Home Ogólnie Shades of green czyli zwierz o Wicked

Shades of green czyli zwierz o Wicked

autor Zwierz
Shades of green czyli zwierz o Wicked

Zwierz zwlekał dość dłu­go z tym wpisem bo musi przyz­nać, że nawet ter­az pisze go niechęt­nie. Chodzi o obiecaną – i w sum­ie chy­ba nawet konieczną (z punk­tu widzenia zwierza­nia się wam z pop­kul­tur­al­nych przeżyć) recen­zję Wicked – musi­calu który zwierz widzi­ał w cza­sie swo­jej ostat­niej wiz­y­ty w Lon­dynie. Z jed­nej strony zwierz chęt­nie o musi­calu napisze – z drugiej odnosi wraże­nie, że pisać nie powinien. Ale wszys­tko po kolei.

APOLLO-EXTERIOR---WICKED_Hero

Warto przy zamówie­niu biletów zdać sobie sprawę jak olbrzymią wid­own­ię ma Apol­lo Vic­to­ria The­atre. Tam się mieś­ci pon­ad dwa tysiące osób. I nie wszys­tkie wszys­tko doskonale zobaczą

Po pier­wsze jeśli kiedykol­wiek będziecie się wybier­ać na musi­cal – zwłaszcza w olbrzymim londyńskim teatrze – to nie oszczędza­j­cie. Nie chodzi o sno­bizm, czy przeży­cia z gatunku tych wyższych. Chodzi o prosty fakt, że ze szczytów drugiego balkonu praw­ie nic nie widać. A nawet jeśli widać to per­spek­ty­wa jest zde­cy­dowanie nie sprzy­ja­ją­ca. Widz siedząc tak wysoko nad sceną, nie dość że właś­ci­wie nie widzi twarzy aktorów (poma­ga wyku­pi­ona za jed­nego fun­ta lor­net­ka) to przede wszys­tkim widzi się wszys­tkie mech­a­nizmy dzi­ała­nia sce­ny. Co nieste­ty strasznie wpły­wa na odbiór sztu­ki – pod­czas kiedy widz siedzą­cy w pier­wszych rzę­dach widzi wszys­tko niekoniecznie dostrze­ga­jąc mech­a­nizm uruchami­a­nia efek­tów spec­jal­nych, o tyle ci którzy siedzą wysoko raczej  nie uciekną od wiz­ji że oglą­da­ją dobrze naoli­wiony teatral­ny mech­a­nizm. Jed­nak przede wszys­tkim – nawet z pomocą lor­net­ki – nie sposób przyjrzeć się twar­zom aktorów tak dobrze by dostrzec wszys­tkie te zmi­any jakie zachodzą na twarzy kogoś kto odgry­wa swą rolę – a które częs­to decy­du­ją czy jakąś postać pol­u­bimy czy nie. Przy czym te uwa­gi nie odnoszą się do dźwięku. Ten jest fan­tasty­czny – nagłośnie­nie tak ustaw­iono, że chy­ba nie sposób czegoś nie usłyszeć w teatrze a jed­nocześnie – co warto pochwal­ić – nawet przy najgłośniejszych i najbardziej emocjon­al­nych piosenkach, dźwięk nie przekracza tej niebez­piecznej grani­cy kiedy zaczy­na­ją boleć uszy. Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że specy­ficzne miejsce jakie zaj­mował zwierz w Apol­lo Vic­to­ria The­atre w Lon­dynie spraw­iło, że odbiór musi­calu był jed­nak utrud­niony. Co więcej, zwierz jest w stanie zwal­ić więk­szość swoich odczuć właśnie na to konkretne miejsce.

IMG_1046

Deko­rac­ja sce­ny jest fan­tasty­cz­na ale nieste­ty jak się na nią patrzy bard­zo z góry to nie robi takiego wrażenia

Musi­cie bowiem wiedzieć, że zwierz jest Wicked rozczarowany. Pomi­ja­jąc fakt, że musi­cal jest od lat między­nar­o­dowym hitem, a piosen­ka Defy­ing Grav­i­ty jest znana nawet tym którzy nie intere­su­ją się musi­cala­mi to w otocze­niu zwierza zna­jdzie się niejed­na wiel­bi­ciel­ka i wiel­bi­ciel tej ciekawej alter­naty­wnej opowieś­ci o Oz. Zwierz wybier­ał się więc do teatru z olbrzymi­mi oczeki­wa­ni­a­mi. I poczu­ciem, że naresz­cie nadro­bi niesamowite pop­kul­tur­alne przeży­cie, które stało się już udzi­ałem jego zna­jomych. Co praw­da zwierz nigdy nie lubił Oz i his­torii Dorot­ki (a także wszel­kich roz­gry­wa­ją­cych się tam his­torii – czy to przed czy po tor­na­do które przy­wiodło Dorotkę do Oz) ale doszedł do wniosku, że niekoniecznie powinien się tym prze­j­mować. W końcu musi­cal opowia­da his­torię alter­naty­wną do której zna­jo­mość ory­gi­nału jest potrzeb­na ale nie jest wyma­gana miłość do świa­ta Oz. Co nie zmienia fak­tu, że zapewne oglą­da się całą his­torię z dużo więk­szą przy­jem­noś­cią jeśli się nie tyle Oz lubi co obchodzi nas sama roz­gry­wa­ją­ca się w nim historia.

25092013052842 Podob­nie — wszyscy zwraca­ją uwagę na doskon­ałe kostiumy — jed­nak dopiero w internecie zwierz mógł je naprawdę podziwiać

Sam musi­cal jest niesły­chanie luźno opar­ty o książkę która opowia­da o życiu Złej Czarown­i­cy z Zachodu. Jak się moż­na domyślać zarówno w wyda­niu książkowym a jeszcze bardziej w musicalowym nie mamy do czynienia z osobą złą. Wręcz prze­ci­wnie musicalowa Elpha­ba jest zde­cy­dowanie pozy­ty­wną bohaterką, nie pozbaw­ioną wad ale charak­teryzu­jącą się dobry­mi intenc­ja­mi i dobrym sercem. Jej zieloność jest skutkiem ubocznym roman­su jej mat­ki, i choć odróżnię ją od rówieśników nie jest jed­noz­naczną oznaką złego charak­teru. Pier­wszy akt opowieś­ci przy­pom­i­na nieco kome­die licealne – mamy więc uczel­nię na którą trafia Elpha­ba ze swo­ją młod­szą jeżdżącą na wózku siostrą Nes­sarose i naty­ch­mi­ast trafia do jed­nego poko­ju z najpop­u­larniejszą w szkole (ale też nieznośną) Galindą, która to zro­biła­by wszys­tko by nie dzielić poko­ju z kimś mało pop­u­larnym. Jeśli do tego dorzucimy fakt, że na hory­zon­cie pojaw­ia się przys­to­jny książę, to dosta­je­my his­torię dość typową. Zde­cy­dowanie ciekawsze rzeczy dzieją się w drugim planie gdzie spod mag­icznej pod­szew­ki wychodzą prawdzi­we prob­le­my Oz – jak np. kwes­t­ia mówią­cych zwierząt i ich prześlad­owa­nia (zwierzę­ta- jak głosi pop­ulisty­czne hasło – powin­ny być widziane a nie słyszane). Zresztą im więcej dowiadu­je­my się o Oz tym mniej ów świat lubimy i tym bardziej cała mag­icz­na otocz­ka nie wystar­cza by zakryć głupotę mieszkańców, manip­u­lac­je władzy, czy niechęć do odmienności.

25092013051629

Zwierz musi przyz­nać że całość jest niesły­chanie sprawnie złożona tzn. wszys­tkie ele­men­ty z książ­ki zosta­ją w musi­calu zgrab­nie wyjaśnione i ułożone

Dru­gi akt nieco zmienia tem­atykę – bohaterowie – zna­j­du­ją­cy się już w zupełnie innej sytu­acji, muszą się opowiedzieć po różnych stronach kon­flik­tu. Co więcej, widać że czas nieco zaczy­na gonić twór­ców i najwięcej cza­su poświę­ca się tu pow­iąza­niu his­torii znanej z musi­calu z his­torią znaną z książ­ki czy fil­mu. Oznacza to, że kiedy widz już zrozu­mie, że Czarown­i­ca musi spotkać odpowied­nich bohaterów, wyczeku­je ich pojaw­ienia się i próbu­je zgad­nąć jak będą związani z Czarown­icą. Przy czym niek­tóre pomysły są naprawdę doskon­ałe jak np. wyjaśnie­nie kwestii rubi­nowych butów które wcześniej były sre­brne (w książce są sre­brne w filmie czer­wone bo sre­brny źle wyglą­da na taśmie). Akc­ja przyśpiesza i trochę gubi się to powolne odkry­wanie tej mrocznej strony Oz – która prawdę powiedzi­awszy jest dość odrzu­ca­ją­ca. Zwierz nie jest też do koń­ca przeko­nany, do dosłownoś­ci zakończenia – które zda­je się nieco osłabi­ać wraże­nie jakie mogła­by na widzu zro­bić sztu­ka. Prob­lem w tym, że wtedy trud­no było­by uznać Wicked za rozry­wkę która pod­nosi na duchu.

93568

Musicalowi pod wzglę­dem real­iza­cyjnym niewiele moż­na zarzu­cić — to znaczy widać że był on wys­taw­iany set­ki czy nawet tysiące razy i naprawdę wszyscy doskonale wiedzą co ma się na sce­nie dzi­ać i jak się ma dzi­ać. Rzecz istot­nie nie do przece­nienia — zwłaszcza biorąc pod uwagę jakość kra­jowych musicali

Wszys­tko co zwierz napisał nie brz­mi źle, bo złe nie jest. Doskon­ałe są te wszys­tkie mniejsze i więk­sze naw­iąza­nia do fil­mu i książ­ki. Dobry jest humor który poma­ga  przetr­wać momen­ty kiedy robi się niepoko­ją­co „musicalowo” uczu­ciowo. Nie są złe też posta­cie – zwłaszcza Glin­da (a zniknie z przy­czyn poli­ty­cznych) która w sum­ie jest ofi­arą włas­nej pop­u­larnoś­ci, zachowywa­nia pozorów i przeko­na­nia, że nie ma dla niej innego wyjś­cia tylko współpra­ca z ist­nieją­cym sys­te­mem. Zresztą w ogóle musi­cal – co może zaskaki­wać (choć w sum­ie nie powin­no) – doskonale pokazu­je jak dzi­ała manip­u­lac­ja tłumem i choć wszyscy chcieli­by się czuć lep­si i mądrze­jsi od mieszkańców Oz to jed­nak trze­ba ze smutkiem przyz­nać, że jest nam do nich bliżej niżbyśmy chcieli. Przy czym to jest w ogóle ciekawe bo mieszkań­cy Oz nie jaw­ią się szczegól­nie sym­pa­ty­cznie od samego początku i jest to dość dłu­gi musi­cal o dość dużej licz­bie niezbyt miłych ludzi. Zwierz jest trochę nai­wny ale lubi, lubić swoich bohaterów – zwłaszcza tych musicalowych – i miał po pewnym cza­sie całkiem dość całej tej bandy. Oczy­wiś­cie pewną równowagą dla tego wszys­tkiego powin­na być sym­pa­tia jaką zwierz jako widz powinien poczuć do Elpha­by. Ale tu ponown­ie zwierz miał prob­lem. Jasne bohater­ka napisana tak byśmy dostrzegli w niej tą niesłusznie odrzu­coną przez społeczeńst­wo dziew­czynę, inteligent­ną o dobrym ser­cu, którą społeczeńst­wo i świat cią­gle karze zami­ast nagradzać. Prob­lem w tym że zwierz bohater­ki nie pol­u­bił, a właś­ci­wie poczuł, że nie wie o niej wystar­cza­ją­co dużo by naprawdę móc się z nią utożsami­ać. Zwłaszcza że pier­wsza część ma kon­strukcję takiego szkol­nego fil­mu gdzie dziew­czy­na w brzy­d­kim kapeluszu okazu­je się jed­nak ład­na i faj­na, god­na przys­to­jnego chłopaka.

A scene from Wicked @ Apollo Victoria. (Taken 12-12-11) ©Tristram Kenton 12/11 (3 Raveley Street, LONDON NW5 2HX TEL 0207 267 5550  Mob 07973 617 355)email: tristram@tristramkenton.com

Zwierz miał wraże­nie, że musi­cal trochę się sam siebie boi tzn — pode­j­mu­je ciekawe i dość poważne tem­aty a potem ucieka od puen­ty bo ta uczyniła­by całą sztukę zbyt mroczną

Zresztą zwierz który z cieka­woś­ci zajrzał do streszczenia książ­ki dochodzi do wniosku, że trochę szko­da, że z racji cza­su ale i pewnego tar­ge­tu musi­calu tyle z niej wycię­to. Jasne musi­cal nadal sprawdza się jako całość i ma sporo porusza­ją­cych scen (przy­na­jm­niej zdaniem zwierza najbardziej porusza wątek siostry Elpha­by — Nes­sarose i jej związku z Boqiem) ale gdzieś tam zagu­biła się ta mroczniejsza, poważniejsza strona całej his­torii. Wiele rzeczy które zapowiada­ją się ciekaw­ie zosta­je porus­zonych jedynie po wierzchu jak­by twór­cy bali się prze­sadz­ić i zro­bić coś zbyt ponurego. Zwierz nigdy do koń­ca nie wie co sądz­ić o takich dorosłych rein­ter­pre­tac­jach tek­stów kierowanych do dzieci, ale przy­na­jm­niej streszcze­nie brzmi­ało ciekaw­iej niż fabuła musi­calu (jasne to są dwie bard­zo różne rzeczy i zwierz to rozu­mie) i tłu­maczyło kil­ka urwanych wątków czy rzeczy może i dopowiedzianych ale nie mają­cych szan­sy odpowied­nio wybrzmieć. W ogóle trochę takich ele­men­tów jest jak np. prawdzi­wy związek pomiędzy Elphabą i Czarnok­siężnikiem. Wątek się pojaw­ia ale brak cza­su spraw­ia, że trze­ba gnać do przo­du.  Choć jak słusznie zauważa­ją kry­ty­cy – odpowied­nio dobrane wąt­ki czynią z musi­calu ciekawą opowieść o przy­jaźni – która rzeczy­wiś­cie rozwi­ja się nieco inaczej niż w schematy­cznej his­torii, bo obie bohater­ki nawet pozosta­jąc po prze­ci­wnych stronach barykady nadal się lubią.

wicked27jan2015four

Trze­ba przyz­nać że olbrzymim plusem musi­calu jest to, że właś­ci­wie nie potrze­bu­je on męs­kich postaci — co praw­da pojaw­ia się jed­na (więk­sza) ale tak naprawdę to bard­zo “dams­ki” musi­cal. Co nie jest wadą

Jak widzi­cie rozczarowanie zwierza fabułą i pewien niedosyt nie oznacza z góry złego zda­nia o musi­calu. Raczej pewne rozczarowanie że cała his­to­ria zupełnie zwierza nie ruszyła, a prze­cież zapowiadano mu niesamowite emoc­je. Co do utworów to zdaniem zwierza całość jest całkiem niezła, choć po zakończe­niu musi­calu zaskaku­ją­co mało melodii zostało mu w głowie. Jasne żaden z utworów nie jest zły i jak już wiemy hitem jest Defy­ing Grav­i­ty ale zwierz ponown­ie nie miał ochoty wró­cić do domu i rzu­cić się na wszys­tkie wyko­na­nia wszys­tkiego (co wie, że towarzyszy najlep­szym musicalom i ich odbior­com). Gdy­by zwierz miał wybier­ać coś co spodobało mu się bardziej to zde­cy­dowanie było­by to  No Good Deed Elpha­by choć jed­nocześnie musi stwierdz­ić, że nie jest wielkim fanem takich utworów gdzie mamy same wielkie nuty i konieczność śpiewa­nia na najwyższych obro­tach (nawet jeśli to trudne i wyma­ga olbrzymiego tal­en­tu) być może dlat­ego zwier­zowi podobało się też „I’m not that Girl” choć trud­no uznać by była to najbardziej ory­gi­nal­na piosen­ka w his­torii. Ogól­nie muzy­cznie zwierz też był odrobinkę zaw­iedziony bo spodziewał się jakichś olśnień a dostał bard­zo porząd­ną robotę ale bez fajer­w­erków. Co praw­da mogło na to wpłynąć słuchanie zbyt wielu nagrań z Broad­wayu – gdzie człowiek przyzwycza­ja się do jakiejś jed­nej wer­sji i potem nic go nie jest w stanie olśnić nieza­leżnie od tego czy jest lep­sze czy gorsze.

Wicked_showpic6

Zwierz ma poczu­cie że spodziewał się po musi­calu za dużo. Przy czym pier­wszy akt jest lep­szy muzy­cznie a dru­gi bardziej podo­ba się zwier­zowi fab­u­larnie, szko­da jed­nak że nie czuć upły­wu cza­su — który w książce zdawał się być istot­nym kom­po­nen­tem historii

Zwierz musi się z ręką na ser­cu przyz­nać, ze w tej recen­zji zabraknie najważniejszej częś­ci czyli oce­ny obsady. Zwierz nie jest w stanie powiedzieć wam jak grali aktorzy gdyż – cóż, przez pier­wszy akt byli dla niego przede wszys­tkim maleńki­mi posta­ci­a­mi gdzieś daleko na sce­nie a potem zwierz podglą­dał ich co praw­da przez lor­netkę ale już powiedze­nie jak reagowali wza­jem­nie na swo­je kwest­ie jest trudne bo zwierz widzi­ał tylko jed­ną osobę na raz. Co praw­da jed­no moż­na powiedzieć bez trudu to znaczy – tam w Lon­dynie śpiewać umieją i to doskonale. Nie ma nic przy­jem­niejszego niż trafić na musi­cal gdzie nie ma dyskusji czy ktoś śpiewa czys­to czy nie. Jedyne o czym moż­na mówić to różnice inter­pre­ta­cyjne między różny­mi wykon­aw­ca­mi i inter­pre­ta­tora­mi, ale już sama kwes­t­ia jakoś­ci śpiewa­nia jest poza dyskusją. Wszyscy w musi­calu śpiewa­ją doskonale przy czym zde­cy­dowanie najlep­sze kawał­ki (i słusznie) dosta­je Elpha­ba, choć wiele zależy od aktor­ki gra­jącej Glindę – jeśli ma dobry wieczór i uda się jej odpowied­nio zaśpiewać Pop­u­lar to może to być właśnie ta piosen­ka którą nucić będą pod nosem wid­zowie wychodzą­cy z teatru. Na pewno pań nie ma szan­sy prze­bić żaden mężczyz­na bo to musi­cal gdzie posi­adacz męskiego gło­su może ład­nie brzmieć ale na pewno nie może się popisać. Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że zwierz niewiele jest o wyko­na­niu powiedzieć więcej poza tym że było na pewno poprawne i czyste – choć zdaniem zwierza, trochę za częs­to głośne śpiewanie zastępowało śpiewanie emocjon­alne. To znaczy wiecie wtedy, kiedy nie jesteś­cie pewni czy aktor­ka chce się popisać jak wysoką nutę umie wyciągnąć czy naprawdę są w tym emoc­je. Zwierz zawsze ma ten prob­lem przy utworach wyma­ga­ją­cych takiego śpiewa­nia pełną piersią.

24486_full

Zwierz jak rzad­ko miał wraże­nie, że cały roman­ty­czny wątek jest jak­by dok­le­jony — i przy­na­jm­niej w wyko­na­niu które widzi­ał zwierz zupełnie nie było widać chemii między aktora­mi (ok ter­az zwierz się przyz­na że nie pamię­ta kto dokład­nie grał w jego wer­sji bo nie kupił programu)

Zwierz jak widzi­cie nie jest jakoś zach­wycony Wicked ale chy­ba nie trud­no dostrzec że jest tym swoim brakiem zach­wytu zdzi­wiony. Bo musicalowi naprawdę niczego teo­re­ty­cznie nie braku­je (nawet czas płynie dość wartko) a jed­nak zwierz wyszedł z teatru w naj­gorszym poczu­ciu niemal całkowitej obo­jęt­noś­ci wobec tego co właśnie wydarzyło się na sce­nie. Co jest powiedzmy sobie szcz­erze – jed­ną z gorszych recen­zji każdego musi­calu, sztu­ki która naprawdę gra na emoc­jach – i ma to niemal wpisane w zasady tworzenia gatunku. Zwierz  odczekał przeko­nany, że może przy­czyny jego niezad­owole­nia ujawnią się same po cza­sie, ale jak na razie nic na to nie wskazu­je. Być może należy przyjąć inter­pre­tację dość prostą (a możli­wą), że jeszcze się nikt taki nie urodz­ił komu podobały­by się bez zas­trzeżeń wszys­tkie musi­cale. A może – co jest też tropem słusznym – należy kupować miejs­ca w trzec­im rzędzie bo tam łatwiej o bożym świecie zapom­nieć i prze­nieść się do Oz. A może cały prob­lem w tym, że zwierz lecąc w stodole do Oz wyskoczył­by po drodze byle­by tylko tam na zawsze nie trafić. W każdym razie Wicked złym musi­calem nie jest, worek nagród ma i pewnie będą go grać jeszcze przez dobre parę sezonów. Tylko nie dla zwierza.

Ps: Zwierz strasznie dużo czy­tał o fan­tasty­cznych kostiu­mach w Wicked – nieste­ty – tu już odległość zde­cy­dowała na całego – zwierz widzi­ał mniej więcej krój i bar­wę ale już nie detal. Oczy­wiś­cie moż­na sobie ter­az w Internecie zobaczyć właś­ci­wie wszys­tko ale nie ukry­wa­jmy – to nie to samo co zobaczyć te szczegóły na żywo. Tak więc jeszcze raz – zde­cy­dowanie nie decy­du­j­cie się na dalekie miejsca.

Ps: Jak słusznie zauważyła koleżan­ka zwierza – następ­ne zaplanowane zma­gania zwierza z teatrem bry­tyjskim na żywo to już 2016! Jest na co czekać.

28 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online