Hej
Zwierz na początku przeprasza że dziś nie będzie recenzji Doktora ale wierzcie lub nie życie tak się ułożyło (ponownie!) że zwierz nie miał czasu obejrzeć Doktora w sobotę. Niemniej jak zwykle zwierz się cieszy bo przynajmniej do czytających recenzje dołączy rosnąca grupa tych którzy oglądają kolejne odcinki z opóźnieniem. Dziś jednak też będzie o telewizji. Zwierz od pewnego czasu chciał wam napisać o programie Last Week Tonight. A ponieważ to program cotygodniowy i to na dodatek niedzielny to czy można znaleźć lepszy dzień by o nim pisać niż koniec weekendu?
Last Week Tonight to program który mimo swojego lekkiego komediowego tonu pokazuje dokładnie wszystko co jest nie tak ze współczesnym dziennikarstwem. A sporo jest nie tak.
Last Week Tonight with John Olivier realizowany jest na podobnej zasadzie co Daily Show z Jonem Stewartem. To komediowy program informacyjny, który zajmuje się przede wszystkim krytyką tego jak w Stanach podaje się wiadomości w głównych sieciach informacyjnych, plus dodatkowo stara się przedstawić widzom nieco głębsze spojrzenie na tematy, które w dziennikach informacyjnych mogły zająć co najwyżej czas pięćdziesięcio sekundowej migawki. Oczywiście niezależnie od powagi tematu wszystko podane jest w komediowym sosie – częściej ironicznym niż rubasznym, ale twórcy dbają by oglądając analizę nawet najpoważniejszych informacji widz nie czuł się nimi przytłoczony. Rzecz jasna wszystkie tego typu programy prezentują określony światopogląd – jest on najczęściej bliższy poglądom partii demokratycznej, bardzo liberalny jeśli chodzi o obyczajowość i raczej lewicowy choć bez przesady. Przy czym zasada jest taka, że aby zachować równowagę dostaje się w nich nie tylko partii republikańskiej ale także demokratycznej. Przede wszystkim są to jednak programy skoncentrowane na Stanach Zjednoczonych – choć akurat Last Week Tonight wychodzi zdecydowanie poza ramy omawiania kolejnych wydarzeń z polityki amerykańskiej – między innymi dlatego, że prowadzący go John Olivier jest anglikiem (zresztą część z was na pewno kojarzy go z serialu Community).
O ile zwierz bardzo lubi Daily Show (o czym zresztą na blogu pisał) o tyle Last Week Tonight kompletnie ukradł jego serce. Dlaczego? Po pierwsze ze względu na długość prezentowanych segmentów – piętnaście minut poświęconych na analizę jakiejś informacji to mniej więcej tyle by udało się opowiedzieć o co tak właściwie chodzi. Po drugie – z racji tego, że jest to program tygodniowy dobór omawianych informacji niekoniecznie jest związany z tym co jest w danym momencie najbardziej „gorące” co z kolei pozwala twórcom omówić sprawy o których w wiadomościach – czy to zagranicznych czy Polskich – mówi się zdecydowanie mniej, czy akurat w danym momencie nie są zdaniem twórców serwisów informacyjnych najważniejsze. Po trzecie – zwierza ujął system podawania tych informacji – to jest piętnaście minut z jednym człowiekiem siedzącym za biurkiem który w dowcipny sposób próbuje ci wyjaśnić co tak właściwie dzieje się na świecie. I to bez zbytnich fajerwerków (pomijając przezabawny segment o niepodległości Szkocji gdzie prowadzący cudownie próbował przekonać Szkotów by jednak nie porzucali Wielkiej Brytanii) a często nawet bez silenia się na niepotrzebne żarty. Więcej – HBO jako stacja uniezależniona od wielkich wykupujących reklamy korporacji dała Olivierowi nie tylko wolną rękę w doborze tematów ale także w krytykowaniu korporacji. Co prowadzi choćby do tego, że Olivier mógł w swoim Show poświęci segment reklamie natywnej (to taka reklama która jest tak podobna do tekstu w gazecie że właściwie nie sposób odróżnić jednego od drugiego), o której niewiele się mówi w mediach uzależnionych od tego sposobu przyciągania reklamodawców.
Segment o niepodległości Szkocji nie tylko był przezabawny ale także – doskonale pokazywał jak można uporządkować całe mnóstwo informacji które w żadne sposób nie chcą się ułożyć w całość gdy brakuje czasu i dystansu.
Ale nie tylko to ujęło zwierza. Widzicie Olivier ma doskonały sposób łączenia tematów ważnych i nieważnych. W jednym tygodniu widzowie mogli oglądać poruszający segment o tym jak traktuje się homoseksualistów w Ugadzie (i jaki ma to związek z działaniem różnego rodzaju misjonarzy z USA), w drugim mogli posłuchać o karze śmierci, w trzecim o wyborach Miss Ameryki. Przy czym akurat segment o wyborach Miss Ameryki był niesamowity. Widzicie twórcy programu postanowili sprawdzić czy rzeczywiście deklarowana przez twórców 45 milionów dolarów przeznaczonych na stypendia (To nie konkurs urody to system stypendialny! – tak zwierzowi też przypomniał się ten sam film co wam) jest prawdziwa. Oczywiście okazało się, że suma na stypendia jest dużo niższa, ale za to pod koniec tego zabawnego segmentu (co ciekawe – pokazującego też uczestniczki wyborów w zupełnie innym świetle niż niejeden program) pojawia się wstrząsającą informacja że nawet rozdając kolejnym uczestniczkom jedynie 500 tys. dolarów to nadal największy program stypendialny dla kobiet na całym świecie. Dla zwierza to doskonały przykład na to, jak można podając lekką wiadomość na lekki temat zmusić widzów do zupełnie innego spojrzenia na świat.
Widzicie to jest to czego zwierzowi strasznie brakuje w wiadomościach poważnych – czasu na sprawdzenie takiego jednego zdania, jednej sumy jak te 45 milionów. Plus serce zwierza jako researchera rośnie kiedy widzi człowieka który wraca do korzeni i ręcznie liczy jakąś sumę – sposób szukania źródeł wiadomości, który powoli zanika (wszyscy przepisują od wszystkich)
Sporo osób zarzuca że Las Week Tonight to nic innego jak nieco zmieniony format Daily Show. Zdaniem zwierza są jednak pewne różnice – jak zwierz wspomniał John Olivier jest anglikiem (jak wszystkie najlepsze nabytki amerykańskiej popkultury) i w jego spojrzeniu na wydarzenia światowe widać inną, odrobinę bardziej międzynarodową perspektywę. Ale nie tylko o to chodzi – zmieniły się także trochę czasy i klipy z Last Week Tonight są międzynarodowo dostępne w sieci (tam zwierz ogląda je co tydzień pasjami) co sprawia, że mają bez porównania większą oglądalność niż w telewizji. Oglądają je ludzie na całym świecie – często zastanawiając się w komentarzach dlaczego ostatnim nieuzależnionym do wielkich korporacji, szukającym danych u podstaw programem jaki znają jest program komediowy. Bo rzeczywiście wydaje się, że Last Week Tonight pokazuje przede wszystkim co jest nie tak ze współczesnym sposobem przekazywania informacji. Z jednej strony dostajemy wszystko szybko i na bieżąco. Z drugiej – w przypadku wielu zagadnień brakuje refleksji czy uporządkowania faktów. Doskonale widać to w zeszłotygodniowym segmencie poświęconym wykorzystaniu przez Amerykę dronów bojowych – krok po kroku analizując zasady na jakich wykorzystuje się drony bojowe program pokazuje, że tak naprawdę – zasady są niesamowicie rozmyte i że przy olbrzymim poparciu społecznym tak naprawdę można ich użyć tam gdzie akurat wydaje się że ktoś być może coś złego knuje. Przy czym – twórcy segmentu przypominają, że najwięcej pieniędzy na drony wydano za administracji Obamy. Jednocześnie co ciekawe – często te segmenty mimo, że wyrażają oburzenie prowadzącego czy twórców nie kończą się jednoznaczną odpowiedzią. Bo czasem jednoznacznej odpowiedzi nie ma, co nie zwalania nas z zastanawiania się nad problemem i jego konsekwencjami.
To jest jeden z częściej wrzucanych klipów jaki widział zwierz wśród klipów wrzucanych przez jego znajomych do sieci. To znak że to o czym chcemy słyszeć znajdujemy zupełnie gdzie indziej niż można się spodziewać.
Oczywiście część z was może powiedzieć, że to tylko program komediowy i nie należy za bardzo ufać temu co widzi się w telewizji. Zwierz nie będzie się kłócił, że pewnie na każdy niemal temat można zrobić podobny segment wiadomości pokazujący je od zupełnie innej strony. To jasne, ale też chyba dla nas wszystkich jasne jest, że nie ma czegoś takiego jak wiadomość która nie jest przetworzona przez jakiś światopogląd. Już sam dobór spraw jakimi zajmują się dzienniki telewizyjne czy te papierowe to przejaw jakiegoś światopoglądu. Tak więc jasne – nawet do tego co zwierzowi bardzo się podoba pochodzi on z dystansem. Jednocześnie jednak jak na dłoni widać czego naszym programom informacyjnym brakuje – perspektywy czasu (wczorajsza wiadomość to już nie wiadomość), miejsca w ramówce by dokładnie omówić problemy czy w końcu uniezależnienia się od reklamodawców. Pod tym względem czysto rozrywkowe HBO ma naprawdę więcej pola do popisu niż nawet największe programy telewizyjne (zwłaszcza na zachodzie gdzie związek reklamy ze światem telewizji jest chyba jeszcze mocniejszy niż u nas). Prawdę powiedziawszy HBO ma swobodę telewizji publicznej jednocześnie nie mając jej problemów (Stany mają PBS ale prawie nikt tej stacji nie ogląda chyba że akurat dają Dowton Abbey).
A tu wcale nie ma bardzo wiele poczucia humoru za to jest nowe spojrzenie na sprawy o których nie lubimy myśleć
Przy czym to jest też program rozrywkowy, zwierz klika na kolejne segmenty nawet przez chwilę nie zastanawiając się czy interesuje go kwestia wizyty premiera Indii w Stanach Zjednoczonych (zresztą w pierwszym odcinku Last Week Tonight był świetny segment o tym jak Stany pokazują wybory w Indiach) albo to jak amerykanie opiekują się własną bronią atomową (w skrócie – przerażająco źle. Tak źle że aż zabawnie). Dlaczego? Bo nawet jeśli sam temat go nie interesuje to zapewne zostanie podany w na tyle zabawny i dowcipny sposób, że pod koniec segmentu zwierz będzie już bardzo zaangażowany. Oczywiście oglądanie Last Week Tonight podobnie jak oglądanie Daily Show czy Colbert Raport nie może zastąpić oglądania wiadomości właściwych (zwierz może trochę na wyrost zakłada że jednak wszyscy znajdujemy w ciągu dnia czas na przejrzenie wiadomości ze świata) ale doskonale wskazuje dlaczego rzadko czujemy się nimi usatysfakcjonowani. I tak znaleźliśmy się w dość dziwnej – żeby nie powiedzieć niepokojącej sytuacji w której o standardach dziennikarstwa uczy nas program komediowy. To chyba jest ten moment w którym coś jest nie tak. Ale Last Week Tonight zdecydowanie zwierz wam poleca. W ramach jak to się ładnie mówi – mądrej rozrywki
Ps: W księgarniach można dostać książkę Krocząc wśród Cieni na podstawie której nakręcono film z Liamem Nessonem. Jak rzucicie okiem na patronów medialnych to znajdziecie tam zwierza. Zwierz książkę przed objęciem jej patronatem przeczytał i poleca jako całkiem dobry thriller. Zresztą część z was pewnie zna i autora i samego bohatera powieści bo to nie pierwszy tom jego przygód.
Ps2: Zwierz przypomina wam byście trzymali rękę na pulsie National Theatre Live – 9.10 będzie można zobaczyć Medeę (zresztą retransmitowaną też potem pod koniec października) a 16.10 możecie załapać się na Tramwaj zwany Pożądaniem.