Home Ogólnie Tępe kły Draculi czyli nie wystarczy dobrze wyglądać w strojach z epoki by być wampirem

Tępe kły Draculi czyli nie wystarczy dobrze wyglądać w strojach z epoki by być wampirem

autor Zwierz

Hej

Zwierz wybrał się wczo­raj do kina na Maczeta Zabi­ja i nawet zas­tanaw­iał się czy nie napisać z fil­mu recen­zji, ale uświadomił sobie, że to nie ma sen­su. Jeśli podobało się wam pier­wsza Maczeta zapewne zrozu­miecie specy­fikę poczu­cia humoru częś­ci drugiej, jeśli się nie podobało – cóż wtedy należy kino omi­jać sze­rokim łukiem. Jest to, bowiem jed­na z tych abso­lut­nie specy­ficznych pro­dukcji, która u niek­tórych wywołu­je facepalm u niek­tórych uśmiech i prawdę powiedzi­awszy – obie strony są równie uspraw­iedli­wione. Co praw­da od cza­su do cza­su uda­je się błys­nąć humorem dla wszys­t­kich, ale głównie jest to film dla wiel­bi­cieli sze­roko poj­mowanego absur­du. Nie mniej wiele do recen­zowa­nia tu nie ma, może poza sprawnoś­cią sce­narzysty, który z setek absur­dów w sum­ie splótł spójną acz kom­plet­nie od cza­py his­to­ryjkę. Ale właś­ci­wie to wszys­tko za recen­zję wystar­czy. Sko­ro jed­nak zwierz nie będzie pisał o Maczecie wypadało­by napisać, o czym innym. Na całe szczęś­cie, zwierz ma kil­ka słów reflek­sji nad pier­wszym odcinkiem Dra­c­uli. Czyli ostat­niej amerykańskiej nowoś­ci seri­alowej tym sezonie, na którą czekał zwierz. W końcu po tylu lat­ach – czy nie było­by miło dowiedzieć się, że przy­na­jm­niej jed­ne­mu wam­pirowi nie stępiły się kły?

Powrót Dra­c­uli na ekran — mały i duży był tylko kwest­ią cza­su — w końcu w świecie gdzie wam­piry wciąż jeszcze są na top­ie z grobu musi­ał pow­stać ten najważniejszy.

 

Powiedzmy sobie szcz­erze. Wam­piry nieco już nużą, bo cokol­wiek moż­na było w ostat­nich lat­ach na ich tem­at powiedzieć – powiedziano, napisano i niekiedy zekrani­zowano. W przy­pad­ku Dra­c­uli twór­cy postanow­ili wyko­rzys­tać wam­piryczny szał i wró­cić do korzeni. Teo­re­ty­cznie nie jest to zły plan. Bądź, co bądź nic nie dzi­ała lep­iej na roman­ty­czne wam­piry z upodoban­iem do przedłuża­nia śred­niej edukacji, niż przy­pom­nieć jak inna była his­to­ria, od której wszys­tko się zaczęło (przy­na­jm­niej we współczes­nej kul­turze pop­u­larnej). Zwłaszcza, że pomysł, na jaki wpadli sce­narzyś­ci jest całkiem niezły – Drac­u­la (oczy­wiś­cie pod pseudon­imem) przy­jeżdża pod koniec XIX wieku do Lon­dynu by zaprezen­tować zupełnie nowy rewolucyjny tech­no­log­icznie wynalazek, a jed­nocześnie załatwić kil­ka spraw z przeszłoś­ci. Brz­mi nieźle praw­da? Zwłaszcza, że Drac­u­la ma w nowym seri­alu twarzy Jonathan Rhys — Mey­ers a ten, choć dia­blo przys­to­jny ma w oku coś takiego, że moż­na by go wziąć za istotę skry­wa­jącą mroczne sekre­ty. Do tego jeszcze XIX wiek w moc­no pod­kolorowanym wyda­niu i właś­ci­wie moż­na ruszać prosty­mi tora­mi do sukcesu.

Ładne stro­je i “met­ale od powi­etrza lże­jsze” czyli prosty przepis na to jak uczynić wik­to­ri­ańską Anglię ciekawą dla nie lubią­cych dra­matów kostiu­mowych widzów

Nieste­ty po pier­wszym odcinku zwierz ma wraże­nie jak­by zami­ast luk­su­sowego pociągu w sty­lu retro dostał ład­nie przy­s­tro­joną drezynę. Pier­wszy odcinek jest chao­ty­czny – tak jak­by twór­cy wcale nie myśleli nad opowieś­cią tylko chcieli w 45 min­u­tach zawrzeć wszys­tko, co potenc­jal­nie może przykuć uwagę widza. Zaczy­na się, więc od balu – chy­ba tylko po to by pochwal­ić się ile jest w kasie pieniędzy i tym, jakie ładne suknie udało się uszyć aktorkom. Przy czym już od pier­wszej sce­ny wyraźnie widać, że to taki XIX wiek w wyda­niu zza Oceanu. Co to znaczy? Że bierze się to, co ładne i wygodne (suknie, stro­je męskie odrobinkę fak­tów his­to­rycznych i koniecznie całowanie kobi­et w dłoń, co dla amerykanów jest chy­ba sym­bol­em dawnego wychowa­nia) a potem wrzu­ca się w to zupełnie współczesne posta­cie, zachowu­jące się i mówiące dokład­nie tak jak ludzie dzisi­aj. Zwierz musi powiedzieć, że choć oczy­wiś­cie zda­je sobie sprawę, że w więk­szość fikcji umieszc­zonej w przeszłoś­ci idzie na takie ułatwienia, to w przy­pad­ku Dra­c­uli rzu­cało się to zwier­zowi w oczy od pier­wszych scen.  Zwłaszcza takie drob­nos­t­ki jak bohater­ka cału­ją­ca swo­jego chłopa­ka pub­licznie na balu. Zwierz przyz­na, że nie jest aż tak wielkim znaw­cą, ale odnosi wraże­nie, że w wik­to­ri­ańskiej Anglii takie zachowanie było­by raczej nie do pomyśle­nia. I to jest coś takiego, co zwierza zawsze odrobinę zniechę­ca do seri­alu, który idzie na łatwiz­nę, bo łatwiej pisać współczesne posta­cie niż te z epo­ki.  Być może to wyczu­le­nie jest skutkiem oglą­da­nia Dra­c­uli zaraz po odcinku Mas­ters of Sex gdzie jak rzad­ko nie zapom­ni­ano, że przeszłoś­ci nie ogranicza się do zmi­any ubrań bohaterów, ale także ich mentalności.

  Pier­wszy odcinek ma  w sobie mnóst­wo niedomówień (np. skąd się wziął ten wierny i wta­jem­nic­zony pomoc­nik Dra­c­uli), zwierz nie miał­by nic prze­ciw temu gdy­by to co powiedziano nie było jed­nak trochę ciekawsze.

No dobra, ale gdy­by odcinek dawał kawałek dobrej rozry­w­ki zwierz nie za bard­zo by się tym prze­j­mował. Nieste­ty jak już zwierz wspom­ni­ał jest to misz-masz, który dość niepo­rad­nie wprowadza w pomysł na ser­i­al. Z jed­nej strony pojaw­ia­ją się doskonale znane wąt­ki – jak bohater­ka, która oczy­wiś­cie wyglą­da krop­ka w krop­kę jak daw­na ukochana Dra­c­uli. Na dodatek sce­narzyś­ci upar­li się by uczynić ją stu­den­tką medy­cyny – zwierz wie, że kobi­ety mogły już wtedy stu­diować, ale aby to robić musi­ały być niesły­chanie uparte, prze­bo­jowe i pewne siebie – by przeskoczyć nad społeczny­mi przeszko­da­mi. Nieste­ty jak na razie bohater­ka spraw­ia wraże­nie typowego dziew­czę­cia, które ktoś będzie się starał ratować. Zwłaszcza, że jak się dowiadu­je­my z odcin­ka – egza­miny teo­re­ty­czne idą jej świet­nie, ale ma prob­lem z cię­ciem ludzi. Dlaczegóż nie mogła­by ona być po pros­tu doskon­ałą stu­den­tką – zwłaszcza w kro­je­niu ludzi – od razu było­by ciekaw­iej.  Do tego dosta­je­my zami­ast młodego prawni­ka, młodego dzi­en­nikarza, oraz rzecz jas­na pro­fe­so­ra Van Helsin­ga, który we współczes­nym kinie nie może być stary i brzy­d­ki, więc jest całkiem urodzi­wy – gra go dobrze znany Thomas Kretschmann, który jak może pamięta­cie ukradł kiedyś całego „King Kon­ga” resz­cie obsady.  Oczy­wiś­cie naw­iąza­nia do ory­gi­nal­nej his­torii zawsze są dobre, ale tu jak na razie spraw­ia­ją wraże­nie takich hmm… śred­nio błyskotli­wych. Być może wypadał­by lep­iej gdy­by nie fakt, że wymyślona przez sce­narzys­tów his­to­ria, jest po pros­tu głu­pia. No dobra, może się to jakoś rozkrę­ci, ale to, co jak na razie widzi­ał zwierz wzbudz­iło w nim niechęć. Dlaczego? Drac­u­la wal­czą­cy z tajem­niczym zakonem, który pod pozorem wal­ki ze złem jest jeszcze gorszy niż nasz bohater? A gdzie w tym zabawa?   Zdaniem zwierza śred­nia, bo coś w tym sty­lu widzieliśmy już wielokrotnie.

  Uwodzi­ciel­skie spo­jrze­nie, ład­ny gar­ni­tur, pocałunek w rękę — Drac­u­la to nie Edward ale jak na razie to on taki bardziej roman­ty­czny niż krwawy jest.

Ale i to zwierz by przełknął gdy­by moż­na było dojrzeć w postaci Dra­c­uli albo w jakiejkol­wiek innej pojaw­ia­jącej się na ekranie potenc­jał. Trochę jak w przy­pad­ku kre­tyńskiego Sleepy Hol­low, które rośnie na ulu­bień­ca zwierza właśnie ze wzglę­du na znakomi­cie napisane posta­cie pier­ws­zo­planowe (i nieźle napisane kil­ka dru­go­planowych). Nieste­ty tutaj zwierz trafił w pustkę. Drac­u­la Rhys Mey­er­sa skła­da się wyłącznie z doskonale skro­jonych gar­ni­turów i złowrogich bądź uwodzi­ciel­s­kich spo­jrzeń. Nie ma w nim zbyt wiele iskry i choć aktor znakomi­cie prezen­tu­je się w stro­jach z epo­ki to jak­by w tym przy­pad­ku za mało.  Co więcej wyda­je się, że sce­narzyś­ci pos­zli trochę na łatwiz­nę. W trak­cie trwa­nia odcin­ki dowiadu­je­my się, że Drac­u­la seri­alowy dzieli z fil­mowym niechęć do sre­bra, światła i krucy­fik­su. Ale nikt w towarzys­t­wie – nawet licznym nie zauważył, że ów nowy szanowny biz­nes­men nie pojaw­ia się za dnia. Jeśli w Lon­dynie dzi­ałało­by demasku­jące wam­piry sto­warzysze­nie czy nie było­by prost­szego sposobu na poz­nanie, kto jest wam­pirem a kto nie niż pon­aw­ian­ie zaproszeń na dwu­nastą w połud­nie?  Zresztą zwierz musi tu dodać na mar­gin­e­sie, że pomysł by Kuba Rozpruwacz był wam­pirem, którego dzi­ałal­ność owo sto­warzyszanie zatus­zowało to pomysł nieco ograny, choć w sum­ie ciekaw­iej brzmią­cy niż to, co dosta­je­my na ekranie.

Zwierz rozu­mie założe­nie twór­ców którzy chcieli stworzyć ser­i­al z założe­nia “over the top” nie mniej taki pomysł wychodzi tylko jeśli wypełni się go jed­nak jakąś treścią

No właśnie, zwierz spodziewał się czegoś rewolucyjnego – jak wynalazek, który przy­wozi Drac­u­la (który to zni­ka naty­ch­mi­ast z pola widzenia), a tym­cza­sem zde­cy­dowano się na połącze­nie klisz. Tak, więc jeśli wal­ka na śmierć i życie to koniecznie na jakimś dachu (nikt nigdy nie toczy walk na uli­cach, plus serio spowal­ni­an­ie i przyśpieszanie kadru w cza­sie walk już od daw­na nie jest nowoczesne a od dłuższego cza­su kic­zowate), jeśli ma dojść do schadz­ki to koniecznie w oper­owej loży (zwierz odetch­nął z ulgą, kiedy okaza­ło się, że nie gra­ją Faus­ta tylko Wag­n­era – jak­by grali Faus­ta zwierz chy­ba by wyłączył), jeśli bal to z niepoko­jącą muzyką niekoniecznie z epo­ki i tak dalej, i tak dalej. Zwierz nie jest prze­ci­wnikiem wyko­rzysty­wa­nia pewnych klisz, ale uważa, że nie powin­no ich być za dużo. Zwłaszcza w pier­wszym odcinku seri­alu. Klisze baw­ią, kiedy już się z seri­alem dobrze poz­namy – w pier­wszym odcinku powin­niśmy dostać cokol­wiek, co przyku­je uwagę. Nieste­ty, – mimo, że to jest ser­i­al znakomi­cie zre­al­i­zowany pod wzglę­dem tech­nicznym, to jed­nak zwierz cały czas miał wraże­nie, że pilot nie ofer­u­je mu abso­lut­nie nic, czego by już kiedyś nie widział.

Współczes­ny Van Hels­ing rzecz jas­na starszym panem być nie może, trochę szko­da, bo to aku­rat były dopiero plot twist

Do tego nieste­ty, widać, że nie mając pieniędzy na zdję­cia Londyńskie zde­cy­dowano się na te Węgier­skie. Pasaż hand­lowy, przez który prze­chodzi jeden z bohaterów to oczy­wiś­cie Budapesz­tańs­ki pasaż dokład­nie ten sam, w którym padał postrzelony bry­tyjs­ki szpieg, w Szpiegu. Zwier­zowi pod­mi­ana oczy­wiś­cie przeszkadza w sposób umi­arkowany, a wielu wid­zom pewnie w ogóle nie będzie przeszkadzać, bo któż dobrze rozpoz­na­je miejs­ca, które widzi­ał już w innych fil­mach, ale widać, że nieste­ty bard­zo zamy­ka to sposób real­iza­cji pro­dukcji. Braku­je sze­ro­kich planów, zdjęć na uli­cy, sporo dzieje się w nocy, więc jest koniecznie ciem­no. Inny­mi słowy dosta­je­my coś bard­zo teatral­nego – zwierz powiedzi­ał­by, że to nie szkodzi gdy­by nie fakt, że jed­nak realia real­iza­cji seri­ali się odrobinkę zmieniły i ter­az, kiedy na ekranie jest tak cias­no widz (a przy­na­jm­niej zwierz) zaczy­na to czuć.

Zwierz ma radę dla wszys­t­kich twór­ców seri­alu — zas­tanów­cie się pięć razy zan­im zro­bi­cie ret­ro­spekcję gdzie widz­imy jak podtrzymy­wany bohater krzy­czy i łka. Więk­szej kliszy bowiem jeszcze nie wymyślono.

Zwierz zawsze jest pod wraże­niem, kiedy pilot seri­alu ma czołówkę. Oznacza to, bowiem, że twór­cy są na tyle pewni siebie, że przewidu­ją, co najm­niej jeden sezon. Zresztą Imdb ma w swo­jej bazie nazwy kole­jnych odcinków więc moż­na mniemać (albo sprawdz­ić jeśli nie ma się nagłego ataku lenistwa),że to jeden z tych seri­ali, które od razu dostały cały sezon. Zwierz ma pewne wąt­pli­woś­ci, jak chy­ba widać po powyższych uwa­gach, czy był to dobry pomysł – wszys­tkie przeczy­tane na Imdb recen­z­je brzmi­ały pode­jrze­nie jednogłośnie i miały podob­ne sfor­mułowa­nia (poza jed­ną), co każe się zwier­zowi zas­tanaw­iać – czy ktoś płaci za umieszczanie takich recen­zji? W każdym razie wraca­jąc do Dra­c­uli – zwierza zupełnie nie kupił. Jako, ze podob­no nie moż­na oce­ni­ać żad­nego seri­alu po pier­wszym odcinku zwierz spróbu­je jeszcze za tydzień, ale jeśli za tydzień będzie równie chao­ty­cznie nud­no i bezbar­wnie, to zwierz pozowali temu wam­pirowi hasać sobie po ekranie bez towarzyst­wa zwierza. Zwłaszcza, że o ile zwier­zowi zupełnie nie przeszkadza­ją, co raz głup­sze wam­pirze meta­mor­fozy, to od Dra­c­uli mogli­by się w sum­ie trzy­mać z dale­ka. Zostawmy coś tym, którzy jeszcze chcą się, choć trochę wam­pirów bać.

PS: Drac­u­la jak napisał zwierz kończy sezon jesi­en­nych nowoś­ci – przy­na­jm­niej tych, które zwierz wyp­isał sobie na karteczce – trze­ba koniecznie spróbować. Jak na razie ta jesień nie jest taka zła, bo zwierz znalazł aż dwa nowe seri­ale, które z chę­cią oglą­da, co tydzień – w zeszłym sezonie żad­na z amerykańs­kich nowoś­ci nie pod­biła ser­ca zwierza. Ale i tak widać, że raczej nic nie wskazu­je na to by powtórzył się zło­ty boom na znakomite seriale.

Ps2: Zwierz zada­je wam pytanie – czy zna­cie jak­iś fajny sit­com, który zwierz mógł prze­gapić? Zwierz lubi jesienią i zimą grzać się przy sit­co­mach i nie wie, co zobaczyć. Mogą być od drugiej połowy 90 do dziś (a i jeszcze jed­no – może­cie spoko­jnie przyjąć, że te najważniejsze zwierz już zapewne widział)

28 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online