Wczoraj zwierz po raz kolejny w swoim życiu poczuł, że świat jest dziwny. A kiedy jest się kobietą jest jeszcze dziwniejszy. Oto siedział zwierz przed telewizorem i oglądał mały segment wiadomości poświęcony relacjom pomiędzy butami, filmami i czerwonymi dywanami. I zapewniam was. Diabeł by tego nie wymyślił.
Zaczęło się od informacji że w Cannes na premierę filmu nie wpuszczono kilku kobiet. Dlaczego? Ponieważ miały buty na płaskim obcasie. Wszystkie panie – związane z przemysłem filmowym miały ok.50 a jedna z nich nie ma części stopy. Co jak możecie się domyślać uniemożliwia noszenie wysokich obcasów. By było jeszcze bardziej ironicznie czerwony dywan prowadził tego dnia na premierę filmu Carol, który opowiada o romansie dwóch kobiet i porusza – między innymi kwestie dyskryminacji. Co prawda festiwal zapewnia, że to tylko jeden nadgorliwy ochroniarz ale coś tu nie gra. Zwłaszcza że osoby o których mowa opowiadały, że zatrzymano je na czerwonym dywanie kilka razy, zaś wcześniej na premierę filmu Amy z trudem dostała się… żona reżysera, którą też zatrzymano przed wejściem.
Wszyscy wiemy, że festiwal w Cannes to miejsce niezwykłe a czerwony dywan jest tam niesłychanie ważny. Głównie dlatego, że sponsorzy płacą kupę kasy by pojawiły się na nim obok aktorek także modelki i wybrane przez nich celebrytki. Czasem ma to nawet dobre strony – wszyscy mogliśmy podziwiać śliczną młodą blogerkę z polski która miała okazję przez po dywanie w Cannes budząc zachwyt. Wszystko dzięki zaproszeniu znanej marki produkującej kosmetyki, która zawsze zaprasza piękne modelki i celebrytki z całego świata by upiększały Cannes. No właśnie tu pewnie zaczynacie zadawać sobie pytanie jak to wszystko ma się do wysokość obcasów kobiet które nie przybyły tam pracować jako modelki czy jako twarz znanej firmy kosemetycznej. Nijak. Jasne na zaproszeniu jest jasno napisane że na czerwony dywan w Cannes trzeba się stawić w stroju wieczorowym. Tego zakazu się raczej nie łamie i panowie prezentują się znakomicie w garniturach a panie mają sukienki które urodą i krojem przewyższają nawet te z Oscarów. Wszyscy wzdychają w zachwycie. Problem w tym że wysokie obcasy w najmniejszym stopniu nie należą do obowiązkowego elementu stroju wieczorowego. Więcej – biorąc pod uwagę, że wysokie obcasy raczej do super zdrowych nie należą jest mnóstwo momentów w których kobieta nie to że nie chce ale nie może ich założyć – od bólów kręgosłupa po ciążę.
Co ciekawe oficjalny przekaz jaki wyszedł z Cannes zabrzmiał… co najmniej przerażająco. Oto zamiast przeprosić, uderzyć się w pierś i przyznać, że nigdy jeszcze żaden twórca filmowy nie został obrażony przez to, że oglądała go kobieta nosząca buty na płaskim obcasie, usłyszeliśmy że nie tylko Cannes jest winne. Winny ma być bowiem i Berlin i gala Oscarowa i naprawdę nie ma powodu by czepiać się tylko Cannes. Prawdę powiedziawszy to jest ten moment w którym człowiek ma ochotę uznać że z powodów technicznych w tym roku festiwal się nie odbył. Zresztą w przypadku takiego irracjonalnego seksistowskiego zachowania zaskakująco często słyszy się zdanie „Ej no nie tylko my jesteśmy seksistami”. Jakby było to odpowiednie wyjaśnienie po którym natychmiast wszyscy mówią „A nie jak nie tylko wy to sorry. Jak wszyscy tak robią to musi to być słuszne”. Zwierz ma zresztą wrażenie, że niektórzy zatwardziali obrońcy szyku nadal nie widzą w całej sprawie nic złego.
No właśnie wróćmy na chwilę do momentu kiedy zwierz postanowił, że może zapisze się na tą misję na Marsa. Było to w sobotnie popołudnie kiedy jedna z telewizji postanowiła zrobić materiał o całej sprawie. Materiał którego treść powinna brzmieć mniej więcej tak „Jezu jaki idiotyzm. Na mózg upadli”, zawierał wypowiedź stylistki która tłumaczyła, że w obsacach wygląda się lepiej i w ogóle godnie oraz dziennikarki która wyjaśniała nam że gwiazdy nie chcą się już zachowywać jak gwiazdy nad czym boleje np. Catherine Deneuve. Zwierz oglądał to z przerażeniem. Bo co to znaczy wyglądać godnie na festiwalu filmowym? Czy rzeczywiście kobieta idąca w niewygodnych butach bokiem czerwonego dywanu jest godna? Godna obejrzenia filmu ? Filmu który powinien być w całej tej imprezie absolutnie najważniejszy? Przy czym pamiętajcie – cała afera nie dotyczy np. Cate Blanchett i nikt nie pojawił się na imprezie w trampkach. Afera dotyczy kobiet które nie stałby w blasku fleszy i najprawdopodobniej w całej imprezie najbardziej interesował je film i możliwość porozmawiania z innymi ludźmi z branży.
Jednak z programu telewizyjnego przemawiała wątpliwość. Czy wypada kobiecie pojawić się na takiej imprezie bez obcasa, czy nie traci w ten sposób statusu gwiazdy? Zwierz wie, że jak to się ładnie mówi po angielsku – cały przemysł filmowy to dymy i lustra. Sprzedaje się nam wizję idealnych ludzi, w idealnych stylizacjach i przekonuje, że tak właśnie ma być. W samym Cannes – teoretycznie trwa święto kina. Ale prawda jest taka, że święto kina trwa na pokazach dla krytyków którzy znając życie butów na wysokich obcasach nigdy nie widzieli i o zgrozo pewnie nie siedzą w garniturach. Na canneńskim czerwonym dywanie trwa zaś święto filmowego przepychu i zbytku – całkowicie dostosowanego do sprawnego oka aparatu fotograficznego. Dlatego kiedy przegląda się relację z czerwonej wykładziny aktorów jest tam mniej więcej tyle samo co modelek. I można byłoby to znieść gdyby nie fakt, że gdzieś po drodze cały ten blichtr pożarł trochę kino. Wszyscy zachowują się tak jakby pod koniec tego czerwonego dywanu nie było pałacu festiwalowego i pokazu filmowego. Jakby w ogóle nikogo nie obchodziło, że nie liczy się wysokość obcasa tylko to, że jest to impreza poświęcana bądź co bądź sztuce. Sztuce która w Cannes chce się odcinać od prostej rozrywki i stawiać pytania egzystencjalne. Jak np. ile warta jest kobieta na niskim obcasie. I nie żeby zwierz miał coś do wysokich obsaców ani kobiet w nich chodzących. Jak zwierz mniema to jest jeden z tych sposobów na nie przydeptywanie sobie sukni do ziemi. Ale… ale zawsze i wszędzie to powinna być kwestia wyboru.
Co ciekawe tegoroczne Cannes chwaliło się, że przekracza bariery. Film otwarcia wyreżyserowała kobieta, Carol opowiada o miłości dwóch kobiet, Natalie Portman pokazuje nakręcony i wyreżyserowany przez siebie film. Nawet Mad Max okazał się zaskakująco feministyczny. Teoretycznie należałoby się więc cieszyć i pogłaskać organizatorów Cannes po główce. Choć z drugiej strony czy to nie przeraźliwie smutne że ktokolwiek w świecie zachodu w XXI wieku może się chwalić tym że pokazuje film kobiety? Przecież to jest naprawdę przygnębiające. I jasne zwierz się bardzo cieszy że festiwal zdecydował się na taki kroki ale jednocześnie – jakie to ma znaczenie kiedy ostatecznie okazuje się, że w przypadku kobiet najważniejszy jest wygląd. Nie elegancja – której zasad nikt tu nie złamał – tylko zwykły najbardziej prymitywnie pojmowany wygląd. Coś czego niekoniecznie wymaga się od mężczyzn, którzy co prawda muszą się wbić w garnitury ale wszyscy rozumieją, że panowie przyjechali oglądać film i nikt im wysokości obcasa nie liczy. Gdyby ktoś pojawił się tam w dresach – wtedy wszyscy moglibyśmy rozmawiać o obostrzeniach i zadawać sobie pytanie czy nie przekroczono granic. Ale w przypadku obcasów sama dyskusja nie ma sensu. Po prostu, wymaganie od kogokolwiek by pojawił się na premierze filmu w butach na wysokim obcasie jest bez sensu. A kiedy wymagasz tego tylko od przedstawicieli jednej płci, to jest to przejaw takiego niesłychanie prostego seksizmu. Wiecie tu nie ma żadnego ale… co chyba najbardziej zwierza denerwuje, bo usłyszał je przy tej okazji wiele razy. Ale jest zarezerwowane dla sytuacji skomplikowanych i wymagających rozważenia każdej strony. Czyli nie w tym przypadku.
Zwierz wie, że dla większości osób takie sprawy to tylko jakieś drugorzędne przyczynki, kwestie nie jakieś szczególnie ważne, czysta feministyczna histeria. Ale pomyślcie – jesteście takim zwierzem, cieplarnianie wychowywanym w środowisku gdzie nikt ci nie powie, że masz jakiekolwiek ograniczenia wynikające z płci. I rośniesz marząc że któregoś dnia trafisz do tego Cannes. Czytasz o tym jak to wygląda i zazdrościsz każdemu kto znalazł na swojej wycieraczce (metaforycznej) zaproszenie. A potem nagle słyszysz wiadomość, z której wynika, że to trochę tak nie jest. Że nawet jeśli już tam trafisz – a to oznacza, że coś się jednak w tym biznesie osiągnęło to w ostatecznym rozrachunku na drodze do świątyni kina stanie ktoś z pytaniem o wysokość twojego obcasa. I choć zwierz zawsze marzył o pokazach dla krytyków a nie o czerwonym dywanie to jakby od kilku dni marzy trochę mniej. Wiesz co Cannes? Możesz sobie wsadzić te obcasy. Najlepiej szpilką w oko.
Ps: Jeśli macie odwagę to możecie wejść na prywatny profil zwierza na facebooku i przeczytać jego relację z wczorajszego konkursu Eurowizji.
Ps2: Zwierz zdecydował się na mały bojkot Cannes nie zalewając swojej ściany zdjęciami z premiery Makbeta w Cannes.