Jakiś czas temu powstał nowy gatunek filmowy – jego największy skrót „Źli ludzie gonią Liama Nessona. Dzieci w pakiecie”. Mieliśmy z tej serii kilka filmów o Uprowadzonej oraz poboczne produkcje, na które nikt za bardzo nie zwracał uwagi. Nocny pościg wpisuje się w ramy gatunku, choć stara się coś dorzucić do w sumie znanego schematu.
Gatunek filmów Liam + rodzicielstwo ma się dobrze. Taki podręcznik dla początkujących ojców. Co ci jest potrzebne/ kondycja, pistolet i brak skrupułów.
Ale zacznijmy od początku – mamy Nowy Jork i przestępczy półświatek. Żadni wielcy mafiozi – raczej lokalne bandziory, z przekupionym jednym prokuratorem, kilkoma policjantami i pubem gdzie spotykają się ustalić komu należy spuścić łomot. Ten rodzaj małej lokalnej grupy przestępczej która ma całe mnóstwo władzy w obrębie kilku ulic ale raczej nic więcej. Nasz bohater Jimmy Conlon właściwie nie za bardzo się w tym środowisku liczy. Kasy nie ma, pije za dużo i od dawna nie zajmuje się mordowaniem na zlecenie co kiedyś robił bardzo sprawnie. I byłby nic nie znaczył nasz bohater gdyby nie długoletnia przyjaźń łącząca go z szefem całej organizacji Shawnem Maguire (Ed Harris), który przez sentyment trzyma go blisko, karmi i pożycza pieniądze na wieczne nieoddanie.
Szkoda że film nie poświęcił więcej czasu relacjom bohaterów granych przez Harrisa i Nessona – tu się chował dobry film
I byłby spokój gdyby nie synowie obu panów. Jeden (syn Shawa) pragnie poszerzyć działalność ojca (o sprzedaż narkotyków), drugi – kierowca limuzyny staje się przypadkowym świadkiem przestępstwa. Teraz rzecz jasna jeden syn chce zabić drugiego i jeden ojciec mści się na drugim. A wszystko ujęte w dość wąskiej klamrze czasowej szesnastu godzin, w czasie których jedni ganiają drugich po całym Nowym Jorku. Do tego dochodzą jeszcze policjanci którzy naszego Jimmego chętnie przyskrzyniliby za dawne zbrodnie i płatny zabójca któremu obiecano na tle duże wynagrodzenie że będzie się starał bardziej niż zwykle. A w koło nocne życie Nowego Jorku od Queens po Time Square. Sama materia filmu jest łatwa do przewidzenia – to doskonale rozpoznawalny koktajl rozmów ojców i synów, pościgów, biegania, strzelania i Liama Nessona mówiącego coś śmiertelnie poważnym głosem (albo zza kadru albo przez telefon).
Liam przestań straszyć ludzi przez telefon!
Zwierz nie wie ile trwała produkcja filmu i jak często przerabiano scenariusz ale znalazło się w nim trochę kwiatków. Ot np. akcja rozgrywa się przed Bożym Narodzeniem. Zabijcie mnie dlaczego Boże narodzenie w Nowym Jorku jest takie ciepłe, że wszyscy ganiają w lekkich kurteczkach albo i bez. Zwierz pamięta, że w NY zimy są chłodne i na pewno ktoś w pewnym momencie zacząłby marznąć. Do tego przez miasto przetacza się taka typowa letnia burza. Ale zwierz podejrzewa, że w pierwszym planie filmu okres około bożonarodzeniowy odgrywał nieco większe znaczenie a ostatecznie zostało z niego tylko kilka scen na początku. Zresztą w ogóle wydaje się, że ten film bardzo pocięto – np. w pewnym momencie pojawia się Nick Nolte – wydaje się, że nie wprowadza się tak znanego aktora po to by powiedział dwa zdania. A jednak – dokładnie tak jest. Trzeba poszukać w Imdb by dowiedzieć się, że miało go być w filmie zdecydowanie więcej. Takich dziwnych przeskoków i cięć jest w filmie więcej przez co całość sprawia wrażenie nieco niespójnej. Np. nasz bohater pisze jakiś list pożegnalny matce na kartce i motyw ten – choć wydaje się że będzie miał jakieś znaczenie w ogóle nie wraca. Trudno zrozumieć po co ta scena. Nie do końca wyjaśnione jest też dlaczego przetrwanie jednej nocy miałoby cokolwiek zmieniać. Tzn. po tej jednej nocy właściwie nie zajdzie jakaś drastyczna zmiana w sytuacji bohatera. To znaczy zajdzie bo Liam Nesson wszystkich wykończy ale sam koncept koniecznego przetrwania tych kilkunastu godzin wydaje się dość naciągany.
Bohater jest skonfundowany bo mu nikt dzieciaka nie porwał
Inna sprawa to kwestia samego bohatera filmu. Widz – jak to widz – ma skłonność by swojemu bohaterowi kibicować zwłaszcza, że to przecież Liam Nesson – główny pogromca przestępczości zorganizowanej ( z przyczyn osobistych). Problem w tym, że im więcej się o bohaterze dowiadujemy tym bardziej czekamy aż szlag go trafi. Jasne dręczą go wyrzuty sumienia i chce dla syna jak najlepiej ale nie zmienia to faktu, że to sprawny zabójca na zlecenie który spędził całkiem sporo czasu unikając prawa i mordując bez wyrzutów sumienia. To zresztą jest trochę problem tego filmu, bo kiedy się człowiek zorientuje kto staje przeciwko komu to nie za bardzo obchodzi go wynik całego tego starcia. Zwłaszcza, że postać syna Liama Nessona jest tak schematyczna, nudna i miernie zagrana, że właściwie mogłoby go nie być. I to jest poważna wada filmu bo zakłada on, że jednak puścimy mimo uszu ten spis zabójstw bohatera i pójdziemy za nim jak w ogień tylko dlatego, że nie pozwala swojemu synowi pociągnąć za spust.
Jak w ogóle ktoś zadziera z rodziną Liama? Nie pamiętają co spotkało inne organizacje przestępcze?
Warto jednak zauważyć, że jak na film z gatunku – wszyscy gonią Liama Nessona, nie jest to produkcja zła. Bardzo sprawnie zrealizowana, z kilkoma fajnymi pomysłami na przejścia między scenami. Liam Nesson gra Liama Nessona z filmów sensacyjnych. Tylko na początku widać, że aktor ma w sobie jeszcze ten talent który wykorzystywał dawno temu zanim zaczął biegać z pistoletami po kolejnych planach filmowych. W scenie gdzie prosi o pożyczkę i w tej gdzie gra poniżonego Świętego Mikołaja jest naprawdę dużo lepszy niż w całej reszcie filmu. Zwierz ma nadzieję, że w końcu przestanie grać twardzieli bo bieganie i wypatrywanie celu błękitnymi oczyma kiedyś się widzom (i miejmy nadzieję aktorowi znudzi). Ed Harris właściwie nie musi za bardzo grać – wystarczy że patrzy tymi swoimi stalowo niebieskimi oczami i poprawnie mówi swoje kwestie a już widz rozumie, że to człowiek z którym trzeba się liczyć. Zresztą relacje między bohaterami granymi przez Nessona i Harrisa to chyba najciekawszy i najlepiej rozegrany wątek filmu. Szkoda że nie ma go więcej.
Zasada jest prosta? Jesteś nie miły dla rodziny Liama? Gniesz. Proste prawo ale prawo
Jednak największe wrażenie zrobił na zwierzu grający tu drugoplanową rolę policjanta Vincent D’Onofrio. Przede wszystkim dlatego, że dzięki tej roli zwierz docenił (jeszcze bardziej niż dotychczas) jego występ w Daredevilu. Okazało się bowiem że D’Onofrio naprawdę wygląda zupełnie inaczej (aż do napisów końcowych zwierz nie był do końca pewien czy to na pewno ten sam aktor tu i w serialu) ale przede wszystkim mówi zupełnie inaczej. Kiedy zwierz zobaczył go w tym poza serialowym świecie zachwycił się jego telewizyjnym występem jeszcze bardziej. I w sumie to dość zabawne – najpierw kojarzy się aktora bardzo średnio a potem nagle pojawia się w dwóch produkcjach obok siebie. Zwierz zauważył już dość dawno, że to tak działa. Nie wie dlaczego ale aktorzy pojawiają się często w produkcjach hurtem.
Daredevil właśnie stał się jeszcze lepszym serialem…
Zwierz nie będzie was zapewniał, że Nocny pościg to coś więcej niż sprawnie zrealizowany film sensacyjny. Miejscami jest ciekawie, miejscami nudno. Psychologia rodzinna z podręcznika „Jak rozmawiać z dziećmi które się porzuciło” lub „Jak rozmawiać z ojcem mordercą na zlecenie”. Fajne są ujęcia miasta w tle, i w sumie jeśli lubcie takie kino nie będziecie się nudzić. Jednym z plusów filmu jest naprawdę fajna sekwencja w bloku mieszkalnym gdzieś w NY. Nic wybitnego ale miła odmiana po ciągłej bieganinie po ulicach miasta. I w sumie tyle. Wielkiej głębi nie należy się tu spodziewać, podobnie jak poważnej psychologii. Reżyser który zrealizował wcześniej min. Non Stop, doskonale wie co robi, dlaczego to robi i do kogo kieruje film. Nie można mieć mu tego za złe. Choć zwierz czeka aż gangsterzy się nauczą. Dzieci Liama Nessona nie tykać. Tak jak szczeniaczków Keanu Reevesa.
Ps: Zwierz w tą sobotę bawi w Krakowie. Z tej okazji wraz z Pawełm Opydo organizujemy luźne spotkanie – 13:30 Sobota Forum Przestrzenie. Możecie wpaść i nas zobaczyć. Będziemy wyglądali jak to my.
Ps2: Zwierz nie jest pewien czy w ten weekend będzie nadawał. Jego przenośny laptop uległ kontuzji (śmiertelnej) co oznacza, że zwierz zapewne będzie bez komputerowy w weekend. Trzymajcie łapki na pulsie.