Hej
Teatr to brzmi dumnie. Przynajmniej dla większości aktorów zwłaszcza tych którzy nad jego deski wybrali telewizyjny czy kinowy ekran. Tak przynajmniej można wywnioskować z ich wywiadów gdzie na pytanie dotyczące teatru wszyscy aktorzy jak jeden mąż odpowiadają, że pragnęli by kiedyś wystąpić przed publicznością.
Są właściwie tylko dwa wyjątki. Jeden z nich to aktorzy brytyjscy którzy zapewne już dawno wystąpili przed publicznością bo tam jeszcze się aktorów kształci, drugim wyjątkiem są te sławy które na deskach teatrów już wystąpiły i ich występ okazał się klapą. Te gwiazdy po prostu nie podejmują tematu udając, że cała klapa nigdy nie miała miejsca.
Oczywiście swoją niezwykła pozycję teatr zawdzięcza temu, że nikt nie kwestionuje faktu, ze jest prawdziwą sztuką. Pytanie aktora filmowego czy serialowego czy chce występować w teatrze to jak pytanie pianisty grającego w knajpie czy chciałby wystąpić w filharmonii. Nikt nie powie nie.
Co więcej zwierz dostrzegł, że nie tylko nie należy mówić nie na tak zadane pytanie ale trzeba także dodać dlaczego gra w teatrze jest była i będzie naszym marzeniem. Nie trzeba się tu szczególnie starać wystarczy powtórzyć nieśmiertelną uczoną chyba w szkołach aktorskich kwestię ” Praca w teatrze to coś zupełnie innego niż na planie filmowym. Tam wszystko dzieje się z udziałem widowni, sposób w jaki widzowie reagują i sama ich obecność sprawia, że gra nabiera zupełnie nowego wymiaru”. Serio różne formy tego zdania muszą być na jakimś kursie w szkołach aktorskich.
No dobrze ale czemu właściwie zwierz się wyzłośliwia. Czy dziwi go potrzeba grania w teatrze. dziwić nie dziwi ale zwierz musi przyznać że nie za bardzo rozumie takiego wynoszenia na piedestał gry w teatrze jako nobilitacji dla aktora. Po pierwsze aktorzy znani z filmów najczęściej grają w sztukach komercyjnych wystawianych przede wszystkim by przyciągnąć widownię do teatru ( takimi przedstawieniami często zarabia się na jakieś mniejsze albo w ogóle się zarabia co teatrom nie przydarza się często) – tak więc nie mogą czuć się w żaden sposób lepsi niż gdy grają w filmie. Sztuki komercyjne które zwierz uwielbia i żałuje że nie ma pieniędzy by częściej na nie chodzić ( w Warszawie bilety na to co nie jest srogie i poważne są zawsze strasznie drogie) ale nie uważa by taki teatr był w czymkolwiek lepszy od kina.
Po drugie jak pokazuje doświadczenie gra na scenie i na ekranie to nie dwie strony jednej umiejętności tylko dwie różne umiejętności. Aktor świetnie sprawdzający się na ekranie może nie zdać egzaminu na scenie – nie z powodu braku talentu ale z powodu braku tych konkretnie umiejętności. Choćby kwestia głosu – od aktora filmowego wymagamy by mówił w sposób jak najbardziej naturalny, od aktora teatralnego by mówił tak żeby nawet ostatni rząd usłyszał każdą głoskę czysto i wyraźnie. Czy jednak czyni to z niego lepszego lub gorszego artystę – czy jego talent jest mniej warty. Z całą pewnością nie. Poza tym skoro tylu aktorów telewizyjnych i filmowych odsyłamy na scenę ( lub oni sami siebie odsyłają w nadziei że będą traktowani poważniej) to dlaczego nie odsyłamy aktorów scenicznych do filmów by tam nabrali nowych umiejętności? W końcu skoro aktor ma być wszechstronny to powinno to działać w obie strony. Tymczasem wielu uważa, że aktorzy teatralni pojawiający się w filmach obniżają swój status.
Oczywiście zwierz nie chce być źle zrozumiany. Nie ma nic przeciwko aktorom teatralnym ani nawet w próbowaniu swoich sił na deskach przez aktorów filmowych – przecież niekiedy wypadają naprawdę znakomicie dając pokaz swojej wszechstronności. Ale zwierz jako wielki wielbiciel kina pragnąłby by nikt na scenę nie szedł po to by udowodnić że jest aktorem na poważnie – bo to duży policzek wymierzony sztuce filmowej i przejaw jakiegoś strasznego nie dającego się przez ostatnie sto lat strząsnąć myślenia o kinie jako rozrywce dla gawiedzi ( czym kino bywa ale nie jest).
Co więcej jako zwierz żyjący w kraju gdzie niemal wszyscy aktorzy otrzymali wykształcenie teatralne boleśnie zdaje sobie sprawę jak bardzo nie przystające są do siebie umiejętności potrzebne na scenie i te potrzebne w kinie. Może więc czas zacząć odpowiadać na pytanie – Teatr? Nie to nie dla mnie ja muszę mieć co najmniej osiem dubli zanim w ogóle zacznę grać.
I mówić to z dumą aktora który zna swój fach a nie ze wstydem kogoś kto tylko udaje, że wykonuje jakiś zawód.
Ps: Pod wczorajszym wpisem pojawiła się sugestia by zwierz przyklejał tu wpisy ze swojego bloga nr. 2 – zwierz tego robić nie będzie z trzech powodów. Po pierwsze po to ma dwa blogi, żeby były dwa;) Po drugie – bo na tamtym blogu pisze bardzo z głowy i czasem jak temat przemyśli to przerobi go na ten blog. Po trzecie – bo tamten blog jest tylko serialowy więc zwierz nie chce was w kółko zachęcać wpisami na ten sam temat. Nie mniej zwierz może powiedzieć, że jego wpis na temat Dr.Who doczeka się własnej zwierzowej edycji. Pod którą zapewne rozpęta się równie nie zrozumiała dla zwierza dyskusja co na jego drugim blogu.