Hej
Zwierz zauważył, że mimo swojej sympatii dla Capaldiego coś mu nie leży w nowym sezonie Doktora. Przekonał się o tym w prosty sposób – nie ma już tak, że czeka na nowy odcinek przez dwa trzy dni przed jego emisją. wręcz przeciwnie zdarza mu się zapomnieć że to już Dzień z Doktorem i dopiero statusy na facebooku mu o tym przypominają. Zwierz kładł to w ostatnich tygodniach na karb nadmiaru scenariuszy wychodzących spod pióra Moffata. W tym tygodniu narzekać nie mógł bo Moffat łapy do scenariusza nie przyłożył. I dobrze bo nawet jeśli zwierz trochę ponarzeka to na pewno jest to coś innego. Oczywiście dalej spoilery jak stąd do księżyca.
To jest odcinek w którym zwierz przekonał się że twórcy inaczej niż zwierz widzą Doktora. I zwierzowi ten Doktor się nie podoba
Zwierzowi nie podoba się początek odcinka – widzicie nawet wtedy kiedy Doktor się zmieniał regenerował i przechodził z rąk jednego scenarzysty do drogiego jedno było pewne. Doktor jest obrońcą pewnej wizji świata wedle której – wszyscy są ważni. Ważna była Rose Tyler, ważna była Donna Noble, ważna była Amy Pond. Nic nie musiały dla świata zrobić nic nie musiały udowadniać po prostu były ważne z samego faktu bycia żywymi oddychającymi istotami z własnym losem. To było coś absolutnie oczywistego. I teraz nagle Doktor mówi zaledwie piętnastoletniej dziewczynce że nie jest ważna. Zwierz aż podskoczył w fotelu. Jakim cudem? Ale jak to? Ale co? Doktor jakiego znamy akurat tego jednego by nie powiedział. Co prawda Doktor obiecuje uczennicy wyprawę i pozwala jej być pierwszą kobieta na księżycu ale nie o to chodzi. To jest jedna z tych rzeczy za którą zwierz chwalił Doktora niezależnie od jakości scenariusza. I fatalnie się czuje widząc że nie jest to już obowiązująca zasada rządząca życiem Doktora. Zwierz naprawdę nie rozumie co stoi za tą zmianą ale bardzo się ona zwierzowi nie podoba, i w sumie nie ma uzasadnienia w scenariuszu (Doktor zabierał ludzi w dziwne miejsca też bez ważnych powodów)
Przypomnijmy że to jest teoretycznie ten sam Doktor który powiedział „900 years of time and space and i’ve never met anyone who wasn’t important”
Prawdę powiedziawszy ten początek sprawił, że zwierz na cały odcinek spoglądał już bez zwykłego entuzjazmu. Tymczasem odcinek wydawał się odrobinę wtórny – powtarzające się w nim tematy, miejsca a nawet kombinezony (tak Doktor ma tylko jeden kombinezon do przechadzek po kosmosie). Mamy więc przede wszystkim konfrontację z nieznanym i ważną decyzję – czy zaufać lękowi (zniszczyć księżyc który okazał się jajkiem wielkiej kosmicznej istoty) czy też spojrzeć na wszechświat bez lęku za to z wiarą że we wszystkim co w nim istnieje jest piękno. Zwykle takie decyzje podejmowali bohaterowie z pomocą i przy obecności Doktora. Tym razem jednak na księżycu w obliczu konieczności podjęcia niesłychanie trudnej – jeśli nie najtrudniejszej decyzji stają trzy kobiety – astronautka, nauczycielka i nastolatka. I ponownie wracamy do znanych nam tematów – kiedy Clara pyta ludzkość (nie pytajmy o to czy fizycznie to pytanie jest możliwe) czy chce poddać się lękowi ludzkość jednym głosem odpowiada TAK. Zniszczmy to, czego nie znamy, nawet jeśli jest jedyne i najpiękniejsze we wszechświecie. Dopiero w ostatniej chwili Clara postanawia zaufać że wszystko będzie dobrze podejmując wbrew woli ludzkości decyzję by jednak zaufać nadziei. Clara paradoksalnie rzeczywiście jest najlepiej przygotowana by podejmować taką decyzję bo przecież jest jedną w tym momencie żyjącą istotą, która po podróżach z Doktorem mogła powiedzieć bez cienia lęku że wszechświat jest wielki, dziwny zróżnicowany ale piękny. Mogła podjąć decyzję której nie podjąłby nikt kto stawiał stopy tylko na Ziemi i Księżycu. Wspierająca ją uczennica wydaje się natomiast prezentować – mimo swoich piętnastu lat – raczej punkt widzenia dziecka, które jeszcze jest świata ciekawe i nie nauczyło się go bać.
Zdaniem zwierza pozostawienie decyzji kobietom nie oznacza koniecznie knetkstu aborcji. Natomiast samo odlecenie Doktora jest strasznie nie zgodne z charakterem. Jeśli Doktor ufa Clarze powinien zostać i przynajmniej być świadkiem tego jak podejmuje cholernie trudną decyzję
Wielu widzów odcinka uznało fakt, że o losie nie znanej nam istoty decydują trzy kobiety za mało subtelny głos w sprawie aborcji. Przy czym wynikłoby z odcinka, że zabijanie niewinnych istot jest złem niezależnie od konsekwencji tego czynu. Wydaje mi się jednak że to mimo wszystko jest nadinterpretacja. Po pierwsze – nie wydaje mi się by fakt że decyzję podejmują kobiety zawsze stawiało każdą sytuację w kontekście debaty o kobiecym ciele. Istnieje możliwość – i zdaniem zwierza ta jest w odcinku – że po prostu za ludzkość tym razem decydują kobiety. Bo to raz decydowali tylko mężczyźni. Inna sprawa – zdaniem zwierza w ogóle sam kontekst decyzji jest zupełnie inny. Chodzi tu jednak przede wszystkim czy można zabić zupełnie niewinną istotę z lęku przed tym co mogłoby ewentualnie spotkać ludzkość. Zdaniem zwierza to raczej pytanie o wspomniany wcześniej lęk przed nieznanym a nie decyzja dotycząca jakiegokolwiek życia. Przynajmmniej zwierz w czasie oglądania doszedł do wniosku, że chodzi tu jednak o zupełnie inny dylemat. Choć możecie się z nim tu nie zgadzać. W każdym razie – zwierz ma wrażenie że przede wszystkim mieliśmy tu dość popularny w Doktorze motyw tego, że ludzkość ma skłonność do zabijania tego czego nie zna, zaś sam Doktor do zachwytu nad tym co nieznane nawet jeśli nie jest to piękne, lub potencjalnie jest niebezpieczne.
Gdyby nie wyjątkowo denerwująca postawa Doktora to byłby dobry odcinek o tym o czym Doktor często opowiada czyli o strachu przed nieznanym
Oczywiście, cała sytuacja jak to zwykle w przypadku Doktora bywał rozwiązała się na korzyść ludzkości. Co więcej- zwierz raczej, jako przesłanie tego odcinka, traktowałby nie tyle wartość ocalonego życia, co wartość spoglądania w gwiazdy. Sama scena z emerytowanym kosmonautami i starym statkiem kosmicznym wydaje się zwierzowi przede wszystkim krytyką postpowania kolejnych agencji kosmicznych, które tną koszty badań. Pod tym względem twórcy serialu dość wyraźnie dają do zrozumienia, że obowiązkiem ludzkości jest patrzeć w gwiazdy i nie wolno postrzegać całej przestrzeni kosmicznej, jako pustej martwej przestrzeni. Zresztą to też pochwała działania wbrew lękowi. Kiedy astronautka mówi o tej cienkiej pokrywie atmosfery, która dzieli nas od ciemnego martwego kosmosu to cały odcinek zdaje się nas zachęcać byśmy właśnie uwolnili się od przekonania, ze jesteśmy mali i słabi i ruszyli tam gdzie nie dotarł jeszcze żadne człowiek.
Zwierz zwrócił uwagę że w tym odcinku niewiele jest poczucia humoru za to dwie postacie giną i nikt nie reaguje na to nawet jakoś bardziej emocjonalnie
Ale co ciekawe nie to stanowi najbardziej emocjonującą oś odcinka. Tą jest konfrontacja Doktora i Clary. Clara która cały czas nie wierzy, że Doktor musiał ją zostawić samą by podjęła decyzję za całą ludzkość jest wściekła. niezależnie od tego czy podejmowanie decyzji leżało czy nie leżało w jej kompetencjach nie Doktorwi było decydować że to ona ją podejmie. Zwierz wcale się Clarze nie dziwi. Widzicie podróżowanie z Doktorem to nie tylko zabawa – bywa strasznie, dramatycznie czasem (a nawet ciągle) trzeba ratować świat. Ale towarzysze robią to bo wierzą że Doktorowi zależy. Moment w którym Doktor twierdzi, że to nie jego księżyc i radźcie sobie sami jest momentem w którym towarzysz jak najbardziej może czuć się oszukany. Clara zdaniem zwierza wybucha dość późno jak na to co funduje jej Dwunasty, ale jej wybuch jest zdaniem zwierza jak najbardziej uzasadniony. Bo widzicie to jest tak, że Doktor zabrał Clarę w do miejsca gdzie powinna podjąć niemożliwą do podjęcia decyzję a potem radośnie – po całych tych moralnych dylematach i torturach przybył by radośnie oznajmić ze wszystko się dobrze skończy. Czy wiedział że się dobrze skończy? Wcale nie dziwi się zwierz Clarze która nie dowierza gdy ten tłumaczył że nie widział jasno zdarzeń. Zwłaszcza że w scenie na plaży zdaje się być doskonale poinformowany co dalej. Więc kto wie, może od samego początku blefował. Niezainteresowany podejmowaniem trudnych decyzji (jego argument że nie może zmieniać przyszłości – hmm… dobra zdaniem zwierza nie jest do końca łatwy do zaakceptowania w Doktorze ery Moffata gdzie paradoksy radośnie tańczą). Czy miał prawo postawić Clarę przed takim dylematem? Cóż zdaniem zwierza nie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że w pewnym momencie Clara ryzykowała życiem i swoim i całej planety. On sam kiedy musiał podjąć decyzję co zrobić ze swoją planetą męczył się strasznie. A teraz pozostawił może nie taką samą ale w sumie dość podobną w ewentualnych konsekwencjach decyzję dziewczynie która nie była do tego przygotowana. Fakt, ze zapewnia że jej ufał nic nie zmienia.
Zwierz musi przyznać że absolutnie się Clarze nie dziwi
Ludzie denerwują się na Clarę że ta nakrzyczała na Doktora. Ale zwierz się nie dziwi. Przypomniał mu się odcinek o Pompejach gdzie Doktor musiał podjąć niemożliwą decyzję. Pamiętacie jak Donna pomogła mu ją podjąć, a właściwie wykonać dzieląc jej konsekwencje na pół? Sama nic nie mogła zrobić ale mogła tam być by wspierać Doktora. Bo na tym też trochę polega podróżowanie z Doktorem. Nie chodzi tylko o to by on zawsze podejmował decyzję, czy o to by zawsze słuchał go towarzysz. Ale zdecydowanie ważne jest to, że nikt nie jest wobec tego co oferuje kosmos sam. Zwierz wie, że Doktor ma swoje racje odnośnie samego podejmowania decyzji, ale to jak to zrobił i fakt że po prostu odleciał sprawia, że zwierz nie ma najmniejszych problemów by zrozumieć Clarę. Trochę natomiast zwierza denerwuje w tym odcinku konieczność wprowadzenia Dannego – choć to co mówi jest całkiem rozsądne to jednak nie jest zwierz pewny, czy to znów nie jest za bardzo rozgrywanie Clary jako postaci zawieszonej pomiędzy dwoma facetami.Zwierz pisał to w poprzednim odcinku i pisze to po raz kolejny. Zdecydowanie coś jest nie tak z Dwunastym Doktorem. Nie znaczy to, ze to jest zły Doktor ale coś jakby poszło nie tak w jego regeneracji. NIe było jeszcze tak niespójnego ze swoim poprzednim wcieleniem Doktora. Tak dalekiego od tego co reprezentował sobą 9, 10 i nawet nieco inny Jedenasty. Zwierz ma nadzieję że scenarzyści jednak mimo wszystko jakoś to wyjaśnią bo inaczej zwierz będzie musiał mocno przemyśleć czy nadal darzy ta postać sympatią. A na razie wiecie co zrobił ten odcinek? Sprawił, że zwierz szaleńczo zatęsknił za sezonami z 9 i 10 Doktorem i być może zrobi sobie powtórkę z czasów kiedy to był jeszcze jego Doktor.
Ps: Wczoraj późnym wieczorem pojawiła się informacja że zmarła lubiana przez wielu polska aktorka Anna Przybylska. Zwierz przyzna szczerze, ze sam choć aktorkę nawet lubił nie miał z jej rolami żadnego emocjonalnego związku. Natomiast po raz kolejny namawia wszystkich by dali sobie spokój z oburzaniem się na ludzi w Internecie że lajkują wiadomość o czyjejś śmierci (lajk naprawdę od dawna nie oznacza dosłownie że coś lubimy), czy że w ogóle wyrażają jakiś żal. Niech każdy będzie strażnikiem własnego smutku i własnych reakcji. W końcu na tym całym bożym świecie każdemu z jakiegoś powodu jeszcze zdąży być przykro więc nie musimy sobie wzajemnie odliczać kogo, kiedy i co zmartwiło.
Ps2: Zwierz ma dla was bonusowy tekst. Dlaczego i jak na Onet.pl dowiecie się już pod koniec miesiąca.