłopotli­wa kwes­t­ia. Co ciekawe nawet plot­ki postaw­iły Pat­tin­sona w niety­powej dla świa­ta rozry­w­ki roli. Oto po lat­ach nigdy nie potwierd­zonych dociekań czy umaw­ia się on z gra­jącą Belle Kris­ten Stew­art (ponown­ie ktoś nie przeczy­tał podręczni­ka młodej gwiazdy Dis­neya, który zabra­nia ukry­wać takich dochodowych związków), w końcu został zdrad­zony i porzu­cony na rzecz reży­sera Królewny Śnież­ki i Owcy… Łow­cy. I ponown­ie — bohater nas­to­latek stał się nagle pod­miotem ogól­nego współczu­cia jako ten miły i porząd­ny chłopak które­mu trafiła się paskud­na nieczuła zołza. Trochę tak jak­by Jen­nifer Anis­ton rzu­ciła Bra­da Pit­ta a nie na odwrót. Co praw­da sprawa szy­bko uci­chła (kto z kim syp­ia jest dru­gorzędne kiedy zbliżą się pre­miera) ale pew­na wiz­ja pozostała.

Zwierz nie twierdzi, że Pat­tin­son jest dobrym aktorem, ale twierdzi, że jest jed­nym z niewielu bohaterów filmów młodzieżowych, który może się zupełnie wyz­wolić z łat­ki bohat­era jed­nej fil­mowej serii. Z resztą im szy­b­ciej wyskoczy z tej kat­e­gorii aktorów tym szy­b­ciej odetch­ną z ulgą wszyscy prowadzą­cy wywiady dzi­en­nikarze, którzy w cza­sie pro­gramów wyraźnie tęsknią za Zacem Efronem, który zachowu­je się jak przys­tało czyli po zakończe­niu gra­nia w fil­mach młodzieżowych zagrał dziel­nego żołnierza w ekraniza­cji Nicholasa Spark­sa co jest zgodne z góry przyję­tym sche­matem, i które­mu moż­na w związku z tym zadawać proste pyta­nia i dostawać równie proste odpowiedzi (szkoła Dis­neya!). Z ulgą odetch­nęli by też ludzie tacy jak zwierz, którzy strasznie nie chcieli­by zawsze stwierdzać, że choć bard­zo Pat­tin­sona lubią to nie przepada­ją za więk­szoś­cią filmów w których grał. Zwierz podob­nie jak wszyscy wid­zowie lubi lubić dobrego akto­ra. To taki prosty mech­a­nizm — sko­ro go lubimy to sta­je się to demon­stracją naszego gus­tu. A gust chce­my mieć jak najlepszy.

Oczy­wiś­cie zwierz zas­tanaw­ia się ile z tego nieprzys­tosowa­nia do pewnego amerykańskiego schematu wyni­ka stąd że Pat­tin­son jest mimo wszys­tko anglikiem. Przyglą­da­jąc się temu jak trenowano gwiazdy Har­ry Pot­tera i jak trak­towano gwiazdy High School Musi­cal (zwierz nie twierdzi, ze są to dzieła porówny­walne ale dorzu­ciły do puli aktorów w mniej więcej tym samym wieku) widać, że to dwa zupełnie różne światy jeśli chodzi o trak­towanie młodocianych aktorów. Nie ma bowiem wąt­pli­woś­ci, ze raczej nikt nie poz­wolił­by Danielowi Rad­clif­fowi zagrać w Equ­us (nawet nie chodzi o nagość tylko o tem­at sztu­ki) gdy­by był aktorem amerykańskim. Może więc całe to zamieszanie wobec pewnej niespójnoś­ci Pat­tin­sona jako gwiazdy kina dla młodych dziew­cząt to stare jak świat zamieszanie wynika­jące ze spotka­nia dwóch kul­tur, które mimo wszys­tko są od siebie bard­zo różne.

        W sum­ie zdaniem zwierza dobrze się jed­nak stało, że Pat­tin­son jest taki inny. Nie chodzi zwier­zowi nawet o fakt, że jego obec­ność czyni całe to zamieszanie wokół Zmierzchu odrobinę bardziej zabawnym a niekiedy sur­re­al­isty­cznym (zwłaszcza jak się zestaw­ia jego zupełnie od cza­py wypowiedzi ze śmiertel­nie poważny­mi wypowiedzi­a­mi innych aktorów z fil­mu). Zdaniem zwierza jest to zdrowe dla nas samych. Bo w kinie trochę jak przy inter­pre­tacji wier­sza — więk­szość z nas utożsamia auto­ra z pod­miotem lirycznym. Od cza­su do cza­su mały dyso­nans przy­wołu­je nas jed­nak do porząd­ku pokazu­jąc, że zde­cy­dowanie nie należy korzys­tać z tej zasady. ??

Ps: Czy jak zwierz już ma te 1000 fanów to może o sobie pisać “Pan Zwierz” ;)

 Ps2: A jutro dla psy­chicznej równowa­gi  będzie o kimś kto grał wam­pi­ra lep­iej niż wszyscy inni i wcale nie było mi z tym aż tak źle. Przy­na­jm­niej na początku. Bo potem… ech przekona­cie się jutro.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online