Hej
Zwierz wspomniał o tym kilka razy ale dopiero zainteresowanie wazonu sprawił że zwierz zdecydował się temu problemowi zadedykować pełną notkę. Chodzi o zjawisko jakim jest przechodzenie aktorów komediowych do repertuaru dramatycznego. Otóż jak już zwierz kiedyś zauważył aktorzy komediowi okazują się zaskakująco dobrzy w rolach dramatycznych. I to im większymi błaznami są na ekranie tym większą głębię potrafią wydobyć ze swoich „poważnych” ról. Zwierz może bez zastanowienia podać kilka przykładów aktorów, którzy okazali się zaskakująco dobrzy w rolach poważnych. Np. Jim Carrey który jako Ace Venture był kretyński, w Masce balansował na granicy dobrego smaku zaś w Głupim i Głupszym zostawił ją dawno za sobą. Większość widzów jakoś nie wyobrażała sobie by ten aktor z plastyczną twarzą i skłonnością do grania półgłówków mógł być dobrym aktorem dramatycznym — a tu proszę Truman Show czy Zakochany bez Pamięci pokazały że to jeden z lepszych aktorów dramatycznych jakich mamy. Nieco łatwiej było od komedii do dramatu przejść Billowi Murray bo jako komik grał głównie poprzez zestawienie spokoju i powagi z absurdem sytuacji — wystarczyło jednak zmienić otoczenie i tak Murray stał się jednym z ciekawszych „nabytków” kina dramatycznego tym cenniejszym że jego role zawsze są słodko-gorzkie i nie wiemy czy śmiać się czy płakać. Ciekawe że zazwyczaj to co najbardziej cenimy w rolach dramatycznych komików to właśnie ich wyważona subtelność — Robin Williams który jako komik jest wulkanem niespożytej energii w swoich rolach dramatycznych gra zawsze ludzi nieco wycofanych ( choć nie mniej interesujących) oczywiście w Stowarzyszeniu Umarłych Poetów zachęcał żarliwie swoich uczniów do ekspresji ale i tak wyglądał jak oaza spokoju w porównaniu z jego stand-upem. Podobnie Will Farrel grający zazwyczaj w dość obleśnych komediach w których roi się od dowcipów na niskim poziomie był idealny jako przeciętny do granic absurdu człowiek w Stranger than Fiction Przykłady takich zmian wizerunku można mnożyć — w dramatach poradziła sobie i Whoopi Goldberg i Will Smith. Warto też przypomnieć że najpopularniejszego aktora w telewizji czyli sarkastycznego Housa gra przecież Hugh Laurie znany głównie z ról komediowych. Oczywiście nie zawsze próby są równie udane — czasem aktorzy po prostu się nie nadają — Chris Rock w filmie sensacyjnym wyglądał nie na miejscu, Jim Carrey w psychologicznym thrillerze po prostu śmieszył, zaś Adam Sandler w filmach bez charakterystycznego poczucia humoru wygląda jakby strasznie się męczył. Nie mniej udanych przejść ze strony komediową na dramatyczną jest bez porównania więcej niż udanych dróg od dramatu do komedii. Oczywiście — w telewizji mamy Aleca Baldwina czy Charlie Sheena którzy po udanej karierze jako „poważni” aktorzy zdecydowali się na emeryturę jako komicy. Ale cały komizm ich kreacji polega między innymi na tym że nie grają jak komicy — bohater Baldwina jest tak poważny że aż śmieszny zaś jedynym zadaniem aktorskim Sheena jest dodawanie złośliwych komentarzy. Zwierz nie mówi że aktor dramatyczny nie może przejść czasem na stronę komedii ale nie budzi to takiego zachwytu i uczucia odkrycia prawdziwego talentu — ostatnio np. Robert DeNiro zagrał kilka ról komediowych i choć ludziom się spodobały to jednak wszyscy czujemy że to nie to samo co w Ojcu Chrzestnym czy Wściekłym Byku ( poza tym czy nie śmiejemy się dlatego że widzimy Ojca Chrzestnego w roli komediowej a nie dlatego że to dobra rola? To kwestia warta rozważenia). Oczywiście zwierz nie pragnie przed wami odkryć że rozśmieszanie ludzi jest trudniejsze od ich zasmucania. Ale odnosi wrażenie że właśnie takie przejścia pokazują nam ile tak naprawdę talentu wymaga bycie dobrym aktorem komediowym. Problem polega jednak na tym że szanuje się bardziej aktorów dramatycznych — to oni zgarniają nagrody i są uważani za „prawdziwych artystów”. Szkoda bo doświadczenie pokazuje że nie ma tu wielkiej różnicy.
Ps: Co ciekawe wielu bardzo wielu komików cierpi na depresję czy problemy z uzależnieniami. Zwierzowi wydaje się to być dość oczywiste bo ludzie z dobrym wyczuciem komediowym są zazwyczaj inteligentni zaś ludzie inteligentni są zazwyczaj smutni. Nie mniej to przerażające jak bardzo sprawdza się ta zasada.