Home Ogólnie The Game Is Afoot! czyli zwierz i Moriarty

The Game Is Afoot! czyli zwierz i Moriarty

autor Zwierz
The Game Is Afoot! czyli zwierz i Moriarty

Nie masz ci fan­do­mu nad wiel­bi­cieli Sher­loc­ka Holm­sa. Byli zan­im pojaw­ili się inni i będą gdy więk­szość poz­biera swo­je zabaw­ki i wydorośle­je.  Wiel­bi­ciele powieś­ci Arthu­ra Conan Doyle’a nauczyli się przez lata tego czego miłośni­cy innych wyt­worów kul­tu­ry pop­u­larnej muszą się dopiero uczyć. Czy­tanie powieś­ci nie napisanych przez ACD by podsy­cać swo­ją fas­cy­nację stwor­zonym światem to jeden z tych elementów.

WP_20150417_001

Jedyne co mi przeszkadza to fakt, że postaw­ione obok siebie książ­ki nie pasu­ją (tzn tytuł i nazwisko auto­ra nie są w tych samych miejscach)

W przy­pad­ku więk­szoś­ci his­torii czy­tanie kon­tynu­acji czy opowiada­nia o przy­go­dach ulu­bionego bohat­era uznawane jest za coś gorszego i pośled­niego. Nikt kto naprawdę lubi Przem­inęło z Wia­trem nie zaczy­tu­je się w kole­jnych kon­tynu­ac­jach (nie wiem czy wiecie, że była więcej niż jed­na) a wiel­bi­ciele Kubu­sia Puchat­ka patrzą krzy­wo nawet na najbardziej pole­cane kon­tynu­acje przygód misia o bard­zo małym rozumku. Tym­cza­sem czy­tanie powieś­ci i opowieś­ci o Sher­locku Holme­sie — nie skreślonych ręką Arthur Conan Doyle’a stało się  pewnym całkiem usankcjonowanym dzi­ałaniem w ramach fan­do­mu. Dlaczego? Po pier­wsze dlat­ego, że Sher­lock Holmes jest postacią, która aż prosi się o więcej his­torii i szczegółów biografii. Nie jest tajem­nicą że żywot­ność wielkiego detek­ty­wa ma swo­je źródła w tym, ze Conan Doyle zapro­ponował ide­al­nego bohat­era, który jest fas­cynu­ją­cy sam z siebie — moż­na mu zmieni­ać przy­gody i deko­rac­je ale tak dłu­go jak dłu­go umie się dobrze napisać Holme­sa tak dłu­go ma się w ręku przepis na sukces (miejmy nadzieję, że dłu­gi). Nie znaczy to oczy­wiś­cie, że powieś­ci i opowiada­nia pisane przez innych autorów są równie cenione co klasy­ka ACD ale nie ma wsty­du w się­ga­niu po kole­jne tomy przygód wielkiego detek­ty­wa. Dlat­ego też zwierz radośnie sięgnął po drugą książkę o Sher­locku która wyszła spod pióra Anthonego Horowitza.

Kiedy Horowitz opub­likował swo­ją pier­wszą książkę o Sher­locku — Dom Jed­wab­ny było wokół niej sporo szu­mu. Głównie dlat­ego, że autor został wybrany przez Sher­lock Holmes Conan Doyle Estate do napisa­nia “ofic­jal­nej” kon­tynu­acji przygód Holme­sa (co ciekawe autor został też wybrany — później co praw­da — do napisa­nia ofic­jal­nej kon­tynu­acji Bon­da). Trze­ba przyz­nać, że Dom Jed­wab­ny to książ­ka napisana niesły­chanie sprawnie. Horowitz zas­tosował tu prosty trick — poz­na­je­my niez­naną doty­chczas sprawę Sher­loc­ka Holme­sa, która była zbyt porusza­ją­ca i oburza­ją­ca by moż­na było ją wyjaw­ić wcześniej. Dom Jed­wab­ny oper­ował klasy­cznym sche­matem his­torii wielkiego detek­ty­wa, gdzie naszym prze­wod­nikiem jest John Wat­son. Wszys­tko tam grało, choć zwierz był odrobinę zaw­iedziony. Autor wydawał się bowiem zamknię­ty w pewnej ramie z której trud­no się wyr­wać. Jeśli towarzyst­wo posi­ada­jące prawa do książek daje ci pra­wo napisać kon­tynu­ację to trud­no szarżować. Książ­ka była bard­zo sym­pa­ty­cz­na ale raczej nie przełomowa.

the-house-of-silk

Dom Jed­wab­ny był niezły ale Mori­ar­ty jest lepszy

Mori­ar­ty jest pod tym wzglę­dem (przy­na­jm­niej w opinii zwierza) znacznym krok­iem w przód. Po pier­wsze doskon­ały jest sam pomysł — otóż książ­ka zaczy­na się dosłown­ie chwilę (ok może nieco dłużej ale naprawdę krótko) jak pro­fe­sor Mori­ar­ty i Sher­lock Holmes zniknęli w odmę­tach wodospadu. Oto w Szwa­j­carii spo­tyka­ją się dwaj mężczyźni — wierny stu­dent homl­sowskiej sztu­ki dedukcji Athel­ney Jones (którego znamy ze Znaku Czterech i amerykańs­ki detek­tyw z agencji Pinker­tona Fred­er­ick Chase (jed­nocześnie nar­ra­tor opowieś­ci). Okazu­je się, że śmierć Mori­artego to mały pikuś i że tym kogo naprawdę należało­by zła­pać jest niesły­chanie groźny przestęp­ca Dev­ereux za którym Chase przy­był aż ze Stanów.  Obaj panowie postanaw­ia­ją więc wszcząć śledzt­wo – zwłaszcza że wszys­tko wskazu­je na to, że Mori­ar­ty i Dev­ereux mieli się spotkać. Tak moi drodzy — to jest powieść o Sher­locku Holme­sie bez Dok­to­ra Wat­sona i właś­ci­wie bez Sher­loc­ka Holme­sa. Tylko że zupełnie się tego nie zauważa, Horowitz tak doskonale odt­warza rytm nar­racji, że człowiek ma wraże­nie, że czy­ta książkę Conan Doyle’a. Zresztą warto tu zaz­naczyć, że samą zagad­kę krymi­nal­ną przy­go­tował autor też mając na względzie to jak zagad­ki wyglą­dały w ory­gi­nal­nych powieś­ci­ach o Holme­sie. Inny­mi słowy — częś­ci rzeczy moż­na się bez trudu domyśleć.  Całość zaś napisana jest tak jak u Doyle’a – ze sporą liczbą dość niewiel­kich i przy­pad­kowych dzi­ałań, które potem dopiero nabier­a­ją znaczenia. Nie mniej mając na względzie waszą rozry­wkę – której częś­cią na pewno będzie zgady­wanie, kto, co, kogo i gdzie zwierz więcej na tem­at fabuły nie wyjawi.

Nic więcej o fab­ule wam nie powiem!

Różni­ca pole­ga jed­nak na tym, że widać zde­cy­dowanie więk­szą swo­bodę auto­ra. Co praw­da poży­cza on od Conana Doyle’a świat i część bohaterów, ale jed­nak pisze włas­ną książkę. Nadal musi się wpa­sować w dość pre­cyzyjną lin­ię cza­sową ale może sobie poz­wolić na pewne  nieco odważniejsze zabie­gi. Zwierz nie chce zep­suć przy­jem­noś­ci, ale dru­ga połowa książ­ki jest przykła­dem na to, że Horowitz jed­nak nie zajął się po pros­tu kopi­owaniem sposobu pisa­nia Doyle’a ale dorzu­cił też coś od siebie. I co praw­da zwierz nie jest zach­wycony wszys­tki­mi rozwiąza­ni­a­mi fab­u­larny­mi to jed­nak nie da się ukryć — czy­tanie książ­ki to jest czys­ta przy­jem­ność. No i na dodatek, jak zwyk­le w przy­pad­ku naprawdę dobrze napisanych kon­tynu­acji — bez zna­jo­moś­ci ory­gi­nal­nych tek­stów ma się zde­cy­dowanie mniej zabawy. Co jest zdaniem zwierza jedynym sposobem na to by pisząc w cud­zym świecie, jed­nocześnie zachę­cać czytel­ników by przede wszys­tkim zajrzeli do ory­gi­nal­nych his­torii. Zresztą trze­ba zauważyć, że Horowitz bard­zo tak­town­ie wybrał ten moment his­torii świa­ta Sher­loc­ka o którym wiemy najm­niej bo prze­cież Wat­son nie spisy­wał wów­czas swoich dzi­en­ników. Co oznacza, że Horowitz grzecznie wpa­sowu­je się w świat baw­iąc się nim jak wielu autorów wcześniej.

Sherlock Holmes

To dobry pomysł wyko­rzys­tać zniknię­cie Sher­loc­ka by napisać bard­zo Sher­lock­ową książkę

Oczy­wiś­cie w przy­pad­ku wszys­t­kich książek które roz­gry­wa­ją się w świecie stwor­zonym przez innego auto­ra pojaw­ia się pytanie — czy to aby na pewno dobry pomysł. W obu książkach Horow­itza widać doskon­ałe pióro i świet­ną umiejęt­ność naślad­own­ict­wa, ale to nie Arthur Conan Doyle. Trud­no się zresztą dzi­wić. Co innego pisać zupełnie włas­nego bohat­era, co innego przepisy­wać cud­zego (nie dosłown­ie ale chodzi o pewne zapoży­cze­nie). Być może dlat­ego, w sum­ie Mori­raty jako Holmes bez Holme­sa sprawdza się lep­iej niż Dom Jed­wab­ny. Ale chodzi też o to, że cza­sem w książce braku­je tego błysku który jest w opowiada­ni­ach ACD. Niekon­sek­wencji na którą może sobie poz­wolić autor a niekoniecznie może sobie poz­wolić ktoś kto podąża jego śla­dem. W przy­pad­ku Sher­loc­ka Holme­sa, ist­nieje jed­nak zawsze pokusa by opowiedzieć o jeszcze jed­nej przy­godzie. To jest pokusa niesły­chanie sil­na zwłaszcza, że jak­by się nad tym zas­tanow­ić — po odpowied­niej daw­ce lek­tu­ry każdy z nas ma w głowie swo­ją włas­ną przy­godę Holme­sa. Pod pewnym wzglę­dem wszyscy jesteśmy Watsonami.

ArthurConanDoyle - head in hands

“Cóżem ja uczynił” zas­tanaw­ia się Conan Doyle

Zwierz nie będzie was przekony­wał, że Dom Jed­wab­ny czy Mori­ar­ty to dzieła wybitne. Ale może wam powiedzieć, że obie książ­ki doskonale sprawdza­ją się jako poranne i popołud­niowe lek­tu­ry tramwa­jowe. To dokład­nie ten rodzaj książek które czy­ta się z przy­jem­noś­cią, zapom­i­na­jąc na chwilę że jesteśmy w środ­ku komu­nikacji pub­licznej. A potem nawet nieco żału­je­my, że już jest nasz przys­tanek i zas­tanaw­iamy się czy naprawdę musimy się prze­si­adać. Jed­nocześnie Rebis który wydał obie książ­ki (a potem bezczel­nie przesłał zwier­zowi kopie by pozbaw­ić go miejs­ca na półkach) zro­bił to na naprawdę najwyższym poziomie. O ile Dom Jed­wab­ny jest po pros­tu ład­ną i porząd­nie wydaną książką to Mori­ar­ty… ta książ­ka jest po pros­tu ślicz­na. Obwolu­ta jest taka miła w dotyku i trochę świecą­ca (gdzie trze­ba) ale sama książ­ka — cud­own­ie niebieś­ci­ut­ka sty­lowa — serio zwierz nie jest z tych co się rozpły­wa­ją nad wyda­ni­a­mi (ogól­nie 99% nowych książek zwierz trzy­ma na Kin­dle) ale dawno nie trzy­mał w ręku czegoś tak ład­nego. Co zresztą wzbudz­iło w zwierzu reflek­sję, że w cza­sach ebooków nie opła­ca się już kupować brzy­d­kich książek — te moż­na mieć w wyda­niu elek­tron­icznym. Nato­mi­ast książ­ka która cieszy treś­cią i jeszcze cieszy oko — tu już moż­na zas­tanow­ić się nad wydatkiem. Choć zwierz uprzedza że książ­ki kosz­tu­ją pon­ad 30 zł — choć pewnie zna­ją się jakieś prze­ce­ny. Ale za twardą okład­kę, szy­cie i ładne wydanie tyle zwierz by dał. Warto dodać, że Dom Jed­wab­ny doczekał się też audio­booka. Książkę czy­ta na nim Andrzej Fer­en­cy. Zwierz nor­mal­nie nie przepa­da jak mu ktoś coś czy­ta, ale Fer­en­cy mógł­by mu czy­tać książkę tele­fon­iczną i zwierz był­by szczęśliwy.

dom_jedwabny_-_audiobook_front800_1411975004

Oj tak fajnie się tego słucha!

Zwierz przyz­na szcz­erze, że po przeczy­ta­niu książek Horow­itza jedyne o czym mógł myśleć przez jak­iś czas to, że musi koniecznie przeczy­tać jeszcze raz powieś­ci ory­gi­nalne. Dla niek­tórych będzie to znak, że książ­ka się nie udała, ale dla zwierza to wspom­i­nany wcześniej tri­umf auto­ra. Bo prze­cież o to chodzi — wybudz­ić w czytel­niku głód Holm­sa, śledzt­wa, przy­gody, przy­pom­nieć mu że najlep­sze są te detek­ty­wisty­czne sprawy do których potrzeb­ny jest detek­tyw kon­sul­tant. I spraw tych nigdy nie będzie dość. Dlat­ego trze­ba pisać nowe i nowe. Bo do póki się pisze o bohaterze, dopó­ty żyje on pełnią życia. A jak wiemy ” “(…) there can be no grave for Sher­lock Holmes or Watson”.

Ps: Zwierz pow­tarza jeszcze raz — książ­ki dostał od Rebisu — wydawnict­wo najwyraźniej stwierdz­iło, że kto jak kto ale wy chęt­nie się dowiecie co tam nowego w świecie She­loc­ka piszczy. Moi drodzy nasze małe obses­je sta­ją się powszech­nie znane.

Ps2: Zwierz na pewno coś dla was skrob­nie na jutro, ale nie da głowy, że w niedziele wpis się też zna­jdzie. Jedyne co wam pozosta­je to obsesyjnie odświeżać stronę w oczeki­wa­niu na nowy wpis.

33 komentarze
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online