Home Ogólnie Urlop nie jest warunkiem do rozpoczęcia wypoczynku czyli zwierz górski cz. 1

Urlop nie jest warunkiem do rozpoczęcia wypoczynku czyli zwierz górski cz. 1

autor Zwierz
Urlop nie jest warunkiem do rozpoczęcia wypoczynku czyli zwierz górski cz. 1

Mój krokomierz wskazu­je 12 tys. kroków sza­cownej mat­ki 14 tys. razem jakieś dziewięć kilo­metrów. Niby nic, nawet naprawdę nic ale w sum­ie prze­cież my nigdzie dziś nie byłyśmy i nawet jeszcze ciem­noś­ci nie przykryły zie­mi. Ale chodz­imy. Słońce praży, gorąc jak na Saharze, buty piją ale chodz­imy. Dlaczego? Bo urlop. Najdłuższy urlop zwierza od lat. Poświę­cony jed­ne­mu celowi. Dotrzy­mać kroku sza­cownej matce.

11822849_10204923005771230_6578137175003045366_n

Wyobrażony przez Pan­nę Bloom obrazek pogląowy potenc­jal­nego urlopu zwierza. Na przedzie mat­ka zwierza pędzi pod górę, u jej ple­ca­ka powiewa zwierz

Zaczy­namy od Warsza­wy. O nieprzyz­woicie wczes­nej porze zabiera nas z dwor­ca Pen­dolino do Krakowa. Jest kli­matyza­c­ja więc jest dobrze. Ponieważ sys­tem zachowu­je się jak gospo­dyni na dobrym przyję­ciu to ludzie którzy wcześniej się znali nie mają miejsc obok siebie. W związku z tym następu­je przemieszanie pasażerów. Po krót­kich roszadach następu­je połącze­nie rodzin, radosne pow­i­tanie córek i matek, ojców i synów. Kon­duk­torzy najwyraźniej są temu łącze­niu rodzin przepędza­ją z miejsc innych niż na bile­tach. Nieste­ty w Krakowie okazu­je się, że nie moż­na na zawsze zamieszkać w kli­maty­zowanym wag­o­nie i trze­ba wysiąść. Nie spo­ty­ka się to z entuz­jazmem bo na zewnątrz przes­tała dzi­ałać pogo­da i jest piekiel­nie gorą­co. Do naszego auto­busu który ma nas zaw­ieść dalej mamy godz­inę. Sza­cow­na mat­ka uzna­je jed­nak czekanie na auto­bus za marnotraw­st­wo cza­su. Pięt­naś­cie min­ut później rusza­my więc do Zakopanego zupełnie innym auto­busem, wypełnionym po brze­gi bo jak się okazu­je są miejs­ca sto­jące. Rusza­my – świat pog­nał do przo­du więc w auto­bus­ie jest kli­matyza­c­ja. Przeżyjemy.

11807412_10205606384253805_6870700169372162115_o

His­to­ryczne miejsce — tu udało się po raz pier­wszy w Zakopanem usiąść

Jak zwyk­le w przy­pad­ku przeprawy Kraków — Zakopane gramy w najs­tarszą w Polsce grę haz­ardową pod tytułem „Ominąć korek na Zakopi­ance”. Kierow­ca łączy się ze wszys­tki­mi kolega­mi, którzy też jadą i komu­niku­ją sobie prze­bieg trasy, zas­tanaw­ia­ją się nad objaz­da­mi. Pra­ca grupowa w najlep­szym wyda­niu. Wciąż jed­nak nie wiemy wszys­tkiego a niewiadome się mnożą. Każ­da decyz­ja może nas kosz­tować długie stanie w korku który rusza się tak jak­by nie mógł. Jed­nocześnie wal­czymy z cza­sem bo musimy dotrzeć do Zakopanego przed tym aż Tour de Pologne zabloku­je pół mias­ta. Kil­ka godzin i dra­maty­cznych decyzji później z zaled­wie godzin­nym opóźnie­niem docier­amy na dworzec. Tak­sówkarz w ostat­niej chwili podrzu­ca nas pod hotel. Kil­ka min­ut później uli­ca zosta­je zamknię­ta a tłum grzecznie pojaw­ia się by powi­ta row­erzys­tów. Zwierz nie widzi­ał żad­nego co jest pewnym osiąg­nię­ciem biorąc pod uwagę ilu ich dziś w Zakopanem było. Jed­nak kłopo­ty komu­nika­cyjne nie są w stanie przesłonić radoś­ci. W końcu jesteśmy u pod­nóża gór a to od razu nas­tra­ja inaczej do życia. Czuć to od momen­tu kiedy ori­en­tu­je­my się, że ta szarość na hory­zon­cie to nie ciemne chmury tylko już widoczny z odd­ali masyw górs­ki. Radosne poczu­cie, że oto dotarło się do najlep­szego waka­cyjnego celu, obec­ne w duszy zwierza od cza­su kiedy go pier­wszy raz tu zaciąg­nię­to gdy był jeszcze dziecięciem.

WP_20150807_18_37_25_Pro

Jeśli się człowiek nies­maowicie wyg­nie to zza hotelowego okna widąć piękną panoramę Tatr. A jak się nie wyg­nie to widać to co na zdjęciu

Dłu­ga podróż nie jest warunk­iem zaprzes­ta­nia zwiedza­nia więc rusza­my. Rusza­my teo­re­ty­cznie się posil­ić ale powiedzmy sobie szcz­erze pogo­da nie zachę­ca do spoży­wa­nia. Nie mniej nieco z obow­iązku, nieco z sen­ty­men­tu zahacza­my o kna­jpę Kasze Nasze gdzie moż­na dostać pyszne zapiekan­ki z kasza­mi – coś co w mieś­cie gdzie wszys­tkie kna­jpy poda­ją właś­ci­wie to samo i zawsze jest to kawałek mięsa jest prawdzi­wym wybaw­ie­niem. Jako że dziś nigdzie nie pójdziemy wtapi­amy się w tłum na Krupówkach. Jest to miejsce fas­cynu­jące, głównie dlat­ego, że odbiera ludziom umiejęt­ność chodzenia. Im bliżej kole­j­ki na Gubałówkę tym trud­niejsze jest dla ludzi staw­ian­ie kroków w linii prostej. Jak­by dopiero poz­nawali zasady porusza­nia się w tłu­mie – zwal­ni­a­ją, przys­ta­ją na środ­ku dro­gi albo porusza­ją się bard­zo powoli jak­by nie do koń­ca byli jak się właś­ci­wie chodz­iło. Zjawisko fas­cynu­jące i doprowadza­jące do sza­łu zwłaszcza jeśli jakąś siłą woli udało nam się trzy­mać naszej nabytej z daw­na umiejęt­ność chodzenia w linii prostej. Co więcej zjawisko nie wys­tępu­je na uli­cach równoległych do Krupówek. No magia gór jak nic.

WP_20150807_006

W hotelu zwierza jest spa któr prowadzi do polep­szenia objawów. Zwierz bał­by się spróbować.

Wjeżdżamy turysty­cznie na Gubałówkę celem zlus­trowa­nia panoramy Tatr. Jak wiado­mo prawdzi­wy turys­ta powinien gardz­ić Gubałówką albo wbie­gać na nią truchtem by wyprzedz­ić kole­jkę. Na całe szczęś­cie zwierz nie jest prawdzi­wym turys­tą tylko przy­jechał na urlop. Sama Gubałówka to góra doskonale radzą­ca sobie z fak­tem że właś­ci­wie nic na niej nie ma. N Jeśli znudzi was spoglą­danie na panoramę Tatr (ponoć są tacy których cza­sem nudzi) może­cie kupić na szczy­cie tej niewielkiej góry wszys­tko. Choć trze­ba przyz­nać, że sklepy wys­tępu­ją to w swoistych gru­pach – w jed­nej grupie obok stoiska z koszulka­mi, chus­tka­mi i ciu­paga­mi zaskaku­ją­co częs­to pojaw­ia się stoisko sprzeda­jące węgier­skie Lan­gosze. Trud­no powiedzieć dlaczego węgier­s­ki przys­mak opanował szczyt Gubałów­ki ale kto wie może to najbliższe od Budapesz­tu miejsce gdzie moż­na ich skosz­tować. Choć raczej nie w taką pogodę. Jed­nocześnie zarówno tłum Gubałówkowy jak i Krupówkowy wyda­je się inny niż wtedy kiedy byłam tu ostat­nim razem kilka­naś­cie lat temu. Nadal moż­na w nim dostrzec tych którzy zes­zli górs­kich wycieczek — idą­cych dość wol­no, z ple­caka­mi, w porząd­nych butach , co raz częś­ciej noszą­cych kij­ki. Na tle całej waka­cyjnej tande­ty (w której zasad­nic­zo nie ma nic złego) wyglą­da­ją trochę jak z innego świa­ta choć potem moż­na znaleźć ich w ogród­kach piwnych gdzie radośnie opi­ja­ją fakt że już nigdzie dziś wchodz­ić nie muszą. Poza tym jed­nak kolorowy tłum jak­by się postarzał. Sporo dzi­ad­ków z wnuka­mi, ludzi w śred­nim wieku, nawet między­nar­o­dowych turys­tów. Ale trud­no wypa­trzeć ludzi młodych, zwłaszcza stu­den­tów. Być może przy­jadą chordą we wrześniu kiedy góry pus­tosze­ją i moż­na się z wysokoś­ci szczytów śmi­ać z tych których waka­cie kończą się z ostat­ni­mi dni­a­mi sierp­nia. Na razie jed­nak wczes­nym popołud­niem tłum przele­wa się główną ulicą mias­ta, szuka­jąc głównie cienia i lodów co jest jak najbardziej zrozu­mi­ałe. Jak zwyk­le w głowie zwierza rodzi się pytanie jaki pro­cent turys­tów przy­jeżdża­ją­cych do Zakopanego chodzi w góry. I drugie – zde­cy­dowanie bardziej fas­cynu­jące – co tak właś­ci­wie się robi w Zakopanem jeśli się w góry nie chodzi.

WP_20150807_005

W poko­ju w którym miesz­ka zwierz jest bard­zo retro. Tak retro że nawet ma się dostęp do radia

Zakopane skutecznie ukry­wa swo­ją przy­jazną stronę, a wystar­czy tylko skrę­cić w bok by znaleźć cud­own­ie odnowione par­ki i skw­ery, miejs­ca pub­liczne, czyste i przy­jazne a przede wszys­tkim ciche. Spac­er ulicą równoległą do Krupówek zaj­mu­je dwa razy mniej cza­su i nie trze­ba kur­czowo trzy­mać ple­ca­ka w obaw­ie, że fun­dusze waka­cyjne zostaną przez kogoś szy­bko uszczu­plone. Do tego jeszcze rzut oka w bok i oto wyras­ta pięk­na panora­ma Tatr, która o dzi­wo – po dotar­ciu do poko­ju hotelowego nie zni­ka tylko jest widocz­na zza firan­ki (to wie może staw­ia­ją ją tam za dodatkową opłatą). Nie mniej samo mias­to – skutecznie dba o to by turyś­ci zobaczyli w cza­sie swo­jego wyjaz­du tylko innych turys­tów a samym mieszkań­com dali świę­ty spokój. Oczy­wiś­cie wcześniej wyna­jąwszy od nich poko­je. Cóż wyda­je się, że w tym sza­leńst­wie jest jakaś meto­da. Pod nieobec­ność zwierza Zakopane miejs­ca­mi wyład­ni­ało, miejs­ca­mi zbrzy­dło. Nato­mi­ast pokój w hotelu wyglą­da tak jak­by został opra­cow­any jako kap­suła cza­su. Nic się tu chy­ba nie zmieniło od lat 80. Wszys­tko jest czyste o sprawne ale niesły­chanie retro. Kto wie, może to taki styl. Choć zwierz nie pamię­ta kiedy ostat­nim razem na półce nad łóżkiem w hotelu stało radio. Chy­ba kiedy był małym dzieck­iem i jeźdz­ił na wcza­sy do Ciechocin­ka tamte­jsze sana­to­ria dostar­cza­ły kuracjus­zom zdezelowane radia. Ale to było bard­zo dawno temu. Przy czym miejscówka jest zad­bana więc może to nie pieśń przeszłoś­ci ale najbardziej hip­ster­skie pomieszcze­nie w całym mieś­cie. Może jed­no i drugie. W każdym razie pewnym mag­icznym paradok­sem budynku jest fakt, że aby wejść do poko­ju położonego na parterze trze­ba się najpierw wdra­pać na piętro i dopiero z tej wysokoś­ci w chwalę i glo­rii zejść do pokoju.

WP_20150807_007

Ponoć w górach trze­ba się lan­sować więc zwierz założył co miał najlep­szego. Spod­nie z Batmanem!

Te dziewięć kilo­metrów to naprawdę nic. Człowiek cza­sem w mieś­cie więcej prze­jdzie. Ale to taki klasy­czny opis urlopu z sza­cowną rodzi­cielką zwierza która już zapowiedzi­ała, że kłaść się trze­ba będzie wcześniej, żeby wstać jeszcze wcześniej. Ponoć zwierz się na to zgadzał zapisu­jąc się na wyjazd. Trze­ba było ten jeden raz przeczy­tać warun­ki umowy z Imperi­um. No ale że wszyscy mówią (i słusznie praw­ią) że człek w górach powinien spoko­jnie nabier­ać wysokoś­ci (w przy­pad­ku zwierza niesły­chanie spoko­jnie) to na jutro zapowiedziana dolina. Tylko dlaczego zwierz ma dzi­wne wraże­nie, że następ­ny wpis będzie pisał sto­jąc na gór szczy­cie? Choć na serio to zwierz nieco prze­sadza. Mat­ka zwierza mimo kosz­marnej ambicji spędzenia każdej wol­nej min­u­ty urlopu na zaplanowanych wycieczkach (prze­cież po to ma się urlop) cza­sem daje zwier­zowi wolne. Głównie żeby mógł napisać wpis. Czyli inny­mi słowy – wakac­je w pełni.

Ps:Jeśli jest wam strasznie gorą­co to zwierz pole­ca swój wpis z One­tu o upałach w kinematografii.

Ps2: Pol­u­bil­iś­cie już fan­page pod­cas­tu na facebooku?

12 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online