Kiedy kilka lat temu zwierz dowiedział się, że wśród amerykańskich i europejskich widzów coraz bardziej popularne stają się k-dramy nie mógł się nadziwić, że coś taki innego od naszej kultury (a jednak w niektórych miejscach podobnego) zyskało na popularności. Z czasem zwierz jednak przywykł do myśl, że ludzie szukają bardzo różnych rozrywek i tak jak kiedyś zakochali się w Bollywood tak teraz zakochują się w K-dramach. I właśnie zwierz znalazł przeuroczy serial o takiej miłości.
Dramaworld opowiada historię niezbyt zadowolonej z życia studentki, która uwielbia koreańskie seriale. Ogląda wszystkie po kolei, doskonale zna schematy rządzące fabułą i chętnie ucieka w świat fikcji. Trudno jej się dziwić, bo codzienne życie jest szare, nudne i wypełnione sprzedawaniem kanapek ludziom których fikcja zupełnie nie interesuje. I pewnie nudne życie Claire toczyłoby się utartym torem gdyby nie pewien wypadek. Oto dziewczyna zupełnie nagle i niespodziewanie przenosi się do świata swoich kochanych seriali. Tu część osób mogłaby wzruszyć ramionami – nie byłby to pierwszy taki serial, sami pamiętamy takie historie, np. kilka lat temu BBC nakręciło serial o zawiedzionej codziennością dziewczynie która wpada do świata Dumy i Uprzedzenia. Tu jednak mamy różnicę –otóż nie wszyscy mieszkańcy Dramaworld są zupełnie nieświadomi że biorą udział w serialu. Wręcz przeciwnie część z nich doskonale zdaje obie sprawę, że bierze udział w historii opowiadanej wedle pewnych schematów, które można wykorzystywać. Wszystko zaś ma prowadzić do pocałunku i dobrego zakończenia.
Choć bohaterka zakochana jest w k-dramach to znajdziemy w niej wiele cech które składają się na doświadczenie wszystkich wielbicieli seriali
Dramaworld ma jak na razie zaledwie dziesięć kilkunasto minutowych odcinków ale podobnie jak w k-dramach – od razu chce się więcej. Dlaczego? Po pierwsze serial jest przeuroczym i prześmiesznym komentarzem do serialowych schematów. Bohaterka która widziała już nie jedną dramę doskonale rozpoznaje w którym momencie historii jest i co powinno się wydarzyć dalej. Wiedza wyniesiona ze świata rzeczywistego sprawia, że wcale nie jest taka zagubiona. Inna sprawa, twórcy podśmiewają się ze schematów które są rzeczywiście bardzo powszechne (dziewczyna nie może upaść na ziemię, zawsze ktoś ją złapie, pijane osoby mówią szczerze o swoich uczuciach i chłopak zawsze zajmie podchmieloną dziewczynę na plecach do domu) i łatwe do wychwycenia. I choć zwierz widział w życiu tylko kilka odcinków k-dram to śmiał się z tych momentów bardzo. Głównie dlatego, że dokładnie taki sam serial można byłoby nakręcić korzystając ze świata telewizyjnych procedurali gdzie mamy równie zestandaryzowane momenty i odcinki (choć np. już nie ujęcia i gesty które w k-dramach są zdecydowanie bardziej schematyczne). Zwierz przyzna szczerze, że choć radość sprawiało mu wytykanie schematów koreańskich dram to serial powinien być – przynajmniej zdaniem zwierza – doskonały także dla tych którzy po prostu lubią seriale.
Serial kpi ze schematów k-dram ale jednocześnie, nigdy nie kpi z ich widzów
Przy czym żeby było jasne – to nie jest tylko komedia w której twórcy naśmiewają się ze schematów rządzących k-dramami. To także, całkiem sympatyczny (i wciągający) serial który w pewnym momencie sam zaczyna przypominać jedną z takich dram, zwłaszcza wtedy kiedy nasza bohaterka na skutek wielu dość dziwnych wydarzeń i niebywałych splotów okoliczności staje się nie postacią poboczną ale jedna z głównych bohaterek. I tu zaczyna się problem bo bycie główną bohaterką w k-dramie oznacza coś zupełnie innego niż bycie postacią w tle. Przy czym serial wygrywa tym, że wątek przygód naszej bohaterki rozegrany jest w taki sposób, że jesteśmy całkiem zaintrygowani co będzie dalej – zarówno czy uda się jej zdobyć serce przystojnego pierwszoplanowego bohatera ale też rozwikłać zagadkę – co tak właściwie się w Dramawordzie stało, że wypróbowane dotychczas schematy fabularne przestały działać. I co zabawne – choć twórcy korzystają ze schematów z których sami się wyśmiewają, to widz bez trudu daje się wciągnąć – zwłaszcza że w sumie to każdy lubi historie gdzie wszystkie zdarzenia mają mimo komplikacji prowadzić do celu. A celem jest dobre zakończenie.
Wszystkie zasady dotyczące świata koreańskich seriali są w produkcji spisane i wyłożone. Tak więc widz dowiaduje się, że bohater pierwszoplanowy musi być przystojny, trochę cierpiący i koniecznie brać długie prysznice
Zwierz musi przyznać, że był zaskoczony jak szybko i przyjemnie oglądało mu się serial i jak strasznie był zawiedziony kiedy po dziesięciu odcinkach okazało się, że więcej nie ma. Producentom udało się bowiem coś bardzo trudnego, z jednej strony wyśmiać pewne elementy popkulturalnego zjawiska, z drugiej – nie śmieją się oni z wielbicieli k- dram tylko raczej z nimi. Przy czym zasługa w tym też obsady i twórców – to koprodukcja, produkowana min. w Seulu, więc nie mamy do czynienia z serialem kręconym wyłącznie w Stanach który tylko udaje świat produkcji z Korei. Zwierz przeczytał że w każdym odcinku sprawni i świadomi widzowie są w stanie dostrzec gwiazdy k-popu czy k-dram które rzecz jasna zwierzowi umykają. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście strasznie fajnie ogląda się serial w którym nie wszyscy mówią po angielsku i w którym nie wszyscy bohaterowie są biali, a wręcz przeciwnie – obsada składa się poza główną bohaterką właściwie wyłącznie z koreańskich i amerykańskich aktorów koreańskiego pochodzenia. Innymi słowy to produkcja stworzona chyba bardziej z myślą o ludziach którzy doskonale wiedzą co w świecie k-dram jest normą, niż dla tych co chętnie by takich widzów wytykali palcami. I dobrze, bo zwierz ma wrażenie, że gdyby serial nie zaczął się w Internecie (teraz można go obejrzeć na Netflixie) to pewnie w jakiejś ogólnodostępnej stacji byłby nieco mniej uroczy i pełen mrugnięć do bardziej zaangażowanej widowni.
Produkcja jest komediowa i bardzo „meta” ale szybko można się w nią wciągnąć jak w porządną dramę
Warto wspomnieć że Dramaworld korzysta ze schematu k-dram nie tylko w zakresie treści odcinków ale także w sposobie ich montowania – każdy odcinek kończy się sceną w której bohaterowie zastygają w bezruchu, sporo mamy charakterystycznych ujęć i zbliżeń – ponownie nawet nie będąc zagorzałym fanem k-dram można bez trudu wyłapać w których momentach twórcy naśladują koreańskie seriale nie tylko pod względem treści ale i formy. Trochę to może współczesnemu widzowi przypominać Jane the Virgin, serial stacji CW który stara się podobną rzecz robić z serialami latynoskimi. To jednak różnica jest znaczna głównie dlatego, że od samego początku informuje się nas że mamy do czynienia z alternatywnym światem fikcji. Jego najważniejszym znakiem jest to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Co może trochę odpowiadać na pytanie dlaczego ludzie w ogóle uciekaj w świat koreańskich seriali. Albo mówiąc szerzej seriali w ogóle. Fakt, że w produkcjach serialowych wszystko wcześniej czy później ma konsekwencje jest w pewien sposób pocieszający i stanowi dobrą ucieczkę od zupełnie nieprzewidywalnego życia.
Zwierzowi serial niesamowicie przypadł do gustu ale w sumie nie wie co sądzą o nim wielbiciele koreańskich produkcji
Co zwierza uderzyło kiedy oglądał serial, to fakt że być może pierwszy raz w życiu miał wrażenie, że to produkcja przeznaczona do pokolenia jednak już z dekadę od niego młodszego. Nasza bohaterka nie potrzebuje telewizora czy komputera by oglądać swoje ulubione produkcje. Wystarczy komórka. Jednocześnie zwierz jest w pełni świadomy, że moda na k-dramy czy k-pop jest na tyle nowa, że jak zwykle w przypadku nowości jest udziałem głównie młodych ludzi. Zwierz patrzy więc na serial z podwójnym zainteresowaniem – z jednej strony, jest zaintrygowany tym jak twórcy wykorzystują wątki koreańskie z drugiej z ciekawością przygląda się serialowi który odnosi się co codzienności widzów nieco od zwierza młodszych. Tak więc niezależnie czy jesteście fanami k-dram czy też macie wobec nich poważne wątpliwości, zwierz poleca serial. Powinien wam przynajmniej uświadomić jak zagorzały fan seriali wygląda dla reszty świata.
Ps: Jak zwierz zapowiadał czeka nas cykl notek podróżnych bo od jutra zwierz donosi z Londynu.
ps2: Cześć Mamo! Wiem że nie lubisz dnia matki ale wszystkiego najlepszego.